Queen Cara - Porwana przez Jokera - Obsesja - recenzja
❗ Autorka tej książki próbowała mnie zabić - zobacz jak [zdjęcia]. ❗
Mam Twoją niepodzielną uwagę? Doskonale. Przepraszam, że zyskałam ją w ten sposób, ale... tak było i sądzę, iż powinieneś o tym wiedzieć. O tym jednak kilka zdań niżej. Teraz na poważnie, bo być może coś Cię jeszcze rozprasza, a potrzebuję pełnego skupienia.
GDZIE TAKICH PSYCHOPATÓW CHOWAJĄ?!
I...
Niebo wali się nam na głowę, niebo wali się nam na głowę!
A ta powieść jest z a j e... KAPITALNA.
Zastanawiając się pod prysznicem nad tym, jak rozpocząć recenzję propozycji literackiej Autorki występującej pod pseudonimem Queen Cara, długo myślałam, po jakie motto sięgnąć. Co potwierdzone wieloletnią praktyką, właśnie podczas kąpieli duma się najlepiej. I tak oto w moim mózgowym magazynie danych o powierzchni przekraczającej wyobrażenie człowiecze i diabelskie wyświetlił się neon. “Niebo wali się nam na głowę” - migał czerwienią! Na domiar złego, jak już ustaliłam, że kwestię tę wypowiada Kurczak Mały, potwierdziło się, że ciąży nade mną kurza klątwa. No te importa. Zdanie to pasuje więcej niż doskonale, bowiem tak właśnie zachowuje się szybko ewoluująca w osobny byt fabuła powieści “Porwana przez Jokera. Obsesja”; książki nieznanej, o niepozornej okładce, którą PO PROSTU MUSISZ PRZECZYTAĆ.
Widzisz te wszystkie motywy? Zapewniam, że to tylko wierzchołek przenoszącej do innego świata góry lodowej, która - no właśnie, nomen omen – w pewnym momencie zacznie się kruszyć i sypać na Twoją głowę. Stąd dość zawiłe powiązanie jaśnie kurczaczej bajkowej kwestii z tą PEREŁKĄ.
To nie jest zwykły romans mafijny. To historia, która komediowością sytuacyjną doprowadziła mnie do łez ze śmiechu rekordową ilość razy. To opowieść doskonale ukazująca dualizm ludzkiej natury niesamowitą kreacją bohaterów. To opowieść o tym, że... miłość zawsze jest obsesją, która już dziś zasila grono tegorocznego TOP10.
KUP TERAZ. Albo będziesz miał ze mną do czynienia. Zdanie to nie podlega odpowiedzialności karnej na podstawie doskonale Ci znanej ustawy o niezrównoważeniu psychicznym osobnika występującego pod nazwą Thrillerly.
Dlaczego Autorka próbowała mnie zabić? Otóż książkę częściowo poznałam dzięki TTS podczas codziennych ćwiczeń, utrzymujących moje szaleństwo w ryzach. We wtorek tak się zasłuchałam, że nie zdążyłam zareagować na to, iż stary ciężarek spada na mnie z szafy, przy której oddawałam się baletowym wymachom, obierając nieprawdopodobną (zwyczajową u mnie) trajektorię lotu. Tak, wycelował wprost w moją kość biodrową. Właściwie nieco go teraz podziwiam. Mąż też, choć niestety nie zrozumiał, co wywołało mój szaleńczy atak śmiechu. No bo hej, to naprawdę zabawne, że skubaniec spadł tak zmyślnie, podczas gdy mnie porwała Queen Cara czy może raczej tytułowy Joker (który z tym komiksowym nie ma niczego wspólnego, dementuję plotki!). Well. Na szczęście ciężarek od lat nieużywany, dwukilogramowy - przeżyłam zamach pierwszy. Drugi nastąpił wczoraj. Zbliżałam się już do końca fabuły, a dwie dziesięciokilogramowe sztangi do moich stóp, kiedy nagle Pisarka zaatakowała mnie takim plot twistem, że: a) rzuciłam jakże światłe: “to chyba k***a jakiś żart” w otoczeniu większej ilości słów nieprzystających damie oraz b) prawie upuściłam obu podnoszonych przyjaciół na nogi. TA KSIĄŻKA JEST NIEBEZPIECZNA, ale i tak KUP TERAZ. Uprzedzam tylko lojalnie, że Autorka ma nadnaturalne zdolności stwarzania sytuacji, w jakich łatwo o utratę życia. Cóż... i tak byłoby warto – ale absolutnie nie przed poznaniem tak wyczekiwanego zakończenia!
“–Kim dla siebie byliśmy? (...)
– Cóż, naszej relacji chyba od zawsze nie sposób było określić jednoznacznie (...).
– Ty wciąż żyjesz tamtymi chwilami (...).
– Co w tym złego?”
Nie pamiętasz. Ataku, wielu rzeczy, które nastąpiły przed nim; niczego po nim. Minionych lat; wszystkiego, co Cię stworzyło i osób, bez jakich nie wyobrażałaś sobie życia. Składasz przeszłość z części, dzielnie przechodząc długi proces rehabilitacji i psychicznej rekonwalescencji. Wracasz do siebie kawałkami, wciąż zmierzając do sieci pytań... Kim jest psychopata w czarnej chuście? Dlaczego nazywasz go w taki sposób? Kto to? Widzisz go naprawdę, czy to tylko rojenia nie do końca prawidłowo funkcjonującej jaźni? Masz osiemnaście lat i... świat znowu wali Ci się na głowę.
“Bywało, iż pytałaś, kim jestem. Odpowiem ci więc: Twoim słońcem i deszczem. Potępieniem oraz zbawieniem. (...) Cieniem podążającym za Tobą w mroku (...).”
Okazuje się, że przyjaciółka traktowana przez Ciebie jak siostra jest śmiertelnie chora. Aby przeżyć, potrzebuje natychmiastowej, niewyobrażalnie kosztownej operacji. Wtedy na arenie pojawia się on – obleczony w czerń i uśmiech z piekielnych czeluści, składając Ci propozycję nie do odrzucenia. Definitywnie materialny Psychopata, oferujący opłacenie wszystkich kosztów w zamian za... to, że zostaniesz jego towarzyszką. Brunet ma na imię James, a Ty właśnie zyskałaś świadomość, że nie oszalałaś. Być może jednak tak – skoro rozważasz podpisanie tego paktu z szatańskim potomkiem. Choć, jeśli być konkretnym, z mężczyzną, który za chwilę zostanie głową największej mafijnej rodziny i synem kogoś, przy kim Lucyfer wydawałby się niewinnym barankiem. Zawiadujący największym z gangów Joker nie pozostawia Ci żadnego pola wyboru, a uciekający czas Twojej koleżanki - chwil do namysłu. Jako dusza wolna, niepokorna, ironicznie inteligentna i niegodząca się z żadnym rodzajem skrępowania, znajdujesz trzecie wyjście. No cóż - przynajmniej na moment... bo w następnym zostajesz porwana.
“Pamiętasz, kiedy wycofali z produkcji Twoje ulubione ciasteczka, a po tygodniu je przywrócili? Kupił tę fabrykę.”
Był ktoś, a potem go nie było. To nie tak, że wciąż uporczywie go nie ma – Ty po prostu jeszcze niczego sobie o nim nie przypomniałaś. Obecnie przebywasz w zamknięciu, poznając coraz lepiej tego, którego nazywasz Psychopatą. Nic dziwnego – wszak tak właśnie się zachowuje. Nie akceptując odmowy, a potem wybiegu, jakim próbowałaś uwolnić się od zawartego porozumienia, zwyczajnie sprowadził Cię do swojej kwatery, strzeżonej pilnie przez sześćdziesięciu strażników. Powinnaś go nienawidzić i robić wszystko, by się uwolnić... Tymczasem okazuje się, iż niewiele jest takim, jakim sądziłaś, że się będzie. Miłość niewyzbyta jest obsesji. Obsesja - najczęściej nasączona jednym z odcieni miłości. Ilość twarzy Jokera - niezliczona, Twoje przeznaczenie przesądzone... a Ty dopiero teraz zaczniesz nim żyć - i być naprawdę.
“- Śmierć mnie nie chce, kocie.”
Dlaczego po przeczytaniu tej książki zaczęłam się zastanawiać, gdzie można znaleźć takich psychopatów? Zaręczam Ci, że już w trakcie lektury będziesz dumać nad tym samym. Abstrahując od tego, iż tytułowy Joker jest naznaczonym bliznami przeszłości brunetem o czekoladowych tęczówkach, to NAJLEPSZA kreacja z rodzaju “morally grey”, z jaką miałam do czynienia. Z jednej strony James jest prawą ręką ojca i na jego życzenie uprawia hurtowe mordy, niszcząc wrogie gangi. Z drugiej... pisze wiersze i jest tak zakochany w swojej wybrance, że aż można wzdychać do poziomu zwichrowania na czymś punkcie. Tak, to taka miłość, jakiej szuka się w książkach. I choć często ociera się ona o niezdrową obsesję, obie strony medalu to dostrzegają, cechując się ponadprzeciętną inteligencją. Nie to jednak urzeka w moim nowym powieściowym mężu najbardziej, a... KOMICZNE poczucie humoru. Tenże psychopata w całkiem poważnej scenie zupełnie na serio stwierdza - skoro jego pani odmawia pójścia pod rękę - “to rąsię”. Nic nie przeszkadza mu również w zwisaniu z drzewa, czy kreowaniu innych żartów sytuacyjnych, przez które wielokrotnie rozmazałam makijaż. Scena, w której bohaterka zarzuca nań w panice koc czy twierdzi, że bawi się w szafie w chowanego z wielkim psem... Żeby zrozumieć - trzeba przeczytać. W każdym razie nie spodziewałam się, że romans mafijny okaże się wykwintną opowieścią o gwałtownie wielkiej miłości i NAJLEPSZĄ KOMEDIĄ, jaką kiedykolwiek czytałam. Na uwagę zasługuje również dynamika kreacji scen, których nie powstydziłoby się moje ulubione kino akcji, czyli John Wick. DIABLE, co tu się działo! “Porwana przez Jokera. Obsesja.” liczy sobie 636 stron – i, jak to się rzadko zdarza, po przewróceniu ostatniej, miałam ochotę na poznanie następnego tysiąca albo i więcej. Imponująca ilość motywów przeprowadzonych w pełni zajmująco i doskonała warstwa językowa (kto, u Szatana, pisze mafijne historie wręcz poetyckim językiem?!) są swoistą czereśnią (nie znoszę wiśni) na literackiej białej czekoladzie (nie cierpię tortów) i sprawiają, że propozycja Queen Cary jako pierwsza trafia do mojego tegorocznego zestawienia TOP10. A Tobie radzę dobrze, jeśli nie chcesz mieć obrazowych koszmarów ze mną w roli głównej, natychmiast zdobądź swój egzemplarz. UWAGA – ten groźny nakład jest niewielki! 11/10 ❗
“Inne? Masz na myśli dziwne, krwawe, brutalne, dramatyczne, nielegalne, ekscytujące, przerażające…” Mmm...
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)