Paola Gampo - Aythya - recenzja

by - 15:44:00

Umiejętność władania choć jednym żywiołem od zawsze leżała w sferze pragnień lub ludzkich zainteresowań. Zważywszy na fakt, że zdążyłeś już doskonale poznać moje zamiłowanie do zabaw pirotechnicznych, czynionych na potrzeby wizualizacji (minuta ciszy dla krzaka i innych poległych), z pewnością nie zdziwi Cię to, iż gdybym miała taką możliwość - zdecydowałabym się na miotanie ogniem. Wizja, w której z uśmiechem dumnym jak u pewnego rzymskiego władcy spoglądam na liceum płonące ze wszystkimi w środku jest więcej niż kusząca. Gorejący wrogowie, zebrani w jednym miejscu, z jakiego nie można uciec – mmm! Zanim rozsmakuję się na dobre, standardowe powiązanie halucynacji semantycznej z dźwiękową - a potem historia dla historii fantasy, skrojonej przez Paolę Gampo i opakowanej w cieszące srocze oczy wydanie o barwionych brzegach. 

♪ “Miasto płonie, ja patrzę jak Neron. Tworzyliśmy historie – jeden:zero!” - Avi nigdy nie zawodzi. Początkujący pisarze niekiedy to czynią... Czy to właśnie taki przypadek? 

“Umiejętności korzystania z energii. Energii żywiołów. To stara wiedza, ukryta w legendach i baśniach, a jednak prawdziwa, i są tacy, którzy potrafią z niej korzystać.” 

O zaczarowanym, magicznym lub krwiożerczym lesie powstało już mnóstwo opowieści. Jeżeli zawodna, bo już nieco starcza, pamięć mnie nie myli, nie trafiłam jednak jeszcze na taką, w której dzikie otoczenie przekazywałoby moce bohaterom. Tu właśnie na scenę czy raczej leśną ściółkę wchodzi (albo trafniej: nadlatuje) zielonooka i czerwonowłosa Aythya o aparycji kojarzącej się z Meridą Waleczną - władająca żywiołem powietrza wojowniczka szybka niczym wiatr oraz wyszkolona na zabójczynię doskonałą. Ktoś, przed kim drżą absolutnie wszyscy – a przynajmniej powinni to czynić, jako że położenie pokotem kilkunastu uzbrojonych mężczyzn to dla niej pestka. Nie miną nawet dwie minuty, nim trup pościele się gęsto, a jęki poległych potrwają dłużej od samego starcia. Jak to możliwe? - zapytasz zapewne. Abyś to zrozumiał, musisz najpierw przenieść się do pewnej historii o historii... 

Pamiętaj o ćwiczeniach. Nie ma nic ważniejszego niż to, abyś dotarł do korzeni, abyś każdego dnia szukał swojej energii (...).” 

Doskonale się składa, że opanowałaś władanie Wzrokiem, pozwalającym Ci przeniknąć materię i w porę dostrzec zagrożenie. Przemierzając las w sobie tylko znanym kierunku, wciąż uciekając przed ojcem noszącym przydomek Czarny Kruk, trafiasz bowiem na najróżniejsze jednostki. Dzięki posiadanej mocy na czas orientujesz się, że za chwilę natkniesz się na tuzin uzbrojonych wojowników. Nic to dla Ciebie, jako że odkąd odrosłaś od ziemi, byłaś szkolona do walki. Zanim minie sto dwadzieścia sekund, wszyscy zwijają się z bólu - obezwładnieni, unieruchomieni i pokiereszowani. W ferworze wyczynów szybszych niż żywioł, nad jakim panujesz, dopiero w ostatniej chwili zauważasz strzałę mknącą ku Twojemu ostatniemu przeciwnikowi - chłopcu, którego, jak i zresztą pozostałych, nie chciałaś zgładzić, a tylko pokonać. Nie mając chwili do namysłu, postanawiasz go odepchnąć i złapać grot. Ta sztuczka dla odmiany Ci się nie udaje, w związku z czym pręt wbija się w Twoje ciało tuż obok serca. Tracisz przytomność. Kiedy ją odzyskujesz, okazuje się, że napotkana banda mężczyzn zaniosła Cię do swojego tymczasowego obozowiska i opatrzyła. Po tym, czego dokonałaś na polanie, wciąż boją się, że ich zaatakujesz. Niejako uratowali Ci jednak życie, a zatem opanowujesz nieco swą dzikość i pozostajesz w ich gronie, dopóki Twój wierny koński towarzysz, zraniony ostatnio w nogę, nie wydobrzeje na tyle, abyś mogła ruszyć w dalszą drogę. Dotrzymujesz towarzystwa kobietom, pomagasz im w przyrządzaniu potraw i dbasz o to, by jakkolwiek się im odwdzięczyć. Wśród mężczyzn budzisz zaś sporą dozę fascynacji, w jakiej przejawianiu przodują dowódca grupy Grzywacz i jego przyszywany brat Słowik. Wojna o kobietę, toczona pomiędzy najbliższymi przyjaciółmi, nie jest w tak hermetycznym i znajdującym się obecnie w niebezpiecznym położeniu przez ataki Czarnego Kruka środowisku najlepszym pomysłem. Pewnej nocy po kolejnym napadzie, w trakcie którego mordujesz bez mrugnięcia okiem przeszło dwudziestu wojowników, zawiązuje się pomiędzy Wami nietypowa nić porozumienia... przeradzająca się w trójkąt. Chwilę po tych wydarzeniach jesteś jednak zmuszona pójść własną ścieżką, pozostawiając nieutulonych w żalu braci. 

“Oddech był jej siłą. Potrafiła go odbierać i przywracać, oddech przenosił ją, gdzie chciała i leczył.” 

Aby jak najszybciej oddalić się od poznanych obozowiczów i zmylić podążającą za nimi pogoń, postanawiasz ruszyć w dalszą drogę ukrywając się na statku. Tak się jednak pechowo składa, że ten zostaje zaatakowany przez piratów, wskutek czego skład załogi całkowicie się zmienia, a Ty... zostajesz porwana. Sytuacja, którą można by uznać za patową, szybko zmienia się, kiedy Twoi nowi towarzysze okazują się nie tylko doskonale wiedzieć, że jesteś słynną córką Czarnego Kruka, ale i posiadać dla Ciebie na razie jedynie sobie znany plan. Jeśli uda się go zrealizować, być może niedługo w końcu pokonasz swojego ojca, a przy tym... będziesz władać czymś poza żywiołem powietrza. Czy to wykonalne? Jak silny stałby się ktoś, kto panuje nad więcej niż jedną mocą?  

“Las miał ogromną moc i mógł się nią podzielić z tymi, którzy umieli jej używać. Koił, dodawał odwagi, leczył.” 

Będąca ornitologiem Paola Gampo zdecydowała się na bardzo unikatowy zabieg - każdego ze stworzonych przez siebie bohaterów nazywając... od gatunku ptaków. Przyznam, że z czymś takim jeszcze nigdy się nie spotkałam; uśmiecha. “Aythya” jest nietypowo podanym przedstawicielem romantasy. Zapomnij o klasycznym ujęciu z rodzaju: szara myszka i ten jeden nieprzystępny królewicz. W tej debiutanckiej powieści występuje niezwykle silna postać kobieca oraz szereg przystojnych wojowników, spośród których każdy mógłby przejść się po wybiegu, pretendując do miana dzikiego modela. Choć w prawdziwym życiu jest to mało realistyczne, tutaj definitywnie jest na czym zawiesić oko wyobraźni. Sama tytułowa bohaterka zachowuje się zresztą niczym wolny, nomen omen, ptak, absolutnie nie ograniczając się do jednego zauroczenia. Swoimi wdziękami obdarza nader chętnie, nie przywiązując większej wagi do uczuć czy prowadzenia się z klasą - a częstotliwość dogłębnego zapoznawania się z crushami wzrasta wykładniczo, kiedy odkrywa, że... moc władania innymi żywiołami niż ten opanowany może nabyć poprzez stosunek intymny z kimś, kto także posiada taki talent. To moim zdaniem minus opowieści Gampo, bo jakoś definitywnie nie mogę sobie wyobrazić aktu cielesnego przekazującego szamańską moc.  

Za drugą wadę uważam absolutnie nierzeczywiste zdolności bohaterki do pokonywania równocześnie dwudziestu i więcej rosłych wojowników, będących w pełnym bojowym rynsztunku. Oczywiście rozumiem panowanie nad magią, ale mimo wszystko jedna postać, niezależnie jak utalentowana wojennie by nie była, nie jest w stanie zamordować w przeciągu kilku minut takiej liczby silniejszych od siebie osób. Trzeci minus to zbyt płaska kreacja geograficzno-polityczna magicznego świata. Wprawdzie czytelnik wie, że kraina toczona jest atakami Czarnego Kruka, ale o niej samej niewiele wiadomo. Są konflikty, jednak nie mają szerszego tła. Czegoś tutaj zabrakło. Czwartą przywarą okazało się dla mnie zbyt szczęśliwe, a więc ponownie za mało realistyczne, zakończenie. Powieść fantasy ma jednak w sobie coś z baśni i bajki, zatem nie będę uwzględniała tego w końcowej nocie. Tyle z wad, których praktycznie żaden debiut nie jest przecież pozbawiony – i w tym tkwi jego pewien urok. Największym plusem opowieści Paoli Gampo jest świetnie skrojona dynamika, do jakiej przystaje zresztą żywiołowa warstwa językowa, dzięki której czytający czuje się uczestnikiem wszystkich wydarzeń. Korekcie również nie można niczego zarzucić - moje wnikliwe oko dopatrzyło się aż jednej literówki. Barwne i charakterne przedstawienie bohaterów sprawia, że jest komu kibicować - a do wyboru zostaje definitywnie więcej niż jedna postać. Myślę, że obecnie ciężko stworzyć oryginalną historię fantasy, a pod tym względem definitywnie trzeba Autorkę pochwalić. Za wciągającą opowieść o losach upartej wojowniczki początkowo chciałam przyznać ocenę w moim rankingu dobrą, czyli 5/10 punktów. Z uwagi na niezwykle dopracowane wydanie o cieszącej oczy okładce i pięknie skrojonych barwionych brzegach, decyduję się jednak podwyższyć  do 6/10. Jestem bardzo ciekawa jak warsztat magicznych kreacji Pisarki się rozwinie, zatem chętnie sięgnę po jej następną propozycję literacką, licząc, iż spodoba mi się ona jeszcze bardziej. 

“Świat, który podaje na tacy dokładnie to, czego się spodziewasz, to świat podejrzany.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)