• Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca

Opowiadam historie o historiach. Recenzuję literaturę - bo życie jest sztuką.

Czwarty tom serii “Szach i krew”, którą Adam Ciesielski publikuje na platformie Wattpad przeniesie Cię do krainy z pogranicza jawy oraz snów. Tym razem Katie i jej przyjaciele wespół z czytelnikami znajdą się w najbardziej niebezpiecznym z możliwych miejsc - tam, gdzie łatwo o zatracenie we wszystkim, co pomiędzy rzeczywistością a światem koszmarów... W przestrzeni, w jakiej sam diabeł (albo Twoje niepozbywalne alter ego) szepcze czule: dobranoc. Być może jedynie po to, byś nigdy więcej się nie obudził. Skąd bowiem wiadomo, że ta noc nie okaże się ostatnią? Nieustraszonej grupie, stającej się powoli drużyną zgraną niczym najcenniejsza rodzina, przyjdzie odnaleźć odpowiedź na to pytanie. Choć jest duża szansa na to, że cena jej poznania będzie zbyt wysoka... 

[KSIĄŻKĘ PRZECZYTASZ NA PLATFORMIE WATTPAD - KLIK]

“To już nie to samo alter ego, które walczyło z nami w Krainie Poza. Nie chce już władzy. Teraz chce... zabawy. Zemsty. I robi to, co potrafi najlepiej... działa tam, gdzie jesteśmy bezbronni. We śnie.” 

Ach śpij, bo właśnie Księżyc ziewa i za chwilę zaśnie... 😉 Pamiętasz, jak nucono Ci te słowa w dzieciństwie, kiedy Twoja głowa dawno spoczywała już na miękkiej poduszce w kolorowe nadruki, ale powieki wciąż nie chciały się zamknąć, by przynieść niewielkiemu ciału ukojenie? Przytulna kołysanka zmieniłaby się w makabryczną przyśpiewkę, jeśli... nuciłoby ją coś z drugiej strony. Z krainy nocy, rewersu rzeczywistości, miejscu majaków, które wcale nie są chciane. Żadne dziecko nigdy nie powinno się w niej znaleźć, ale coraz bardziej rozumiesz, że takie będzie przeznaczenie Twojej córki, jeżeli po raz wtóry nie podejmiesz rękawicy rzuconej przez alter ego. Druga Katie wciąż żyje - i ma się nieuśmiechająco dobrze. Tym razem na przystawkę jej ofiarami padają niewinne osoby, ale po własnych koszmarach z nią w roli głównej jesteś pewna, że za moment nastanie Twoja kolej. A także wiernych przyjaciół, ukochanego Jacoba i maleńkiej Sary, którą wszyscy traktujecie niczym księżniczkę. Śpiąc, jesteście całkowicie bezbronni. Kraina cienia stała się zaś królestwem Twojego doppelgängera... Jak pokonać kogoś nie do zwyciężenia na jego własnym terenie? Szczęście w nieszczęściu - w podobnych bojach macie już zatrważającą wprawę... 

00:54:00 No comments

Europa to kontynent będący mekką sztuki malarskiej. Przez stulecia zrodził setki mistrzów, potrafiących w niezrównany sposób przelewać na płótna uczucia i namiętności. Obnażających skrytą w mroku miałkich przypuszczeń oraz dywagacji tajemnicę istoty ludzkiej natury i kierującego nią ducha zaklętego w kruchym, a jednak często zniewalająco pięknym ciele. Potrafiących uchwycić magię spojrzeń, wymienianych przez ułamek sekundy pomiędzy zdradzonym Chrystusem a Judaszem, przepastną mękę ciała rozwieszonego na krzyżu i bijącą świetliście z oczu świętych niezachwianą wiarę w Zbawienie. Zdolnych do odmalowania płomienia świecy, w którym zaklęta jest tajemnica wszechświata, tak pięknie rozświetlającego ciemność ludzkiej ignorancji i strachu przed nieznanym. Splendoru i ubóstwa, będących dwiema równie lichymi stronami tego samego medalu ludzkiego żywota oraz przerażającej grozy śmierci, jaka nie ominie żadnego z uczestników egzystencjalnego teatru. Malarstwo jest niezawodnym lekarstwem na codzienność i męczącą prozaiczność ludzkich uczynków, potrafiącym przenieść umysł do krainy, w której nie ma zawodu, niesmaku i wszędobylskiej głupoty. W jakiej królują wyłącznie: pozbawiona zbędnego zgiełku cisza, poryw serca i wrażliwość, która przyśpiesza jego bicie na widok ukradkowych pociągnięć pędzla, układających się w nieskończone piękno, karmiące lepszą i często ukrytą stronę usposobienia. Paul Cézanne powiedział kiedyś: „Aby kochać jakiś obraz, należy pić z niego”. Dokładnie tak, jak czyni to Autor recenzowanej książki. 

22:06:00 No comments

Najwyższa pora, abym przedstawiła Ci TRZECIĄ część przygód Katie, która w jednej połowie jest wilkiem, w drugiej - człowiekiem. Choć na razie serię “Szach i krew” Adam Ciesielski publikuje na platformie WATTPAD, mam nadzieję, że w bliskiej przyszłości Autorowi uda się wydać ją w wersji papierowej. Cykl bez dwóch zdań można bowiem nazwać nietypowym, niesztampowym i unikatowym, za co muszę młodego Pisarza pochwalić. Tematycznie to skrzyżowanie opowieści fantastycznej z historią młodzieżową oraz elementami rodem z oddziałującego na wyobraźnię horroru. Na uwagę zasługuje jednak przede wszystkim forma. Twórca zdecydował się umieścić swoją narrację w okowach sztuki - podzielonej na akty oraz sceny. Co interesujące, Ciesielski odcieniami dramatu włada na naprawdę dobrym poziomie. Podobnie zresztą serwuje czytającemu treść: językiem, któremu nie można niczego zarzucić. Tego rodzaju dbałość zasługuje na docenienie. Przyznaję, że obawiałam się, iż kolejne “odcinki” okażą się nużące albo tego, że sama gawęda mnie znudzi. Bynajmniej! Każda część kończy się, póki co, w takim momencie, w jakim czytający może pomyśleć tylko o naglącej chęci, by jak najszybciej poznać kontynuację. Na szczęście te oczekują już na platformie Wattpad. Dzisiaj przybliżę Ci dla zachęty własną wariację na temat propozycji literackiej “Szach i krew III”, chociaż mogę z całą pewnością obiecać, że niebawem wrócę z recenzjami następnych “tomów”. Ptaszki ćwierkają (tak, wiem, nade mną najczęściej pohukują sowy i krążą sępy 😉), że na razie jest ich ukończonych już VII! Nie mogę się doczekać lektury kolejnych. Wykreowani przez Ciesielskiego bohaterowie mają bowiem w mojej ocenie potencjał, by stać się postaciami obszernej sagi. Takiej, która urzeknie finezyjnie-fantazyjną młodzież, ale także lubiących fabularne niespodzianki dorosłych. Aż się przypominają piękne czasy gimnazjum i poznawanie magiczności... 

Tu przeczytasz tekst III: [KLIK].

15:07:00 No comments

To miał być zwykły dzień, a jednak zaważył na całym Twoim życiu, choć zaczął się niewinnie... Niedawno odebrałeś samochód z naprawy. Po zakończeniu pracy postanawiasz nie marnować słonecznej pogody i pojechać nad jezioro. Chcesz do tego namówić także Damiana i Maksa - kolegów z technikum, ale Ci wymawiają się innymi zajęciami. Czujesz się mocno rozczarowany. Uważasz ich za jedynych przyjaciół, więc miałeś nadzieję na dobrą, wspólną zabawę. Nad Rokitki docierasz około szesnastej i od razu wita Cię zgiełk letniej atmosfery. Nie bardzo za nim przepadasz - jesteś bowiem typem samotnika i raczej stronisz od ludzkiego towarzystwa. Nawiązywania interpersonalnych kontaktów nie ułatwia Ci nawet aparycja. Wyglądasz na klasowego kujona i mięczaka, więc szczególnie dziewczyny trzymają się od Ciebie z daleka. Niezbyt lubisz współdziałać z innymi, więc Twoje kontakty z kolegami również zaczęły stawać się coraz rzadsze, aż w końcu praktycznie zupełnie zanikły. Nie narzekasz na taki stan rzeczy. Polubiłeś samotność, a wręcz zacząłeś się nią rozkoszować. Pogodziłeś się nawet z tym, że nazywają Cię boomerem. Początkowo oburzałeś się na takie określenie, ale teraz całkowicie je akceptujesz. Jesteś, jaki jesteś i nie masz zamiaru tego zmieniać. Twoje marzenia są typowe dla nastolatka. Ograniczają się do posiadania własnego samochodu, mieszkania oraz oglądania do woli ulubionych filmów. Pierwsze z nich już się spełniło, co napawa Cię dumą, choć pojazdem, jaki udało Ci się nabyć, jest kilkunastoletnia Skoda. Przeznaczyłeś na to oszczędności, zarobione wskutek ciężkiej pracy w magazynie, w którym pełnisz rolę głównego logistyka. Czasem zamęczasz innych opowiadaniem o jej urokach, ale cóż, to bardzo ważny rozdział Twojego życia, jaki zresztą cenisz.  

17:08:00 No comments

Każdy, kto kiedykolwiek próbował dostać się do lekarza na już, doskonale wie, z czym to się je. Dawniej tego rodzaju heroiczna misja najczęściej wymagała odstania kilku godzin w kolejce a potem wkupienia się w łaski pani z rejestracji. Sznurka oczekujących ominąć się nie dało - chyba, że właśnie odchodziło się z tego świata lub powoływało nań kolejne istnienie. Choć jedno czy drugie niekoniecznie oznaczało automatyczny sukces, jako że kolejkowicze przychodniowi to bardzo agresywna i zbuntowana nacja, która walczy o swoje do upadłego. Społeczność starzejąca się, acz zaskakująco ofensywna, gdy ktoś próbuje zająć jej miejsce. “Pan tu nie stał”, zazwyczaj pozbawione nawet względnie kurtuazyjnego “przepraszam”, nabiera w jej przypadku zupełnie innego znaczenia. Myślę, że podobne starcia i ich przebieg mogłyby posłużyć strategom militarnym za inspirację. Kto wyszedł z nich zwycięsko, ten doskonale wie, o czym piszę. Bez zmyślnej taktyki się nie obejdzie. Obejść próbować można było natomiast przedpotopowe zeszyty, jakie podówczas służyły do umawiania pacjentów na wskazaną datę i do konkretnych specjalistów. Młodszą część czytelników czuję się w obowiązku poinformować, iż nie fabularyzuję - naprawdę drzewiej tak było! Zamiast komputera z klawiaturą, w którą nader wyraziście i emocjonalnie można stukać jednym lub dwoma palcami - kajet. I tutaj wszystko zależało już od umiejętności oratorskich, aktorskich oraz handlowych, którymi petent dysponował. Jeżeli mina dotkliwie pobitego spaniela to Twoja specjalność, miałeś szansę na sukces. Dodatkowe przywoływanie łez na zawołanie - plus. Jeśli zaś trafiłeś na wyjątkowo oporny egzemplarz w postaci pani rejestratorki, która marzy już tylko o tym, by tonem SS-mana rzucić “nie, następny proszę”, pozostawało Ci termin do doktora zakupić. Przeciwnika przeczytać i wykoncypować: kwiaty, czekoladki, rajstopy a może stara, dobra koperta. Uff! Zakładając, że akcja się powiodła, otrzymałeś datę odwiedzin u lekarza, do której miałeś szansę dożyć. A teraz jest SYSTEM. I jak udowadnia Paweł Piliszko w “Zdrowie na cito poproszę!”, tenże jest ZŁY. 

14:53:00 No comments

Nie jest Ci łatwo. Od kiedy rozstałeś się ze swoją dziewczyną Julią, przestało Ci na czymkolwiek zależeć - a już najmniej na życiu i zdrowiu. Cały czas balansujesz na linie. Zalewasz samotność litrami alkoholu, po którym często wdajesz się w bezsensowne bójki, snujesz bez celu po melinach i innych tego rodzaju mało przyjemnych przybytkach. Na ogół kończy się to potężnymi siniakami i takim obrzękiem twarzy, jaki nie pozwala poznać siebie w lustrzanym odbiciu. Do tego śmierdzi od Ciebie jak z gorzelni. O ile nie raziłoby to tak bardzo w przypadku szarego obywatela, to już dla policjanta jest niewątpliwą ujmą. Z racji niebywałej skuteczności i brawurowych akcji, stałeś się żywą legendą oraz wzorem dla młodych, początkujących funkcjonariuszy. Teraz jednak wszyscy widzą, w jakim jesteś stanie, więc otaczająca Cię aura ulatuje coraz szybciej - jak z przekłutego balonika. Na komendzie praktycznie każdy unika z Tobą kontaktu, nie wyłączając szefa. Tobie wszystko to obojętne - przecież nigdy nie przejmowałeś się opiniami innych ludzi. Nie zamierzasz więc niczego zmieniać w swoim zachowaniu. Tej nocy również idziesz „w tango” - do tego stopnia, że znowu nic nie pamiętasz... Gdy otwierasz oczy, orientujesz się, że znajdujesz się w obcym mieszkaniu. Jesteś cały obolały, a głowa pulsuje Ci, jakby za chwilę miała eksplodować. Co ciekawe, w Twoim polu widzenia skrzętnie uwijają się trzy identyczne brunetki, zalewające synchronicznie sześć filiżanek kawy. Dopiero gwałtowne mruganie powiekami przywraca Ci właściwą ostrość widzenia na tyle, że dostrzegasz wreszcie tylko jedną nieznajomą kobietę, zmierzającą w Twoim kierunku z parującym napojem i talerzem pachnącej jajecznicy.  

„Że też zawsze musi wpakować się w jakiś gnój. Przez ostatnie miesiące zraził do siebie chyba wszystkich. Kolegów i koleżanek w pracy nie miał, ale teraz zastąpili ich sami wrogowie.”  

02:22:00 No comments

RECENZJA PATRONACKA 🔥! 

Przed Tobą NAJLEPSZY TEGOROCZNY romans mafijny - i nie piszę tak wcale tylko dlatego, że znajduje się pod moją opieką medialną (choć w innym wypadku bym się jej nie podjęła). “Neven”, czyli druga część nieodkładalnej serii “Dopóki oddycham” M.W. Stilvoy jest po prostu idealnym przedstawicielem swojego gatunku. Nie można mu zarzucić absolutnie niczego, co rzadko kiedy się zdarza. To opowieść złożona z emocji, nieprzewidywalnych akcji oraz relacji budowanych oryginalnie między barwnymi bohaterami. Historia, w której dzieje się wiele i jeszcze więcej - a mimo tego pozostaje ona w pełni realistyczna.  Na domiar dobrego, Pisarka posługuje się eleganckim językiem, jakiego złożenia słów równie dobrze mogłyby się znaleźć w literaturze pięknej, a to już praktycznie niespotykane w romansach spod ciemnej gwiazdy (co zresztą poczytuję za szkodę). Całość okraszona jest zaś inteligentnym poczuciem humoru, stosownymi żartami sytuacyjnymi i niesztampowym podejściem postaci do otaczającego świata. Coś na kształt krzywego zwierciadła, w jakim to uwielbiam się przeglądać. 

Bez wątpienia M.W. Stilvoy wynosi romans mafijny na zupełnie inny, o wiele wyższy poziom (!). Wyróżniający się niedoścignioną klasą oraz niewtórną jakością. Narrację, której mam zaszczyt patronować, z przyjemnością zobaczyłabym w ekranizacji dobrej, starej szkoły filmowej. Myślę, że miałaby szansę stać się hitem pokroju “Chłopców z ferajny” czy “Ojca chrzestnego” w uwspółcześnionej i bardziej uczuciowej wersji. Nie dlatego, że Autorka jakkolwiek się nimi inspiruje, a z innego powodu. Uważam po prostu, iż jest to podobna jakość mafijnej opowieści. Taka, do której każdy twórca tożsamych fabuł powinien dążyć. I za jaką należą się najwyższe wyrazy uznania. Cóż, zaraz po otrzymaniu odszkodowania za “książkowego kaca”... bo w TAKIM momencie nie godzi się kończyć drugiego tomu! Potrzebuję trzeciego, na wczoraj. Naturalnie również pod czernią moich skrzydeł. 😉  

17:00:00 No comments

Nie masz pojęcia, czym zawiniłaś losowi, że tak strasznie Cię ukarał. Byłaś bardzo szczęśliwa a Twoje małżeństwo trwało zaledwie od dwóch lat. I nagle przestało istnieć. Gdzieś tam w górze od samego początku zapisany był wyrok na Twojego męża, lecz Wy nic o tym nie widzieliście. Nagle musiałaś przyzwyczaić się do samotności, picia porannej kawy i oglądania wspólnych seriali bez nieodłącznego dotychczas towarzysza. Funkcjonować bez pomocnej dłoni, która była Ci tak droga. Jakoś uchroniłaś się od zupełnego rozpadnięcia na kawałki, choć kosztowało Cię to bardzo wiele. I chociaż minęły cztery lata od śmierci Tomka, cały czas nie potrafisz powstrzymać się od bolesnych wspomnień. Poznaliście się w pracy, która zresztą była dla Ciebie najważniejsza. Poświęcałaś jej wszystkie swoje myśli i czas, więc nie pragnęłaś żadnego romansu. Ale kiedy go zobaczyłaś, Twoje zamiary runęły jak domek z kart. Był początkującym prawnikiem firmy konsultingowej, piszącym opinie do przejęć przedsiębiorstw, a Ty harowałaś w audycie. Spotkaliście się obok automatu z kawą. Na widok ucieleśnienia męskiego ideału, wprost zaniemówiłaś. Był wysoki, umięśniony a na głowie piętrzyła mu się burza czarnych, lekko kręconych włosów. Okulary nadawały jego twarzy inteligentnego wyrazu, który ujął Cię bez reszty. Gdy już pozbierałaś szczękę z podłogi, zdobyłaś się na wymuszony uśmiech i wydukałaś parę zdawkowych słów. Natychmiast podjął rozmowę, więc szybko się w niej zatopiliście. Wkrótce dowiedziałaś się, że ma dziewczynę, zatem z ubolewaniem zaczęłaś go traktować jedynie jako kolegę. Nie było to łatwe, gdyż z racji pełnionych obowiązków mieliście częsty kontakt. Wtedy przekonałaś się, jak trudne jest ukrycie, że się kogoś pożera oczyma. Spotykaliście się na firmowych wyjściach i pracowaliście nad wspólnymi projektami. Rok później poczułaś całkowite wypalenie zawodowe i zdecydowałaś się na porzucenie pracy.     

17:05:00 No comments
Strasze posty

O autorce

O autorce
Żona, kociara, maniaczka thrillerów, wielki ogarniacz życia. Recenzuję literaturę - bo życie jest sztuką. Opowiadam historie o historiach. Mail: kierownikoperacyjny.sp@gmail.com 💥

Kategorie

  • książki

Jestem tutaj

Statystyka odwiedzin

Stali czytelnicy

Archiwum

  • ▼  2025 (257)
    • ▼  paź (30)
      • Adam Ciesielski - Szach i krew IV - recenzja
      • Gustaw Herling Grudziński - Sześć medalionów i Sre...
      • Adam Ciesielski - Szach i krew III - recenzja
      • Michał Klimaszewski - Przeklęty - recenzja
      • Paweł Piliszko - Zdrowie na cito poproszę! - recenzja
      • Przemysław Piotrowski - Fetysz - recenzja
      • MW Stilvoy - Dopóki oddycham. Neven - recenzja pat...
      • Monika Karkosza - Rok psa - recenzja
      • Timo Parvela & Pasi Pitkanen - Krampus - recenzja
      • Jurica Pavicic - Czerwona woda - recenzja
      • Michiko Aoyama - Kakao w czwartki - recenzja
      • Margareta Wysocka - Niepamięć - recenzja
      • Bartłomiej Kurkowski - Kagańce i obroże 2.0. - rec...
      • Jakub Płoch - Po drugiej stronie kamery - recenzja
      • Marta Kurzawa - Kiedy serce powie dość - recenzja
      • Piotr C / Paulina Świst - Miasteczko - recenzja
      • Magdalena Furlepa - Wszystko albo wszystko - recenzja
      • Przemysław Żarski - Ferment - recenzja
      • Magdalena Stępień - Kemet - Jubileusz na Nilu - re...
      • Karolina Żynda - Blue fire - recenzja
      • Agnieszka Łepki - Lekarstwo na miłość - recenzja
      • Kolorowanki do zakochania - KE Liber - recenzja
      • Luck Montelair - Rachunek za zaufanie - recenzja
      • Anna Brańska - Imersja - recenzja
      • AK Benedict - Kapturek musi zginąć - recenzja
      • ks. Witold Kawecki - Podróże po Włoszech z Artemiz...
      • Agata Kołakowska - Mój najlepszy Jin-Su - recenzja
      • Agnieszka Kuchmister - Październikowa rdza - recenzja
      • Karol Mierzwa - Białkowe roboty - recenzja
      • Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu - recenzja
    • ►  wrz (25)
    • ►  sie (16)
    • ►  lip (22)
    • ►  cze (19)
    • ►  maj (38)
    • ►  kwi (24)
    • ►  mar (36)
    • ►  lut (24)
    • ►  sty (23)
  • ►  2024 (292)
    • ►  gru (18)
    • ►  lis (30)
    • ►  paź (30)
    • ►  wrz (27)
    • ►  sie (28)
    • ►  lip (25)
    • ►  cze (20)
    • ►  maj (21)
    • ►  kwi (22)
    • ►  mar (24)
    • ►  lut (29)
    • ►  sty (18)
  • ►  2023 (143)
    • ►  gru (17)
    • ►  lis (20)
    • ►  paź (15)
    • ►  wrz (14)
    • ►  sie (14)
    • ►  lip (15)
    • ►  cze (8)
    • ►  maj (10)
    • ►  kwi (9)
    • ►  mar (9)
    • ►  lut (7)
    • ►  sty (5)
  • ►  2022 (31)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (2)
    • ►  wrz (2)
    • ►  sie (5)
    • ►  lip (2)
    • ►  cze (2)
    • ►  maj (2)
    • ►  kwi (3)
    • ►  mar (3)
    • ►  lut (4)
    • ►  sty (3)
  • ►  2021 (60)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (5)
    • ►  sie (5)
    • ►  lip (13)
    • ►  cze (9)
    • ►  maj (6)
    • ►  kwi (9)
    • ►  mar (4)
    • ►  lut (1)
  • ►  2020 (55)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (6)
    • ►  paź (5)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (3)
    • ►  lip (5)
    • ►  cze (6)
    • ►  maj (6)
    • ►  kwi (8)
    • ►  mar (6)
    • ►  lut (2)
    • ►  sty (4)
  • ►  2019 (40)
    • ►  gru (4)
    • ►  lis (4)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (4)
    • ►  lip (5)
    • ►  cze (1)
    • ►  maj (5)
    • ►  kwi (2)
    • ►  lut (7)
    • ►  sty (1)
  • ►  2018 (96)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (5)
    • ►  sie (8)
    • ►  cze (8)
    • ►  maj (12)
    • ►  kwi (11)
    • ►  mar (13)
    • ►  lut (14)
    • ►  sty (17)
  • ►  2017 (197)
    • ►  gru (6)
    • ►  lis (11)
    • ►  paź (9)
    • ►  wrz (16)
    • ►  sie (24)
    • ►  lip (20)
    • ►  cze (17)
    • ►  maj (19)
    • ►  kwi (16)
    • ►  mar (18)
    • ►  lut (8)
    • ►  sty (33)
  • ►  2016 (81)
    • ►  gru (15)
    • ►  lis (23)
    • ►  paź (17)
    • ►  wrz (11)
    • ►  sie (11)
    • ►  cze (2)
    • ►  lut (2)
  • ►  2015 (8)
    • ►  lis (1)
    • ►  cze (1)
    • ►  maj (1)
    • ►  mar (1)
    • ►  lut (2)
    • ►  sty (2)
  • ►  2014 (18)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (1)
    • ►  paź (1)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (1)
    • ►  kwi (4)
    • ►  mar (4)
    • ►  lut (1)
    • ►  sty (2)
  • ►  2013 (18)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (4)
    • ►  wrz (1)
    • ►  sie (2)
    • ►  lip (1)
    • ►  cze (3)
    • ►  lut (3)
    • ►  sty (2)
  • ►  2012 (14)
    • ►  gru (1)
    • ►  paź (5)
    • ►  cze (2)
    • ►  kwi (1)
    • ►  mar (3)
    • ►  lut (2)
  • ►  2011 (12)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (2)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (1)
    • ►  lip (1)
    • ►  mar (1)

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates