Naomi Novik - Scholomance - Lekcja trzecia - Złote enklawy - recenzja

by - 20:40:00

Jaką magiczną umiejętność chcielibyście mieć? Osobiście zdecydowanie nie pogardziłabym taką, która umożliwiałaby przenoszenie się w czasie, tudzież wyczarowywanie aktualnie potrzebnych przedmiotów. 


Galadriel, główna bohaterka cyklu Scholomance, od zawsze miała tylko jeden cel: chciała uczynić wszystko, aby nie dopuścić do spełnienia się przepowiedni swojej babki, głoszącej, iż przeznaczeniem dziewczyny jest zniszczyć wszystkie magiczne enklawy, dające czarodziejom na całym świecie schronienie przed potworami. Jej plan już częściowo się powiódł. Wszakże dzięki mnóstwie wysiłków dopiero co udało jej się opuścić mury zaczarowanej szkoły Scholomance i nie dać się pożreć złowrogom. Co więcej, uratowała przy tym wszystkich jej uczniów i posłała sam budynek w otchłań – tak, by już nikt nigdy do niego nie trafił. W Scholomance został jednak jeden jedyny uczeń. Ten najważniejszy. Ten, który przez wszystkie lata nauki bronił innych uczniów przed potworami. Ten, który nie chciał za to niczego w zamian. Ten, którego El pokochała. Orion, który poświęcił się, aby inni mogli przeżyć… Galadriel nie ma jednak w planach trwać w stuporze i pozostawić samozwańczego bohatera na pastwę złowrogów i nicości. Nie wie jeszcze jak tego dokona, ale jest pewna, że zrobi absolutnie wszystko aby wyrwać Oriona z trzewi mroku. 

„Powiedziałaby mi, żebym ruszyła w świat i ufała, że on doprowadzi mnie tam, gdzie powinnam być. Jej zawsze to wychodzi, ale ja mam nieodparte wrażenie, że świat uważa za odpowiednie miejsce dla mnie jakąś mroczną fortecę na szczycie góry w środku pustkowia, smaganej burzami w trzasku piorunów zagłuszanym przez mój opętańczy śmiech, tak więc takie podejście się nie sprawdza.”

El nie traci wiele czasu na rozmyślania czy regenerację pod okiem swojej mamy – ufnej, zjednoczonej z naturą, znanej na całym świecie uzdrowicielki. Niemalże natychmiast po rozprawieniu się z magiczną szkołą raz na zawsze, rozpoczyna misję ratunkową dla Oriona. Na drodze stają jej jednak druzgocące wiadomości od absolwentów magicznej szkoły – wszystkie magiczne enklawy są po kolei atakowane. Wygląda na to, że ktoś obrał sobie za cel ziszczenie przepowiedni przeznaczonej dla El i sam zadbał o to, by zniszczyć każdą z enklaw. Jedynie Galadriel posiada tak wielkie magiczne zdolności, aby temu zaradzić… i w międzyczasie zająć się ocaleniem Oriona. 

Oprócz ratowania magicznych krain dla osób o wyjątkowych zdolnościach z Londynu, Pekinu czy innego Nowego Jorku, dziewczyna postanawia także poznać tę, od której wszystko się zaczęło – matkę Oriona, która wydaje się mieć na syna bardzo dziwny wpływ, a może i odpowiadać za wszystko, co mu się przydarzyło. Rzeczywistość przechodzi jednak jej najśmielsze wyobrażenia, bowiem kobieta zdecydowanie para się nieczystą, czarną magią… Czy jednak przyszła domina Nowego Jorku mogłaby stać za niszczeniem innych enklaw?  Jaki miałaby w tym cel? 

Choć Galadriel jest osobą, która nigdy nie prosi o pomoc i zawsze działa w pojedynkę, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że tym razem gra toczy się o zbyt wielką stawkę i tym razem postanawia nie zbawiać świata na własną rękę. Z pomocą przychodzą jej przyjaciele, z którymi zawarła sojusz jeszcze w szkole – Liu, Adhya i… co najdziwniejsze, wcześniej wrogo do niej nastawiona Liesel, która przy okazji spotkania składa jej coraz to bardziej intrygujące propozycje. Do walki z zagrożeniem nie stają jednak jedynie młodzi czarodzieje. Czym o sukcesach El w walce z potworami i ocalaniem enklaw jest głośniej, tym więcej magików jest chętnych do pomocy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że prawdziwe zagrożenie, czyhające na życie wszystkich, nie jest do końca znane. I jest o wiele większe i straszniejsze, niż mogłoby się to wydawać… Czy przeznaczeniem Galadriel faktycznie jest położenie kresu wszystkim magicznym enklawom, czy też przepowiednia raz mogła się pomylić i dziewczyna sama stworzy swój los, przy okazji ratując miłość?

„Tej jego części, która mnie kochała, chciała być bohaterska i prosiła o pomoc, nie dało się oddzielić od reszty. (…) Odpowiedź nie miała znaczenia, ponieważ ostatecznie i tak wszystko wpadło w otchłań.”

Lekcja Trzecia Scholomance, bardzo trafnie nazwana Złotymi Enklawami, wypadła moim zdaniem równie dobrze jak część pierwsza cyklu i znacznie lepiej, aniżeli druga. Po raz kolejny pochwalić muszę kreatywność autorki, której fantastyczna i finezyjna wyobraźnia zdecydowanie nie zna żadnych granic. Ta seria o magicznej szkole zdecydowanie przypadnie do gustu wszystkim zapalonym miłośnikom fantasy oraz osobom, które lubią dzięki lekturze przenieść się w zupełnie inne, znacznie bardziej magiczne miejsca. Przewracając kolejne strony powieści, wręcz nie mogłam się doczekać tego, co spotkam na końcu tej historii. Zakończenie zdecydowanie mnie nie rozczarowało. Podoba mi się również płynące z tej książki przesłanie, które jasno wskazuje, iż miłością oraz wspólnymi, naszpikowanymi dobrymi chęciami działaniami można zdziałać o wiele więcej. Może nawet i zbawić cały świat… 8/10

You May Also Like

3 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)