Emily M. Danworth - Złe wychowanie Cameron Post - recenzja

by - 21:13:00

„Jak można oczekiwać, że odnajdzie się w tym nowym świecie, nie znając własnej przeszłości, nie pamiętając tego, czego udało mu się wcześniej dowiedzieć, straciwszy miejsce, które zajmował, i jedynie patrzeć, jak raz po raz upada?”


Cameron Post miała dwanaście lat, kiedy jej beztroskie, upalne wakacje zostały brutalnie przerwane przez wypadek, w którym zginęli jej mama i tata. Pluskanie się w jeziorze i pałaszowanie przysmaków przyrządzonych przez babcię, pod której okiem spędzała lato, zmieniły się w wybieranie kreacji pogrzebowej. Majaczące gdzieś na horyzoncie myśli o zbliżającym się roku szkolnym, zastąpiły rozważania o tym, jak teraz będzie wyglądało jej życie. A dopiero co zaczęła odkrywać własną, już niezupełnie dziecinną tożsamość. Wkraczała w wiek nastoletni i nawet zaliczyła swój pierwszy pocałunek – i to z przyjaciółką, z którą zawsze była nierozłączna. Kto jednak teraz się nią zaopiekuje i utwierdzi ją w tym, że może darzyć uczuciem kogo tylko chce, pod warunkiem, że jest to w zgodzie z nią samą? 

„Nienawidziłam całego tego zbioru myśli w głowie, przecinających się bez ustanku. Jedyne, czego pragnęłam, to schować się przed tym wszystkim – skurczyć się, stać się niewidzialną i jakoś przetrwać.”

Choć Cameron jest dojrzała jak na swój wiek, babcia nie jest w stanie przejąć nad nią pełnej opieki. W związku z tym, do życia dziewczyny wkracza ciocia Ruth – która jednak nijak nie próbuje zapełnić powstałej po obu rodzicach wyrwie. Pozwala dziewczynie na dużo wolności, dbając jedynie o to, aby ta odebrała odpowiednią edukację i pojawiała się na coniedzielnej mszy w kościele. A Cameron dojrzewa i staje się kobietą. Odkąd przed wypadkiem rodziców pocałowała Irene, nie może przestać myśleć o tym, że od zawsze to właśnie płeć piękna ją do siebie przyciągała. Nie ma więc niczego dziwnego w tym, że wkrótce całuje pływaczkę ze swojej drużyny, a nieco później odkrywa, że czuje coś więcej do swojej nowej, szkolnej przyjaciółki... Wszystko to kłóci się jednak z katolickim wychowaniem, które funduje jej ciotka. Wszakże pastor grzmi co tydzień z ambony, iż homoseksualizm to największy grzech i powinniśmy się go wystrzegać na równi z morderstwami, czy gwałtami. Sprzeczności w głowie Cameron bledną jednak przy uczuciu, którym darzy swoją przyjaciółkę. I – jak się coraz częściej wydaje – które bynajmniej nie jest do końca nieodwzajemniane. Kiedy ciotka Ruth zakochuje się w związanym z kościołem Rayem i planuje swój ślub, Cameron eksperymentuje z przyjaciółką. Wszystko być może byłoby dobrze, gdyby to nigdy nie wyszło na jaw. Niestety wychodzi – i tak oto bogobojna ciotka dochodzi do wniosku, że kolejny rok szkolny dziewczyna spędzi w instytucji o nazwie „Boża obietnica” – swego rodzaju szkole z internatem, do której zsyłani są nastolatkowie o „innych” upodobaniach seksualnych. Nie trzeba dodawać, iż instytucja ta prowadzona jest przez pastora, a w programie zajęć obok matematyki czy innej fizyki znajduje się także terapia i obowiązkowe godziny spędzane z psychologiem. Wszakże tego rodzaju zło trzeba wyplenić, prawda?

„Boża Obietnica to chrześcijańska szkoła oraz centrum pomocy młodocianym, którzy pragną wyrwać się ze szponów zagubienia i grzechów popełnionych na tle seksualnym. Mogą tego dokonać poprzez zaproszenie Jezusa Chrystusa do swoich serc.”

Decyzja Ruth jest nieodwołalna – Cammie zostaje karnie zesłana do „Bożej Obietnicy”, aby tam powtórnie znaleźć Boga i dać się naprostować. A przynajmniej zacząć na powrót przystawać do oczekiwań ciotki. Choć początkowo dziewczyna czuje się tam bardzo obco, szybko zjednuje sobie przyjaciół, którzy tak samo jak ona nie wierzą w istotę szkolnego programu. Pastor wydaje się zresztą wcale nie taki zły, a nauka nie jest tak restrykcyjna, na jaką się zapowiadała. Czy w tak nietypowym otoczeniu dziewczyna odnajdzie w końcu drogę do siebie samej?

„Złe wychowanie Cameron Post” to doskonała propozycja dla wszystkich miłośników pięknych obrazów z opowiadającego o szkole z internatem filmu „Cracks” czy nawet „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”. Kreując postać Cameron, Autorka doskonale wizualizuje meandry odnajdywania własnej osobowości oraz dojrzewania, które nie zawsze musi wyglądać dokładnie tak samo. Z każdą kolejną przewracaną stroną powieści, naszą bohaterką targają już coraz to inne uczucia i dylematy – dojrzalsze niż wcześniej. Wnikliwsze. Prawdziwsze. Już nie takie, które należą do szalonej dziewczynki, a do młodej kobiety. To powieść o tym, jak wkroczyć w dorosłość z podniesioną głową i o tym, jak hipokryzja niewielkich społeczności może na ten proces wpływać. Co jednak ważne, nijak nie jest to tyrada na wiarę, a jedynie uzmysłowienie czytelnikom, że i będąc wierzącym można dokonywać różnego rodzaju wyborów. Wszakże nic nie jest ani tylko białe, ani tylko czarne. Wreszcie, otwarte zakończenie i to w tak kluczowym momencie, pozwala nam na popuszczenie wodzy fantazji i zadumanie się nad tym, jak potoczyły się dalsze losy Cameron. Bohaterki niejednoznacznej, zrodzonej z rozpaczy, ale i niespodziewanej miłości, przed którą – jak i przed nami samymi – w dalszym ciągu stoi otworem cały świat. I to od nas tylko zależy, którą z oferowanych przez niego dróg obierzemy. 8/10

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)