Alexandra Benedict - Morderstwo w świątecznym ekspresie - recenzja

by - 12:02:00

„Osoba, która zamierzała zabić, potrafiła przejrzeć swoją ofiarę. Oczywiście, że tak. Znała każdy szczegół.”

Jest 23 grudnia. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia – ten magiczny, pełen dobra, kolorów i radości czas, będący dla wielu najważniejszym w roku. Szelest papieru odrywanego z prezentów, pospiesznie zdejmowane z nich wielobarwne wstążki, rozmowy z najbliższymi, dla których nie miał się czasu przez kilka z ostatnich miesięcy. Blichtr, wikt i opierunek. Właśnie skończyłaś pracę, przechodząc w dodatku na całkowicie zasłużoną emeryturę. Ktoś inny zaliczył semestr na uczelni czy postanowił zaczerpnąć oddechu i wrócić na łono rodziny. Pora na chwilę wolnego w ocieplonym wizerunkiem wielobarwnych światełek świata. Zrobiłaś ostatnie przedświąteczne zakupy i robisz wszystko, aby w swoim wiecznie zakorkowanym mieście zdążyć na ostatni odjeżdżający w Twoje rodzinne strony pociąg. Uznajesz za mały przedwigilijny cud, że jest on jedynie znacznie opóźniony – a nie odwołany, jak większość innych linii, w związku z coraz bardziej nasilającą się śnieżycą. Po odczekaniu swojego, w końcu wsiadasz do wybranego wagonu sypialnego i możesz spokojnie odetchnąć: uda Ci się zdążyć na Święta. Chyba, że stanie się coś nieprzewidywalnego… Albo podróżujący razem z Tobą zabójca obierze sobie Ciebie za cel. A może nawet wśród 18 pasażerów znajduje się większa liczba psychopatów?

„Jakiekolwiek mieli plany, podjęli właściwą decyzję. Ci, którzy zostali w pociągu, znaleźli się odrobinę bliżej śmierci.”

Podróżujący z Tobą ludzie są Ci zupełnie obcy. Jako jeszcze chwilę temu czynna policjantka, jesteś jednak doskonałą obserwatorką. Razem z Tobą jedzie skwaszone małżeństwo z dwójką małych dzieci i taką samą liczbą tych starszych, wiekowa kobieta z synem oraz uroczym kotem, przystojny szpakowaty mężczyzna, zakochana w sobie para, wyglądająca samotnie pani w czerwonej kurtce oraz czwórka inteligentów studentów, którzy przygotowują się do naukowego quizu. Pomiędzy przedziałami przemyka również pasażer na gapę, któremu umożliwiłaś uniknięcie kontroli biletowej.

Te osoby nie zwracają jednak Twojej uwagi tak bardzo jak dwójka celebrytów – popularna instagramerka Meg oraz jej pyszałkowaty narzeczony Greg. Nie sposób zresztą byłoby ich jakkolwiek przeoczyć. Dziewczyna co chwila transmituje nagrania na żywo dla swoich wiernych fanów, zachwalając co rusz inne marki kosmetyków, a chłopak zachowuje się niczym król całego wagonu sypialnego. Myślisz sobie jednak, że to nie Twój cyrk i nie Twoje małpy. Pora skupić się na tym, co będzie dla Ciebie od teraz najważniejsze: na czekającej na Ciebie córce, którą zaniedbałaś przez karierę i malutkiej wnuczce, która lada chwila ma przyjść na świat. Nerwowo oczekujesz na otrzymanie jakiejkolwiek wiadomości od nich i właśnie w takiej chwili zastaje Cię tragedia: na tory zwaliło się drzewo, w związku z czym pociąg nieomal się wywraca. Dalsza podróż jest niemożliwa, dopóki na miejsce nie przybędą służby i nie uczynią torów przejezdnymi. W dodatku zarówno monitoring, jak i ogrzewanie, przestają działać, a śnieżyca jest coraz intensywniejsza. Nie tylko nie zdążysz na poród swojej córki, ale i… być może nie zobaczysz jej wcale. W pociągu bowiem odnalezione zostają zwłoki. A po nich jeszcze jedne… Czy będą kolejne? Czy ktokolwiek ma szansę wyjść z tego pociągu śmierci żywy?

„Nie musiała mieć nadnaturalnych zdolności, by wiedzieć, że właśnie tej nocy umrze.”

Piękne, wielkie oczy – teraz wpatrujące się martwo w sufit. Pewna siebie twarz, na której zastygła przerażająca maska śmiertelności. Wybroczyny, krew i porozrzucane wszędzie przedmioty. Zapewne nie tego spodziewałaś się po wagonach sypialnych pierwszej klasy, jeszcze chwilę temu rozwiązując świąteczny quiz wraz z innymi pasażerami – zaaranżowany naprędce po to, aby umilić sobie długą podróż, której celem będą bajkowe Święta. Czujesz się rozdarta. Z jednej strony, wciąż drzemiąca w Tobie policjantka nie potrafi odpuścić sobie próby rozwikłania zagadki pociągowego mordercy i zapobieżenia kolejnym zbrodniom. Z drugiej jednak, ryzykując w ten sposób, sama możesz stać się celem zabójcy. Czy nie po to jednak zostałaś stróżem prawda, aby uczynić życie innych lepszym? W odciętym od świata pociągu, pośrodku szalejącej śnieżycy, będziesz musiała rozwiązać być może najtrudniejszą w Twojej karierze sprawę: być może jednak tylko w ten sposób opuścisz wagon koszmarów żywa… Nie będzie to jednak łatwe. Osoba, która postanowiła zabić, uknuła misterny niczym wzór na markowym świątecznym swetrze plan zbrodni doskonałej. Wykalkulowanej na zimno niczym zbyt wcześnie podany bożonarodzeniowy pudding i tak samo dopieszczonej. Wszakże: czy może być coś bardziej jednocześnie wyrafinowanego i budzącego grozę niż morderstwo w samą Wigilię?

„Na tym polegała magia pociągów. Świat zdawał się Cię mijać, podczas gdy Ty pozostawałaś nieruchoma, a jakoś docierałaś do obranego celu. Gdybyż tak było w życiu.”

Jeśli obserwujesz mnie od dłuższego czasu, zapewne doskonale wiesz, że jestem zdeklarowanym Grinchem. Miliony świątecznych dekoracji, straszących całą feerią barw i ich natężenie w połączeniu z kakofonią oklepanych bożonarodzeniowych piosenek powodują u mnie (najdelikatniej mówiąc) grymas wstrętu. Jeżeli chwytam po jakąkolwiek powieść związaną z tym wyczekiwanych przez większość w okresem w roku – to jedynie po taką, w której tle zamiast „All I want for Christmas” pojawi się trup. I to najlepiej wyborny, zagłuszający zaprawione fałszem kolędowanie. Propozycja Alexandry Benedict nie tylko zapewniła mi doskonałą rozrywkę, ale i zdołała wciągnąć w klimat znajdujących się w śmiertelnym niebezpieczeństwie pasażerów, zamkniętych bez drogi ucieczki w wagonie pośrodku niczego, poza szalejącą zimą. Na ogromną pochwałę zasługuje stopniowe, barwne wprowadzenie każdego z bohaterów, dzięki czemu zapamiętałam ich wszystkich i umiałam rozpoznać już po pierwszym „spotkaniu”. Wszyscy oni stanowili zresztą kolorową zgraję, reprezentującą kompletnie odmienne charaktery czy upodobania. Jako koneserka thrillerów, bardzo szybko domyśliłam się, kto odpowiada za zabójstwa… choć na końcu okazało się to jednak tylko częściową prawdą. Dość przewidywalny psychopata nie zepsuł mi jednak nijak zabawy z lektury. Przedniej, smacznej (w przeciwieństwie do ryby po grecku) i wciągającej. W bardzo oryginalnym i klimatycznym obrazie przygody, którą sama chętnie przeżyłabym w Święta, zamiast zastanawiać się, kiedy u diabła świat wróci do swojej uroczej mroczności przy wigilijnym stole, nie spodobała mi się właściwie tylko jedna rzecz: rozwiewający płatki śniegu, nachalny wiatr często spotykanej obecnie politycznej poprawności w natężeniu nieco zbyt dużym, jak na kilkunastoosobową grupę osób: onu (ono?), sapioseksualność (czy istnieje thrilleroseksualność?), me too (i to wcale niepojedyncze) i na domiar złego zięciowa… Wolę swoją staromodność, ale… co to, przepraszam, u diabła (u którego zapewne kiedyś zagoszczę), jest zięciowa? Powyższy, w pełni subiektywny, minus w żadnym razie nie zmienia jednak dla mnie tego, że gdybym miała w te Święta przeczytać tylko jedną powieść (co oznaczałoby dla mnie przesadne lenistwo), zdecydowanie wybrałabym tę. Wykwintnie wyróżniającą się przy barszczu z uszkami i o wiele bardziej porywającą od trzysetnego obejrzenia Kevina. Miłośnikom intryg zdecydowanie polecam. 7/10

PS Ogromnie uśmiechnęła mnie postać mojego ulubionego- zaraz obok towarzyszącej mu emerytowanej profesorki o ciętym poczuciu humoru– bohatera, czyli charakternego… kota. 😉

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)