Catherine Steadman - Rodzinna gra - recenzja
„A któż nie ma nadziei w miłości, że dostanie księżyc? W końcu właśnie na tym polega miłość, prawda?”
Wielka rodzina Holbecków – potentaci w biznesach wielu branży, których owiana
sławą fortuna zwiększa się z pokolenia na pokolenie. Ludzie, o których krążą
legendy, choć nikt nie wie jak wygląda prawda i czy ich niewyobrażalne bogactwo
wiąże się z trupami w szafie, jakie posiada każdy potężny ród. Niedługo sama
się o tym przekonasz, bowiem to Ty – przy nich całkowicie zwyczajna autorka
thrillerów, która odniosła niedawno swój pierwszy sukces, sprzedając milion egzemplarzy
własnej powieści – masz zostać częścią tej budzącej jednocześnie podziw i grozę
familii. Choć jednak przy nich możesz się wydawać malutka, sama masz niejedno
za uszami…
„Świat jest brutalny. I powinnaś wiedzieć, wchodząc do naszej rodziny, że ludzie chcą wszystkiego, co posiadamy, wszystkiego, czym jesteśmy.”
Na jednej z eleganckich gali, znajdując się w dość niefortunnym położeniu, poznałaś najstarszego syna rodu Holbecków – czarującego Edwarda, który od razu ujął Cię swoim urokiem osobistym. Od tamtego spotkania minął ponad rok, a Wasz związek z poważnego przekształcił się w narzeczeństwo. Najwyższa pora na to, aby zaplanować wspólne życie. Jest tylko i aż jeden szkopuł – Twój mężczyzna do dzisiaj nie przedstawił Cię nikomu ze swojej rodziny. Pytania na jej temat zbywa półsłówkami, wydając się raczej Cię ostrzegać, niż zachęcać do jej poznania. Skoro jednak niebawem będziecie musieli zaprosić ich na Wasz ślub najwyższa na to pora, prawda? Czas wydaje się być idealny – przed Wami Święto Dziękczynienia i czas Bożego Narodzenia, sprzyjające sielskim rodzinnym obrazkom.
Na pewno jednak nie temu, z czym przyjdzie Ci się zmierzyć… Nawet jako autorka poczytnych thrillerów czegoś takiego nie mogłaś się spodziewać.
„Każdy z nas się obawia, że nosi w sobie coś, co wzbudzi odrazę świata, jeśli kiedykolwiek wyjdzie na jaw. Ale dla większości ludzi to jest coś, co jedynie światło dnia może uczynić nieszkodliwym.”
Poznając kolejnych krewnych Edwarda zupełnie nie rozumiesz dlaczego tak długo nie chciał Cię do nich zbliżać. W rodzinie wita Cię jego siostra Matilda, która nie tylko jest nastawiona pozytywnie do Waszego związku, ale i wręcz zaraża pozytywną energią. Podczas Święta Dziękczynienia, pierwszego familijnego spotkania, poznajesz również jego dwóch braci i ich partnerki oraz emanującą ciepłem matkę Twojego narzeczonego. Wszyscy wydają się Wam sprzyjać; są szczerzy, otwarci i z uśmiechami na ustach witają Cię w rodzinie. Cóż… może poza jednym wyjątkiem w postaci Roberta – ojca Twojego przyszłego męża i budzącego grozę nestora rodu. Teścia z piekła rodem, który uknuł dla Ciebie plan spokojnie nadający się na fabułę nowego thrillera. Człowieka, który wie o Tobie więcej, niż byś chciała i który nie zawaha się użyć tego w celu spełnienia własnego planu. Planu, którego pomimo swoich pisarskich zdolności, nijak nie potrafisz poprawnie rozwikłać. Co gorsza, Robert emanuje niepokojąco dziwną energią, która zabiera Twoją wyobraźnię zdecydowanie nie w te rejony, w które powinna. A może to tam właśnie chce Cię zaprowadzić? Już podczas pierwszego spotkania dostajesz prezent przypominający odbezpieczony granat – kasetę, na której ten w nagraniu przyznaje się do popełnienia zbrodni… Fikcja literacka, pomysł na nową fabułę, a może prawdziwe wyznanie? Wobec kogoś tak potężnego i przebiegłego szybko z gracza możesz przekształcić się w bezwolny pionek… Co bowiem budzi największy postrach – ten człowiek oraz cała jego zwichrowana rodzina uwielbia grać w gry i to bynajmniej nie takie jak partia warcabów czy Scrabble, a takie, które mrożą krew w żyłach i toczą się o najwyższą stawkę. O przetrwanie.
„A gra to gra. Możesz poznać zasady tylko, kiedy w nią zagrasz.”
Mistrzem wszelkich rodzinnych ceremonii jest oczywiście Robert. Nie mając wyjścia, zgadasz się więc zagrać w rozgrywkę na jego zasadach. Najpierw podczas budzącej przerażenie Krampusnacht, która rzekomo jest wieloletnią tradycją. Potem w trakcie Bożego Narodzenia, którego z pewnością nie zapomnisz do końca życia… W trakcie tych kilku dni z choinką i girlandami w tle do rytmu świątecznych melodii przekonasz się bowiem jak słuszna dla przeżycia jest zasada wyboru spośród trzech możliwości: walcz, uciekaj lub ukryj się. Niestety, wśród ludzi takich jak Holbeckowie, tak naprawdę od początku wchodziła w grę tylko jedna z nich…
„Ale tym właśnie są myśli. Myślami. Nie da się ich upilnować i dopóki pozostają w głowie, nie mam powodu, żeby mieć poczucie winy… Prawda?”
Czy czytając powieść często w Twojej głowie pojawia się myśl, że jej fabuła byłaby doskonałym pomysłem na film? Mnie nie zdarza się to często, jednak w przypadku „Rodzinnej gry” dokładnie tak się stało. Chętnie zobaczyłabym te wszystkie plot twisty i budzące cały wachlarz emocji wydarzenia na dużym ekranie – pod warunkiem, że zostałyby odpowiednio dobrze zagrane, o co w obecnych czasach niesłychanie często. Ten thriller to doskonała rozrywka nie tylko dla miłośników powieści w tym gatunku (choć również), ale także dla każdego fana łamigłówek, zagadek oraz gier logicznych. Choć sam motyw na początku wydawał mi się dość popularny (bogata wpływowa rodzina i jej mroczne tajemnice oraz szara myszka, mająca się w nią wżenić, jak również teściowie z piekła rodem), bardzo szybko przekonałam się, że w tej powieści nie ma miejsca ani na nic wtórnego, ani na chwilę nudy. To niebezpieczna rozgrywka, w której czytelnik odgrywa, wykonuje i przeżywa każdy kolejny ruch na planszy wraz z główną bohaterką. Trudna krzyżówka, w której z plątaniny wielu liter w końcu wyjawia się pożądane – choć zupełnie niespodziewane – hasło. Kostka Rubika, której pola na samym końcu układania nagle do siebie nie pasują, bo za bardzo nabiegły kolorem świeżej krwi. Puzzle, których obraz zmienił się w bardziej przerażający z każdym dopasowywanym elementem. Ten najlepszy jumpscare w trakcie wciągającej partii niepokojąco realistycznej gry. I wreszcie: kolejny tegoroczny thriller wydawnictwa Mova, po który zdecydowanie warto sięgnąć. 8.5/10
„Wszyscy popełniamy błędy i z nimi żyjemy, ale możemy uczynić z tego cnotę.
Możemy zamienić jeden zły dzień w sto dobrych dni. Jeden zły wybór w całe życie
dobrych wyborów.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)