Na pierwszy ogień postanowiłam sprawdzić trzy kosmetyki firmy Manu Natu, a mianowicie: naturalny krem do rąk z olejem konopnym, naturalny balsam do ciała o zapachu arbuza oraz naturalny szampon z olejem konopnym. Jak sprawdziły się one w codziennym użytkowaniu? 

Powiem Wam szczerze, że jestem osobą, która nienawidzi kremów do rąk. Próbowałam już dziesiątek wariantów i z żadnego z nich nie byłam zadowolona. Zazwyczaj po pokremowaniu rąk, niezależnie od tego czy odczekałam 10 czy 30 minut, krem dalej nie wchłonął się całkowicie, wskutek czego czytana aktualnie książka czy telefon były całe tłuste. I w końcu, Moi Drodzy, znalazłam swojego świętego Graala! Otóż krem od Manu Natu już po kilku minutach wchłania się całkowicie i nie pozostawia na niczym tłustych smug. Dłonie zaś są przyjemnie miękkie, a skóra widocznie nawilżona już po kilku użyciach. Z dużą dozą pewności stwierdzam, iż ten kosmetyk zostanie na dłużej w mojej łazience. Za plus uważam również zapach- takiej... słodkiej cytrynki! Przyjemny. Aplikator z pompką działa bez zarzutu. Ten wybór definitywnie był strzałem w 10.

Jeśli chodzi o balsamy do ciała, zdecydowanie nie lubię wariantów w słoiczku - wydobywanie resztek kremu spod długich paznokci, których jestem fanką, nie należy do przyjemnych. Za duży plus poczytuję więc fakt, że balsam Manu Natu znajduje się w wygodnym opakowaniu z pompką. Dzięki niej możemy też skutecznie odmierzyć potrzebną na jedną aplikację ilość produktu. Podobnie jak w przypadku kremu do rąk, konsystencja jest bardzo przyjazna- szybko się wchłania. Regularnie korzystam z solarium, w związku z czym moja skóra potrzebuje dużej dawki nawilżenia- i ten balsam w pełni jej ją zapewnia. jest lekki, ale przy tym treściwy. Nie pozostawia na skórze tłustego filmu, lecz pozostawia ją miękką i gładką. Arbuzowy zapach zaś nie jest sztuczny, a naprawdę sprawia, że aż człowiek ma ochotę na kawałek soczystego arbuza. ;)

Szampon Manu Natu to trzeci produkt, który postanowiłam sprawdzić - i z niego jestem niestety najmniej zadowolona. Choć znajduje się on w praktycznym opakowaniu z pompką, ta chodzi bardzo opornie- trzeba użyć dużej dawki siły, aby te kilka pompek produktu potrzebnych na jedno użycie wydobyć. Zapach jest ładny, lekko cytrynowy. Konsystencja zaś jest moim zdaniem odrobinę zbyt gęsta- aby spienić szampon na włosach, trzeba się trochę nagłówkować. Używałam już jednak wielu naturalnych szamponów, w związku z czym mam na to swoją metodę- najpierw obficie moczę włosy, następnie nakładam na nie szampon, a po tym dwukrotnie polewam go wodą. Dopiero wtedy można go porządnie wmasować w skórę głowy i ją oczyścić. Dużym plusem jest dla mnie zdrowy skład produktu i delikatne substancje myjące. Niestety przy włosach niskoporowatych po kilku myciach przeciąża on włosy, w związku z czym dla równowagi potrzebuję mocniejszego, oczyszczającego szamponu.

Podsumowując, marka Manu Natu wypadła w moich oczach zdecydowanie pozytywnie. Co jest dla mnie dużym zaskoczeniem, moim ulubieńcem z tego trio stał się krem do rąk. Dajcie znać, jakie kosmetyki naturalne zaliczają się do grona tych, które cenicie najbardziej.