Jakub Lisicki - Anamene i inne opowiadania - recenzja

by - 10:18:00

Trzeba się wykazać nie lada talentem, aby stworzyć zbiór osiemnastu opowiadań, spośród których każde nie tylko będzie na tak samo wysokim poziomie, ale i całkowicie oczaruje czytelnika. Niektórzy, choć mogłabym ich wskazać garstkę, są w stanie tego dokonać. Literalnie nikt nie uczynił jednak tego co Jakub Lisicki, debiutujący fenomenalnym zbiorem “Anamene i inne opowiadania”. Nie jest to bowiem antologia zwyczajna, a przenosząca czytającego do kompletnie innej rzeczywistości... Świata z pogranicza jawy i snu (choć ze znacznym ukłonem w kierunku tego tak cenionego przeze mnie onirycznego), życia i śmierci, brzydoty i piękna oraz miłości i nienawiści. Obezwładniająca kreacja semantyczna porywa w objęcia bezmiarem mroku, otula czernią nocy i wabi szkarłatem krwi. Próżno w tulących się do siebie Lisickiego słowach szukać oczywistości, uniwersalności i prawionych naprędce, tęczowo szczęśliwych komunałów. Autor, choć winnam raczej napisać - Poeta, umiejętnie bawi się słowotwórstwem, nie tylko malując nowe wyrazy. Śmiem wysunąć tezę, iż proponując czytelnikom te niepokojące, pełne napięcia baśni, wyznacza literaturze nowy kierunek. Choć może odświeża stary, mój ulubiony, w którym od wielu lat nurzam się z godnym podziwu zapamiętaniem. Senny fatalizm niedookreśleń i niedorozumień, koegzystujący z plastyczną planetą wyobrażeń mar przywodzi bowiem na myśl styl kaskaderów literatury polskiej, kreujących niepowtarzalne. Będące wzorem i wyznacznikiem jakości, po jakie większość pisarzy niestety nie poważa się sięgnąć. Dla osób z niczym nieograniczoną wyobraźnią; niespokojnych duchów w tym pełnym sztywnych ram i zerojedynkowości świecie, niepotrafiących - niczym mój cezar Stachura - zagrzać nigdzie na dłużej miejsca. Poniżej spróbuję subiektywnie przedstawić pokrótce każde z opowiadań Lisickiego i ulubione cytaty, jednak zapewniam Cię - zapomnij o kluczu, bo to nie są zwykłe teksty. To poezja, jaką każdy będzie oddychać odmiennie. I to właśnie w niej najpiękniejsze. Najbardziej enigmatyczna recenzja? Owszem. Oto ona. 


PRZEGNIŁY OWOC 

“Wiem, jak daleko zabłądziłeś pośród tych wszystkich wyobrażeń i przemyśleń. Pora, byś wrócił do początków, gdzie zacząłeś tkać niezliczone lici niedorzeczności.” 

W pętli czasu, a może tylko znajdując się pośrodku snu za eteryczną zasłoną utkaną ze zbrodni, pewien skrzydlaty Feniks goni własny cień... 

 

ORFEUSZ 

“I ten fragment błądzi, a reszta ducha do niego nieustannie ciągnie. Błoga niekompletność... przyjemne rozdarcie...” 

Oniryczne poszukiwania zagubionego kawałka duszy do wtóru urzekającej muzyki cmentarnej, wygrywanej przez wskazówki zegara oddechem przemijania. 

 

REQUIEM  

“Pozwól, że zniszczę cały wszechświat za Ciebie. A Twoja dusza będzie się tylko przyglądać, jak ktoś inny odbierze Ci Twoje pragnienia.” 

Tragiczna rewolta mitu o Tristanie i Izoldzie. Pośmiertne obrócenie się w nicość, wizualizacja toksycznego związku, a może... to cud narodzin, widziany przez odmienne szkło? 

 

THENRATHA 

Księżyc milczał, wpatrując się w nich z ekscytacją, niby podczas emocjonującego seansu. Wtulił się wygodnie w fotel rozmytych chmur.” 

Kręcisz się w błędnym kole, choć przemierzając drugi raz tę samą ścieżkę, widzisz o wiele więcej. Powtarzasz uczynek, dopóty nie będzie idealny? Błądzisz wspomnieniami albo jesteś szalony - ponawiając identyczne kroki, oczekujesz innego rezultatu. 

 

OSTATNI ODDECH  

“Wydawało się, że tamta chwila była tylko snem, a jednak deszcz sprawiał wrażenie wyjętego z tamtych wspomnień. Zupełnie jakby został przeniesiony z onirycznego marzenia.” 

Z rysunkowej baśni na tle urzekająco wymarłego miasta materializują się dwie zagubione dusze, które nigdy nie istniały. 

 

DUCHY LASU 

“Cały ten akt zostaje otulony czułym uściskiem śpiącej duszy. Duszy pogrążonej na dobre w nieświadomych marzeniach, aczkolwiek o groźnym obliczu.” 

Człowieka można by przyrównać do ogrodu, w którym każda z tworzących go roślin odpowiada za prężne funkcjonowanie. Jakikolwiek uwiąd oznacza uszczerbek, będący powodem do płaczu dla jego strażnika - duszy. 

 

AMETYST  

“Zaczęło mi się wydawać, że stworzyła świat w istniejącym świecie, byt w bycie, istnienie w istnieniu i chwilę w chwili.” 

Aż i tylko przestroga, by nie iść po trupach do celu – a może tylko rzadka jak kamień opowieść o poszukiwaniu miłości, która i tak w zupełnie innym niż Ty momencie przekroczy bramy śmierci. 

 

ZNIKAJĄCE CIAŁO 

“Blask zachwytu odbijał się w milionach pajęczyn porozwieszanych na fundamentach mroku.” 

Niektóre kwiaty rozkwitnąć mogą dopiero osłonione kokonem – nikt nie pojąłby ich nietuzinkowego piękna w świecie, w którym ludzie wolą stracić twarz niż się odkryć; nawet tę opancerzoną maską, byleby los nie mógł ich dostrzec w pełnej iluzji rzeczywistości. 

 

DUCHY MGIEŁ  

“Te zimne lica trwają, zawieszone w wiecznym uśmiechu. A później przychodzi śmierć i zrywa jedną z latarni.” 

Jaka jest istota śmierci? Czy koło życia zatrzymuje się na starości? A może to tylko pogodowa rewolta lub prozaiczna zmiana pór roku? 

 

ROZGRYZIONY CUKIEREK 

Właśnie teraz, gdy już nie mogę zawrócić, życie wydaje się mieć sens. Czysta złośliwość mojego przeznaczenia.” 

Nie możesz zmienić przeszłości, nijak próbując. Nawet jeżeli właśnie znajdujesz się w wyczekiwanej chwili, blednąc w świetle upragnionych jupiterów, a życie nareszcie zyskało swój zaskakujący smak. 

 

I BŁOGOSŁAWIĘ SWEJ TWARZY 

“Smutne dusze nijakich ludzi mogą pozostać takie, jakie są (...). Gdyby usłyszały Twój lament, pogrążyłyby się w strachu.” 

Otrzymałeś los – niekiedy ślepy, choć zawsze własny. Nieprzeznaczeniem wszystkich jest jednak odnalezienie miejsca w tej oto rzeczywistości. Dla części wybawieniem będzie inna. Nawet, jeżeli okaże się nią śmierć. 

 

PRZEZMROK  

“Gdy zapada zmrok, chłód nieżycia przeszywa każdy byt...” 

To, co piękne, tkwi w najczarniejszym mroku chłodnej nocy. Jej królowa włada nieoczywistym - wówczas, gdy każdy zajęty jest swoją twórczością i kreowaną sceną. Bezkształtna masa jednakowych próbuje stłamsić nawet tęsknotę za urokiem dawnych czasów. Przeto tak właśnie rodzi się śmierć. 

 

PORZUCONE PIÓRA, WSKRZESZONA DUSZA  

“Władza kroczy między cieniami i ze sztyletem w ręku, mądrość biega na sarnich nogach, a życie da się postawić na półce jak najszlachetniejsze pośród trofeów.” 

Pieśń o odwróceniu wartości, udowadniająca, że ten ogłaszający się najmądrzejszym niekoniecznie nim jest. Bajanie o relikcie minionych lat, śniedziejącym podczas gdy na świeczniku zadufany tkwi tchórz. Waga życia nienarodzonego. 

 

ANAMENE 

“Skrzydła istoty dalej się poruszają, chociaż źrenice dawno utonęły w oparach śmierci. Te miliony drobnych potyczek zawsze kończą się porażką (...).” 

Krzyżują się ze sobą ścieżki owładniętej szaleństwem matki, umierającego ptaka o majestatycznie metalicznych piórach oraz nietuzinkowej dziewczynki. Duszy próżno zmieniającej wcielenia w kolejnych rzeczywistościach, nieprzystającej do świata, miejsce mogącej zagrzać dopiero w odmętach nicości. 

 

POWRÓĆ 

“(...) jest już na granicy obłędu, a zarazem prawie oddaje się niewytłumaczalnej ekstazie wypełnionej tajemniczą nadzieją.” 

Szpetota kontrą dla barw żywego świata, wówczas, gdy rodzicem odnajdującym martwe dziecko szarpie rozpacz na wzór tej Kochanowskiego. Nawet najgorsza prawda lepszą jednak od zawieszenia. 

 

SEONKAERO 

Niepewna świadomość, przypominająca, że ten dzień już kiedyś nadszedł, każe mi oczekiwać, że wszystko się powtórzy.” 

Makbetowskie szaleństwo pocałunkiem przeszłości. Być może smak przywodzący wspomnienia zmaterializuje grzechy, unaoczni niedostrzeganie codzienności albo okaże, że ścigane jest tym, co przyniesie zgubę. 

 

DUCHY KRYSZTAŁÓW 

“Są obdarowywane najpiękniejszą z miłości - obcałowywane w niedopowiedzeniu, w bezcielesności, w niedookreśleniu.” 

W tańcu spleciona dziewiątka duchów nocy - pięknych pomysłów, myśli niewyrzeczonych na głos, niespełnionych obietnic i planowanych uczynków. Umrą, nim nastanie dzień. 

 

PRZEDŻYCIE 

“Jest we wszechświecie miejsce, gdzie wszystko się kończy i wszystko zaczyna.” 

Byt wyższy istnieje w sobie tylko znanej przestrzeni. Jest matką wszystkich dusz, która dysponuje nimi i ubarwia świat względem zasłużonych kryteriów jakości. 

 

Kiedy – jak już wiesz – definitywnie będący poetą Jakub Lisicki zapytał mnie, które z opowiadań okazało się najbardziej urzekające, miałam wręcz nierozwiązywalny dylemat (wskazałam “Przezmrok”, bo to ono najsilniej płynie mi w żyłach, choć i pozostałe poznałam przez siebie). Każde z nich jest doskonałe na swój sposób, choć niektóre liczą sobie tylko jedną stronę (!). Znać Mistrza - używając niewielu słów, namalować nowy świat. Baśniowy, mroczny, oniryczny, nierzeczywisty, realny, tragiczny, liryczny, fatalistyczny... wspaniały. Od jednego z ulubionych rosyjskich zespołów muzycznych zapożyczyłam nazwę, którą przejęłam jako domenę - HALUCYNACJE SEMANTYCZNE. Śmiem śnić, iż to właśnie je tworzę, opowiadając historie o historiach i twierdzić, że kiedyś w poezji i krótkich wycinkach prozy zmierzałam w tym właśnie kierunku. Odmieniłam rzeczywistość, powyższe zaklęcie stanie się moim pisanym w oryginalnej cyrylicy śladem na skórze, ale na dłużej w sercu zawsze pozostanie dokładnie tego rodzaju twórczość. Finezyjno-fantazyjna, pełna rewolt, dorozumianych złożeń oraz żonglerki derywacją. “Anamene i inne opowiadania” jest definicją kunsztu spod ciemnej gwiazdy i w moim prywatnym rankingu zajmuje miejsce zaraz za twórczością nieocenionego Edwarda Stachury czy pozostałych poetów wyklętych. To przystający poziom zwichrowania, jakiego się nie czyta – albo się go kocha, albo ma się odmienną wrażliwość, ze szkodą dla odnotowującego ów fakt. Rzekłszy szczerze, byłam przekonana o tym, że wraz z przeminięciem tego zbyt szarego dla literackich kaskaderów świata nie ma już na nim osób o podobnie eterycznej wrażliwości. Dziełem przypadku, z rąk którego nic przecież się nie dzieje, a zatem za dłoń z przeznaczeniem, natrafiłam na “Anamene...” - po prostu najlepszy znany mi zbiór opowiadań na przestrzeni minionych (co najmniej) kilkunastu lat. Ja czas liczę jednak inaczej – bo tragicznymi słowy. I wizualizuje mi się przyzywająco odnaleźć ich jeszcze całą plażę. Szczególnie, gdy zapadnie nad nią królewsko bezkresna noc. 10/10 i nieskończoność. 

Uwielbiała być pogrążona w samotności (...). Czuła, jak szczęście ujmuje ją za serce, ale melancholia wędruje tuż za nią, niby niewidoczny stróż. I tak porwana przez teatr życia, przez nieuwieńczony scenariusz jednej chwili, rozsmakowuje każdą sekundę.” 






You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)