Cześć Kochani. ;-) Ostatnio notki stają się coraz bardziej zróżnicowane tematycznie, ale cóż. Poza miłością do kosmetyków i ubrań, stałam się także zawziętą włosomaniaczką. Dzisiaj więc dla odmiany o cudownym sprzęcie, który jest ze mną bynajmniej niedługo, a już podbił moje serce. ;-)
Szykuje się dzisiaj dłuższa notka, w zasadzie cała historia, ale zapraszam wszystkich, lubiących stylizować włosy do przeczytania. ;-*
Mowa o słynnej prostownicy GHD, o której słyszał pewnie każdy i każdy choć chwilkę zamarzył. Wyobraźcie sobie, iż ja po raz pierwszy usłyszałam o niej całkiem niedawno, przeglądając blogspota Andy'ego, którego zresztą serdecznie pozdrawiam. ;* I tak przeczytawszy recenzję i obejrzywszy zdjęcia- zaczęłam szukać innych informacji o tej prostownicy, ponieważ podbiła moje serce. W dodatku- w poprzedniej kilka dni temu przerwał mi się kabel, więc wszystko wprost krzyczało do mnie: kup ją, kup ją, kup ją. Tak więc zaczęłam szukać stron, oferujących sprzedaż. Wpadłam po drodze oczywiście po poradę na Wizaż, niemniej na wątku o GHD spotkałam się z dziwnie negatywnymi opiniami odnośnie strony polskiego dystrybutora- że niby nie wiadomo, czy naprawdę oryginalna (chociaż na oryginalnej stronie GHD znalazłam odnośnik do polskiej filii). Cechuję się jednak ogromną niechęcią do zakupów za granicą, odkąd za jedną z przesyłek musiałam zapłacić wprost bajońską sumę. I to bynajmniej nie za zawartość- a za koszta przesyłki. Tak więc podjęłam się ryzyka zamówienia GHD na polskiej stronie. Kupiłam ten model: http://ghd-polska.pl/index.php?main_page=product_info&cPath=&products_id=182 i podjęłam najlepszą z możliwych decyzji. Prostownica przyjechała do mnie kurierem ekspresowo, bo zaraz następnego dnia (tej niespodzianki się nie spodziewałam). Zapakowana w oryginalny kartonik, opatrzona oryginalną nalepką z holograficznym kodem. Produkt oczywiście oryginalny, tak więc i Wizaż się myli. ;-) Wybrałam model V gold, ponieważ płytki są wprost idealnej szerokości i długości zarówno jeśli chodzi o prostowanie, jak i o lokowanie. Zanim jednak dodam zdjęcia i napiszę o swojej relacji z prostownicą, kilka danych technicznych dla zainteresowanych.
- płytki zawierają dwanaście spiral grzejących
- ceramiczne grzałki i pełno ceramiczne płytki, wykonane w najwyższej technologii
- jonizacja
- technologia podczerwieni
- tryb sleep mode
- cyfrowa technologia kontrolowania wysokości temperatury
- tryb bezpieczeństwa shiver mode
- technologia floating plates
- nakładka blokująca otwieranie się prostownicy w pakiecie
- moc 150 W
Część mogłaby pomyśleć, iż cena 549 złotych jest trochę wysoka jak na sprzęt do stylizacji włosów. Doszłam jednak do wniosku, iż dbając o nasze włosy- powinnyśmy i do stylizacji wybrać możliwie najlepszy sprzęt. Luksus, na który warto przeznaczyć taką kwotę, biorąc pod uwagę fakt, iż sprzęt ów na pewno będzie nam służyć przez lata. Zamawiając z polskiej strony nie musimy się także obawiać dziwnie wysokich kosztów przesyłki.
Kiedy kurier podrzucił mi przesyłkę, oczywiście od razu ją rozpakowałam. Kartonik wprost uroczy, stanowi obecnie centralny punkt mojego biurka i co ktoś wchodzi to się pyta co to tak ładnie zapakowane ;-). Prostownica posiada obrotowy kabel, dzięki czemu w końcu nie muszę się męczyć z plątaniem podczas stylizacji. W dodatku jest on dłuugi, toteż nie trzeba szukać gniazdka w odległości metra od lustra. Komfort. Po podłączeniu do kontaktu podświetla się napis: ghd. Po upływie pięciu sekund!!! prostownica daje dźwiękowy sygnał, że jest gotowa do użycia. I rzeczywiście- płytki są nagrzane. Rozbawiło mnie to niezmiernie za pierwszym razem, ponieważ 5 sekund to czas tak krótki, że nie zdążyłam nawet podpiąć nieprostowanej obecnie części włosów. I świetnie- wreszcie nie muszę czekać kilku minut, aż prostownica raczy się nagrzać, tylko mam ją gotową do użytku niemalże natychmiast. ;-)
Mam włosy lekko falowane, kręcone- odkąd zaczęłam je olejować i o nie dbać. Prostowanie jednak nie sprawia najmniejszych trudności- wystarczy po danym paśmie przejechać prostownicą, uwaga, tylko raz! Nie trzeba ich więc dodatkowo łamać, poprawiając piętnaście razy to samo pasmo włosów. Włosy są idealnie proste i błyszczą się niczym tafla- efekt ten osiągałam jedynie wcześniej, wychodząc od fryzjera. Teraz w zasadzie co dzień czuję się tak komfortowo. Z lokowaniem również nie ma żadnego problemu- wystarczy jedno przejechanie prostownicą po paśmie i loczki są idealnie sprężyste i równe, dzięki idealnej do obu zabiegów szerokości płytek. Podoba mi się też fakt, iż płytki są idealnie gładkie- nie szarpią włosów, nie łamią ich, ani nie wyrywają. Komfort po raz kolejny. Nawet bez użycia lakieru ani innego utrwalacza- efekt utrzymuje się od rana do wieczora. Raz rozbawiła mnie też sytuacja, kiedy rano prostowałam włosy, wieczorem nałożyłam olejek, związałam włosy w kok, pod folię, pod ręcznik i za godzinę je rozpuściłam przed myciem- owszem, były tłuste od olejku, ale dalej idealnie proste. ;-D Aż się sama do siebie śmiałam.
Tutaj efekt na moich włosach (przed, po prostowaniu, po lokowaniu: kolejno).
Jak widzicie- nawet struktura włosa jest wygładzona, są bardziej lśniące i lejące się. Nie wiedziałam, iż prostownica może tak działać. ;-) Oczywiście, dalej nie zapominam o odpowiedniej pielęgnacji, o której pisałam Wam nie dawno. Tym bardziej, że w niedługim czasie mam w planach dekoloryzację i zmianę koloru, toteż o włosy muszę dbać podwójnie. Nie kupiłam jeszcze kosmetyków typowo termoochronnych, ale przy zakupie prostownicy nabyłam także olejek arganowy i odżywkę b/s z dodatkiem tego samego olejku- seria Kitoko, o których napiszę Wam szerzej w osobnym poście. Dzisiaj dodam tylko, że spokojnie zastępują mi one kosmetyki termoochronne- olejek poza zapachem wprost perfum, zabezpiecza i odżywia końce tak, że nawet nie wyglądają na poniszczone. Można go nakładać zarówno na suche, jak i mokre włosy, co jest bardzo świetnym wyjściem. Dzięki odżywce zaś włoski przestały mi się łamać i już nie widzę w zlewie stosu złamanych włosów- co najwyżej kilka. To tak tylko gwoli wtrącenia poza tematem- że przy stylizacji nie można zapomnieć zarówno o nasilonej pielęgnacji, jak i o termoochronie, którą można uzyskać nie tylko dzięki jedynie termoochronnym kosmetykom, ale także dzięki profesjonalnym wielofunkcyjnym.
Z prostownicą zaprzyjaźniłam się jednak nie tylko ja, ale i moja babcia- poniżej zdjęcia (przed, po mini-loczkach prostownicą, po ostatecznym uniesieniu). Babcia ma włosy krótkie, ze skłonnością do oklapywania, niezbyt podatne na stylizację.
I tutaj w sposób prosty widać wyraźnie, jak można potroić objętość włosów cienkich i nadać im odpowiedni kształt, jedynie wyginając na prostownicy włoski do środka (całość zajęła nie więcej, niż pięć minut). Gadżet więc nie tylko dla młodych. ;-)
Niżej zdjęcia samego cudeńka. ;-) Kolorki troszkę nierzeczywiste- jest idealnie czarno-złota, ale byłam zmuszona użyć flesha.
Reasumując, polecam do absolutnie każdego rodzaju i długości włosów. ;-) Moją naczelną zasadą jest obecnie: jeśli stylizacja włosów- to tylko z GHD!
Jak się Wam podoba prostownica? Może mieliście z nią do czynienia, albo planujecie kupno?
xoxo