• Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca

Opowiadam historie o historiach. Recenzuję literaturę - bo życie jest sztuką.

Trwa druga wojna światowa. Gdzieś tam świszczą kule, nie do końca zaprojektowaną trajektorią lotu krążą pociski, niebo rozcinają skrzydła samolotów myśliwskich a bezimienny żołnierz nieopatrznie stracił broń, co oznacza niemożność dalszej walki, zatem rychłą śmierć. Nie tutaj jednak, jeszcze nie w tej zapomnianej na chwilę przez Boga i ludzi, uważanej za przeklętą czy nawiedzoną, odseparowanej oraz zawieszonej w czasoprzestrzeni, rozpadającej się chacie. Na samym jej środku, choć jest tak mikroskopijna, przy stole pamiętającym ślady prostych noży i szyjących rany igieł, siedzi na chyboczącym się zydelku okutana w łachmany babuleńka. Jest całkowicie pochłonięta widokiem przed sobą, mimo że jej popękane usta, jakby bezwiednie, mamroczą niewyraźne zdania w niezrozumiałym, szeleszczącym języku. Nieartretyczne palce, niczym u sztukmistrza, poruszają się zwinnie - być może wykonując niełatwe zadanie utrzymania przy życiu li pamięcią mięśni. Robiła to setki razy, a może tysiące? Nie pamięta. Rosjanin, Niemiec, Polak. Sarna, lis, zając złapany przypadkiem w sidła. To dla niej nieważne. Każdy człowiek to po prostu człowiek. Każde zwierzę to po prostu zwierzę. Nie rozróżnia. Jeśli potrzebują jej pomocy – wiecznie jest gotowa ją nieść. Szeptucha, zielarka, znachorka. Po co tak wiele określeń? Kobieta o białych oczach, które być może nie widzą, ale wiedzą - ktoś, kto mimo omyłkowo zniszczonego życia, wciąż ma jeden cel: poświęcić własne innym. Zatamować krwotok, odtruć, pozbyć się naboju. Daje dobro w rzeczywistości rodem z najmniej przewidywalnych koszmarów. A może sama nim jest? Właśnie dlatego w przybudówce ukrywają się za jej zgodą dwie kobiety, których rasa ponoć jest nieczysta. Za ciemne oczy, zbyt opalona cera, nie taki nos. Już nie ludzie? Nie pamiętają, od kiedy nie widziały słońca. Gdy nie musiały szeptać, a pod stopami czuły trawę. Wciąż jednak trwają, dzięki białookiej Gai i to jest najcenniejsze. Tak jak mała dziewczynka, skulona przy piecu w kącie... 

16:54:00 No comments

Po tsunami, jakie przewaliło się przez ocean Twojego życia, przyszedł czas na wyczekiwaną z utęsknieniem, pełną harmonii flautę nad Śląskim Morzem. Nad jezioro Sławskie trafiłeś prosto z Wrocławia, aby zaznać trochę spokoju po tym jak rozpadło się Twoje małżeństwo. Nie nastąpiło to w gwałtowny sposób – po prostu żona Iza wyjechała do koleżanki w Berlinie i już nie powróciła. Długi czas łudziłeś się, że zmieni decyzję, jednak mijały kolejne miesiące i w końcu straciłeś na to jakąkolwiek nadzieję. Odwiedziłeś ją nawet w miejscu pobytu, jednak nic nie osiągnąłeś. Nie zdradziła przyczyny swojego zachowania. Ostatecznie wynająłeś dotychczasowe lokum i zamieszkałeś wraz z dwunastoletnią córką Hanią w prowadzonym przez ojca w Sławie rodzinnym ośrodku wypoczynkowym „Szepty i Szumy”.  

15:30:00 No comments

Towarzystwo demona, który teoretycznie jest do imentu zły, zepsuty i zblazowany niekoniecznie znajduje się na liście życzeń przeciętnego śmiertelnika. Sytuacja mogłaby ulec zmianie, gdyby ten cechował się niebanalnym, cięcie ironicznym poczuciem humoru, jakie miał okazję ćwiczyć i ubogacać przez kilka ostatnich wieków. Jeśli dodać do tego na wskroś oryginalne stylizacje, zdolność do wpadania w tarapaty i tchórzostwo, które bytowi z czeluści piekielnych wcale nie przystoi, zyskałoby się nader barwną osobowość. Choć zapewne wysłannicy Lucyfera i spółki nie do końca prezentują taki obraz, pomarzyć dobra rzecz. A już szczególnie o złowieszczych personach, mających przydatne znajomości i umiejętności rzucania klątw. Mrrr! Jak się okazuje, niektórzy dla odmiany ich strzegą - a przynajmniej w chwilach niewypełnionych słodkim czynieniem niczego pilnują, by krwiożercze zaklęcia nie zostały złamane przez obarczonych nimi śmiertelników. Czy potrafisz sobie wyobrazić starą jak świat, podziemną spółkę, trudniącą się... utrzymywaniem ludzi w stanie właściwego nieszczęścia? Fakt, że każdy z nich ma magiczny barometr, jakiego wskaźnik tragedii znajduje się na odpowiednim poziomie? W przypadku części z nich wręcz wyborna to wizja... Jeśli marzy Ci się przyjrzeć jej bliżej, zapraszam Cię do świata Drakefordów, wykreowanego przez Autora cechującego się nieszablonową finezjo-fantazją i nieskończonymi pokładami czarnego, inteligentnego poczucia humoru. Trzeba nie lada talentu, aby przez ponad 610 (!) stron utrzymać czytelnika w stanie jednoczesnego zafascynowania dziejącymi się na kartach powieści przygodami oraz ubawienia fabułą - a właśnie tego wyczynu dopuścił się Henry H. Neff. Ta młodzieżowa książka fantasy jest jedną z najlepszych szulerskich historii, jakie miałam okazję poznać. I cóż... pozostaje skonstatować, że o takim demonie przyjacielu można pośnić. Choć nie przeczę, może to być tylko mój zwichrowany punkt widzenia. 😉  

17:05:00 No comments

Pora na kocią polecajkę! Nauka poprzez zabawę - czyli rozrywkowe opowieści czterołapnej treści w książeczce dla dzieci i starszych miłośników futrzastych tekstów z przesłaniem, którą przygotował Daniel Jurkiewicz. Czy ten zbiór krótkich bajek uwiódł kogoś, kto przeczytał niemalże wszystko, co o mruczkach powstało? 

Jak to najczęściej bywa, kocie przygody mają miejsce w liczbie większej niż duża - ale czemu tu się dziwić, skoro te wyjątkowe zwierzęta żyją ponoć kilkakrotnie, a ich kreatywność jest nieograniczona? Co wnikliwsi szaleństwa te podziwiają i obserwują. Inni dokumentują, tworząc reportaże zdjęciowe, jakich nie powstydziłoby się żadne wydarzenie społeczne czy kulturalne. Niektórzy próbują opisać, bo – co by nie było - papier wciąż jest na szczęście najbardziej cennym nośnikiem wspomnień. Na bazie własnych doświadczeń z mruczkami, twórcy kreślą także własne wariacje literackie o kocich przygodach – i właśnie do takich zalicza się zbiór bajań Pisarza. Językiem prostym przedstawia on dzieje tytułowego Tytusa, których przebieg służy młodemu odbiorcy do wyciągnięcia odpowiednich morałów. Z niedługich wypraw owego mruczka można się dowiedzieć, dlaczego warto słuchać starszych, cenić różnorodność albo czym jest tęsknota i jak sobie z nią radzić. Te krótkie, ubarwione kilkoma rysunkami skazki to doskonały punkt wyjścia do merytorycznej dyskusji z dzieckiem będącym w nawet najmłodszym wieku. Każda z opowieści to nowa wyprawa w kocio-ludzki świat, w sam raz na dobranockę czy powitanie kolejnego dnia. Napisane w podobnym schemacie, z pewnością pozostaną w pamięci na dłużej. Zmieniłabym jedynie formatowanie – bowiem niektóre strony są puste czy opatrzone tylko słowem “koniec”. Pokusiłabym się też o trochę żartów dla starszych odbiorców. Nie zmienia to jednak faktu, że swoim podopiecznym w postaci córki i kota Autor zadedykował tomik zdecydowanie wart uwagi. Bawić i uczyć wartościowo, cenna sztuka – niezmiennie. Polecam. 7/10 

16:56:00 No comments

Książki to cały Twój świat, efektownie zamknięty barwnymi okładkami snutych wyobrażeń. W tych granicach wydrukowany tekst nieodmiennie kreśli arabeski wypełniających Cię uczuć, tęsknot i emocji. Gdy przekładasz karty kolejnej powieści, czujesz, jakbyś pomiędzy palcami przesypywała ziarnka swojego losu. Jej bohaterowie natychmiast wypełniają Twój umysł, tworząc parabolę rozpiętą pomiędzy wiedzionym przez Ciebie życiem a wykreowaną przez autora narracją. Literatura pulsuje w Twoich żyłach równie intensywnie jak przepływająca nimi krew i podobnie do niej karmi Twój mózg życiodajną energią. Masz wrażenie, że całe dwadzieścia dziewięć lat spędziłaś pośród ukochanych woluminów. Czyli wszystkich, jakie kiedykolwiek zostały napisane. Kupujesz je z wręcz kompulsywną zaciętością. Jak rzekła kiedyś z wyrzutem Twoja nic nierozumiejąca przyjaciółka: „Gdy sprawy idą źle, kupujesz książkę, gdy idą dobrze, kupujesz książkę, gdy pada deszcz, kupujesz jeszcze więcej książek, a gdy jest słonecznie, kupujesz kolejne książki.” 

Jesteś więc czytelniczką doskonałą, niezrównaną i skończoną. I idealną bibliotekarką, która potrafi nakłonić do trudnej sztuki czytania również tych, którzy z niekłamaną odrazą sięgają nawet po książkę telefoniczną czy instrukcję obsługi odkurzacza, dostając dreszczy obrzydzenia na widok jakiegokolwiek drukowanego słowa. Posiadasz także szósty zmysł, umożliwiający Ci intuicyjne parowanie lektur z ich odbiorcami, umiejąc tak je dobrać, by odpowiadały ich życiowym rozterkom. Praca w wypożyczalni to dla Ciebie nieustanny ciąg niekończącego się szczęścia. Szczęścia, które właśnie odchodzi w niebyt. Pewnego dnia, gdy jak zwykle zajęłaś swoje stanowisko przy biurku, niczym grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że książnica wkrótce zostanie zlikwidowana. Pod jej wpływem zamienisz się w skrajnie zrozpaczony słup soli, z trudem powstrzymując potok cisnących się do oczu łez. 

17:03:00 No comments

Ogromne literackie rozczarowanie może się skrywać także za przepiękną, trafiającą w gust – bo mrocznie skrzydlatą - okładką, co niestety udowadniają “Anioły z rzeźni” Kevina Nolberta. Wszystko wskazywało na to, że ten nasączony historią kryminalną thriller wpasuje się w mój gust, ceniący opowieści spod ciemnej gwiazdy – od opisu, przez tytuł, aż po opinie, z jakimi miałam okazję się uprzednio zapoznać. Co zatem poszło nie tak?  

“Sen odgrywa kluczową rolę. Zabiera to, co złe. Dzięki niemu możesz to zostawić w przedsionku. Zostawić w filtrze, jakim jest ta niemal niezbadana dotąd kraina.” 

Musisz mi wybaczyć, jako że tym razem nie uczynię Cię bohaterem autorskiej historii o tej liczącej sobie zaledwie 188 stron w mniejszym niż standardowy formacie historii. Przeczytawszy całość dwukrotnie (!) dla całkowitej pewności, sama nie jestem w stanie się w nią wczuć, nie pisząc już o tym, by przetransferować towarzyszące mi podczas lektury emocje na Ciebie. Spośród nich, zamiast charakterystycznego temu gatunkowi zaniepokojenia, zaciekawienia, zszokowania czy niepewności rzeczywistości, wyróżniło się niestety inne uczucie – i jest nim zniesmaczenie. Jako osoba, która czyta rocznie więcej niż dwieście książek, myślę, że stało się tak przede wszystkim z powodu, oględnie rzecz ujmując, wulgarnego podania językowego całej narracji. Gdybym miała zliczyć ilość przekleństw, jakie pojawiły się w tej niedługiej treści, musiałabym przytoczyć dużą liczbę. Co więcej, powszechnie uznawanym za obelżywe wyrazom na literę K czy P, przypisywane są różnorakie znaczenia. Jak się okazuje, można zatem na K westchnąć, zaakcentować coś czy po prostu użyć zbędnie jako przecinka, a to tylko przykłady. W fabule przedstawionej czymś na kształt strumienia świadomości nie brakuje także opisów czynności codziennych, z uwagą na te toaletowe z rodzaju czynionego na kacu oczyszczania żołądka. Cieszę się, że dawno temu zaniechałam podjadania podczas czytania. To skończyłoby się gorzej niż źle.

 

22:13:00 No comments

To miała być bułka z masłem – jedno z tych zadań, które wykonywałeś już wielokrotnie. Kto mógł przypuszczać, że tym razem będzie zupełnie inaczej, a Ty znajdziesz się w sytuacji bez żadnego wyjścia, uwięziony jak szczur wśród dziwnych bytów, jakich istoty nie potrafisz do końca odgadnąć. Jak znalazłeś w takiej sytuacji? Jesteś pracownikiem pozarządowej Fundacji, zajmującej się na zlecenie władzy zabezpieczaniem, przechowywaniem i ochroną obiektów anormalnych oraz ochroną ludzkości przed ich zgubnym wpływem. Wszystkie anomalia, które mogą stanowić niebezpieczeństwo dla kształtu znanego świata, są przez nią szybko i bez rozgłosu likwidowane, tak aby nieświadome ich istnienia osoby były całkowicie chronione przed oddziaływaniem, a wieść o pojawieniu się tego rodzaju elementów nie przeniknęła do wiadomości opinii publicznej. Oczywiście organizacja ma ściśle tajny charakter i pozostaje w ciągłym cieniu, oficjalnie zajmując się czymś zupełnie innym. Działasz w niej już wiele lat, będąc jednym z najbardziej cenionych agentów, których usiłowania mają największy współczynnik skuteczności. Tak było do momentu, gdy otrzymałeś nowe, tym razem jak się okazało, feralne wezwanie, choć z pozoru wszystko wyglądało jak zwykle i nie budziło żadnych podejrzeń czy obaw. Od innego agenta polowego przyszedł „cynk”, że jeden z mieszkańców wsi Długopole Górne posiada mały obiekt anormalny, którego charakteru nie wskazano. Twoim zadaniem jest przeprowadzenie krótkiej obserwacji oraz stwierdzenie, czy stwarza jakiekolwiek zagrożenie. Po dokonaniu wstępnego przesłuchania masz odebrać znalezisko i podać odpowiednie środki amnezyjne tym, którzy mieli z nim jakikolwiek kontakt. Misja wydaje się banalnie prosta, więc wiele się nie namyślając ładujesz do swojego SUV–a cały niezbędny sprzęt i wyruszasz w drogę. Oczywiście nocą, tak aby cała akcja mogła zostać przeprowadzona po cichu i w pełnym sekrecie. Późna pora gwarantuje, że nikt z sąsiadów nie będzie podglądał zza szyby, co robisz a i sam posiadacz artefaktu będzie zbyt zaspany, aby zbyt energicznie protestować przeciw Twoim czynnościom. 

16:37:00 No comments

Co zrobisz, jak nic nie zrobisz? - tego rodzaju dogłębnie filozoficzna ocena swoich możliwości prześladuje każdego z życiowych pechowców. Ludziom takim bowiem zawsze towarzyszy świadomość, że wobec zapadłych już dawno wyroków wszechmocnego losu wszelkie usiłowania nic nieznaczącego pyłu ludzkiego, zmierzające do zmiany istniejącego stanu rzeczy czy próby zbytniego wierzgania w nadziei, że jednak nastąpi bliżej nieokreślony cud ewoluujący zastaną rzeczywistość, są pozbawione wszelkiego sensu. Jako odwieczny nieszczęśnik, którego status wyznaczyły przed wiekami odpowiednia koniunkcja planet oraz złośliwość siedzącego sobie wygodnie wśród niebieskich obłoków Boga, z trapiącej Go nudy bawiącego się losami człowieczych pacynek, niejednokrotnie poddawałeś się odruchom buntu, które za każdym razem kończyły się spektakularnym kolapsem. Toteż w cichości umysłu powtarzasz sobie nieodmiennie: „Na początku Bóg stworzył świat, a potem było już tylko gorzej.”, co stanowi Twoje swoiste życiowe credo. Nie jest ono może budujące, ale przynajmniej nie próbuje fałszować Twojej przeszłości, teraźniejszości oraz - jak niestety wszystko na to wskazuje - także przyszłości. Ale czy można się dziwić, skoro dziać tak zaczęło się już od samego urodzenia? Rodzice, być może w chwili podświadomego natchnienia geniuszem przewrotności, nadali Ci pompatycznie brzmiące imię „Ter–Rarem”, czyli w języku ojczystym: „Ten szczęśliwy”. Opatrzność jednak błyskawicznie skontrowała ten podstępny pomysł, obdarzając Cię wadą wymowy, wskutek której nie jesteś w stanie wypowiedzieć litery „R”. Dzięki temu wszem i wobec przedstawiałeś się jako „Tey–Lachem” - „To śmieszne”. Czyż to nie przepiękny paradoks, świadczący niezbicie o tym, że Najwyższy dysponuje niewyczerpanymi pokładami sarkazmu?  

20:26:00 No comments

RECENZJA PATRONACKA! 💗 

Romans biurowy musi mieć to mityczne COŚ, aby znaleźć się pod moimi literackimi skrzydłami. I to właśnie, względem moich preferencji, posiada “Niegrzeczny prezes”, urzekający wieloma motywami. Charyzmatyczny on, o którym w świecie medialnym krąży chmara plotek, zakochuje się pierwszy – a przynajmniej rozpoczyna polowanie na kradnącą jego myśli kobietę i nie ustaje w wysiłkach, by ją zdobyć. Nie jawi się przy tym jednak niemęsko; nie płacze w przypadku niepowodzeń, cechuje się ironiczną wręcz spostrzegawczością, a ciętości ripost mógłby mu pozazdrościć niejeden komik. Bogaty, lecz przy tym cudownie niezblazowany Fryderyk Baker to postać złożona, która skradła moje mroczne serce niemalże od razu, kiedy dostałam propozycję zostania patronem medialnym nowego wydania gorącej powieści Weroniki Jaczewskiej. To właśnie takich męskich sylwetek poszukuję w literaturze określanej mianem kobiecej. Elegancko zadziornych, pewnych siebie na pograniczu przesady, zmierzających do ustanowionego celu choćby skały... wróć, pomimo wszelkich przeciwności. Autorka wielu historii o różnych odcieniach miłości doskonale wie, jak wykreować bohatera, który z powodzeniem może stać się kolejnym książkowym mężem - co zmyślny czytelnik bez dwóch zdań zauważy już po kilku przeczytanych rozdziałach. Do tego przewrotne, niespodziewane zakończenie. Czego chcieć więcej od rozrywkowej powieści, idealnej na letnie czy wiosenne popołudnie? 

Opowieść, jaka była grana już wcześniej, ale opatrzona zupełnie odmienną, niezwykle przykuwającą uwagę szatą graficzną, której interpretację przedstawiam na wizualizacjach... Co chciałby szepnąć Ci na ucho “Niegrzeczny prezes”, chociaż wcale nie powinien tego robić? 😉  

16:19:00 No comments
Strasze posty

O autorce

O autorce
Żona, kociara, maniaczka thrillerów, wielki ogarniacz życia. Recenzuję literaturę - bo życie jest sztuką. Opowiadam historie o historiach. Mail: kierownikoperacyjny.sp@gmail.com 💥

Kategorie

  • książki

Jestem tutaj

Statystyka odwiedzin

Stali czytelnicy

Archiwum

  • ▼  2025 (156)
    • ▼  cze (11)
      • Sylwia Trojanowska - Kobieta o białych oczach - re...
      • Jędrzej Pasierski - Bogowie małego morza - recenzja
      • Henry H Neff - The Witchstone - Klątwa Drakefordów...
      • Daniel Jurkiewicz - Przygody kota Tytusa
      • Jenny Colgan - Objazdowa księgarnia - recenzja
      • Kevin Nolbert - Anioły z rzeźni - recenzja
      • Krzysztof Michalski - Człowieczeństwo jest pojęcie...
      • Tomasz Harasimiuk - Vezuwia - recenzja
      • Weronika Jaczewska - Niegrzeczny prezes - recenzja...
      • Katarzyna Grabowska - W kolorze krwi - Dziedzictwo...
      • Andrzej Juliusz Sarwa - Cień władcy sabatu - recenzja
    • ►  maj (38)
    • ►  kwi (24)
    • ►  mar (36)
    • ►  lut (24)
    • ►  sty (23)
  • ►  2024 (292)
    • ►  gru (18)
    • ►  lis (30)
    • ►  paź (30)
    • ►  wrz (27)
    • ►  sie (28)
    • ►  lip (25)
    • ►  cze (20)
    • ►  maj (21)
    • ►  kwi (22)
    • ►  mar (24)
    • ►  lut (29)
    • ►  sty (18)
  • ►  2023 (143)
    • ►  gru (17)
    • ►  lis (20)
    • ►  paź (15)
    • ►  wrz (14)
    • ►  sie (14)
    • ►  lip (15)
    • ►  cze (8)
    • ►  maj (10)
    • ►  kwi (9)
    • ►  mar (9)
    • ►  lut (7)
    • ►  sty (5)
  • ►  2022 (31)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (2)
    • ►  wrz (2)
    • ►  sie (5)
    • ►  lip (2)
    • ►  cze (2)
    • ►  maj (2)
    • ►  kwi (3)
    • ►  mar (3)
    • ►  lut (4)
    • ►  sty (3)
  • ►  2021 (60)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (5)
    • ►  sie (5)
    • ►  lip (13)
    • ►  cze (9)
    • ►  maj (6)
    • ►  kwi (9)
    • ►  mar (4)
    • ►  lut (1)
  • ►  2020 (55)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (6)
    • ►  paź (5)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (3)
    • ►  lip (5)
    • ►  cze (6)
    • ►  maj (6)
    • ►  kwi (8)
    • ►  mar (6)
    • ►  lut (2)
    • ►  sty (4)
  • ►  2019 (40)
    • ►  gru (4)
    • ►  lis (4)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (4)
    • ►  lip (5)
    • ►  cze (1)
    • ►  maj (5)
    • ►  kwi (2)
    • ►  lut (7)
    • ►  sty (1)
  • ►  2018 (96)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (5)
    • ►  sie (8)
    • ►  cze (8)
    • ►  maj (12)
    • ►  kwi (11)
    • ►  mar (13)
    • ►  lut (14)
    • ►  sty (17)
  • ►  2017 (197)
    • ►  gru (6)
    • ►  lis (11)
    • ►  paź (9)
    • ►  wrz (16)
    • ►  sie (24)
    • ►  lip (20)
    • ►  cze (17)
    • ►  maj (19)
    • ►  kwi (16)
    • ►  mar (18)
    • ►  lut (8)
    • ►  sty (33)
  • ►  2016 (81)
    • ►  gru (15)
    • ►  lis (23)
    • ►  paź (17)
    • ►  wrz (11)
    • ►  sie (11)
    • ►  cze (2)
    • ►  lut (2)
  • ►  2015 (8)
    • ►  lis (1)
    • ►  cze (1)
    • ►  maj (1)
    • ►  mar (1)
    • ►  lut (2)
    • ►  sty (2)
  • ►  2014 (18)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (1)
    • ►  paź (1)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (1)
    • ►  kwi (4)
    • ►  mar (4)
    • ►  lut (1)
    • ►  sty (2)
  • ►  2013 (18)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (4)
    • ►  wrz (1)
    • ►  sie (2)
    • ►  lip (1)
    • ►  cze (3)
    • ►  lut (3)
    • ►  sty (2)
  • ►  2012 (14)
    • ►  gru (1)
    • ►  paź (5)
    • ►  cze (2)
    • ►  kwi (1)
    • ►  mar (3)
    • ►  lut (2)
  • ►  2011 (12)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (2)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (1)
    • ►  lip (1)
    • ►  mar (1)

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates