Idą barbarzyńcy! Ten trwożliwy okrzyk niejednokrotnie poprzedzał rychłą zagładę i upadek zamierzchłych oraz zdawałoby się wszechpotężnych cywilizacji. Pod naporem dzikich plemion kruszyły się w błyskawicznym tempie nawet największe mocarstwa naszego globu. Cesarstwo Rzymskie terroryzowane przez przybyłych z azjatyckich otchłani Hunów, ostatecznie przestało istnieć na zachodzie Europy po ciosach Germanów. Ocalała jedynie jego wschodnia, bizantyjska odnoga. Jednak i ona padła wskutek naporu Arabów oraz Turków. Czyngis-chan i jego następcy, jako władcy połączonych plemion mongolskich, stworzyli największe imperium świata, całkowicie niszcząc po drodze tak potężne państwa jak Chiny czy Ruś Kijowska. Ich łupem o mało nie stała się Japonia, którą z opresji wybawił tajfun kamikaze – „boski wiatr”, doprowadzając do zagłady floty najeźdźców.
Jakie były przyczyny tak wielkich sukcesów barbarzyńców? Ich siłą okazały się liczebność oraz odporność na trudy. Każdy członek plemienia był urodzonym, wytrawnym wojownikiem, od dziecka przyuczanym do pełnienia tej roli w ciężkich warunkach. Odznaczali się przy tym skrajnym, wręcz sadystycznym okrucieństwem, nie do wyobrażenia dla mieszkańca cywilizowanego świata. Szlak barbarzyńskich armii znaczyły masowe mordy, dotykające często całych miast, z których nikt nie uchodził żywy, nie wyłączając domowych zwierząt. Nic dziwnego, że mieszkańcom dotkniętych takim napadem krajów nierzadko brakło sił oraz ochoty do walki i obrony. Ale to tylko jedna strona medalu. Druga to zjawisko „niewieścienia” ludów, które wspiąwszy się na wyżyny cywilizacyjnego rozwoju, zaczynają myśleć tylko o zachowaniu swojego dobrobytu. Umiera w nich żołnierz, a rodzi się sybaryta, niezdolny do większego wysiłku, a tym bardziej narażania życia. Tak osłabłe moralnie i fizycznie, zatomizowane wewnętrznie społeczeństwa stawały się łatwym łupem barbarzyńców.