Katee Robert - Wicked beauty - recenzja

by - 18:49:00

„Od bardzo dawna na Olimpie nie zdarzały się epickie wojny, za to na porządku dziennym były dworskie potyczki z wykorzystaniem różnych przyziemnych chwytów. (…) Wszystko sprowadzało się do władzy, polityki i sojuszy, w których umacniała się większość spośród Trzynaściorga, skutecznie rządzących Olimpem.”

Jeżeli chcesz zdobyć pozycję na Olimpie, na którym rządzi kasta, jedyną możliwością jest wygryzienie jej własnymi zębami, wydrapanie pazurami bez chwili zastanowienia oraz poświęcenie samej siebie na rzecz pieczołowicie zaprojektowanej maski, prezentowanej zawsze na użytek publiczny. Doskonale świadoma jest tego Helena Kasios, która od dziecka obracała się wśród pięknych i wiecznie żądnych władzy Trzynaściorga. Wychowywana przez ojca tyrana, pełniącego funkcję poprzedniego Zeusa, który nie cofnął się nawet przed zabójstwem jej matki, dobrze zna zasady fałszywych gierek i bardzo nieczystych zagrań, prezentowanych przez każdego, kto się liczy. Obecnie Helena nie ma jednak prawa do decydowania o swoim losie. Aktualny Zeus, będący jej bratem, postanowił ogłosić zawody, których zwycięzca nie tylko zgarnie tytuł zawiadującego wojskiem oraz polityką Olimpu Aresa, ale również… jej rękę.


„Która z kobiet mogłaby się równać z Heleną Kasios, jeśli chodzi o urodę i koneksje? Żadna. (…) Ten rodzaj piękna był zdolny wzniecać wojny i niszczyć związki.”

Po nieszczęśliwym związku z wiecznie krytykującym ją Parysem, Helena postanowiła usunąć się w cień na ile to możliwe, spędzać czas z jedyną dwójką wiernych przyjaciół oraz zająć się uporządkowaniem własnego życia. Kiedy jednak słyszy decyzję swojego brata o potraktowaniu jej niczym nic nieznaczącego trofeum, coś w niej pęka. Ta mała, drobna i bez wątpienia piękna kobieta postanawia sama wziąć udział w trzech walkach o tytuł Aresa. Prób, które będą od niej wymagały nie tylko niesamowitej zwinności i siły fizycznej, ale także sprytu. Helena nie przewiduje jednak tego, że w potyczkach przyjdzie jej zmierzyć się nie tylko z własnymi demonami, ale i… byłym chłopakiem, który chętnie dostałby ją w prezencie za żonę mimo czarnego woalu okrywającego ich przeszłość, kilku bardzo rosłym mężczyznom oraz pewnemu urokliwemu duetowi, czyli będących w wieloletnim otwartym związku Patroklesowi i Achillesowi. Zapisując się do konkursu o uzyskanie tytułu Aresa, Helena nie jest świadoma, że dokładnie w tej chwili całe jej życie zupełnie się zmieni… i to niezależnie od wyniku bojów, które przyjdzie jej stoczyć.

„Jeśli wiesz, czego chcesz, po co się ociągać, aby to osiągnąć?”

Achilles już od nastoletnich lat był święcie przekonany o tym, że pewnego dnia stanie się wielkim człowiekiem, o którym usłyszy cały Olimp. Zdobycie tytułu Aresa stanowi jego największe marzenie, dla którego spełnienia poświęcił wiele lat ćwiczeń i ciężkiej pracy. W ich trakcie jedyną ostoją i opoką był dla niego Patrokles, który potrafił doskonale złagodzić jego ognisty temperament i skupić się na zaplanowaniu najlepszej strategii dla swojego chłopaka, w którego sukces od zawsze wierzył. Tych dwóch przystojnych mężczyzn przygotowało się na wszystkie niespodziewane okoliczności i zdarzenia, które mogą mieć miejsce podczas turnieju o tytuł Aresa. Wszystkie poza jedną: Heleną Kasios, która wywróci do góry nogami cały ich misternie zbudowany plan.

„Skoro i tak byliśmy skazani na katastrofę, czemu nie posłuchać przyjaciół i nie potańczyć sobie na wulkanie, póki nie wybuchnie?”

Piękna i zdeterminowana, by w końcu ugruntować swoją pozycję na Olimpie Helena, przystojny Patrokles o analitycznym umyśle oraz Achilles, który z powodzeniem mógłby stanowić pierwowzór najpiękniejszego posągu niepokonanego wojownika połączeni kwestią przypadku lub losu w trio stanowią iście wybuchową mieszankę. Co z tego wyniknie? O tym przyjdzie nam się przekonać podczas lektury o trzech próbach, z których zwycięsko wyjść może tylko jedna osoba. Niemniej, pojedynki nie będą jedynym, z czym będą zmuszeni się zmierzyć nasi bohaterowie. Ktoś bowiem czyha na ich życie i planuje niebezpieczny przewrót na Olimpie… Czy można zostać czempionem, który świętuje swoje zwycięstwo na prochach tlących się resztek obróconego w popiół świata?

„Gdy życie jest tylko serią złych scenariuszy, uczysz się łapać przyjemność i radość, kiedy tylko możesz.”

Napisana przez Katee Robert „Wicked Beauty” jest trzecią częścią serii „Dark Olympus”, którą pokochałam za poprzednie dwa tomy, dostarczające mi wrażeń bez liku. Niezmiennie chwalę pomysłowość, polegającą na osadzeniu znanego nam z greckich mitów świata we współczesnych realiach. Tego rodzaju zderzenie, będące chyba najbardziej ekstremalnym z możliwych, intryguje, kusi i przyciąga. Przyznam jednak szczerze, że do „Wicked Beauty” musiałam się przyzwyczaić. Tym razem bowiem Autorka serwuje nam na wskroś nowoczesną historię, niestroniącą od dość dosadnych opisów relacji romantycznej pomiędzy Achillesem a Patroklesem. Niektóre zbliżenia były przedstawione bardzo kolokwialnym, momentami wprost niesmacznym, językiem, co nie przypadło mi do gustu. Sama piękna Helena wyraża się zresztą momentami jak przysłowiowy Pan Mietek spod budki z piwem, co kompletnie nie pasuje mi do tej postaci. Nie mam absolutnie nic przeciwko homoseksualnym relacjom, jednak myślę, iż mniejsze wejście w szczegóły odbiłoby się korzyścią na całej historii. Co ciekawe, sprawdziłam liczne źródła – nie istnieją dowody na jakąkolwiek inną niż przyjacielska relację między Achillesem a Patroklesem, zatem należy to uznać za bardzo luźną interpretację. Podobną ilość kontrowersji wzbudził we mnie trójkąt, który powstał pomiędzy wyżej wspomnianą dwójką a Heleną. Muszę jednak przyznać, iż był on niesamowicie gorący – a sama historia znalazła taki finał, jakiego oczekiwałam, kiedy już dałam się porwać „Podłej piękności”. Dodatkową ciekawostką, przez którą mnie ciężko czytało się niektóre rozdziały, jest postać nazwana w książce Bellerofontu, mianująca sama siebie „onu”, choć w rzeczywistości był to po prostu jeden z greckich herosów – Bellerofont. Przyzwyczajenie się do tych wszystkich „jenu”, „owu” i „powiedziału” zajęło mi nieco czasu. Nie ukrywam jednak, że mam dość skostniałe poglądy, w związku z czym ktoś, kto jest bardzo nowoczesny z pewnością będzie zachwycony podążaniem przez Autorkę z duchem obecnych czasów. Powyżej wskazane minusy nie zmieniają jednak tego, że moim zdaniem seria „Dark Olympus” jest czymś unikatowym. Jednocześnie starożytnym i na wskroś nowoczesnym, przyziemnym i magicznym, gorącym i mrożącym krew w żyłach, niezwykłym – choć życiowym. Szaleństwem, przeradzającym się w rzeczywistość i niepowtarzalną historią o poszukiwaniu spełnienia, miłości i dążenia do tego, aby spełniać swoje pragnienia i cele. Z niecierpliwością czekam na tom czwarty, ciekawiąc się co też Autorka zaserwuje nam kolejnym razem.

„Korzystajmy z radości, gdy sama pcha nam się w ręce.”

You May Also Like

2 comments

  1. Nie miałam okazji jej czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam mitologię grecką, a także dramaty i tragedię. Nawet pisałam pracę magisterską na.ten temat. Fabuła tej powieści niesamowicie mnie intryguje, więc chętnie się wokół niej zakręcę. Dziękuję za polecenie, wspaniała recenzja.

    Spokojnej nocy

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)