• Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca

Lifestyle okiem Julii - uroda · moda · literatura · wystrój wnętrz

Cześć, Kochani.

Urodziny, imieniny, Mikołajki, rocznica, Święta Bożego Narodzenia, Dzień Kobiet... Wiele jest okazji, by sprawić kobiecie prezent. Ba, obdarować miłym podarkiem mamę, babcię, koleżankę, czy żonę warto jest także i bez żadnej konkretnej okazji. I owszem, jeśli jest to pierwszy raz, czy nawet i trzeci łatwo wymyślić coś oryginalnego, co z pewnością spowoduje uśmiech na jej twarzy. Co jednak, jeśli cała pula pomysłów na prezenty już się wyczerpała? Przyznam, że choć sama jestem bardzo kreatywną osobą, czasami mam problem z wpadnięciem na pomysł na podarek, który przebije wszystkie inne. I tak właśnie, podczas swoich ostatnich internetowych poszukiwań natrafiłam na Surprise Candle, czyli... świecę z biżuterią! Brzmi intrygująco i oryginalnie - przyznam, że wcześniej zupełnie o czymś takim nie słyszałam. 

19:28:00 37 comments
Cześć, Kochani.

Ostatnio w większości pojawiały się u mnie posty o charakterze lifestyle, zahaczające o różne dziedziny życia, jednak w najbliższym czasie możecie się spodziewać wielu ciekawych, kosmetycznych recenzji, na które przez ostatni okres nie miałam niestety czasu. Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszą z nich, dotyczącą pielęgnacji twarzy, która - choć jest ważna przez cały rok, w okresie jesienno-zimowym powinna być jeszcze bardziej rozbudowana. 

Do tematu kremów do twarzy podchodzę bardzo poważnie i, powiedziałabym, wybrednie, bowiem  w tej kategorii niestety notorycznie trafiam na buble. A jeśli nie na buble to na kremy, w których nie odpowiada mi skład, konsystencja albo tłusty film na twarzy. Tym razem pod swoje czujne oko wzięłam krem zupełnie nieznanej mi dotychczas marki phFormula, którą odkryłam dzięki stronie Topestetic (którą to, notabene, uwielbiam za naprawdę szeroki asortyment dermokosmetyków najwyższej jakości). 

15:48:00 31 comments
Cześć Kochani!

Minął już ponad miesiąc od rozpoczęcia roku szkolnego a co za tym idzie, jeśli jeszcze nie zastanawialiście się nad kwestią ubezpieczenia swojego dziecka na ten intensywny, wymagający szkolny czas pełen przygód, najwyższa na to pora! Pewnie nie raz mieliście dylemat czy w ogóle wykupić ubezpieczenie dla swojego dziecka i gdzie najlepiej to zrobić. Wypadki w końcu chodzą po ludziach... a po dzieciach to i cz czasem wręcz skaczą... :-D. Z drugiej strony jednak - ile to razy słyszeliście o tym, jak to dziecko złamało rękę na szkolnym boisku czy też spadło ze schodów a o zadośćuczynienie trzeba było wręcz walczyć... Jak to więc z tym ubezpieczeniem jest? Czy warto ubezpieczyć dziecko w szkole i gdzie najlepiej to zrobić?


13:58:00 36 comments
Jak wcześniej działały automaty do gier? Na pewno nie były to automaty online. Obecnie jednoręki bandyta w online kasynie to praktycznie standard. Tak jak kiedyś jednoręki bandyta był standardem w fizycznych kasynach lub barach. Jak to jednak wyglądało kiedyś?

Starsze filmy, w których kasyno jest jednym z motywów, posiadają przynajmniej jedno ujęcie, na którym widoczne są automaty do gier zwane „jednorękim bandytą”. To właśnie ten automat jest jednym z najciekawszych sposobów obserwowania ewolucji kasyn. Weźmy na przykład najstarsze z nich, których historia sięgała aż XIX wieku. Automat ten wyposażony był tylko w trzy walce i posiadał zaledwie kilka dostępnych symboli do wylosowania. Oczywiście automat działał jedynie po wrzuceniu monety i nie obsługiwał jeszcze banknotów. Wszystkim rzecz jasna kierował mechanizm bez układów scalonych. Mimo tych wszystkich wad automat zyskał jednak tak dużą popularność, że producent nie nadążał z produkcją. Była to wtedy nowość, która pozwalała każdemu spróbować swojego szczęścia poza grami karcianymi. Automaty cieszyły się tak dużą popularność, że montowane były wszędzie nawet w zakładach fryzjerskich.

Stopniowa ewolucja przynosiła coraz to nowe przełomy. W 1963 roku na rynek automatów wkroczył automat w pełni elektromechaniczny, co oznaczało początek stopniowego odchodzenia od tradycyjnych mechanicznych automatów.

Przez cały XX wiek automaty do gier ewoluowały, ale prawdziwy przełom nastąpił w 1976 roku. Wtedy właśnie po raz pierwszy gracze stanęli przed automatem nie tylko z wyświetlaczem, ale również w pełni obsługiwanym przez układy scalone. Co za tym idzie, automat ten był trudniejszy do oszukania. Przez lata ludzie wpadali na różne pomysły, jeśli chodzi o oszukiwanie „jednorękiego bandyty”.

Oszukać kasyno
Wszystko zaczęło się od stosowania magnesów. Dobrze słyszeliście, magnesów. Ktoś w pewnym momencie wpadł na pomysł, że w celu spowolnienia walców w mechanicznym automacie wystarczy przyłożyć odpowiednio silny magnes, dzięki czemu walec spowolni w momencie losowania korzystnego dla nas symbolu. Oczywiście inwencja graczy na tym się nie skończyła, ludzie zaczęli w pewnym momencie przechylać lekko automaty, wychodząc z założenia, że może to również wpłynąć na korzystniejsze ułożenie walców.

Co się stało w momencie, kiedy pojawił się automat oparty na układach scalonych? Taki automat również posiada elementy metalowe, jednak nie jest możliwe zakłócenie jego działania zwykłym magnesem lub nawet magnesem neodymowym.

Oszuści na początku nie wiedzieli jak obchodzić zabezpieczenia tych urządzeń. Właściciele automatów obserwowali więc tak klasyczne sposoby oszukiwania automatów, jak na przykład moneta na sznurku. Prędko okazało się jednak, że oszuści potrafią dogonić inżynierskie innowacje i zabezpieczenia.

Można nawet powiedzieć, że XXI wiek stał się wiekiem najbardziej interesujących nagłówków dotyczących oszustw.

Inżynier w czarnym kapeluszu
Hackerów można podzielić na trzy rodzaje: black hat, grey hat oraz white hat. Kolor kapelusza oznacza stopień legalności ich działań. Czarny oznacza hackera podejmującego się najbardziej nielegalnych czynności, pracuje on w zdecydowanej większości dla przestępczego półświatka. Tak więc inżynier w czarnym kapeluszu będzie osobą pomagającą przestępcom. Po określeniu tej definicji zajmijmy się więc historią kluczową dla oszustw XXI wieku.

Zaawansowane oszustwa dotyczące cyfrowych automatów do gier możliwe stały się dzięki wstecznej inżynierii. Inżynier posiadający fizyczny dostęp do automatu jest w stanie zaczerpnąć informacji o tym, co kryje się w obwodach i chipach. Tylko jak wniknąć do serca automatu, w końcu nie można ich zakupić w dowolnym sklepie, jak uzyskać ten fizyczny dostęp? Z pomocą przychodzi jednak rosyjska reforma z roku 2009. Władimir Putin zakazał hazardu, wyjątkiem stało się zaledwie kilka okręgów administracyjnych, w których hazard pozostał legalny. Przez nagłą reformę podaż automatów okazała się tak duża, że zdesperowani właściciele tych maszyn decydowali się sprzedawać je komukolwiek, aby tylko otrzymać jakikolwiek zwrot swojej inwestycji.

W tym miejscu pojawia się grupa osób wystarczająco zdeterminowanych, żeby oszukać kasyno. Mając tak szeroki dostęp do automatów, inżynier w czarnym kapeluszu wraz z kolegami mógł zakupić na czarnym rynku automat i dojść do sposobu jego działania. Tak właśnie się stało. Oszuści doszli do tego, że liczby, które są losowane, wynikają z pseudolosowości. W skrócie oznacza to, że nie jest to losowanie do końca losowe, czyli liczby nie biorą się znikąd. Ponadto oszuści odkryli, że istnieje moment, kiedy to podczas losowania symboli istnieje największe prawdopodobieństwo zwycięstwa.

Tak więc przychodząc do kasyna, nawiązywali połączenie ze swoimi kolegami, którzy siedzieli przed komputerami, gracz przekazywał im wyniki swojej gry. Działo się tak do momentu osiągnięcia pewnej ilości wyników, które mogli oni zestawić ze swoimi przewidywaniami. Ostatnim krokiem oszustwa był  sygnał od kolegów, kiedy gracz powinien zatrzymać losowanie. Okno czasu było bardzo małe, co za tym idzie nie, zawsze dawało to stuprocentową szansę na wygraną.

Oszuści jak zawsze zresztą zostawali prędzej czy później rozpracowywani przez odpowiednie służby. Po pewnym czasie oczywiście zostały wprowadzone poprawki w automatach, czyniąc je jeszcze trudniejszymi do oszukania, jak dowodzi jednak ten przykład, zawsze trzeba mieć się na baczności.

12:25:00 21 comments
Witajcie, Kochani.

Dziś jeden z postów, podczas których pisania czuję się niczym ryba w wodzie - pora bowiem na artykuł z mojego ulubionego działu, jakim jest pielęgnacja włosów. Ba, i to pielęgnacja pierwszej klasy - opowiem Wam dzisiaj o składzie, działaniu i możliwych zastosowaniach jednego z elementu najlepszej moim okiem serii, jaka powstała do włosów. Jeśli mnie znacie - wiecie doskonale, iż taki komplement z moich ust często się nie zdarza, jeśli o kłaczkowe specifiki chodzi; co rusz testuję dziesiątki nowości i niestety nie ze wszystkich jestem zadowolona. Tą serię mogę jednak polecać z zamnięktymi oczami... O czym mowa?

Bohaterem dzsiejszego wpisu będzie Olaplex no 6, czyli już szósty element zupełnie przełomowej w pielęgnacji włosów serii. Jeśli choć trochę interesujecie się pielęgnacją włosów, koloryzacją, czy też odwiedzacie co jakiś czas dobre salony fryzerskie, zapewne nazwa Olaplex nie jest Wam obca. Olaplex to system regeneracji włosów, który można stosować zarówno jako oddzielną pielęgnację, jak i jako system ochronny podczas rozjaśniania, czy też koloryzacji włosów. Nie jest to jednak jakiś tam plex - to jedyny oryginalny system z opatentowanym składnikiem, który odtwarza i regeneruje mostki siarczkowe włosów - z których to nasze czupryny się składają. To właśnie mostki siarczkowe odpowiadają za to, że nasze włosy są błyszczące, lejące, mocne i zdrowe. Z wiekiem niestety osłabiają się, zaś każda kolejna koloryzacja czy inny chemiczny zabieg je zrywa. I tu z pomocą przychodzi zestaw Olaplex.


Cała seria Olaplex składa się z:
# no1 i no2 - czyli najważniejszego systemu regeneracji, którą warto wykonywać przy każdej koloryzacji, ale i jako samodzielny zabieg odbudowujący wiązanie mostków siarczkowych we włosach
# no3 - produkt do stosowania raz na jakiś czas po wykonaniu zabiegu z 1 i 2 w celu wzmocnienia i przedłużenia efektu zabiegu
# no4 i no5 - cudowny duet, szampon i odżywka Olaplex, o którym pisałam Wam sporo tutaj - http://www.okiem-julii.pl/2018/08/szampon-i-odzywka-olaplex-no-4-i-no-5.html
# no6 - balsam do włosów po myciu, przed stylizacją, czy też odżywka bez spłukiwania, o której będzie w dzisiejszym wpisie
# no7 - olejek do zabezpieczania końcówek - póki co niedostępny w Polsce, ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni.

Dzisiaj jednak chciałabym się skupić jedynie na no 6, który - choć jest doskonałym elementem uzupełniającym całą kurację, doskonale spisuje się także jako produkt działający na włosy solo.


Olaplex no 6 zamknięty jest w liczącej sobie 100 ml buteleczce o designie charakterystycznym dla całej serii. Tym razem jednak producent wyszczególnił nazwę na połyskującym pasku w kolorze rose gold, co całkiem mi się podoba.

Jego konsystencja jest dość mocno kremowa, przez co aby wydobyć go z pudełka trzeba je przechylić i dość mocno ścisnąć - takie miałam odczucia w przypadku odżywki, takie mam i w przypadku tego kremu do stylizacji, że zdecydowanie lepsze byłoby opakowanie z pompką. Dzięki tej ścisłej konsystencji kosmetyk jest jednak bardzo wydajny, bowiem na moje długie włosy na jedno użycie schodzi go mniej więcej pół łyżeczki.

Zapach? Przeuroczy. Nieco landrynkowy, nieco przywodzący na  myśl fryzjerskie kosmetyki, nieco kojarzy mi się z takimi strzelającymi słodkimi proszkami, które uwielbiałam jako dziecko. ;-)

Cena pasuje do tych, jakie musimy zapłacić za pozostałe kosmetyki z serii Olaplex do domowej pielęgnacji - obecnie w promocji to około 100 zł. Uważam, że to jak najbardziej adekwatna cena za produkt, który ma za główne zadanie ochronić nasze włosy przed szkodliwymi czynnikami, czy mechanicznymi uszkodzeniami już po myciu, wygładzić końce, ujarzmić puszenie, ułatwić rozczesywanie i pozwolić na wygodną i owocną stylizację włosów. Takie bowiem są główne funkcje tego kosmetyku. To taki produkt multifunkcyjny, który z powodzeniem zastąpi balsam ułatwiający rozczesywanie, odżywkę bez spłukiwania, ochronny olejek, mgiełkę termiczną i wszystko to, co serwujemy włosom już po myciu a przed stylizacją.


Olaplex no 6 - skład, czyli co w trawie piszczy? Jak wiecie, w pielęgnacji włosów składy są dla mnie niesamowicie ważne. W przypadku Olaplexu, poza opatentowanym składnikiem, łączącym mostki siarczkowe znajdowałam zawsze dużo emolientów - m.in. olejów i owocowych ekstraktów. Tym razem też się nie rozczarowałam. Z dóbr mamy tu między innymi: olej z pestek winogron, olej kokosowy, olej słonecznikowy, olejek kameliowy, aloes, witaminę E, pantenol, wyciąg z alg czy też wyciąg z czerwonych wodorostów. Zdecydowanie dobre to zestawienie składników wpływających korzystnie na stan włosów. No i do tego nie można zapomnieć o opatentowanym składniku.

No i w końcu - co mogę Wam powiedzieć o działaniu? Z uwagi na zwartą konsystencję, o której już wspomniałam warto uważać, aby nie nałożyć za dużo produktu na włosy. Szczególnie te cienkie mogą wówczas przypominać obciążone strączki. Na moje długie piórka wystarcza ilość przypominająca mniej więcej połowę zawartości łyżeczki. Taką porcję rozmarowuję w dłoniach i następnie nakładam na długość włosów - ze szczególną uwagą na końce, mniej więcej do ucha. Następnie suszę włosy zimnym nawiewem lub też pozostawiam do wyschnięcia. Niesamowicie podoba mi się fakt, jak po tym produkcie łatwo można rozczesać włosy - tak i moją ulubioną szczotką, jak i przy pomocy samych palców. Po wyschnięciu zaś końce są idealnie gładkie i nie sterczą na wszystkie strony (a moje uwielbiają to robić nie tylko pod wpływem wigloci) i wyglądają na zdrowe i błyszczące (a warto przypomnieć, że przy moich rozjaśnianych kudełkach w kolorze bardzo jasnego blondu łatwo o to nie jest). Mam wrażenie, że moje włosy po jego użyciu są zdecydowanie mocniejsze, bardziej mięsiste i zdrowsze. Mniej też zauważam połamanych wskutek uszkodzeń mechanicznych włosków w ciągu dnia.

Podsumowując - cieszę się, że Olaplex po raz kolejny mnie nie zawiódł. Mam nadzieję, że nasza przyjaźń potrwa wiele kolejnych lat z co rusz to nowszymi perełkami. ;-)

Mieliście już styczność z którymś produktem marki Olaplex? Jakie były Wasze odczucia? A może macie chrapkę na no6? Dajcie znać.
xoxo
13:10:00 26 comments
Nowsze posty
Strasze posty

Kategorie

  • biżuteria
  • denko
  • gadżety i akcesoria
  • książki
  • lifestyle
  • makijaż
  • moda
  • paznokcie
  • perfumy
  • pielęgnacja ciała
  • pielęgnacja twarzy
  • włosy

Jestem tutaj

Stali czytelnicy

Popularne posty

  • GHD V gold: prostownica do zadań specjalnych
  • Szampon i odżywka Olaplex no 4 i no 5 recenzja i skład
  • Seria kosmetyków do włosów po keratynowym prostowaniu bez soli Delia Cameleo Anti Damage
  • Galeria Zapachu 24 - perfumy dla Niej i dla Niego
  • Olaplex no 6 - recenzja, skład, instrukcja, opinie
  • Black Friday Allegro
  • opony zimowe

Archiwum

  • ►  2021 (3)
    • ►  sty (3)
  • ►  2020 (74)
    • ►  gru (4)
    • ►  lis (9)
    • ►  paź (7)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (5)
    • ►  lip (7)
    • ►  cze (8)
    • ►  maj (9)
    • ►  kwi (8)
    • ►  mar (7)
    • ►  lut (3)
    • ►  sty (4)
  • ▼  2019 (42)
    • ►  gru (4)
    • ►  lis (5)
    • ▼  paź (5)
      • Surprise Candle - świeca z biżuterią : pomysł na o...
      • Topestetic: Krem pH formuła SPF50
      • Czy warto ubezpieczyć dziecko w szkole?
      • Jak wcześniej działały automaty do gier?
      • Olaplex no 6 - recenzja, skład, instrukcja, opinie
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (4)
    • ►  lip (5)
    • ►  cze (1)
    • ►  maj (5)
    • ►  kwi (2)
    • ►  lut (7)
    • ►  sty (1)
  • ►  2018 (98)
    • ►  gru (3)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (5)
    • ►  sie (8)
    • ►  cze (8)
    • ►  maj (12)
    • ►  kwi (12)
    • ►  mar (13)
    • ►  lut (14)
    • ►  sty (17)
  • ►  2017 (203)
    • ►  gru (6)
    • ►  lis (11)
    • ►  paź (9)
    • ►  wrz (18)
    • ►  sie (25)
    • ►  lip (22)
    • ►  cze (17)
    • ►  maj (19)
    • ►  kwi (17)
    • ►  mar (18)
    • ►  lut (8)
    • ►  sty (33)
  • ►  2016 (82)
    • ►  gru (15)
    • ►  lis (23)
    • ►  paź (18)
    • ►  wrz (11)
    • ►  sie (11)
    • ►  cze (2)
    • ►  lut (2)
  • ►  2015 (8)
    • ►  lis (1)
    • ►  cze (1)
    • ►  maj (1)
    • ►  mar (1)
    • ►  lut (2)
    • ►  sty (2)
  • ►  2014 (18)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (1)
    • ►  paź (1)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (1)
    • ►  kwi (4)
    • ►  mar (4)
    • ►  lut (1)
    • ►  sty (2)
  • ►  2013 (18)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (4)
    • ►  wrz (1)
    • ►  sie (2)
    • ►  lip (1)
    • ►  cze (3)
    • ►  lut (3)
    • ►  sty (2)
  • ►  2012 (14)
    • ►  gru (1)
    • ►  paź (5)
    • ►  cze (2)
    • ►  kwi (1)
    • ►  mar (3)
    • ►  lut (2)
  • ►  2011 (12)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (2)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (1)
    • ►  lip (1)
    • ►  mar (1)

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates