Olej sesa do włosów o orientalnym zapachu
Witajcie.
Ostatnimi czasy byłam zmuszona trochę ograniczyć pielęgnację swoich włosów, ponieważ moje włosomaniactwo przyczyniło się do tego, iż praktycznie wszystko było mi w stanie obciążyć włosy. Po małym detoksie na szczęście jest już w normie.
Olejowanie włosów z całą pewnością zalicza się do lubianych przeze mnie kosmetycznych przyjemności- ostatnio czynię to tylko raz w tygodniu, a więc wręcz to celebruję. Moja kolekcja olei powiększyła się ostatnio o bardzo orientalny nabytek- olej sesa, który bez wątpienia już po odkręceniu butelki intryguje. A jak spisuje się w pielęgnacji włosów?
Muszę przyznać, iż po przeczytaniu drugiego zdania na opakowaniu aż urosłam- 18 składników odżywczych, 5 olejków i miód oraz mleko! Robi to spore wrażenie. Emolienty, humektanty i proteiny w jednym. Cudo.
Z zalecanego sposobu użytkowania nie skorzystałam- nakładam olej zawsze jedynie na długość włosów od ucha w dół- inaczej przyklap gwarantowany. Miksturę trzymam na włosach od jednej do czterech godzin, po czym masuję odżywką (emuglując) i dopiero wtedy używam szamponu.
Skład przedstawiony został w sposób procentowy, co uważam za bardzo uczciwe posunięcie. Pewnie gdyby drogeryjne maski czy szampony miały tak szczegółowo rozpisany skład dostalibyśmy zawału. ;)
Zapach jest mocno orientalny i intensywny- choć niektórym może przeszkadzać, dla mnie jest to czysta przyjemność. Moje największe zaskoczenie wzbudziła konsystencja! Jestem przyzwyczajona do płynnej postaci olejów- a ten ma postać przypominającą kisiel z siemienia lnianego. Lekko zielonkowe zabarwienie również mnie zaskoczyło.
Niestety- taka konsystencja wpływa bardzo negatywnie na wydajność. Lubię nakładać oleje na suche włosy- i przy mojej długości 100ml a właściwie powiedziałabym g starczyło zaledwie na pięć użyć.
O działaniu wypowiedzieć mogę się jednak jedynie pozytywnie- olej zmywa się łatwo, pozostawiając na włosach lekki zapach. Bardzo niewiele z olei było w stanie wydobyć z moich włosów aż tyle blasku! Plus także za lekkie dociążenie i wyraźne wygładzenie włosów aż po same końce.
Choć zdecydowanie lepiej sprawdziłaby się tu konsystencja płynna- ze względu na działanie z pewnością jeszcze kiedyś sobie na niego pozwolę.
Dajcie znać czy lubicie Sesę- a może macie inny olej, wart przetestowania?
xoxo
7 comments
Jeszcze nie próbowałam, ale Twoja opinia wygląda kusząco. Pozdrawiam. Jeszcze tu wrócę ;)
OdpowiedzUsuńDobrastronamedalu.blogspot.com
muszę chyba go wypróbować od dawna szukam takiego olejku który sprawi,że powróci im blask
OdpowiedzUsuńMój blog
Kilka razy zastanawiałam się nad olejkami Sesa i widzę, że warto zainwestować :)
OdpowiedzUsuńMiałam olejek Sesa z Dabur, trochę mi śmierdział, a zapach zostawał na włosach ;D Tamten miał być na wypadanie, tego co pokazujesz nie miałam.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze poza konsystencją jestes jednak zadowolona ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńNie powiem czy lubię bo i nie znam ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś "klasyczną"Sesę i bardzo ją lubiłam, a tego cudeńka jeszcze nigdzie nie widziałam. trzeba będzie jakoś dorwać :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)