Dominika Brych - Smaki katalońskich nocy - recenzja

by - 17:12:00

Zanim odbędziesz ze mną literacki wojaż do Katalonii – anegdota. Przyjaciółka, która wytrzymała ze mną najdłużej (pozdrawiam, Kasiu) do dzisiaj wymienia ze mną pewien związany z Españą żart sytuacyjny. Otóż jako dwunastolatka nie tylko pochłaniałam imponujące ilości książek tygodniowo i prowadziłam jednocześnie czterdzieści cztery (!) onetowskie blogi. Co przyznaję ze wstydem, a właściwie - o czym nie opowiadam wcale - byłam też fanką argentyńskich i hiszpańskich telenoweli, jakie oglądałam z godnym podziwu zapamiętaniem, chociaż już wtedy dostrzegałam ich skrajną niemądrość fabularną. Nie przeszkadzało mi to jednak w śledzeniu losów Mariny i... marzenia (wcale niemającego nic wspólnego z przystojnymi aktorami, w ogóle!), że kiedyś z wyżej wspomnianą panią K. wybiorę się w podróż na nęcącą wyspę - czyli hiszpańskie Cancun, gdzie ów serial się rozgrywał. Wszystko pięknie, choć jako że lubię zimno, absolutnie nieprzystająco do mojego gustu... z takim tylko problemem, że kraina ta leży w Meksyku, czego moja Towarzyszka nie omieszkała należycie wyśmiać - tak szyderczo i ironicznie, jak to jedynie Ona potrafi. Owszem, geografia nigdy nie była moją mocną stroną. Dlatego tym razem książkową wycieczkę rozpocznę mądrością z życia wziętą: śląskie dziewczyny nie mają litości... a ja i tak z uśmiechem i sentymentem będę twierdzić, że Cancun leży w Hiszpanii. 😉  

“Trudno było zapomnieć tak inspirujący widok. Już jakiś czas temu postanowiła sobie, że koniec ze wstydzeniem się, że woli być bardziej otwarta, odważna, że chciałaby czerpać z życia garściami.” 

Okowy ograniczeń. To, co czynić wolno i rzeczy absolutnie zabronione; społecznie nieakceptowalne, oceniane najsurowiej. Ze strachu, zazdrości, a może całkowicie zasadnie? Szereg zasad i norm, nacechowany przez cały zestaw wartości. Wciąż ważnych czy przestarzałych? Kim jesteś, żyjąc spełnianiem oczekiwań innych? A gdyby tak... rzucić wszystko i uciec do Katalonii? 



“Chciała wakacje w Hiszpanii i będzie je miała, nawet jeśli cały wszechświat mówi co innego.” 

To już tradycja – wakacje z przyjaciółkami, pozwalające choć na chwilę odpocząć od presji codzienności. Jesteś przykładną córką, doskonale wiedzącą, co wypada, a czego robić się nie powinno. Skończyłaś dobrą szkołę średnią, poszłaś na bezpieczne studia, a obecnie zajmujesz pewne stanowisko w przedsiębiorstwie. Nie masz partnera - jakoś do tej pory się nie złożyło, ażeby ten czy inny mężczyzna wytrwał przy Twoim boku na dłużej. Byli niedojrzali, mieli inne oczekiwania, a może to Ty nie żywiłaś pewności, czego tak naprawdę od nich chcesz? Nie wiesz właściwie czy marzy Ci się związać się z kimś na stałe. Z jednej strony podziwiasz mające już dzieci znajome, dla których mężowie są równorzędnymi towarzyszami. Z drugiej... czasem myślisz o tego rodzaju więzach jako czymś, co krępuje i jest balastem. To jeszcze nie ten czas na ważkie wybory? Albo... po prostu nie to miejsce? Być może teraz powinnaś odkryć siebie. Swoje preferencje, marzenia oraz pragnienia. Przecież nawet każdego z poprzednich wyjazdów dostosowywałaś się do koleżanek. Jeżeli wydumało im się leżenie na plaży, szłaś z nimi. Wolały szaleć na zakupach, których nie lubisz? Robiłaś to samo. Dzień po dniu imprezowały do upadłego, podrywając mężczyzn kompletnie nie w Twoim typie? To nic - próbowałaś i Ty. “Koniec z bezwolną amebą” - postanawiasz sobie i wreszcie, po raz pierwszy w życiu, masz szansę, aby to udowodnić. Zrządzeniem losu albo przeznaczenia, żadna z pań ze stałego składu wojażowego, nie może sobie pozwolić na zaplanowany wyjazd do Katalonii. W pierwszej chwili myślisz, że przecież nie pojedziesz na wakacje sama, ale w drugiej... nareszcie stawiasz na swoim, decydując, że skoro miało być zwiedzanie uroczych zakamarków Hiszpanii, będzie. Zrobisz to – w dodatku na własnych zasadach. Patrzysz w lustro i jesteś zdziwiona tym, co w nim widzisz – ta kobieta uśmiecha się, jest pewna siebie i nareszcie ma własne zdanie. W doskonałym humorze pakujesz walizkę i wyruszasz w podróż, której z pewnością nigdy już nie zapomnisz... 

“Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić, a czego nie!” 

Architektura, sztuka, kultura, feeria obezwładniających, otaczających Cię zewsząd barw i przyjemnego żywiołowością dźwięku - po przybyciu do uroczego zakątka Katalonii nieomal zachłystujesz się nęcącym światem kontrastów. Rozpoczynasz zwiedzanie początkowo w sposób dość nieśmiały, z każdym kolejnym krokiem nabierając jednak więcej energii i stanowczości. Nikt nie mówi Ci, co masz robić, jak się zachowywać i czego nie wolno. Nie ma osoby, która mierzyłaby czas. Wyznaczasz własne, kręte ścieżki i po raz pierwszy w życiu czujesz się naprawdę wolna. Jest tak rajsko; chwilo trwaj... I przedłuża się ona w sposób niespodziewany, kiedy pierwszego wieczora trafiasz do małej restauracji, w jakiej poza pysznym jedzeniem coś innego, a raczej ktoś inny, zaostrzy Twój apetyt na wszelkiego rodzaju eksperymenty. Ma na imię Mateo, opaloną skórę i patrzy na Ciebie jak zaczarowany. Podając Ci talerz pełen egzotycznych przekąsek, proponuje własne towarzystwo podczas eksplorowania hiszpańskiego miasteczka. Czy kryje się za tym coś więcej? I... jak bardzo jest to nieważne, skoro mężczyzna jest tylko pierwszym przystankiem na trasie Twojej podróży oraz drogi odkryć? Wszak po energicznej Barcelonie przyjdzie Tossa. Wraz z nią zatrważająco bogaty Maximiliano o enigmatycznej naturze, charyzmatycznej osobowości i chytrym planie nie do przejrzenia. źniej Michael w malowniczej winnicy, stawiający przed Tobą ultimatum: sześć dni szaleństw, zgoda. Pod jednym warunkiem – tylko się nie zakochaj. Wylatując z Polski, nie spodziewałaś się takiego rozmiaru szaleństw, niewyobrażalności i nieskończoności... katalońskich smaków. Czy w ogóle będziesz chciała powrócić do szarego miasta? A jeżeli się na to poważysz, czy nie przybędziesz tak odmieniona, iż żadne ograniczenia nie będą potrafiły Cię powstrzymać przed łamaniem kolejnych zasad? Kto tak właściwie powinien być odpowiedzialny za ich ustalanie? Może to pora na nowy tatuaż. Raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy... 

On się nie zastanawiał, tylko szedł przed siebie i korzystał z życia z wyrazem zadowolenia na twarzy. Na dodatek zapraszał ją do swojego świata i namawiał, by odrzuciła to, z czym przyjechała i przynajmniej przez chwilę żyła tak jak on.” 

Już po pierwszych kilkunastu stronach “Smaków katalońskich nocy” poczułam się zauroczona tym, jak Dominika Brych wizualizuje przed czytelnikiem słowami najbardziej hipnotyzujące hiszpańskie zakamarki. Jej powieść nie jest zwyczajnym romansem – a książką, która jak najbardziej dosłownie zabiera w barwną podróż. Z czystym sumieniem mogę napisać, że zwiedziłam Katalonię wraz z bohaterką. Nie tylko architektura jest jednak przedmiotem recenzowanej propozycji literackiej. Wyprawiając się na pierwszy samotny wylot, Anna poznaje siebie – i na każdej kolejnej stronie odkrywa wszystko, co składa się na jej osobowość. Trochę to wycieczka-marzenie, układająca się aż nazbyt udanie, przez co nierzeczywiście, ale... która wolna pani nie chciałaby przypadkiem trafiać na samych modeli? 😉 W “Smakach...” podczas niedługiej wycieczki Anna spotyka aż trzech mężczyzn, z którymi wdaje się w płomienne relacje. Stanowią one zresztą lwią część książki, jednak muszę przyznać, że są opisane z niesamowitym wyczuciem – nie gorszą, a otulają mgiełką poetyckości. Można by stwierdzić, że Anna prezentuje wątpliwą moralność, mając wielu partnerów w krótkim czasie – ale nie o tym to powieść. To historia o kobiecie, która po raz pierwszy zyskuje własny głos i skrzętnie sprawdza, jaka barwa najlepiej do niego przystaje; opowieść o odsłanianiu bezmiaru możliwości i poszukiwaniu równorzędnych relacji. Zauważyłam w niej tylko jeden minus – kwestie pewnej postaci dotyczące małżeństwa (nie rozwinę, byłby to spojler) uważam za absolutnie nieakceptowalne. Jest to jednak przywara epizodyczna, która nie zmienia tego, że Dominika Brych posiada niezwykłą umiejętność - jest semantyczną malarką, transferującą czytelników w przestrzeni. 8/10 A Cancun i tak leży w Hiszpanii. 😉  

“Chodzi mi o to, że mimo wszystko popłynęłaś pod prąd, zrobiłaś coś innego niż zwykle, przede wszystkim samodzielnie. Nie czujesz się silniejsza, odważniejsza?” 

You May Also Like

1 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)