Pure Beauty - Spring Revolution - zawartość i recenzja

by - 12:06:00

Można z całą mocą powiedzieć, że wiosna przybyła do nas z pełną mocą! Być może Pure Beauty, odpowiedzialne za dostarczanie nam co miesiąc boxów kosmetycznych pełnych nowości w znacznym stopniu się do tego przyczyniła! Niedawno przybyła do mnie edycja Spring Revolution, zamknięta w pudełku o przepięknej, przystającej do pory roku szacie graficznej. Co znalazło się w środku i jak ją oceniam? Tego właśnie dowiecie się z poniższego wpisu. Zdążyłam już wnikliwie przetestować znaczną część znajdujących się w pudełku kosmetyków, zatem przy okazji podzielę się z Wami swoją opinią na ich temat.

Zawartość Spring Revolution bez dwóch zdań pomoże nam w zadbaniu o swoje lato przed sezonem wiosenno-jesiennym. Tym razem kosmetyki skupiają się przede wszystkim na pielęgnacji twarzy oraz ciała. Co znalazło się w pudełku?

Floslek Balerina - profesjonalna kuracja do stóp
W związku z tym, iż przez większość czasu chodzę w szpilkach, jestem zmuszona dbać szczególnie o skórę swoich stóp z uwagą na pięty i podbicia. Ta kuracja to absolutny majstersztyk! W zestawie znajduje się zmiękczający peeling, który cudownie złuszcza martwy naskórek oraz regenerująca maska i foliowe skarpetki, które potęgują jej działanie. Po zabiegu stópki są jak u niemowlaka! Definitywnie świetny set. Szkoda tylko, że nie występuje w większych pojemnościach.

Perfecta Eye Patch - Węglowe płatki pod oczy
Jak wiadomo, skóra pod oczami jest bardzo delikatna, zatem taka właśnie powinna być jej pielęgnacja. Do tej pory udało mi się przetestować jedne płatki. Nałożyłam je na oczyszczoną skórę, po czym lekko zwilżyłam. Aplikacja nie była trudna, jednak mówiąc szczerze, nie zauważyłam większych efektów. Co jedynie, cienie pod oczami wydawały się jaśniejsze. 

Urgo Dermoestetic - Rewitalizująco-rozświetlające serum
Mam szczerą nadzieję, że w którejś z kolejnych edycji trafi się nam ten kosmetyk w wersji pełnowymiarowej, bo pomimo tego, że przetestowałam jedynie dwie próbki, zdążyłam bardzo go polubić. Po aplikacji cera jest sprężysta, rozświetlona i widocznie wypoczęta. Za dodatkowy plus poczytuję fakt, że serum bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu.

Oleiq - Aloes Hydrolat
Od dłuższego czasu uwielbiam hydrolaty we wszelkiej postaci! Są wielozadaniowe, w pełni naturalne i zdrowe dla naszej skóry. Ostatnimi czasy zamiast toniku używałam hydrolatu różanego, który świetnie się sprawdzał. Tym razem dzięki Pure Beauty zapoznałam się z hydrolatem aloesowym, przydatnym zarówno w pielęgnacji ciała, twarzy, jak i włosów. Ten kosmetyk to strzał w dziesiątkę. Więcej opowiem Wam o nim w osobnej recenzji.

Miya Cosmetics - Naturalny żel pod prysznic
Jestem miłośniczką długich kąpieli w wannie, jednak codziennie używam także żelu pod prysznic do tego, aby umyć swoje ciało. Propozycja od Miya to jeden z moich ostatnich ulubieńców. Ma absolutnie piękny zapach (chętnie przygarnęłabym takie perfumy) i nie potrzeba go wiele, aby namydlić całe ciało. Po kąpieli skóra pachnie jeszcze przez długi czas. Jedyny minus to dość zwarta konsystencja, która jednak zwiększa wydajność kosmetyku. Gdyby jednak była nieco lżejsza, pompka chodziłaby zdecydowanie mniej opornie.

Bielenda - Acid Booster - tonik z kwasami PHA 3%
Tego kosmetyku nie miałam jeszcze okazji przetestować, w związku z tym, że akurat jestem w trakcie kończenia innego toniku. Zapoznałam się jednak z jego składem, który wygląda bardzo obiecująco. Nie spotkałam się jeszcze z tonikiem do twarzy, który zapowiadałby się aż tak dobrze, zatem jestem bardzo ciekawa jego testów.

Bielenda Botanic Formula - Płyn micelarny
Płynów micelarnych używam na co dzień, raz będąc z nich w pełni zadowolona, raz przeklinając na nie pod nosem. Ta propozycja marki Bielenda to moja nowa miłość. Używam aktualnie tuszu, który bardzo trudno jest zmyć - ten płyn zaś nie ma z tym absolutnie żadnego problemu. Cudownie usuwa cały makijaż, a przy tym nie wysusza skóry. Więcej opowiem Wam o nim w osobnej recenzji.

Soraya Just Glow - upiększające serum z efektem glow
Marka Soraya jest mi dobrze znana - i przy tym bardzo lubiana. Ta propozycja zdecydowanie przypadła mi do gustu. Serum ma wygodną pipetę, ułatwiającą aplikację - a do tego przyjemnie pachnie. Dzięki drobinkom brokatu pięknie rozświetla skórę i nadaje jej promiennego wyglądu.

Bioliq Krem Cica intensywnie regenerujący po zabiegach dermatologicznych
Nie miałam jeszcze okazji sprawdzić jak działa ten kosmetyk, jednak bardzo się cieszę z jego obecności w boxie Pure Beauty. Mniej więcej raz na kwartał chodzę do kosmetyczki, aby dogłębnie oczyścić cerę, która po takiej sesji jest bardzo wrażliwa. Myślę, że wówczas ten krem będzie absolutnym strzałem w dziesiątkę.

Pierre Rene Matte Fluid Lipstick 09
Absolutnie nie lubię matowych pomadek, które najczęściej okropnie wysuszają mi usta. Stawiam na błyszczyki lub - rzadziej - szminki. Postanowiłam jednak dać szansę tej propozycji i... odkryłam nową miłość! Wygodny aplikator pozwala na dokładne pomalowanie ust i ich optyczne powiększenie. Pomadka nie wysusza ust, choć jest nie do zdarcia - można w niej jeść, pić, całować się, palić papierosy, a i tak pozostaje na ustach do wieczornego demakijażu. Odcień 09 to piękny brzoskwiniowy nude. Chętnie zakupię całą paletę szminek z tej serii!

Faceboom - punktowy lotion na niedoskonałości
Piękne, holograficzne miętowe opakowanie skrywa w sobie całkiem uroczą buteleczkę. Podoba mi się także przystępna instrukcja użytkowania. Lotionu użyłam wczoraj dopiero pierwszy raz, zatem jeszcze nie mogę wypowiedzieć się o jego działaniu, choć mam nadzieję, że będzie skuteczne.

Aloesove - żel pod oczy
Ten żel pod oczy ma absolutnie epicki skład i bardzo przyjemny zapach. Przyznam się, że... używałam go do całej twarzy, którą pozostawiał gładką i miłą w dotyku. Uważam jednak, że w przypadku jego żelowej konsystencji pipeta jest średnim pomysłem - ciężko nabrać nią produkt. Niemniej, z samym działaniem żelu bardzo się polubiłam.

Dr Irena Eris Spa Resort Fiji - odżywczy balsam nektar
W opakowaniu o pięknej szacie graficznej kryje się absolutny must have każdej miłośniczki domowego spa. Ten balsam nie tylko pięknie się wchłania, pozostawiając skórę gładką i piękną w dotyku, ale i cudownie pachnie. Luksusowo. Można się poczuć jak podczas pobytu w prawdziwym spa! Co więcej, jest bardzo wydajny. Zdecydowanie polecam.

OnlyBio - LimonCello - rozświetlający krem do twarzy
OnlyBio to marka, której kosmetyki uratowały moje włosy i doprowadziły je do idealnego stanu. Ich propozycji do pielęgnacji twarzy i ciała nie miałam jeszcze okazji poznać, ale skład już na pierwszy rzut oka wydaje się obiecujący. Jak tylko skończę obecnie używany krem do twarzy, od razu się od niego zabieram.


Podsumowując, edycję Pure Beauty Spring Revolution oceniam na 8 na 10 punktów. Zdecydowanie zabrakło mi w niej produktu, który byłby typowo przeznaczony do pielęgnacji włosów w postaci ciekawej odżywki czy maski i czegoś pachnącego. Podoba mi się jednak fakt, że każdy ze znajdujących się w niej kosmetyków się u mnie sprawdził, pomimo tego, że w kilku z nich co nieco bym zmieniła. Niemniej, nie ma tutaj ani jednego produktu, który byłby kompletnym niewypałem. Mam nadzieję, że kolejna edycja będzie równie udana.
xoxo

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)