Igor Brejdygant - Szadź - recenzja

by - 17:01:00

Seryjni mordercy to rodzaj zabójców, którzy budzą szczególną grozę. Największe przerażenie wywołują ci obierający sobie za cel kobiety. Przyczyny, dla których upodobali sobie właśnie je są różne, jednak prawie zawsze przewijają się dwie najważniejsze - na ogół ściśle ze sobą powiązane. Są to traumy z okresu dzieciństwa oraz dewiacje sek*sualne. Wychowanie wśród przemocy przez rodziców nieokazujących miłości; często również znęcających się nad małoletnim, skutkują niestabilnością psychiczną. Jeśli nałoży się na to frustracja o podłożu ero*tycznym, powstaje mieszanka wybuchowa, tworząca potwora w ludzkiej skórze. A o tę łatwo, gdyż większość kobiet nie chce wiązać się z człowiekiem zachowującym się kompulsywnie, z którym już na pierwszy rzut oka jest coś nie w porządku. W ten sposób rodzą się poczucie krzywdy i odrzucenia przez płeć przeciwną, a w efekcie nienawiść i chęć jej ukarania. Niebagatelną rolę odgrywa też potrzeba wyładowania popędu sek*sualnego, którego tak zwichrowany osobnik nie ma jak zaspokoić. Często motorem działania sprawców są także: nieudane pożycie z partnerką oraz nakładające się na to zboczenia, zazwyczaj polegające na czerpaniu satysfakcji z widoku cierpienia ofiar czy obcowania z trupem.  

Na Zachodzie seryjnych morderców kobiet liczy się wręcz na pęczki, ale również polskie kroniki kryminalne nie są od nich wolne. Najsłynniejszym był Zdzisław Marchwicki zwany „Wampirem z Zagłębia”, który w latach 1964–70 zamordował 14 kobiet i usiłował wyprawić na tamten świat 7 kolejnych. Jego modus operandi zawsze był taki sam - szedł za upatrzoną ofiarą, podbiegał do niej z tyłu, a następnie uderzał w głowę ciężkim przedmiotem. Obezwładnioną ofiarę bił aż do zgonu, po czym najczęściej dopuszczał różnorakich czynów sek*sualnych. Został ujęty i powieszony w 1977 roku. Co przerażające, szybko znalazł naśladowcę w postaci Joachima Knychały - „Wampira z Bytomia”, który zamordował pięć młodych kobiet, aby zaspokoić swoje chore pragnienia. Również i jego dopadła sprawiedliwość – zawisł w 1985 roku. 

Najbardziej na wyobraźnię działa fakt, że obydwaj uchodzili za wzorowych obywateli, których nikt nie podejrzewał o jakiekolwiek skłonności do wynaturzeń. Umieli się doskonale maskować; istne wilki w owczej skórze, które przez wiele lat uprawiały swój proceder całkowicie bezkarnie. Pozostaje skonstatować, że po zapoznaniu się z ich historią trudno powstrzymać się przed zerkaniem z podejrzliwością na swojego sąsiada... 

„(...) komisarz Polkowską raczej lubiano w komendzie. Ludzie starali się unikać z nią współpracy nie z powodu braku sympatii, tylko z obawy przed tym, że nie sprostają wynikającym z jej ogromnego zaangażowania wymogom.”     

Jesteś policjantką w wydziale dochodzeniowym komendy w Skarżysku-Kaminnej. Jako komisarz Agnieszka Polkowska, cieszysz się dużym uznaniem przełożonych, zwłaszcza za zdolności analityczne oraz wyjątkową intuicję. Gorzej jest z popularnością wśród podwładnych. Twój chorobliwy pracoholizm, wielkie wymagania oraz zwyczaj funkcjonowania w nocy odstręcza od Ciebie większość z nich. Poza tym jesteś niepoprawną bałaganiarą, więc Twoje stanowisko pracy wygląda jak miniaturowy zsyp śmieci. Na szczęście wszystko kompensuje zdumiewająca skuteczność w ściganiu przestępców. Na co dzień funkcjonujesz na Xanaxie, silnym leku przeciwlękowym i uspokajającym. Dzięki niemu trzymasz się w ryzach, choć Twoje życie osobiste leży w gruzach. Osiemnaście lat temu byłaś mężatką i matką, lecz wdałaś się w płomienny romans z przyjaciółką. Ten zaowocował rozwodem i całkowitą utratą kontaktu z Jolą – Twoją córką. Cierpisz z tego powodu i dręczą Cię wyrzuty sumienia. Czasami wykonujesz do niej głuche telefony i sprawdzasz Facebooka. Wiesz, że będziesz musiała w końcu się odważyć i z nią porozmawiać. Obawiasz się jednak reakcji, więc za każdym razem odkładasz to na później. Nękają Cię sny, w których znajdujesz się w wielkiej oszronionej lodową szadzią hali, a Twoje dziecko rozpaczliwie wzywa pomocy. Zawsze wybudzasz się z nich cała roztrzęsiona. Jesteś samotna i nieszczęśliwa, a Twoją jedyną pasją jest praca, więc poświęcasz się jej bez reszty. To akurat bardzo się przydaje, gdy wzywają Cię do brutalnego zabójstwa młodej, dziewiętnastoletniej dziewczyny w lesie nieopodal wsi Orzechówka.

Nagiej ofierze odcięto głowę i nogi oraz ręce, które przyłożono do ciała. Te ostatnie są rozrzucone pod dziwnymi kątami. Ślady krwi wskazują, że amputacji dokonano, gdy denatka jeszcze żyła i byłą pod wpływem Pavulonu. Użyto do tego ostrego ostrza o trzydziestocentymetrowej długości. Ciało zostało natarte oliwą z dodatkiem mirry, tak jakby oprawca odgrywał pewien rytuał. Wprawdzie nie dokonał gwałtu, jednak na pobliskim drzewie odnajdujesz ślady nasienia, co wyraźnie wskazuje na motyw seksualny. Z zebranych informacji wynika, że dziewczyna stroniła od znajomych, była cicha i bardzo religijna. Nie miała wrogów, a jednak spotkał ją straszny los. Po Twoich naleganiach szef przekazuje Ci śledztwo w tej sprawie. Szybko orientujesz się, że tego rodzaju morderstw na przestrzeni ostatnich lat było więcej, a modus operandi sprawcy zawsze taki sam. Dochodzisz też do wniosku, że sposób ułożenia ciał martwych kobiet ma swoje ukryte znaczenie i zawiera wiadomość od oprawcy. Wiesz, że masz do czynienia z seryjnym zabójcą kobiet, którego ujęcie bardzo trudne, gdyż działa z wielką inteligencją. Pomimo tego uporczywie dążysz do poznania prawdy o przerażającym obliczu.  

„Problem tkwił (…) w pustce (…) od jakiegoś czasu dopadała Ewę w najmniej oczekiwanych momentach. Mogła to znieść, pod warunkiem, że gdzieś pod spodem tli się poczucie sensu, pod powierzchnią zdarzeń płynie nurt nadający kierunek życiu. Ten nurt albo w niej zanikł, albo wpadł gdzieś na tyle głęboko w rozpadlinę codzienności, że nie potrafiła go już poczuć, a bez niego nie potrafiła żyć.”   

Jesteś ładną, dwudziestoletnią dziewczyną, mającą poczucie braku sensu życia. Właśnie zniknęło z niego to, co nadawało mu intensywniejsze barwy. Robert – niezastąpiony przyjaciel ze studiów teologicznych i człowiek w którym się zadurzyłaś, okazał się homoseksualistą. Spadło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba. Zbór Świadków Jehowy, do którego należysz wraz z matką, przestał stanowić dla Ciebie jakiekolwiek oparcie duchowe. Masz coraz więcej wątpliwości co do obranej drogi wiary, więc decydujesz się na odejście ze wspólnoty. Jesteś coraz bardziej zagubiona i rozpaczliwie szukasz swojej ścieżki życiowej. Wszystko to znajduje swoje odbicie na blogu, który prowadzisz, opisując swoje najskrytsze odczucia. Pewnego dnia kontaktuje się z Tobą tajemniczy mężczyzna, posługujący się nickiem Adam Enkratyk. Z wiadomości, którą przesłał wynika, że jest równie zbłąkany jak Ty. Używa pięknego języka, co Cię ujmuje, więc odpowiadasz mu i natychmiast nawiązujecie nić porozumienia. 

„Choć nie wiedziała, dlaczego oprócz niepokoju poczuła też rodzaj wywołanej ciekawością ekscytacji. Był szczęśliwa, bo takie odczucia bardzo dawno nie gościły w jej sercu.” 

Odtąd rozmawiacie dużo częściej i z coraz większą pasją. Kiedy więc prosi Cię o przyjęcie do grona znajomych, natychmiast wyrażasz zgodę. Wreszcie Ty – Ewa Wałkoń - poznałaś bratnią duszę. Czujesz, że Wasza znajomość może przekształcić się w coś więcej i pragniesz spotkania w realu. Nie zdajesz sobie sprawy, że stanowisz cel seryjnego zabójcy, który wykorzysta Twoją łatwowierność oraz potrzebę miłości do swoich przerażających celów... 

Jest też morderca. Człowiek od lat polujący na nastoletnie dziewczyny i zabijający je z ogromnym okrucieństwem. Na co dzień zakłada maskę, która w niczym nie zdradza jego drapieżnej natury. 

„(...) nikt, nie wyłączając żony, nie miał pojęcia, kim tak naprawdę po godzinach był ktoś, kogo znali jako męża, ojca i współpracownika. Nikt nie wiedział, że (…) był potworem.” 

„Szadź” Igora Brejdyganta jest kryminałem skrzyżowanym z elementami thrillera psychologicznego, który zabiera czytelnika w fascynującą podróż po umyśle seryjnego zabójcy nastoletnich kobiet. Autor krok po kroku odkrywa przed czytelnikiem jego zamiary i sposoby działania, których inteligencji nie powstydzili by się nawet najwięksi mistrzowie zbrodni. Morderca wyróżnia się niezwykle analitycznym podejściem do krwawej profesji, skrywanej na co dzień pod pozorami idealnego męża, ojca, szefa fundacji kościelnej oraz działacza skrajnie konserwatywnej partii. Kolorytu narracji niewątpliwie nadaje wątek szpiegowski, w który jako znajomy prezydenta i osoba z wielkimi koneksjami w Rosji zamieszany jest przestępca. Uznanie budzi świetnie zarysowana postać komisarz Agnieszki Polkowskiej, która okazuje się dla niego godnym przeciwnikiem. Nie ustępuje mu ani lotnością, ani determinacją w dążeniu do celu. Stosowane przez nią metody, choć kontrowersyjne, imponują żelazną konsekwencją i logiką nieprzeniknioną dla mniej uzdolnionych policyjnych partnerów, pomagających jej w prowadzonych czynnościach. Na niej więc spoczywa ciężar śledztwa, które odkryje przerażające tajemnice, dotyczące także jej życia osobistego. Wątki z nim związane, zwłaszcza z porzuconą przed osiemnastu laty córką, ukazane są z wyczuciem i stanowią mocną stronę książki. Fabuła powieści poprowadzona jest dynamicznie i brawurowo, przez co pochłania czytelnika i nie pozwala mu oderwać się od snutej historii. Ma się nieodparte wrażenie jazdy na rollercasterze, który z wielką szybkością zmierza z każdym pokonanym odcinkiem do rozsupłania intrygującej zagadki kryminalnej. Wydarzenia, tempo i zwroty akcji stanowią elementy barwnego i zaskakującego bogactwem kalejdoskopu przesuwającego się przed oczyma czytającego. Stosowanej przez Autora plastycznej i energicznej narracji nie powstydziłyby się dobre filmy sensacyjno–kryminalne, co zresztą znalazło swoje odbicie w serialu nakręconym na jej podstawie. Język powieści jest staranny, pozbawiony zbędnych ozdobników i powtórzeń, a jednocześnie dość żywiołowy, choć momentami również dosadny. Z pewnością rzeczą innowacyjną jest zdradzenie czytelnikowi prawie na samym początku najważniejszej w lekturach spod ciemnej gwiazdy kwestii, czyli tego, kto zabija. Znajduje to zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Uważam, że Brejdygant dobrze poradził sobie z tym zabiegiem, utrzymując zainteresowanie na kolejnych stronach przedstawieniem motywów sprawcy i jego sposobów działania, zatem w tym przypadku jestem na tak. Gdybym miała wskazać minus “Szadzi”, z pewnością postawiłabym na zbędne wstawki politycznej poprawności - bohaterka będąca przedstawicielem mniejszości seksualnej (spotykającej się na domiar złego grupowo w wiadomym celu) zestawiona z oczywiście złymi konserwatystami czy pochwała żarówek energooszczędnych. Wady te nie spłaszczają jednak powieści, a wręcz przeciwnie – nadają jej prawdziwego i wielowymiarowego charakteru. To po prostu ekscytujący kryminał, od jakiego trudno się oderwać. 7/10 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)