Miłość ma wiele twarzy, często niezwykle od siebie odległych. Jedna z nich budzi wzruszenie i jest przedmiotem marzeń wielu ludzi – to afekt romantyczny. Stał się on symbolem bezwarunkowego oddania i przykładem uczucia, które może przenosić przysłowiowe góry. Odwołując się do klasycznego „Hymnu o miłości”, takie doznanie jest cierpliwe, łaskawe, nie zazdrości, nie szuka swego, wszystko znosi i nigdy nie ustaje. Mrzonki? W wielu przypadkach tak. Miłość bowiem może przybrać także postać odrażającą, budzącą niesmak, a nawet przerażenie. Wybujała namiętność popcha do morderstw jeżących włos na głowie. Przodują w tym mężczyźni, niejednokrotnie utożsamiając obiekt uczucia z posiadaniem go na własność. Porzuceni przez partnerkę (często z własnej winy), uważają, że albo będą mieli taką kobietę na wyłączność, albo też nie będzie jej posiadał nikt - nawet wspólne potomstwo. Do najbardziej przerażających czynów należą tak zwane samobójstwa rozszerzone, kiedy to z rąk rak pana giną: żona, dzieci, a na końcu on sam. Dla pewnej równowagi dodam, że i płeć niewieścia nie stroni od tego rodzaju gwałtownych reakcji, choć dopuszcza się ich znacznie rzadziej. I z nieco innych pobudek.
„Mężczyzna morduje, by zatrzymać partnerkę na wieczność, kobieta, by pozbyć się partnera na zawsze”.
W przypadku pań decydującą rolę odgrywają na ogół niezwykle silne emocje wywołane poczuciem odrzucenia i związaną z nim nienawiścią. A także chęcią usunięcia domowego oprawcy, gdy zostanie przekroczona granica wytrzymałości. Są to więc znacznie częściej zbrodnie w afekcie, czyli, używając kodeksowego języka – zabójstwa popełnione pod wpływem wielkiego wzburzenia, usprawiedliwionego okolicznościami.
Skutkami stanu zakochania są także morderstwa czynione w celu pozbycia się człowieka będącego przeszkodą dla stworzenia upragnionej familii. Ich ofiarami padają mężowie, żony, rodzice, a nawet, co najbardziej przerażające - dzieci. Zdarzają się także śmierci z powodu złamanego serca, kiedy organizm nie wytrzymuje związanego z tym napięcia.
Z miłością łączą się także inne zjawiska, w rodzaju zboczeń seksualnych (tu istnieje spore pole do popisu – naukowe annały odnotowały ich ponad pięćset) czy tak zwanej nekrofilii romantycznej, objawiającej się nieodpartą chęcią przebywania z ukochaną osobą także po jej śmierci. O tym wszystkim pisze Autorka recenzowanej książki. Jak ją odebrałam?