Claire Douglas - Para spod numeru 9 - recenzja

by - 20:52:00

Wyobraź sobie, że właśnie rozpoczynasz swoje nowe życie. Oczekujesz dziecka i wprowadzasz się do odziedziczonego domu wraz ze swoją drugą połówką. Nie masz wielu zmartwień. Pracujesz zdalnie, projektując okładki do horrorów a Twoim jedynym zmartwieniem jest to jaką tapetę wybrać do niemowlęcego pokoju i na jaki kolor pomalować łazienkę. Choć podoba Ci się wizja posiadania własnego domu, szybko stwierdzasz, że kuchnia jest stanowczo za mała. Być może dawniej Twoja babcia, która mieszkała samotnie, dobrze się w niej czuła, jednak dla trzech osób będzie niewystarczająca. Postanawiasz ją rozbudować. Znajdujesz polecaną ekipę robotników i rozpoczynasz remont. Kilka dni później jednak wynajęci fachowcy natrafiają w ogrodzie na zakopane szczątki dwóch osób. Na terenie Twojej posiadłości. Ogrodu przylegającego do domu, w którym przed czterdziestu laty mieszkała Twoja obecnie chora na Alzheimera babcia. Kochająca kobieta, która czytała Ci bajki i zajmowała się Tobą o wiele czulej niż wiecznie będąca w rozjazdach mama. Co niby miałyby robić zwłoki na terenie jej posiadłości? Od tej chwili rozpętuje się prawdziwy horror, burząc Twoją wizję sielskiego spokoju i zatruwając Ci życie. A wszystko to przez tajemnice, mrożącą krew w żyłach siatkę pęknięć na szkle, skutkującą wieloma zatrważającymi sekretami, ukrywanymi przez tak wiele lat…


„Nagle uderza we mnie: to się dzieje naprawdę. Nasz wymarzony dom, nasz śliczny dworek jest teraz miejscem zbrodni.”

Znajdujący się pod numerem 9 niewielki domek o przeczącej urokowi nazwie Skelton Place nie jest już dłużej bezpiecznym azylem dla ciężarnej Saffron i jej partnera Toma. Na miejsce przyjeżdżają śledczy, którzy szybko szacują, że do zamordowania dwóch zakopanych w ogrodzie osób doszło mniej więcej około czterdzieści lat temu – czyli dokładnie wtedy, kiedy babcia kobiety mieszkała w tej właśnie posiadłości. Spokoju nie dają jej również natarczywi dziennikarze oraz podający się za prywatnego detektywa Glen, który nachodzi ją, prosząc o przekazanie mu związanych z sekretami babci dowodów, które muszą znajdować się w domu. Kiedy spotyka się z odmową, staje się coraz bardziej natarczywy… Choć ze słonecznej Hiszpanii przybywa matka Saffron – Lorna, nic nie jest w stanie złagodzić obaw kobiety. Czy możliwe jest, aby jej ukochana babcia była zamieszana w jakąś okrutną zbrodnię? Czy istnieje jakakolwiek podstawa do tego, by sądzić, że to ona zamordowała dwie osoby i zakopała je we własnym ogrodzie? Saffron robi wszystko, aby posklejać fragmenty rozbitej mozaiki, której ułożenie okazuje się nie lada zadaniem. Jej przebywająca w zakładzie opieki babcia Rose ma bowiem bardzo wybiórczą pamięć. Chwilami nie poznaje jej samej, choć innym razem z zapałem odpowiada na pytania wnuczki. Jeśli jednak śledczy mają problem z wydobyciem z niej prawdy, jak miałoby się to udać młodej, ciężarnej kobiecie?

„Nie wyobrażała sobie tego wszystkiego poprzedniej nocy. Ktoś podkradł się w ciemności od strony lasu i obserwował dom. Obserwował ich.”

Równolegle do śledztwa toczącego się w sprawie odnalezionych w ogrodzie ciał, swoje własne rozpoczyna Theo – syn szanowanego byłego lekarza, który odniósł wiele sukcesów zawodowych, ale jednak nigdy nie był dobrym ojcem. Nie okazywał czułości, a jedynie ambicje i twardą rękę. Jego żona zmarła, spadając ze schodów w zagadkowych okolicznościach. Ojciec nigdy nie widział potrzeby, aby porozmawiać o tym z Theo, ani też razem przeboleć wspólną stratę. Ostatnimi czasy jednak Theo zauważa, iż ojciec zachowuje się jeszcze dziwniej i bardziej ozięble, niż zazwyczaj. Co jednak frapuje go najbardziej, to zauważony na biurku taty wycinek z gazety z artykułem ciał znalezionych w ogrodzie przy Skelton Place. Czyżby jego ojciec miał z tym cokolwiek wspólnego? Theo nie byłby tym zresztą wcale zdziwiony…

„-Jakie ja miałam wytłumaczenie?

- Miłość. Zrobiłaś to z miłości.”

Wraz z każdym kolejnym tropem śledztwa prowadzone przez policję, Saffron oraz Theo wydają się coraz bardziej zazębiać, tworząc układankę o przerażającym wzorze. Odsłaniając tajemnice, które przez całe życie musiała chronić babcia Rose i jakie próbował ukryć ojciec Theo. Ukazując to, jak wiele człowiek jest w stanie zrobić, aby ocalić swoich najbliższych. Szkodliwość kompleksu Boga. Siłę uczucia, w którą chce się wierzyć pomimo wszystko – krzywd, manipulacji i kłamstw. Sekretów, które powinny spać cicho pod osłoną nocy i nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Najcięższej do zniesienia prawdy. 

Claire Douglas jest autorką, która nigdy mnie nie zawiodła. Prowadzona przez nią początkowo spokojna narracja bardzo szybko zabiera czytelnika w spiralę kłamstw, intryg i niedopowiedzeń, w której aż roi się od fałszywych tropów i malutkich fragmentów puzzli, które dopiero w pełni złożone dają pełny obraz sytuacji. „Para spod numeru 9” to lektura chłodna i wysmakowana dla osób, które uwielbiają dochodzić po nitce do kłębka i odkrywać prawdę spijając kolejne zapisane na kartkach książki słowa. Bez wątpienia jest to bardzo dobrze napisany thriller psychologiczny z elementami wielu rodzinnych dramatów. Choć porusza złożone problemy, to jednak przede wszystkim doskonale ukazuje, że stare grzechy mają bardzo długie cienie, za które przyjdzie kiedyś zapłacić. I że jest coś, czemu warto poświęcić wszystko – miłość. 8/10

You May Also Like

1 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)