Witam wszystkich.
Jak obiecałam w poprzednim poście, przyszła pora na artykuł z serii Okiem Julii. ;-) Jako, iż w temacie włosomaniactwa orientuję się coraz lepiej, dzisiaj najlepsze porady na temat tego, jak zniszczyć sobie włosy. Post oczywiście należy traktować z przymrużeniem oka i absolutnie nie próbować żadnego z punktów w domu. Za ewentualne eksperymenty nie ponoszę żadnej odpowiedzialności. ;-)
Najlepiej, jeśli masz włosy do pasa. Wówczas będziesz mogła przetestować wszystkie porady na temat: jak idealnie zniszczyć swoje włosy. A pole do popisu jest, że hoho! Efekt gwarantowany, jeśli zastosujesz się do wszystkich porad. Załóżmy, że masz takie włosy:
Po zastosowaniu się do moich porad z pewnością diametralnie zmienią swój stan. ;-)
A więc: jak zniszczyć włosy?
1. Dobór kosmetyków.
Jako początkująca włosomaniaczka musisz rozpocząć oczywiście od doboru odpowiednich kosmetyków. Wybierz się do drogerii i szukaj wszystkiego, co ma w składzie alkohol denat. Nie zapomnij również o kilku losowo wybranych szamponach typu Nivea. Absolutnie nie kupuj niczego odżywiającego ani nawilżającego. W ogóle, bez ego. Zawsze wybieraj kosmetyki inne, niż Twój rodzaj włosów. Na przykład- jeśli Ci się przetłuszczają- bierz nawilżające, pełne sls. Jeśli z kolei są suche- bierz te do włosów przetłuszczających się. Przy włosach suchych dobre są też szampony ziołowe. Ale nie kupuj tych, które kosztują więcej, niż trzy złote. I tak masz suche włosy, więc po co tracić pieniądze?
2. Mycie włosów.
Jak już umyjesz włosy jednym z wyżej wymienionych produktów (czy na przykład we wodzie brzozowej, składającej się głównie z wyżej wspomnianego alkoholu), absolutnie niczym ich nie psikaj. Jeśli masz jakąś odżywkę w spray'u- koniecznie się jej pozbądź. Najpierw przez piętnaście minut szoruj włosy twardym ręcznikiem. Tak, aż będą wyglądać na całkowicie splątane. Potem poszukaj grzebienia o wąsko rozstawionych ząbkach i szarp włosy tak długo, aż je rozczeszesz. Weź suszarkę o gorącym nawiewie, ustaw ją na trzeci stopień suszenia i susz 'pod włos' do kompletnego wysuszenia. Następnie poprzednio używanym grzebieniem porządnie je rozczesz.
3. Stylizacja.
Cały proces zacznij od spryskania całych włosów lakierem typu tubiedronka, którego litrowa tuba kosztuje nie więcej, niż 10 zł. Upewnij się, że włosy stoją całkowicie sztywno- jeśli nie, sięgnij po drugą. Jeśli dalej się leją w którymkolwiek miejscu- popraw gumą (możesz także użyć takiej do żucia, jeśli nie masz utrwalającej). Podtapiruj włosy na minimalnie 30 cm. Nie szczędź szarpania. Następnie weź prostownicę o szerokich, tępych płytkach. Mam nadzieję, iż masz taką, za którą dałaś góra trzy dyszki. Jeśli nie- szukaj w tesco lub na allegro, sortując produkty: według ceny- od najniższej. Rozczesz porządnie włosy (możesz użyć tępej twardej szczoty) a potem prostuj je przez bitą godzinę. Nie szczędź przy tym wyrywania bardziej opornych włosków. Jeśli efekt nadal nie jest idealny- przygnieć włoski żelazkiem parowym do deski do prasowania. Powinno pomóc. Przejdź się przed lustrem i stwierdź, iż lepiej Ci jednak w lokach- poszukaj lokówki z polomarkietu i lokuj włosy od góry do dołu. Nie zapomnij co chwila na każdym paśmie zatrzymać lokówki na minutę-dwie-dziesięć, coby skręt był trwalszy. Na końcu stwierdź, iż jednak fryzura dalej Ci się nie podoba- doczep sobie prostownicą na keratynę parę pasm, które Ci wypadły, wyprostuj włosy raz jeszcze, po czym zwiąż je w ciasnego koka gumką recepturką.
4. Podcięcie.
Udaj się do kuchni po tępe nożyczki. Podziel włosy na dwie nierówne części, przerzuć je do przodu i przytnij na oko pięć centymetrów. Przerzuć je z powrotem do tyłu- stwierdź, iż jednak są nierówne i powtórz poprzednią czynność odpowiednią ilość razy. Kiedy schody na włosach zaczną Cię denerwować nie gól się na łyso, bo przed Tobą koloryzacja. Jeśli z włosów za tyłek doszłaś do długości nieco za ucho- daj se spokój, nałoż na włosy opakowanie żelu za 1,90 i uczesz się w płaską kitkę. Nie będzie widać.
5. Koloryzacja.
Najlepiej, jeśli wyjściowo masz czarne włosy. Jeśli nie- udaj się do sklepu po mocno trwałą i niedrogą czarną farbę. Nieważne, jaki masz kolor. Sprawdzi się też granatowa czerń. Przedłuż czas trzymania farby o dwie godziny, żeby się upewnić, że farba jest naprawdę trwała. Nie czytaj ulotki. Nigdy nie czytaj ulotek ani tego co piszą na opakowaniu. Zmyj farbę, po czym wróć do drogerii po rozjaśniacz. Nie będziesz się przecież postarzać czernią. To nieważne, że wszyscy Cię w niej kochają i że masz ciemną oprawę oczu typu jakieś tam czarne brwi. Szukaj proteinowego rozjaśniacza z Joanny. A że może Ci jedno rozjaśnianie nie starczyć- weź trzy pudełka od razu. Koszt rzędu 15 zł? Obleci. Dla włosów wszystko. Nałóż rozjaśniacz, ignorując całkowicie ulotkę. Przetrzymaj go na głowie dziewięćdziesiąt minut, najlepiej zabezpieczając dodatkowo folią i ręcznikiem. Prawdopodobnie uzyskałaś na głowie efekt żółto-pomarańczowego kurczaka, więc powtórz proces rozjaśniania. Kolor dalej będzie nierówny, toteż leć po czarną farbę i wróć do czerni. Bierz Palette. Ze starej, mocnej serii. Możesz szukać tańszej, przedatowanej. Jeśli zostało Ci cokolwiek na głowie poza łysą skórą powlekającą czaszkę, udaj się do podrzędnego fryzjera z osiedla na trwałą. Gumowate spalone loki zawsze lepsze, niż zwisające sianowate strąki. W dniu następnym ogol się maszynką. Na zero. I przestań rozmazywać makijaż rycząc, bo włosami już tego nie zasłonisz.
A taki efekt masz po:
No, przy odrobinie szczęścia:
PS Jeśli chcesz zniszczyć włosy od razu- przejdź do punktu piątego. Efekt murowany. ;-)
Jak się Wam podoba art? Może macie jakieś złote rady od siebie?
xoxo