I żartem i serio: Hebe haul i miłość okiem Julii
Witajcie, Kochani.
Kilka dni temu wybrałam się do Galerii Rondo, która na nieszczęście dla mojego porftela znajduje się jakieś trzy minuty drogi od mojego domu. Po zakupach spożywczych mój biedny, nieświadomy zbliżającej się katastrofy Luby zapytał czy nie chcę zajrzeć co Hebe, pooglądać kosmetyki. Cóż, Kochani Ci nasi mężczyźni, ale niestety zupełnie nie potrafią pojąć tego, że dla kobiety nie ma czegoś takiego jak oglądanie kosmetyków. Każda szanująca się lady wchodząc do drogerii i widząc te przesłodziutkie, zastawione perełkami w każdym wzorze i kolorze półki musi kupić co najmniej jedną rzecz. Niestety, w dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na jednej się nie kończy. Na dwóch ani trzech również nie. Kluczy więc między półkami i zapełnia koszyk a potem drugi a Wybranek cóż ma zrobić... chodzi za nią biedny i targa te przepełnione kosmetykami kosze. I milczy posłusznie nie nadmieniając wcale, że już się jej te kosmetyki w domu nie mieszczą. I nie wie jeszcze, że kiedy ona mówi że to na później oznacza co jedyne, że wypróbuje nowości wieczorem- nie zaś od razu kiedy przekroczy próg mieszkania.
Wspaniałomyślnie kupiłam tylko jeden kosmetyk do włosów. Pech chciał, że w litrowym opakowaniu w związku z czym musiałam zająć ostatnią dostępną półkę w łazience. Co prawda znajduje się na wysokości dwóch i pół metra i żeby jej sięgnąć muszę wejść do wanny a potem na podwyższenie, no ale cóż. Mam nową półkę. Padło na Kallos biotin, najnowszą wersję ubóstwianych masek, której jeszcze nie testowałam. Wróć, jedyną, której jeszcze nie testowałam. Co prawda po pierwszym użyciu nie jestem szczególnie w siódmym niebie, ale zawsze można przecież stuningować ją olejem. 11 zł za litr? Zawsze korzystnie. BTW biotyna będąca dopiero po zapachu w składzie mocno mnie rozczarowała. Kallosie, Kallosie, więcej biotyny we włosie!
Zakupiłam też prezenty dla wszystkich domowników poza moim Lubym, dzielnie znoszącym moje peany na temat tego że akurat jest promocja na mój ulubiony podkład (warto nadmienić, że tego dnia zużyłam jego pierwszą próbkę... no dobrze, pierwszy raz użyłam pierwszej próbki) i nawet zachęcającym mnie do kupna dwóch opakowań. Zakupy te wyniosły mnie sporo (cóóóż, jest to dużym niedomówieniem) tak więc w ramach promocji Hebe mogłam kupić krem pod oczy marki Bioderma nie za 50 zł, lecz za 15. Tutaj każda kobieta widzi zapalony w głowie, połyskujący, mrygający i migający napis w kolorze dzikiej fuksji, zwieńczony futerkiem tęczowym napis: promocja. To bierze. W domu niestety czar szybko pryska, kiedy okazuje się, że wysoko w składzie znajduje się zapychająca parafina i gliceryna. No ale nic. Smyra się pod oczodołami dzielnie rano i wieczorem. W końcu 15 zł też piechotą nie chodzi.
Przechadzając się piąty raz tą samą alejką doszłam do wniosku, że przecież skończył mi się cień do brwi. Wybór pada na Hean za bodajże złotych dziewięć w odcieniu dla brunetek. To nic, że już miała podobny i był za mocny i za ciemny. Ten okazuje się taki sam- a jakże! To nic. Jutro pójdzie po nowy (i oczywiście zakupi tylko tą rzecz!) a ten zużyje do powiek.
Wyżej wspomniane już dwa fluidy Cashmere, z bazą w dodatku na szczęście okazują się faktycznie moim nowym ulubionym podkładem. Naturalny wygląd, świetne krycie, trwałość, przyjemny zapach i przystępna cena (ja dorwałam je w promocji złotych 25 za sztukę, ogólnie są po 35). Szkoda, że są tylko cztery odcienie. Mojej zimowej dość-bladości dwójka pasuje idealnie, trójeczka zostanie na lato, kiedy się już troszkę przyrumienię.
A że zobaczyłam jeszcze promocję procent minus czterdzieści (i znowu to magiczne słowo...) na markę Nacomi, którą kocham za olejki skusiłam się jeszcze na masełko do ust. Akurat mi się skończyło w końcu ulubione smarowidło. I tak za złotych sześć kupiłam masełko do ust o smaku panna cotta (i faktycznie, smakuje wybornie). I o ile słoiczki w masłach Nivea czy ukochanych wazelinkach Floslek wprost kocham ze względu na lekką konsystencję samego produktu, o tyle tu cholera mnie strzela. Masełko jest zbite, twarde, bardzo ciężko je wydłubać. Pobabrać się paznokciami trzeba niestety.
Oprócz wyżej nadmienionych, sprawionych samej sobie za dobre sprawowanie w ramach oglądania kosmetyków nabyłam jeszcze dokładnie piętnaście kosmetyków. I wcale nie dla siebie. Dla swojej rodzinki na zbliżające się Święta. Nie dość więc, że poprawiłam sobie humor samym faktem kupowania a następnie tym, że kupiłam kilka drobiazgów dla siebie, to jeszcze na koniec uświadomiłam sobie, że jestem wspaniałomyślna dbając i o innych. I wiecie co Wam powiem? Wiele rzeczy mogę kwestionować, ale jednego jestem pewna. Mam najwspanialszego Mężczyznę na Świecie.
Koniecznie dajcie znać jak u Was wyglądają zakupy!
xoxo
13 comments
Hahaha faceci wejść pooglądać i wyjść haha nierealne .No mnie najbardziej ciekawi ten podkład zapowiada się fajnie .
OdpowiedzUsuńLove story <3
OdpowiedzUsuńOpakowanie masełka Nacomi przypomina mi woski Kringle Candle :D
OdpowiedzUsuńMoje kosmetyczne zakupy ograniczają się ostatnio jedynie do płatków kosmetycznych :)
Miałam kiedys jedną maskę Kallosa i calkiem niezle sie sprawdzała ;) pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńMaseczki z Kallosa bardzo lubię ! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com/2016/11/myda-naturalne-od-zapach-ciszy-dziaaja.html
haha oczywiście, że nie ma czegoś takiego jak oglądanie kosmetyków :D SKAD JA TO ZNAM :D <3
OdpowiedzUsuńJa mam nie po drodze hebe wiec rzadko bywam :)
OdpowiedzUsuńMasełko do ust chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy :D. U mnie często kończy się podobnie :D.
OdpowiedzUsuńWww.allicestyle.blogspot.con
ja dawno nie byłam na zakupach kosmetycznych:) w sumie nie muszę bo mam wszystko:)
OdpowiedzUsuńTeż mam daleko do Hebe, więc rzadko tam zaglądam.
OdpowiedzUsuńProduktu Cashmere bardzo mnie zaciekawiły - widziałam je ostatnio, ale nie czytałam żadnej opinii więc mówię "nie biorę :D". A facet to facet :)
OdpowiedzUsuńteż wzięłam ten krem pod oczy do zakupów :P
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)