Wykonujesz pracę swoich marzeń, która jednocześnie jest Twoim przekleństwem. Zawsze kochałaś cyferki. To, co dla innych jest tylko niezrozumiałym ich ciągiem, w Twoim umyśle przemienia się w spójną i logiczną całość. Może to śmieszne, ale uważasz, że wyglądającą naprawdę pięknie. Taka już z Ciebie „dziwaczka”. Gdy więc po skończeniu studiów teatr zatrudnił Cię w dziale księgowości, poczułaś się tak, jakbyś złapała pana Boga za nogi. Pomyślałaś z radością, że będziesz robić to, co tak bardzo lubisz. I pod tym względem miałaś pełną raję. Jesteś idealnym pracownikiem – sumiennym, punktualnym i pełnym zapału, a po ośmiu latach na pełnionym stanowisku jeszcze bardziej udoskonaliłaś umiejętności.
„W ciągu ośmiu lat pracy w księgowości opanowała do perfekcji możliwości Excela. Dla niewtajemniczonych te tabele były zbiorem zupełnie przypadkowych liczb, jej wystarczyło, że spojrzała w odpowiednią rubrykę i wiedziała o danym wydarzeniu niemal wszystko. Jaki był przychód z reklam, ze sprzedaży, ile było płatności gotówką, a ile pozostałymi formami zapłaty. Wiedziała, kto poprosił o fakturę i czy była ona uregulowana. A jeżeli nie, to ile dni pozostało na jej zapłacenie.”
A jednak... Myślisz gorzko, że minione 96 miesięcy było okresem prawdziwej gehenny. Przez jednego człowieka – Dorotę, która jest Twoim kierownikiem. Od samego początku upatrzyła sobie Ciebie na ofiarę. I metodycznie przystąpiła do niszczenia Twojej psychiki, nie cofając się przed niczym. Według niej wszystko, czego się nie dotknęłaś, zamieniało się w rzecz bezwartościową. Ciągle słyszałaś: źle, niestarannie, zbyt wolno. Bez ustanku wynajdowała preteksty, aby Cię zrugać. Potrafiła się przyczepić o krzywo wpiętą w segregatorze fakturę czy przystawioną pieczątkę na dokumentacji, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie dla jakości Twojej pracy. Urządzała awantury przy innych pracownikach, depcząc Twoją godność i wyraźnie sugerując, że byłoby znacznie lepiej, gdybyś się zwolniła z pracy.