Christopher Hibbert - Borgiowie i ich wrogowie - recenzja

by - 17:00:00

„Zamiast śmierci grzesznika, Bóg pragnie jego życia i pieniędzy.”

Choć majętna i niebezpieczna rodzina Borgiów od zawsze z niewiadomej przyczyny mnie pociągała, do tej pory wiedziałam o niej stosunkowo niewiele – tyle, ile wywnioskowałam z produkcji filmowych pośledniej jakości. Nie, nie tych rodem z Netflixa, bowiem do takich źródeł zwyczajnie nie sięgam, jednak – jak się okazało – wcale nie lepszych. Dzięki nim wyrobiłam sobie jedynie kilka bardzo niepełnych i prawie kompletnie nieprawdziwych oglądów historii. Seriale sugerowały, że Rodrigo Borgia, który w późniejszym czasie został papieżem i przyjął imię Aleksander IV wydawał obrazoburcze orgie, na których korzystał z wszystkiego, co tylko się rusza, a jego córka Lukrecja współżyła zarówno z nim, jak i z jego ukochanym, spłodzonym z kurtyzaną synem Cezarem, który pasjonował się mordowaniem niewinnych. Jak było naprawdę? To dopiero uzmysłowiła mi wydana w iście królewskim stylu książka „Borgiowie i ich wrogowie”, opracowana w sposób niezwykle sumienny przez Christophera Hibberta.

 


„Piękne kobiety odczuwają do niego niewiarygodny pociąg, przewyższający siłę, z jaką magnez przyciąga żelazo. (…) Jeszcze bardziej niż złością czy jakąkolwiek emocją, papieżem kierowała niepowstrzymana żądza wywyższenia swoich dzieci, które darzył gorącą miłością.”

Być może Borgiowie nie byliby rodziną tak znaną i szkalowaną na tak szeroką skalę, gdyby nie postać Rodriga Borgii. Ten niepozorny z wyglądu człowiek bez wątpienia cechował się ambicjami, których mógłby mu pozazdrościć niejeden przywódca państwa. W młodości był jedynie niewiele znaczącym siostrzeńcem obecnego papieża, który ukończył studia prawnicze. Wkrótce jednak, realizując sobie tylko znany plan, zaczął się sukcesywnie wspinać po drabinie społecznej, na każdym jej szczeblu pragnąc jeszcze większych bogactw i beneficjów. Najpierw wuj mianował go legatem Marchii Ankońskiej, a nieco później wicekanclerzem Kościoła Rzymskiego oraz wodzem wojsk papieskich. Wkrótce potem, kiedy zrozumiał już jak obecnie we Włoszech robi się karierę, został kardynałem i otrzymał liczne biskupstwa. Jego rozrastający się majątek nie odebrał mu jednak zwiększającego się apetytu na władzę i już chwilę później, dzięki wręczeniu licznych łapówek, został wybrany na papieża. Takiego, dzięki któremu nepotyzm nabrał wręcz legendarnych wymiarów i który jest w stanie dopuścić się absolutnie wszystkiego, aby rządzić… wszystkim, czym tylko się da – wciąż rosnąć w potęgę zbrojną, siłę i oczywiście pieniądze.

„Słyszano rozmowę papieża z Szatanem, jakoby miał kupić urząd papieski za cenę swej duszy, zawarł umowę z diabłem i zgodził się nosić papieską koronę przez jedenaście lat. I rzeczywiście, tyle plus siedem dni trwał jego pontyfikat.”

Kupczenie urzędami w celu wzbogacenia własnego majątku i łapówkarstwo wśród kardynałów nie należały jednak do jedynych grzechów papieża Borgii. Zdaniem licznych świadków, posłów i ówczesnych kronikarzy, papież słynął nie tylko z ambicji na chorym poziomie i miłości do przepychu, ale również z rozrywek, które (ponoć) boskiemu wysłannikowi, piastującemu takie stanowisko, zdecydowanie nie przystoją. Zapewne można by mu jeszcze wybaczyć organizowanie sprośnych komedii czy nawet wydawanie wielkich bali, ale już lubowania się w orgiach zdecydowanie nie. Za znamienity można zresztą uznać fakt, że dwoje jego ukochanych dzieci, czyli Cezara i Lukrecję, spłodził ze… swoją kochanką – kurtyzaną. Postać zdecydowanie budząca zniesmaczenie, czy wręcz odrazę, której jednak bez wątpienia trzeba przyznać jedno – dla swojej rodziny Aleksander   VI vel. Rodrigo Borgia był w stanie zrobić wszystko. Małżeństwa swojej pięknej córki Lukrecji ustawiał zresztą jedynie według własnych korzyści. Tutaj właśnie narobił sobie wrogów, którzy twierdzili, jakoby utrzymywał z córką kazirodcze stosunki, co zdaniem większości wcale nie było prawdą. Cezara zaś papież mianował najpierw biskupem, potem arcybiskupem, a jeszcze później dowódcy armii papieskiej i kondotiera. Jak mawiają, niedaleko pada jabłko od jabłoni, zatem niedługo później papież i jego nieodrodny syn, zawiadujący teraz ogromnym wojskiem i jeszcze większym skarbcem, snuli wspólnie wielkie plany podbicia całych Włoch…

„Uznano go za wyniosłego i aroganckiego, za osobę zdecydowanie zbyt skłonną do obrażania się i demonstrowania swej obrazy. (…) Pozyskał najlepszych ludzi we Włoszech, a to wszystko, wraz z nieustannie sprzyjającą fortuną, czyni go zwycięskim i niebezpiecznym.”

Postać Cezara Borgii jest zresztą równie barwna jak postać jego ojca. Zdaniem wielu źródeł, aby stanąć na czele papieskiej armii, był skłonny posunąć się nawet do zamordowania własnego brata. Ciała jego wrogów notorycznie wyławiano z Tybru pod osłoną nocy. Jeżeli ktokolwiek śmiał go obrazić, bardzo szybko gorzko tego żałował – jeśli zdążył, zanim pożegnał się z życiem. Nie bał się pokazywania tego, kto tu rządzi, bardzo często wywieszając okaleczone ciała swoich ofiar w miejscach publicznych. Jego ambicje były równie wielkie jak ambicje ojca – choć zawiadywał kilkoma księstwami, marzyło mu się sprawowanie kontroli nad całymi Włochami. Bywał przebiegły, sprytny i szybki – w związku z czym szybko zaskarbił sobie miłość poddanego mu wojska, jednakże zdecydowanie nie ludu. Dla przeciętnego człowieka był tylko bękartem papieża, który ma o sobie mniemanie jak Juliusz Cezar, a jest tylko zarozumialcem, obsadzonym przez ojca na wysokim stanowisku. Nie sposób jednak odmówić mu ogromnej charyzmy, hartu ducha oraz ogromnej inteligencji, pozwalającej na podjęcie wielu trafnych decyzji militarnych. W tak dużym stopniu specjalista w swoim fachu, w jak wielkim człowiek bez serca i sumienia.

„Lukrecja, która w młodości była najbardziej oczernianą kobietą swoich czasów, w wieku średnim cieszyła się wielkim poważaniem.”

Choć piękna, ukochana córka papieża znajdując się w tak męskim, rządzonym twardą ręką świecie, zdecydowanie nie miała łatwego życia – doskonale się w nim odnalazła. W młodości była doskonałą towarzyszką zabaw dla brata, nieco później zaś wielką pomocą dla ojca. Pod jego nieobecność zarządzała wszystkimi najważniejszymi sprawami kościoła, przyjmowała gości, czy podejmowała istotne decyzje. Choć zdecydowanie nie była tą przedstawianą przez niektóre współczesne filmy karykaturą kobiety, nie stroniła od rozrywek – i to takich, które pewnie nie przystawały damie. Śmiała się z erotycznych żartów, uwielbiała bale i obdarzała flirtem niemalże wszystkich dookoła. Nie przeszkodziło jej to jednak w zawarciu trzech ważnych dla jej ojca i brata małżeństw, z którego ostatnie okazało się bardzo udane. Dzięki sojuszowi z księciem Ferrary nie tylko wzmocniła własną pozycję, ale i stała się cenioną panią na dworze, która to była muzą wielu artystom i dobrą żoną, dającą mężowi kilku dziedziców. Abstrahując od skrycie kontynuowanych romansów, można więc powiedzieć, że z krytykowanej trzpiotki, stała się szacowną damą i mecenasem sztuki.

„Ludzie wyrządzają Ci krzywdę albo dlatego, że się Ciebie boją, albo dlatego, że Cię nienawidzą.”

Jeśli nie sięgacie po książki historyczne, bo przypominają Wam się nieciekawie prowadzone lekcje tego przedmiotu w szkole średniej czy jeszcze wcześniej – powinniście sięgnąć po twórczość Christophera Hibberta. To właśnie ona jest w stanie przełamać tę niechęć i to już zaledwie po kilku przeczytanych stronach. Jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, jednak mam ogromną nadzieję, iż nieostatnie, bowiem ma on niesamowitą lekkość w przedstawianiu wydarzeń historycznych, bardzo szczegółowych i barwnych, dziejących się zresztą przed kilkoma wiekami, w bardzo przystępny sposób. Taki, który pozwala zarówno na przyswojenie wiedzy, jak i zobaczenie wydarzeń własnymi oczyma. Nie ma tu ani jednego przytłaczającego czytelnika elementu, ani czegokolwiek, do czego można by w ogóle mieć pretensje. Ekspansje, podboje, bitwy, gromadzenie bogactwa, machinacje władzy, morderstwa, szachrajstwa, uczucia, rozprawienie się z plotkami i unaocznienie prawdy – to wszystko, spisane piórem autora wręcz fascynuje. I sprawia, że chciałoby się dowiedzieć jeszcze więcej. Co bardzo ważne w literaturze historycznej, Hibbert nie ocenia – a jedynie przedstawia pełen obraz sytuacji, pozostawiając to czytelnikowi. „Borgiów i ich wrogów” czytało mi się tak samo przyjemnie jak dobrze napisany kryminał – bo i poniekąd historia tej rodziny taka właśnie jest. Stąd zasłużona wysoka ocena – 9/10

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)