Joe Abercrombie - Pół króla - recenzja

by - 18:14:00

„Dziwne, że człowiek nigdy nie pojmuje, jak bardzo czegoś pragnie, aż do chwili, gdy już wie, że nie może tego mieć.”

Choć Yarvi był księciem, ani przez chwilę nie czuł, że pochodzi z najważniejszej rodziny zasiadającej na tronie. Jego potężny ojciec obdarzał go jedynie kpiną, politowaniem i żalem. Nie takiego syna oczekiwał. Nie tego się spodziewał. Nie tego pragnął. Matka nie zwracała na niego większej uwagi – zbyt zajęta zajmowaniem się majątkiem państwa, aby zauważyć, że jej młodszy syn łaknie czegoś więcej, niż bogactwa. Starszego brata pochłaniała nauka walk i łupienie nowych ziem wespół z ojcem, który widział w nim swojego prawowitego następcę. Yarvi zresztą nigdy nie pragnął zasiąść na tronie. Od dłuższego czasu pobierał nauki u matki Gundring, pod której czujnym, starym okiem uczył się zielarstwa i innych nauk niezbędnych do tego, aby zostać uczonym ministrem. Tak widział swoje przeznaczenie – jako kogoś, kto zaszyty wśród tajemnych ksiąg będzie mógł parać się lecznictwem i doradztwem głowie państwa. Niestety, los miał dla niego zupełnie inne plany. Kiedy wskutek intrygi zginęli jego ojciec i starszy brat, to jemu przypadło w udziale władać królestwem. Państwem, które wcale nie oczekiwało takiego króla – pół króla, który ma tylko jedną sprawną rękę. Pół króla, który nie jest w oczach podwładnych kimś zdolnym do władania. Pół króla, budzącego śmiech, niewybredne żarty i skrawki litości. Pół króla, który wcale nie chciał królem być. Jako niedoszły minister, Yarvi wie jednak, że powinien robić to, co jest najlepsze dla państwa. Z trwogą zasiada więc na czarnym tronie… jednak bynajmniej nie na długo.


„Nie zaprzątaj sobie głowy tym, co się już stało, a skup się na tym, co dopiero Cię czeka.”

Wiele lat temu to nie ojciec Yarviego miał zasiąść na stronie – a jego brat, wielki wojownik, który zginął w tajemniczych okolicznościach. Tym razem władać również miał kto inny – a przynajmniej w mniemaniu stryja chłopaka – Odema, który uważa, że to on powinien zostać prawowitym władcą. Na gdybaniu zresztą się nie kończy, bowiem Odem szybko wciela w życie odnoszący sukces plan, mający na celu pozbawić młodzika tronu.

„Często właśnie niewielkie pomyłki sprawiają, że nasze plany sypią się w gruzy.”

I tak rozpoczyna się przygoda życia Yarviego, który najpierw musi jedną ręką walczyć z matką wód, aby nie utonąć, a następnie zostaje pojmany i sprzedany jako niewolnik. Znosząc smród, brud i ubóstwo, do którego nie przywykł chłopak z rodziny królewskiej, trafia w końcu na galerę, gdzie pod rządami okrutnej pani jest zmuszony do nadludzkiego wysiłku. Wiosłuje, wiosłuje i wiosłuje, dostając bolesne baty i jedynie niewielkie racje żywnościowe. Choć zawsze trzymał się na uboczu, okazując się dobrym człowiekiem, szybko zjednuje sobie kilku przyjaciół wśród towarzyszy niedoli – innych przymusowych wioślarzy. W głowie tego nigdy niemającego sojuszników chłopaka rodzi się bardzo krwawy plan. Kiedy tylko uda mu się uwolnić z okrętu, postanawia pomścić śmierć ojca i brata, a następnie powrócić na tron jako prawowity władca, demaskując stryja Odema jako zdrajcę. Choć plan jest śmiały i sensowny – najpierw przyjdzie mu jednak zmierzyć się z dojmującym chłodem, morskim niebezpieczeństwem i ludzką chciwością. Pomimo młodego wieku, Yarvi niejednokrotnie zajrzy w oko śmierci, nie dostrzegając w nim zresztą niczego kuszącego. Czy kilku wiernych druhów, niebędących nikim więcej, jak tylko zmęczonymi znojem własnego uwięzienia niewolnikami, będzie w stanie pomóc mu odzyskać czarny tron?

„Lubię, kiedy moi przyjaciele są uśmiechnięci, a wrogowie martwi!”

Dotychczas nie miałam okazji poznać ani jednej powieści cenionego wśród miłośników fantastycznych światów Joe’go Abercrombie. Tym bardziej cieszę się, że po ponad ośmiu latach, które minęły od polskiego debiutu jego trylogii „Morze Drzazg”, wydawnictwo Rebis zdecydowało się na wydanie jej wznowienia w nowej wersji okładkowej (notabene: bezsprzecznie pięknej). Choć seria ta dedykowana jest przede wszystkim młodzieży, jako ktoś, kto powinien już raczej rozglądać się za odpowiednią urną, doskonale bawiłam się podczas lektury jej pierwszego tomu, czyli właśnie „Połowy króla”. Autor ma wyjątkowy talent do tworzenia fantasy, w którym jedna przygoda płynnie zmienia się w kolejną i następną – każdą tak samo intrygującą, frapującą i wciągającą jak poprzednia. Za dodatkową zaletę poczytuję fakt, że fabuła jest właściwie… bardzo realistyczna. Nie znalazłam tutaj ziejących ogniem smoków czy spełniających życzenia wróżek o fiołkowych oczach, a kawałek solidnej historii o zemście, przeznaczeniu, zdradzie, wierności i pożądaniu władzy – która mogła naprawdę wydarzyć się gdziekolwiek i kiedykolwiek. Na pochwałę zasługuje także bardzo zaskakujące zakończenie – zdecydowanie takie, którego nie spodziewałam się, chłonąc kolejne rozdziały i kibicując znoszącemu kolejne trudy Yarviemu w dokonaniu stosownej zemsty. Przyznam szczerze, że z chęcią sięgnę po dwa kolejne tomy tej trylogii – i mam dużą nadzieję, że będą one tak samo dynamiczne, waleczne i dumne jak „Pół króla”. 8/10

„Gorzki koniec. Jak w wielu słodkich opowieściach.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)