Pure Beauty Box - You're cute - zawartość i recenzja

by - 20:56:00

Jako kosmetyczna maniaczka, nie mogłam przejść obojętnie obok budzących coraz więcej zaciekawienia box'ów kosmetycznych Pure Beauty. Pierwsza edycja, która u mnie zagościła nosi nazwę "You're cute", która zdecydowanie pasuje do przepięknej szaty graficznej, towarzyszącej temu wydaniu. Pastelowe kolory pudełka zadowolą każdą miłośniczkę uroczych przedmiotów. Osobiście z pewnością wykorzystam je do przechowywania kosmetyków kolorowych lub biżuterii - decyzja jeszcze nie zapadła. ;) Nie przedłużając, zapraszam Was na krótką recenzję wszystkich produktów, które znalazłam w najnowszej edycji Pure Beauty. Co tym razem kryło się w pudełku?


Gotowi? No to zaczynamy!

1. Próbki
Na pierwszy ogień chciałabym przedstawić Wam to, co wszystkie maniaczki kosmetyków lubią najbardziej, czyli próbki. Osobiście uwielbiam po nie sięgać, bo dzięki nim jestem w stanie stwierdzić, czy chcę kupić nowo poznaną rzecz, czy też raczej się ona u mnie nie sprawdzi. W boxie znalazłam 6 próbek:
- MEDEINE - krem do rąk;
- Purito - BB cream, krem z filtrem SPF oraz krem z panthenolem;
- Urgo - 2x krem odbudowujący do skóry w okolicach oczu.
Zdążyłam przetestować już wszystkie z nich i muszę powiedzieć, że krem do rąk bardzo przypadł mi do gustu (faktycznie nie pozostawia lepkiego filmu i pięknie pachnie), podobnie jak kremy z Urgo i Purito. Nie sprawdził się u mnie jedynie krem BB, ponieważ otrzymałam stanowczo zbyt jasny odcień dla swojej cery.


2. Maseczka w płachcie Garnier z witaminą C
Test tej maseczki jeszcze przede mną, jednak jestem bardzo zadowolona z faktu, że znalazła się ona w pudełku. Uwielbiam maski do twarzy w płachcie, jako że jest to moim zdaniem ich zdecydowanie najwygodniejsza forma, zaś witaminę C cenię za rozjaśniające i napinające skórę właściwości.


3. Soraya Lactissima - żel do higieny intymnej kojący rumianek
Tym razem pudełko idealnie trafiło w moje aktualne potrzeby, bowiem akurat skończył mi się poprzedni żel do higieny intymnej, z którego byłam średnio zadowolona. Żel marki Soraya zamknięty jest w pompce z wygodną, solidną pompką, która ułatwia dozowanie. Stosuję go już od kilkunastu dni i muszę powiedzieć, że nasz romans jest całkiem udany - żel jest łagodny, nie podrażnia, przyjemnie pachnie a jego konsystencja wpływa na sporą wydajność.


4. Biolaven - żel myjący do twarzy
Z marką Biolaven miałam do czynienia już kilkukrotnie, zatem jestem pewna, że i ten ich kosmetyk mnie nie zawiedzie. Póki co, czeka na swoją kolej, jako że aktualnie używany żel do mycia twarzy jeszcze mi się nie skończył. Zapoznałam się jednak z jego składem i muszę przyznać, że sprawił on na mnie bardzo dobre wrażenie. 


5. BodyBoom - pianka brązująca do ciała
Choć znam i cenię kosmetyki marki Body Boom, pianka brązująca znajdująca się w tej edycji Pure Beauty będzie niestety jedynym kosmetykiem, którego nie użyję - z takiego powodu, iż regularnie korzystam z solarium, a z kosmetykami brązującymi mam bardzo złe wspomnienia (fakt faktem, najbardziej lubiłam właśnie te w formie pianki, ale i tak noszenie białych ubrań po ich użyciu było ryzykowne). Nie ma jednak nic straconego - sprezentuję ją znajomej.


6. Perfumetka Adopt - sweet romance
Jako nieuleczalna kolekcjonerka perfum, bardzo cieszę się, że w pudełku Pure Beauty znalazło się coś pachnącego i to coś, co zdecydowanie trafia w mój gust. Zazwyczaj stawiam na pełnowymiarowe flakony, w związku z czym brakowało mi czegoś, co będę mogła komfortowo nosić na co dzień w torebce. Wariant zapachowy sweet romance odpowiada nazwie - jest słodki, jednak nieprzesadnie i bardzo kobiecy. Trwałość to kilka godzin, co jak na perfumetkę jest całkiem niezłym wynikiem.


7. Dr. Irena Eris - Spa resort Japan - żel do ciała z drobinkami
Test tego kosmetyku jeszcze przede mną, choć markę cenię sobie od wielu lat. W codziennej pielęgnacji ciała raczej nie używam żeli z drobinkami, jednak robię to przed każdą imprezą, ponieważ uwielbiam jak moja opalona skóra pięknie się mieni - a że w weekend zbliżają się moje urodziny, będzie jak znalazł.


8. Loreal Paris Elseve Hyaluron Plump - serum nawilżająco-wypełniające
Od wielu lat przywiązuję ogromną wagę do pielęgnacji swoich włosów, zatem zawsze cieszy mnie obecność kosmetyków do włosów w beauty boxach. Tym razem trafiłam na kompletną nowość dobrze znanej mi marki, którą jestem wręcz zachwycona. To serum z powodzeniem można stosować jako odżywkę w spray'u. Używam go na włosy po myciu, dzięki czemu ich rozczesanie jest kompletnie bezproblemowe. Po wyschnięciu włosy są sypkie, gładkie i błyszczące, czyli dokładnie takie, jak być powinny. Za dodatkowy plus poczytuję przepiękny zapach. Więcej o tym kosmetyku napiszę Wam zresztą w osobnym poście, bo moim zdaniem jest on absolutnym strzałem w dziesiątkę.


9. Szampon Garnier Goodbye Damage
Miałam już kiedyś styczność z tym szamponem - w czasach, kiedy moje włosy były suche i zniszczone, potrafił świetnie je okiełznać. Obecnie jednak, kiedy (odpukać) cieszę się błyszczącą taflą, niestety obciąża moje włosy, powodując przyklap. W związku z tym sprezentuję go babci, która - przy tak częstym tapirowaniu włosów - z pewnością będzie z niego bardziej zadowolona.


10. Odżywka Garnier Goodbye damage
Choć szampon z tej serii obecnie zdecydowanie się u mnie nie sprawdza, z odżywką jest już zupełnie inna historia. Moje końcówki mają tendencję do puszenia się i rozdwajania, z czym ten produkt o bogatym składzie doskonale sobie radzi. Uwielbiam również jego lekką, choć kremową konsystencję i przyjemny zapach.


11. Rated Green - Cold brew - Rose mary - balancing scalp pack
Marki Rated Green nie znałam do tej pory zupełnie, w związku z czym bardzo ucieszył mnie kosmetyk, który znalazłam w pudełku. Już od pierwszego użycia zaczął się on zaliczać do moich ulubieńców - takich, które zdecydowanie muszę zawsze mieć w swojej maseczce. W miękkiej czarnej tubie otrzymujemy kosmetyk wielozadaniowy - maskę, którą można nałożyć zarówno na włosy, jak i na skórę głowy. Niepotrzebnie obawiałam się przyklapu - otrzymałam bowiem przyjemnie ukojoną skórę głowy i włosy tak sypkie, jakie miewam jedynie po wizycie u fryzjera. O tym kosmetyku również zrobię dodatkowy post, gdyż uważam, że zasługuje na wyróżnienie.


12. Only Bio - żel pod prysznic migdał
Do tej pory zdążyłam już przetestować wszystkie kosmetyki Only Bio do włosów i na stałe goszczą one w mojej w łazience. To właśnie ich kolorowa seria sprawiła, że moje włosy są obecnie zdrowe i błyszczące. Jestem ciekawa, czy tak samo pokocham żel pod prysznic - póki co czeka on na swoją kolej.


13. Miya Cosmetics - serum wzmacniające z fitokolagenem 5%
Testowałam już kolorowe kremy tej marki i byłam z nich bardzo zadowolona. Serum udało mi się do tej pory użyć dopiero dwa razy, zatem za wcześnie jednak na recenzję. Zauważę jednak, że aplikator z pipetą jest bardzo wygodny - choć zważywszy na bardzo rzadką konsystencję kosmetyku, wygodniejsze jest aplikowanie serum na wacik i dopiero później na twarz - w przeciwnym razie będzie spływać. Buzia po użyciu jest zdecydowanie bardziej gładka w dotyku.


14. Bio Madent - color out - pasta do zębów
Do tej pory marka Bio Madent była mi totalnie nieznana, w związku z czym jestem bardzo ciekawa jak pasta wypadnie, kiedy przyjdzie już jej kolej na przetestowanie. W związku z tym, że palę papierosy i uwielbiam kawę oraz herbatę, będę bardzo zadowolona, jeśli obietnice producenta się spełnią.


15. Bielenda - regenerujący przeciwzmarszczkowy krem pod oczy 
Marka Bielenda gości w mojej łazience już od ładnych paru lat, w związku z czym mam nadzieję, że i ten produkt dobrze się u mnie sprawdzi. Od kremów pod oczy oczekuję przede wszystkim nawilżenia i wygładzenia, a zważywszy na kuszący skład tej propozycji, sądzę, że chyba znajdę w tej materii swojego nowego ulubieńca - póki co czeka na testy. ;-)


Podsumowując, edycję Pure Beauty You're cute oceniam na 9/10 punktów. Jedyny kosmetyk, który mi się nie przyda, to pianka brązująca. Nie sprawdził się zaś u mnie jedynie szampon Garnier. Jestem bardzo zadowolona z całej reszty produktów - i przede wszystkim z tego, że edycja jest tak wszechstronna. Nie lubię, kiedy w beauty boxach znajdują się głównie produkty jednej kategorii (na przykład głównie z kategorii), wskutek czego tylko powiększają się moje zapasy. W tym przypadku mamy różne kosmetyki, które zadbają o naszą urodę kompleksową, co pozwala na uzupełnienie zapasów, przetestowanie nowości i wytypowanie swoich ulubieńców w niemalże każdej kategorii. Moim hitem jest przede wszystkim maska do włosów i skalpu Rated Green oraz hialuronowe serum do włosów Loreal Paris, jednak z całą mocą mogłabym wymienić więcej perełek. ;) Mam nadzieję, że kolejna edycja Pure Beauty zaskoczy mnie równie pozytywnie.

Jak się Wam podoba zawartość?
xoxo

You May Also Like

2 comments

  1. Zawartość jest zdecydowanie lepsza od poprzedniego boxa. Mam tę samą maskę do włosów, bardzo się polubiłyśmy, zapach też zrobił dobre wrażenie, no i wszystko jest właściwie trafione :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta edycja jest wspaniała :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)