Robert Peckham - Strach - recenzja

by - 14:23:00

Strach to zjawisko, które ma wiele twarzy. Z jednej strony stanowi przykre doświadczenie, z drugiej - jest swoistym wentylem bezpieczeństwa, uruchamiającym reakcje obronne organizmu, będąc ważnym elementem instynktu przetrwania. W sytuacjach zagrożenia zmusza do podjęcia walki, gdy jest to nieuniknione albo skłania do ucieczki, pozwalającej ratować życie. Niewątpliwie strach jest jednym z najsilniejszych atawistycznych odruchów, do jakich zdolny jest człowiek - niezwykle trudno go powściągnąć, a bardzo łatwo wywołać. Zwłaszcza masy ludzkie są niezwykle podatne na jego działanie. Dlatego też posługiwanie się bodźcami wywołującymi panikę jest jednym z ulubionych narzędzi, jakie stosują politycy oraz inne podmioty, dążące do zdobycia lub umocnienia sprawowanej władzy. 

Socjologia wykształciła nawet pojęcie „zarządzania strachem”, rozumiejąc przez nie strategię socjotechniczną i propagandową, sprowadzającą się do instrumentalnego eksploatowania tej emocji w celu kontrolowania i manipulowania całymi grupami osób, a nawet narodami. Wykorzystuje się do tego istniejące lęki społeczne - wszystko po to, by wpływać na umysły w pożądany sposób. Wywołanie poczucia zagrożenia powoduje skupienie się społeczeństwa wokół tego, kto umie w jego pojęciu je zdefiniować i zaproponować skuteczne środki zaradcze.   

„Zdolność wywołania u kogoś strachu to najtańszy i najefektywniejszy sposób, aby go kontrolować.” 

Zjawisko zarządzania strachem stało się tematem książki Roberta Peckhama „Strach. Inna historia świata”, poddającej je gruntownej analizie. W przedmowie Autor stwierdza, że: „Strach jest środkiem pozyskiwania władzy i (…) jest wzbudzany przez ludzi, którzy na nim korzystają – niezależnie od tego czy są to politycy, ruchy religijne, organizacje medialne, firmy technologiczne, instytucje farmaceutyczne czy finansowe.”    

Dzieło pisarza krok po kroku wiedzie czytelnika po dziejach głównie zachodniej cywilizacji, udowadniając, że to przede wszystkim strach ukształtował współczesny obraz świata. Jakie argumenty przywołuje na uzasadnienie swojej tezy? 

 

Zdaniem Peckhama manipulacja strachem istnieje od zawsze - była motorem ogromnej części ludzkich działań. Szczególne nasilenie tego zjawiska nastąpiło jednak dopiero w wiekach średnich. XIV stulecie przyniosło bowiem całą serię katastroficznych zdarzeń, które poprzez wywołanie obsesyjnego strachu w ówczesnych społeczeństwach zachodniej Europy, doprowadziły do gruntownych przemian społeczno–politycznych, po których nic już nie było takie samo. Doszło do „globalizacji strachu”. Jak to się zaczęło? Od wielkiej zarazy dżumy, zwanej czarną śmiercią, którą na domiar złego poprzedził wielki głód, unicestwiający około dziesięć procent ludności miast północnej Europy. Wzbudziło to obawy przed jeszcze większym nieszczęściem, jakie wisiało nad światem. Zmaterializowało się ono w 1347 roku, kiedy do sycylijskiego portu w Messynie przybiło dwanaście statków, przywożąc z Krymu poza cennymi towarami także morowe powietrze. W trzy lata populacja Europy została zredukowana o połowę. Rozmiar kataklizmu był straszliwy i wymykał się ludzkiemu pojmowaniu.  

 

„(...) zmarli byli wrzucani do wielkich dołów, w których setki ciał leżały jedne na drugich.”  

 

Szacuje się, że w latach 1347 – 1351 dżuma zabiła co najmniej 25 milionów ludzi, choć niektórzy twierdzą, że liczba ta była nawet dwa – trzy razy większa. I wywołała wszechogarniające poczucie zagubienia, a także strachu przed otaczającym światem i tym, co może jeszcze przynieść przyszłość. Powszechnie przyjmowano, że to sprawiedliwa kara boska za grzechy. Wszystko pogrążyło się w przerażeniu i poczuciu beznadziei, które będzie trwać aż do XVIII wieku.  

 

„Przy tak pesymistycznym nastawieniu, połączonym z obsesją winy i wstydu, wydawało się, że niebezpieczeństwa czają się na każdym kroku.” 

 

Panika pociągnęła za sobą wyludnianie się miast i upadek wielu kwitnących republik na półwyspie włoskim. Dochodziło do licznych buntów społecznych i przetasowań na szczytach władzy. Znaleziono też winnych całej sytuacji – okazali się nimi Ży*dzi, podejrzewani o zatruwanie z premedytacją studni. Skutkiem były więc pogromy i wypędzenia. Skrzętnie korzystali z tego dłużnicy izraelickich bankierów oraz rządzący - by dodatkowo legitymować swoje panowanie.  

 

„W dniu świętego Walentego w 1349 roku 2 tysiące Żydów zostało publicznie spalonych w Strasbourgu i choć osoby o nieżydowskim pochodzeniu (…) próbowały interweniować, inni chętnie przyłączyli się do rzezi.” 

  

Wszystkie te zjawiska doprowadziły do erozji nie tylko władzy świeckiej, ale i duchownej – autorytet Kościoła katolickiego został podważony w stopniu, jakiego już nigdy nie dało się naprawić. Owocem tego stała się reformacja, rozpoczęta opublikowaniem przez Lutra 95 tez wymierzonych w papiestwo. Spowodowały one ferment, którego skutkiem były: powstanie potężnych ruchów protestanckich oraz trwały rozłam w chrześcijaństwie. To z kolei wywołało wojny religijne, jakich Europa jeszcze nie widziała. Obydwie strony konfliktu, aby zmobilizować swoich zwolenników, posługiwały się strachem. Papież przedstawiał swoich przeciwników jako odstępców od wiary - ci z kolei mianowali go Antychrystem. Już krwawo stłumiony w 1525 roku bunt chłopski w Niemczech przyniósł 100 tysięcy ofiar. A potem było tylko gorzej. Rzeź Hugenotów w Noc św. Bartłomieja w Paryżu 1572 roku to 5 tysięcy zabitych i całe rzesze na prowincji. Apogeum okrucieństw stanowiła wojna trzydziestoletnia, która obróciła w perzynę znaczną część Europy i w latach 1618 – 1648 zabiła około 8 milionów ludzi. W owych czasach pojawiła się też nowa personifikacja strachu – władca absolutny. Jego ucieleśnieniem był król Francji Ludwik XIV, słynny z niewypowiedzianych tak naprawdę słów „Państwo to ja”. Cały porządek społeczny i jego hierarchia, a nawet ceremoniał dworski miał przypominać, że władza może wszystko. Jako taka zaczęła budzić wręcz zabobonny strach, odbierający chęć jakiegokolwiek buntu i zmuszający poddanych do wypełniania obowiązków.    

  

„(...) istniały: strach, który pochlebczy ministrowie czuli przed rozdrażnieniem króla, strach wywołany przez królewski despotyzm i strach samego króla przed skonfrontowaniem się z prawdą.”  

  

Strach ujawnił swoje straszne oblicze w dziejach kolonizacji, zwłaszcza Ameryki Środkowej i Południowej, której rdzenni mieszkańcy zostali zmasakrowani przez najeźdźców i zredukowani do dziesięciu procent swojej populacji. 

 

„Historia zachodniego kolonializmu i imperium (…) w wielu aspektach jest to opowieść o tym, jak wzajemne niezrozumienie prowadzi do obustronnego strachu, który jest wykorzystywany do usprawiedliwiania nasilania tej przemocy.” 

 

Szczególnie przerażającą wizję strach pokazał podczas rewolucji francuskiej. Jakobini uczynili z niego trampolinę do objęcia władzy, grożąc królewskim despotyzmem i doprowadzając masy ludzkie do stanu wrzenia. Po dokonaniu przewrotu, natychmiast zaczęli aplikować strach całemu społeczeństwu, tłumacząc mu za pomocą bagnetów i gilotyn, że oto nastał najszczęśliwszy czas w historii ludzkości. Liczbę ofiar rewolucyjnego terroru szacuje się na co najmniej milion osób. Nic dziwnego, że Francja pogrążyła się w przerażeniu. Definitywny kres temu szaleństwu położył dopiero Napoleon. Przeciwnicy rewolucji również zaprzęgli strach do swojego rydwanu. Grożąc powrotem związanego z nią terroru, narzucili Europie kajdany jakich jeszcze nie znała. Święte Przymierze, jakie powołali do życia władcy Prus, Austrii oraz Rosji przy znaczącym poparciu Wielkiej Brytanii, pogrążyło XIX wieczny kontynent w mroku absolutyzmu, zwalczającego z zaciętością i okrucieństwem wszelkie idee wolnościowe. Stan ten trwał aż do pierwszej wojny światowej, która przyniosła całkowite załamanie się dotychczasowego ładu światowego. Groza okopów i 14 milionów ofiar w ogromnym stopniu przebudowała świadomość społeczną. W wyniku tego pojawił się komunizm, faszyzm oraz nazizm. Wszystkie te systemy rządziły przy pomocy strachu, atomizując wspólnotę poprzez wskazanie zagrażających jej wrogów - Żydów, Słowian, niepełnosprawnych, kułaków, kapitalistów i całej rzeszy innych. Charakterystycznym plonem tych ideologii stały się donosicielstwo oraz osamotnienie poszczególnych jednostek, zdławionych strachem przed drugim człowiekiem. W takich warunkach władza mogła rządzić bez obaw i sterować dowolnie masami w pożądanym przez siebie kierunku. Starcie wielkich ideologii przyniosło w efekcie kolejną hekatombę – drugą wojnę światową z astronomiczną liczbą ofiar szacowaną na 80 milionów. 

Świat powojenny również nie był wolny od strachu. Przede wszystkim ciążyło nad nim widmo atomowego pogromu, którego apogeum przypadło na kryzys kubański w 1962 roku. Tylko trwoga przez powszechną zagładą powstrzymała wówczas przywódców światowych mocarstw przed naciśnięciem czerwonych guzików... Oba bloki – zachodni i wschodni straszyły swoich obywateli drugą stroną, powodując stan ciągłego napięcia, skutkujący wieloma wojnami w różnych częściach świata – w Korei, Wietnamie czy Afganistanie. Ale nawet upadek komunistycznych satrapii nie uwolnił świata od co rusz powtarzającej się paniki. Jej współczesnymi przejawami stały się: strach przed terroryzmem, eko-histeria oraz COVID – panika.  

Warto przyjrzeć się im nieco bliżej z uwagi na... dość komiczny wydźwięk większości.


Pod pozorem walki z muzułmańskim terroryzmem, który niewątpliwie jest dużym problemem, wprowadzono ograniczenia wolności osobistej oraz cenzurę, jakiej obywatele jeszcze nie doświadczyli. I to w zasadzie za pełną ich zgodą.  

 

Eko-histeria wzięła się z ekologizmu, który stał się nowym wyznaniem wiary bogatych i znudzonych życiem społeczeństw zachodu. W latach siedemdziesiątych straszono przeludnieniem ziemi, którego skutkiem będzie jej całkowita dewastacja w ciągu najbliższych dwudziestu lat. Następnie dowodzono, że w przeciągu niedługiego czasu wszystkich mieszkańców globu zabije dziura ozonowa. Potem z kolei twierdzono, że Ziemi zagraża zlodowacenie, będące skutkiem oziębienia klimatu. W pismach naukowych pojawiało się mnóstwo artykułów pod znamiennymi tytułami: „Stygnący świat”, „Jak przetrwać nadchodzącą epokę lodowcową” czy „Wielki mróz”, ostrzegające przed: 

  

„złowieszczymi znakami wskazującymi, że typy pogodowe na Ziemi zaczęły się drastycznie zmieniać” 

  

i prorokującymi: 

  

ochłodzenie zabiło już setki tysięcy ludzi. Jeśli będzie nadal trwało i nie zostaną podjęte żadne zdecydowane działania, wywoła globalny głód, globalny chaos i globalną wojnę, a to wszystko może nastąpić jeszcze przed rokiem 2000.”  

 

Ups. Planeta chyba nie czytała tego artykułu, jako że dalej trwa w niezmienionej postaci. 😉  

  

Czy to czegoś do złudzenia nie przypomina? 

 

Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze ostrzeżenia przed… ociepleniem klimatu i tym, że „planeta płonie”, w imię czego człowiek ma zrezygnować z samochodów, ogrzewania, a najlepiej i jedzenia. Koło histerii toczy się z coraz większą szybkością, czego wyrazem jest ruch Ostatniego pokolenia, którego członkowie przylepiają się do powierzchni dróg, aby zaprotestować przeciwko zmianom w aurze. Tu należałoby dodać, że może po części faktycznie Ziemia jest przeludniona... przynajmniej co niektórymi.  

 

Innym przejawem zbiorowej paniki stała się epidemia COVID. Od 2020 do 2022 roku panował w Polsce stan zarazy, w czasie którego wygrażano wszystkim, którzy nie poddali się szczepieniu. Ludzie bali się wychodzić z domów i ochoczo donosili na tych ośmielających się pojawić na świeżym powietrzu bez maseczki. Dzielna policja wyłapywała ich i karała mandatami w marketach; wszyscy lada chwila mieli umrzeć, gdy nagle… Putin zaatakował Ukrainę. Do Polski wlało się kilka milionów niezaszczepionych uchodźców i jak ręką odjął epidemia radośnie zakończyła swoje życie... Well. Stanowi to kolejny dowód na to, jak łatwo człowiek daje sobie odebrać, wbrew wszelkim prawnym zabezpieczeniom i z podeptaniem podstawowych zasad, wolność osobistą i poczucie zdrowego rozsądku, jeśli się go skutecznie nastraszy. 

 

Wszystkie te gorzkie wnioski niesie ze sobą recenzowana książka, będąca swoistą wiwisekcją zjawiska manipulowania strachem, wykorzystywania zbiorowych obaw i celowego wzbudzania paniki w celu realizacji politycznych i społecznych celów przez światowych demiurgów. Jak w kalejdoskopie przewijają się w “Strachu...” obrazy dziejowych wydarzeń, spośród jakich każde jest naznaczone śladem stosowania niepokoju jako detonatora zmian pożądanych przez tych, którzy go wywołali lub starali się to zrobić. Co ciekawe, w ostatecznej konkluzji Autor nie postrzega strachu jako siły wyłącznie niszczycielskiej, o negatywnej konotacji, ale również jak zjawisko mające pozytywny charakter.  

  

„(...) większość dyskusji o politycznym strachu podkreśla jego niepokojący i antagonistyczny charakter, a pomija istotną rolę, jaką odegrał on w tworzeniu politycznych praw i wolności.” 

 

Paradoksalnie bowiem, obecny świat zachodu z jego gwarancjami osobistych wolności, zasadą sprawiedliwości społecznej, osiągnięciami ducha i umysłu to również produkt wielowiekowego strachu, który napędzał ludzkie działania, mające na celu zmianę zastanego stanu rzeczy. Czy się to komuś podoba, czy też nie, stanowił koło zamachowe przemian historycznych oraz postępu. Bez strachu jako czynnika zmuszającego do działania, człowiek pogrążyłby się w marazmie i samozadowoleniu, nie podejmując wyzwań, które przyniosły mu wiele osiągnięć. Tylko od niego zależy, jak strach będzie wykorzystywany w dalszym etapie dziejów. A zagrożeń jest wiele, gdyż trwoga należy także do niezwykle niszczycielskich sił, mogących z łatwością pogrzebać wszystko to, co zostało dotychczas zbudowane przez cywilizację. Na świecie istnieje krucha równowaga pomiędzy dwoma obliczami strachu – tym pozytywnym i tym destrukcyjnym. Czy można ją zachować? 

 

Wielką siłą książki jest język, którym Autor posługuje się z obrazową swadą. Dzięki niemu czytelnik jest w stanie płynnie zaznajomić się z rolą, jaką strach odegrał nie tylko w wielkich i pozytywnych wydarzeniach ludzkiej cywilizacji, ale także tych, które kładą się niej cieniem wstydu i podłości. Książka zawiera wiele ciekawostek historycznych znacznie ubarwiających narrację i czyniących ją intrygującą nawet dla tych, którzy nie cenią dzieł powabnej Klio i raczej od nich stronią. Cennym uzupełnieniem snutej opowieści jest interesująca i obfita w szczegóły swoista egzegeza poglądów szkół filozoficznych na rolę, jaką strach odgrywał w dziejach człowieka oraz zasadach sprawowania władzy. Dzięki Autorowi z kart dzieła przemawiają także liczni świadkowie epoki, których „relacje” z pierwszej ręki oraz czynione wnikliwe spostrzeżenia wywierają szczególnie wstrząsające wrażenie. Nie brakuje także krótkich omówień dzieł literackich, które miały największy wpływ na kształtowanie się prądów umysłowych i poszczególnych przedziałów w historii świata. Jest tu wszystko, co pozwala na całościowy ogląd, jak wielką rolę odegrały strach i wzbudzane przez niego namiętności w modelowaniu ludzkiej cywilizacji. Plus również za ciekawostki odnośnie gawęd o osób bojących się horrorów czy... telefonów lub kolei. Minusów nie dostrzegam - może tylko taki, że część narracji poddałabym lekkiemu skróceniu. Srocze oczy docenią natomiast piękne wydanie książki. Zdobią ją sztywne, niepokojąco mroczne, urzekająco ciemne okładki. Tytułowa ozdobiona jest postacią przyodzianą w charakterystyczną maskę z dziobem ptaka, jaką w zamierzchłych czasach nosili lekarze zajmujący się zadżumionymi pacjentami. Za nietrafiony pomysł uważam skrywanie jej pod obwolutą, która ma znacznie mniej ciekawy wygląd i nie robi już takiego wrażenia na oglądającym. Pocieszające jest to, że można ją po prostu zdjąć i cieszyć oko tym prawdziwym poligraficznym dziełem sztuki, oddającym zresztą w perfekcyjny sposób klimat opisywanej propozycji literackiej. Książka należy do tych dzieł, których nie może zabraknąć na półce każdego wielbiciela historii, ale także zainteresowanego tym, co ukształtowało świat w ten, lecz nie inny sposób. Solidne 8/1 0.

 

Za Kartky’m: “I nie dam się nabrać na wrzaski. To całe życie, nie było warto wierzyć w ich słowa tak bardzo i ufać ich głosom i bajkom. Nie możesz więcej się nigdy bać ich (...).” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)