Robert Foks - Wałbrzych. Tajna gra - recenzja
Przed Tobą znowu piętrzy się sterta papierów zawalających całe biurko. Patrzysz na nią ze zgrozą i zniechęceniem. Nie tak sobie wyobrażałaś wymarzoną pracę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W skrytości ducha przypuszczałaś, że będziesz brała udział w pasjonujących śledztwach, łapaniu “grubych” ryb przestępczego półświatka oraz rozwikływaniu kryminalnych zagadek. A tymczasem nie robisz nic poza wertowaniem akt i pisaniem sprawozdań. Nie po to przecież skończyłaś prawnicze studia i niedawno otrzymałaś promocję na pierwszy stopień oficerski. “Pani podporucznik” od pracy biurowej, dobre sobie! Wstyd i jedna wielka nuda. Ta ostatnia jest najgorsza. Patrzysz na odbicie w lustrze i przyglądasz samej sobie.
„Szczupła sylwetka znamionowała przywiązanie do zdrowej diety i sportu. Bystre piwne oczy i wysokie, wręcz modelowe czoło świadczyły o wysokiej inteligencji, zaś kilka niewielkich piegów na kształtnym, lekko zadartym nosie zjednywały ich właścicielce sympatię. Proste, niedługie włosy w kolorze bardzo ciemnego blond przydawały jej dziewczęcego uroku (…) Jej ubiór kreował wizerunek osoby, której należało słuchać i traktować z powagą.”
To, co widzisz, świadczy dowodnie, że posiadasz predyspozycje do tego, aby znacznie lepiej przysłużyć się służbie i krajowi. Jesteś ambitna i pracowita. Już w podstawówce i liceum zdobywałaś świetne wyniki w nauce - zwłaszcza historii oraz wiedzy o społeczeństwie. Triumfowałaś również w dziedzinach sportowych - uprawiałaś biegi średniodystansowe. Studia ukończyłaś ze znakomitymi rezultatami, udzielając się w kołach naukowych. Nie bez powodu w twojej opinii psychologicznej napisano, że:
„Hanna Linka charakteryzuje się dużą determinacją w działaniu umożliwiającą osiąganie nieprzeciętnych wyników w służbie. W połączeniu z wysokim poziomem aspiracji predestynuje ją to także do odgrywania roli lidera w zespole pracowniczym.”
Gorzko myślisz, że skoro mają o Tobie tak znakomite mniemanie, to dlaczego ciągle trzymają Cię na bocznym torze? Nabrałaś nadziei, że ulegnie to zmianie, gdy po wybuchu wojny w Ukrainie przeniesiono Cię do pionu kontrwywiadu. Ale od tego czasu nic się nie zmieniło. Z ociąganiem sięgasz po kolejną teczkę, gdy nagle rozlega się dzwonek służbowego telefonu. Twój przełożony – major Madajczyk obwieszcza, że wzywa Was sam dyrektor – pułkownik Jerzy Gontara. Serce bije Ci mocniej; jeszcze nigdy nie miałaś bezpośredniego kontaktu z tak wysokim oficerem. W lot pojmujesz, że być może właśnie dostajesz swoją szansę. Nie wiesz o jaką sprawę chodzi, ale nie bez powodu oparła się o tak wysoki szczebel. Twoje zdenerwowanie wzrasta, gdy pułkownik bez słowa otwiera szufladę biurka i wręcza Ci podłużną, białą kopertę, gestem dłoni zachęcając do zapoznania się z jej zawartością. Wyciągasz z niej białą kartkę, stanowiącą list, uprzednio dostrzegając, że został nadany w La Plata a jego adresatem była nasza ambasada w Buenos Aires. Szybko przebiegasz oczyma po tekście, który wprawia Cię w zdumienie. Tajemniczy człowiek, podpisujący się jako PELK, wskazał, że w jednym z polskich miast pod koniec drugiej wojny światowej Niemcy ukryli cenny depozyt - tak zwane scytyjskie złoto ze zbiorów muzeum w Kerczu na Krymie. Jednocześnie dodał, że wskazówkę co do jego obecnej lokalizacji można znaleźć w aktach sprawy prowadzonej w 1990 roku przez oficerów kontrwywiadu UOP: Władysława Borka i Krzysztofa Zwarę. Gdy kończysz lekturę, patrzysz pytająco na dyrektora. Ten bez ogródek wydaje Ci polecenie, abyś natychmiast zajęła się analizą dokumentacji, o której mowa w korespondencji. To wbrew pozorom bardzo ważne zadanie. Odnalezienie tajemniczego depozytu dałoby polskim władzom materiał o ogromnej sile rażenia, ze względu na to, iż w skrzyniach ze skarbem znajdują się dokumenty jednoznacznie świadczące o ogromnej skali kolaboracji, jaką podjęły miliony ówczesnych obywateli ZSRR z niemieckim okupantem. Ich ujawnienie: „(...) mogłoby poskutkować znacznym osłabieniem poparcia społecznego dla rządzącego w Moskwie reżimu, co z kolei nie byłoby bez znaczenia dla losów wojny w Ukrainie.”
Z właściwym więc dla siebie zapałem zabierasz się do pracy. Nie masz pojęcia, że każdy Twój krok obserwowany jest przez “Rolfa” - agenta uplasowanego przez Moskwę na wysokim szczeblu w samej ABW, do którego wkrótce dołączy “Lex”, nie mniej niebezpieczny “nielegał” - wywiadowca od wielu lat działający w Polsce pod przykrywką biznesmena. Obydwaj będą próbowali Ci przeszkodzić w dotarciu do depozytu. Wkrótce Twoją drogę zaczną znaczyć trupy osób, które posiadają choć najmniejszą o nim wiedzę, a śledztwo, jakie podejmiesz, zmieni się w nieubłaganą walkę, której ceną jest nie tylko interes państwa, ale także Twoje życie.
“Idąc Piotrowską, zamówił taksówkę. (…) Walery (…) uwielbiał to miasto. Nie wyobrażał sobie życia w innym miejscu. Dawało mu wszystko, czego potrzebował.”
Spadło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba. Po tak wielu latach otrzymałeś od centrali w Moskwie do wykonania bardzo poważne zadanie. Niby wiedziałeś, że prędzej czy później musiało do tego dojść, ale pomimo tego jesteś zaskoczony i zaniepokojony. Oznacza to bowiem, że działania, które będziesz musiał podjąć, mogą Cię zdekonspirować i ujawnić prawdziwą rolę, jaką pełnisz na terytorium Polski, która, praktycznie rzecz biorąc, stała się Twoją drugą ojczyzną. Żyjesz w niej od kilkudziesięciu lat i jesteś “nielegałem”, zwanym też “matrioszką”, co oznacza głęboko zakonspirowanego agenta SWR – rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego. Szybko przebiegasz myślami drogę, jaką przebyłeś aż do tego dnia. Urodziłeś się w Omsku na Syberii jako wnuk Polaków wywiezionych przez NKWD ze wschodnich kresów w 1940 roku. Matka zmarła przy porodzie a ojca nie poznałeś nigdy. Dziadkowie nie byli w stanie się Tobą zająć, więc trafiłeś do domu dziecka. W 1988 roku zacząłeś się uczyć w szkole podstawowej. I wtedy niepodzianie odnalazł się Twój wujek Andriej, który zaczął roztaczać przed Tobą wizję wspaniałej i przodującej w świecie rosyjskiej ojczyzny. Zabierał Cię na różne wycieczki po miejscach pamięci, ucząc przy tym nienawiści do jej wrogów, w tym Polaków. Nie wiedziałeś wtedy, że działał na polecenie SWR, która upatrzyła Cię na swojego przyszłego wywiadowcę. Gdy zostałeś powołany do wojska trafiłeś do specjalnego ośrodka, w jakim poddano Cię intensywnemu szkoleniu.
“Zdobywał wiedzę z zakresu technik wywiadowczych, prowadzenia działań dywersyjno–sabotażowych, walki wręcz, posługiwania się bronią strzelecką oraz nożem, a także niekonwencjonalnymi metodami wydobywania z ludzi informacji i pozbawiania życia. Uczył się intensywnie języka polskiego.”
Po roku nadano Ci pseudonim operacyjny „Lex” i przeznaczono do odgrywania roli uśpionego agenta.
“Jego celem miało być ulokowanie się w Polsce (…) i zorganizowanie tam tajnego magazynu logistycznego z wyposażeniem umożliwiającym działanie operatorom rosyjskich sił specjalnych w czasie ewentualnej wojny. Do jego zadań miało także należeć wykonywanie działań rozpoznawczych oraz przeprowadzanie samodzielnych aktów sabotażowych; chodziło o niszczenie obiektów infrastruktury krytycznej, takich jak węzły komunikacyjne, energetyczne i transportowe.”
Po rozpoczęciu studiów w Jekaterynburgu wystąpiłeś o przyznanie Karty Polaka. Szybko ją dostałeś i zamieszkałeś w Łodzi, kontynuując naukę na tamtejszym uniwersytecie. Jako repatriant otrzymałeś obywatelstwo i stałeś się pełnoprawnym Polakiem.
“Od razu po studiach zaczął budować legendę pobytową poprzez uruchomienie swojego biznesu.”
Centrala wsparła Cię swoimi środkami a Twój biznes, polegający na handlu elektroniką sprowadzaną z Chin, szybko zaczął osiągać duże rozmiary.
“Zarabianie pieniędzy fascynowało go. Stopniowo stawał się coraz zamożniejszym człowiekiem.”
W końcu otworzyłeś pierwszy wielkopowierzchniowy market z “chińszczyzną” a potem kolejne. Teraz posiadasz ich pięć - w różnych częściach kraju, co znakomicie ułatwia Ci poruszanie się po Polsce. Cały czas czyniłeś sporadycznie pewne usługi na rzecz swoich mocodawców - takie, które polegały głównie na prowadzeniu rozpoznania ważnych obiektów. Po wybuchu wojny na Ukrainie dostałeś polecenie zatrudnienia kilku osób z jej obywatelstwem. Oczywiście wiedziałeś, że to agenci SWR. Wszystko to było łatwą do wykonania drobnicą. Ale teraz zażądano od Ciebie wypełnienia rozkazu znacznie bardziej poważnego i skomplikowanego w realizacji. Masz przeprowadzić misje wywiadowcze w celu sprawdzenia, czy rzeczywiście polskie służby podjęły działania, zmierzające do odnalezienia depozytu zawierającego dokumentację z czasów II WŚ, mogącą skompromitować rosyjski rząd. Jeśli tak, masz rozpoznać miejsce jego przechowywania – tak, by specjalna grupa dywersyjna, przysłana z Rosji specjalnie w tym celu, mogła go zniszczyć, zanim zostanie użyty. Wiesz, że masz do wypełnienia “patriotyczny obowiązek wobec swojej prawdziwej ojczyzny”, jednak doskonale zdajesz sobie sprawę, jak to wszystko działa. Takiego, w sumie nic nieznaczącego agenta, będącego właściwie pionkiem, na ogół po wypełnieniu zadania po prostu się likwiduje. To w najgorszym przypadku. W najlepszym - po dekonspiracji ewakuuje do kraju. Żaden z tych wyborów Ci nie odpowiada. Nie chcesz ani ginąć ani też przenosić do państwa, w którym nie masz szans na taką pozycję, jaką zbudowałeś sobie w Rzeczypospolitej. Zastanawiasz się, co robić, ale na razie będziesz karnie wypełniał polecenia. Odmowa ich wykonania skończyłaby się Twoją nieuchronną, błyskawiczną eliminacją.
“Musiał wypełnić dołg. Miał czterdzieści trzy lata, pokaźny majątek, wygodne życie, powodzenie u kobiet – nie wyobrażał sobie, że może to wszystko stracić.”
Z uwagą patrzysz na zdjęcie młodej pani funkcjonariusz, która z ramienia ABW zajmuje się sprawą interesującego Cię depozytu.
“Nie wiedział dlaczego, ale wzbudziła jego sympatię. Ni stąd, ni zowąd, intuicja podszepnęła mu, że ich drogi skrzyżują się już niedługo. “Oby nie” - zdecydowanie odsunął od siebie złowieszczą przepowiednię. Nie chciał zabijać tej dziewczyny.”
“Wałbrzych. Tajna gra” Roberta Foksa to brawurowa powieść szpiegowska. Opisuje skomplikowaną rozgrywkę pomiędzy polskimi służbami kontrwywiadowczymi a SWR – rosyjską Służbą Wywiadu Zagranicznego. Jej przedmiotem jest depozyt wywieziony pod koniec drugiej wojny światowej do wałbrzyskiej kopalni przez komando zorganizowane z rozkazu Heinricha Himmlera. Rodzime służby próbują odnaleźć je za wszelką cenę, podczas gdy moskiewskie chcą temu przeszkodzić. Z jednej strony działa młoda i rzutka podporucznik ABW – Hanna Linka, z drugiej dwóch agentów - “Lex” i “Rolf”. Ten ostatni jest Polakiem dość wysoko uplasowanym w hierarchii służb, ten pierwszy zaś “nielegałem”, działającym pod przykrywką krajowego biznesmena. Przeciwnicy nie przebierają w środkach, aby zawładnąć cennym ładunkiem. Działalność rosyjskiego agenta Walerego Żytyńskiego, będącego bezwzględnym mordercą, jest prowadzona ze szczególną brutalnością i wkrótce przynosi pierwsze śmierci osobom, mającym jeszcze za PRL styczność z tajemnicami skarbu. Akcja powieści rozwija się dość powoli, jednak w pewnym momencie przyśpiesza, by na końcu zamienić się w istny rollercoaster wydarzeń, przedstawianych ze znakomicie stopniowanym napięciem. Czytelnikowi trudno odłożyć tę książkę a całość kończy się efektownym finałem, w którym karuzela wypadków wiruje we wręcz oszałamiającym tempie. Narracja poprowadzona jest z rozmachem - Pisarz prezentuje ją z punktu widzenia wielu osób. Oddaje “głos” uczestniczącym w rozgrywce polskim funkcjonariuszom oraz rosyjskim agentom, a także personom postawionym wysoko w służbach obu państw, nie wyłączając ich szefów. Narady i planowanie kolejnych kroków odbywają się zarówno w Polsce, jak i samej Rosji. Wszystko to sprzyja urozmaiceniu fabuły i powoduje zwiększenie zainteresowania odbiorcy, który ma poczucie obcowania ze skomplikowaną i znakomicie przedstawioną rozgrywką szpiegowską, mogąc niejako “od kuchni” obserwować jej przebieg i zamiary uczestników. Uwagę zwraca też biegłość, z jaką Autor porusza się po nieoczywistym i utajonym świecie wywiadów i kontrwywiadów - został podany w zajmujący sposób, z dbałością o właściwe przedstawienie wszelkich szczegółów. Dotyczy to zwłaszcza rosyjskich “matrioszek” oraz mechanizmów działania specsłużb Federacji Rosyjskiej w krajach NATO, a szczególnie Polski. Wszystko to zarysowane jest spójnie i logicznie, z wielką dozą dogłębnej znajomości tematu. Co do nieznacznych minusów, niekiedy miałam wrażenie, że powieść została podana schematycznie – co przejawia się na przykład w nieco sztywnym wprowadzaniu postaci. Poza tym z kart książki czasem wyłania się dydaktyzm – przesadnie erudycyjny język przypomina ten z sali wykładowej. Na szczęście niezbyt często. Podsumowując: “Wałbrzych. Tajna gra” to propozycja literacka, która zagwarantowała mi bardzo dobrą rozrywkę. 7/10
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)