Termoaktywne bandaże Lirene - rozgrzewający zabieg antycellulitowo-modelujący
Cześć!
Całkiem niedawno pisałam Wam o antycellulitowej masce modelującej służącej także do body wrappingu. Tym razem pod swoje czujne oko wzięłam produkt o takim samym celu działania, jednak w zupełnie innej formie. Termoaktywne bandaże Lirene, zwane rozgrzewającym zabiegiem antycellulitowo-modelującym przykuły moją uwagę niemalże od razu- nigdy bowiem nie spotkałam się z taką formą kosmetyku, czy raczej kosmetycznego zabiegu. Innowacyjna formuła- jednak czy działanie również do takich należy?
Bandaże zamknięte są w kartonowym pudełku o neonowych kolorach, które nie do końca trafiają w moje gusta. Wolę spokojniejsze klimaty. Na plus za to poczytuję fakt czytelnego wyszczególnienia najbardziej istotnych informacji.
Kartonik liczy sobie cztery bandaże pakowane w dwa szczelne opakowania po dwie sztuki każde. Koszt czterech sztuk (np. w sieci Rossmann) wynosi 27,99 - co uważam za średnią cenę (zabieg należy powtarzać dwa razy w tygodniu dla uzyskania najlepszych efektów, zaś jeden kartonik starczył mi na jeden zabieg).
Kartonik zachęca niebywale zawartymi na nim informacjami i obietnicami. Aktywne składniki- skrzyp, kofeina i l-karnityna wydają mi się być dobrym zestawem jak na preparat o takim działaniu.
Nie podoba mi się za to alkohol denat bardzo wysoko w składzie- przy dłuższym stosowaniu może on powodować wysuszenie skóry, zatem należy pamiętać o nawilżającym balsamie. Rozumiem jednak, iż musi on być w składzie- doskonale sprawdza się jako przewodnik substancji aktywnych.
Co do redukcji obwodu... cóż, dla mnie to troszkę magiczne. Wiadomo, iż kosmetyki mogą pomóc w zmniejszeniu się obwodu ciała, jednak same moim zdaniem nie są w stanie tego uczynić. Tak samo jak zredukować pomarańczowej skórki. Dołączmy do kosmetycznych zabiegów dietę, ćwiczenia i spożywajmy duże ilości wody- owszem, wtedy efekt murowany.
Sam zabieg jest dziecinnie prosty- brzuch, pośladki oraz uda owijamy bandażem, zapinamy połączoną zapinką i czekamy dwadzieścia minut, po czym pozostałość preparatu dokładnie wmasowujemy w wybrane partie ciała.
Bandaże są mocno nasączone, delikatnie ale solidnie wykonane- i to mi się podoba. Wydzielają lekko ostry zapach, jednak na tych partiach ciała mi to nie przeszkadzało.
Zabieg wykonałam tylko raz- zatem ciężko mi mówić o efektach. Takich jak obiecuje producent nie zauważyłam, bo i nie miałam szans. Sam zabieg zaś był dla mnie średnio przyjemny- rozumiem, iż to właściwe działanie, ale skóra bardzo mi się rozgrzała i momentami po prostu piekła, jakbym przebywała w bardzo, bardzo gorącym pomieszczeniu. Nie był to ból nie do wytrzymania, jednak nie ma to nic wspólnego z komfortem, jaki towarzyszy mi podczas większości kosmetycznych zabiegów. Po zabiegu skóra dalej piekła przez kilkanaście minut. W dodatku po wmasowaniu reszty preparatu zrobiła się odrobinę lepka, czego nie lubię. Z efektów po jednym razie zauważyłam jedynie, iż skóra w bandażowanych miejscach zaraz po zabiegu była odrobinę bardziej napięta.
Niestety, o ile uwielbiam kosmetyki Lirene, o tyle do tego zabiegu raczej nie wrócę- ta nowoczesna forma chyba jednak nie jest dla mnie.
Znacie kosmetyki Lirene? Które lubicie najbardziej? A może mieliście styczność z tymi bandażami?
xoxo
23 comments
Ciekawią nas one :) Pierwszy raz słyszymy taką formę, ale chyba również nie skorzystamy :* buziak
OdpowiedzUsuńMam z tej serii dwa kremy zimny i ciepły właśnie, które stosuje się rano i wieczorem, dopiero zaczynam kurację- mam nadzieję, że będę zadowolona bardziej jak Ty.
OdpowiedzUsuńto dla mnie nowość totalna !
OdpowiedzUsuńA to nowość... Dobrze że czytam Twoją recenzję, nie skorzystam...
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam, ale to chyba nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńLubię Lierene, tego produktu nie znam. Wolę jednak klasyczny body wrapping.
OdpowiedzUsuńZnam kosmetyki Lirene, bardzo je lubię, ale takie wynalazki chyba nie są dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie♥
OdpowiedzUsuńJest to dla mnie całkowita nowość i jestem bardzo ciekawa tego produktu.
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńna bandaże się nie skusiłam. pewnie trzeba byłoby ich kupić minimum z 10 i regularnie stosować, aby zauważyć efekty. ja się pokusiłam o roller z balsamem antycellulitowym i to lepsza opcja :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to totalna nowosc :)
OdpowiedzUsuńMatkoicorko i takie rzeczy maja? Nigdy nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńWidziałem je tylko na półkach sklepowych ;p
OdpowiedzUsuńNic nie zastapi aktywnosci fizycznej izdrowej diety ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to nowość:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
Niby ciekawy produkt, ale martwi mnie ten alkohol w składzie i uczucie pieczenia. Mam wrazliwa skore , wiec nie wiem, czy nie mialabym podrażnien. Mimo wsysztko to dla mnie nowosc i troche mnie kusi 😊
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt. Dzięki za recenzje bo przymierzam się do zakupu czegoś dobrego na cellulit. Skoro skóra piecze to nie kupię.
OdpowiedzUsuńuwielbiam tę firmę:)
OdpowiedzUsuńZnam tą firmę i uwielbiam ich puder w kremie. Tych bandazy nie miałam
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o czymś takim.
OdpowiedzUsuńLubie kosmetyki lirene ale do takich wynalazków raczej niezbyt mnie ciągnie:)
OdpowiedzUsuńOoo nigdy o tym nie słyszałam dla mnie to nowość ! super wpis
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)