Mariette Lindstein - Sekta powraca - recenzja
„Życie zatoczyło koło i wróciło w to miejsce, w którym zaczęło się całe zło.”
Możesz uciec z sekty… jednak czy kiedykolwiek pozbędziesz się jej ze
swojego życia na dobre? Zaczniesz na powrót spokojnie sypiać, przestaniesz rozglądać
się dookoła w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby Cię śledzić, zapomnisz o
wszystkim, co musiałaś znieść w odciętym od świata miejscu, którym dowodził
charyzmatyczny przywódca o wysoce rozwiniętych psychopatycznych skłonnościach?
To bardzo trudne. A może nawet i niemożliwe.
„Ale potem schowane w głębi pamięci wspomnienia zaczęły ożywać, zaskakując ją. Noce były najgorsze. Echa przeżyć zawsze były najsilniejsze w mroku i najbardziej wyraziste godzinę przed bladym blaskiem świtu. Kiedy znów zasypiała, sen był niespokojny i pełen koszmarów. Różnych wersji tego samego koszmaru.”
Mogłoby się wydawać, że sekta Via Terra nareszcie przestanie istnieć – wszakże, przede wszystkim z Twojej przyczyny, jej przywódca Oswald nareszcie trafił tam, gdzie jego miejsce: do więzienia. Sam proces był jednak kpiną – otrzymał śmiesznie niski wyrok, nieprzystający zupełnie do jego przewin. W dodatku, do imentu zakochana w nim Pani adwokat (żyleta na sali sądowej i niespełna rozumu trzpiotka w jego obecności) zmieniła składanie zeznań przez pokrzywdzonych w prawdziwe piekło. Nie tylko musiałaś przeżywać od nowa swój koszmar, opowiadając o nim zupełnie obcym osobom, ale i znieść ośmieszenie i próbę zdyskredytowania Twojego osobistego horroru w oczach postronnych. Nawet nie to jest jednak najgorsze – jakakolwiek kara dla tego zwyrodnialca to w końcu sukces. Najstraszniejsze nie jest także to, że Via Terra dalej funkcjonuje – zarządzana przez wskazanych przez Oswalda regentów, w dalszym ciągu funkcjonuje w mrocznym dworze na Wyspie Mgieł i czeka na powrót swojego pana i władcy. Najtrudniejsze jest coś innego – fakt, że Franz zdecydowanie nie zapomniał o swojej ulubionej pupilce: Tobie. Tej, której niepokorność, odwaga i finalna ucieczka z sekty doprowadziła do jego skazania. Tej, którą chciał zreformować najbardziej, choć to wyzwanie zdecydowanie go przerosło. Tej, na której punkcie ma nieustającą obsesję. W więzieniu zaś, w przerwie od tworzenia pełnej oszczerstw książki oraz odpowiadania na listy od rosnącego grona fanek, Oswald miał wiele czasu na to, aby ułożyć konsekwentny plan zemszczenia się na Tobie, który właśnie zaczyna konsekwentnie realizować. Okazuje się, że zza murów więzienia nie tylko można zarządzać sektą, ale i… z powodzeniem popełniać kolejne zbrodnie.
„Potrzeba czegoś więcej niż skandalu w prasie i rozprawy sądowej, by zniszczyć sektę.”
Sofia – ta, która miała odwagę uknuć piętrową intrygę i uciec z sekty. Po wielu miesiącach spokojnego dochodzenia do siebie, w końcu udało Ci się ułożyć swoje życie na nowo. Odbudowałaś związek z nudnym, acz gwarantującym poczucie bezpieczeństwa Benjaminem. Zbudowałaś przyjaźń z Simonem – dobrotliwym ogrodnikiem, który także opuścił Via Terra. Znalazłaś nową pracę w miejscu, które od zawsze kochałaś najbardziej: w bibliotece. I właśnie wtedy, kiedy mogłoby się wydawać, że przeznaczony Ci koszmar odszedł na dobre… zaczynają się prześladowania, wskazujące na to, że sądząc tak nie mogłaś się bardziej pomylić. Franz ma nieograniczone środki finansowe i jest w stanie posunąć się do absolutnie wszystkiego, aby zniszczyć Ci życie na wiele wyrafinowanych sposobów. A cóż może być groźniejszego od zemsty wykalkulowanej w najdrobniejszych szczegółach przez pozbawionego ludzkich odruchów psychopatę, będącego w dodatku fanatycznym przywódcą sekty? Rozpoczyna się rozgrywka z nieobliczalnym przeciwnikiem, w której szanse na wygraną rozkładają się bardzo nierówno…
„Strach, który poczuła, był nie do zniesienia. Jeszcze nie. Strach był czymś nieokreślonym i trudnym do opanowania, jeszcze zanim trafiła do sekty. Czasami ją paraliżował. Teraz dopingował ją do natychmiastowego szukania rozwiązań.”
Czytana przeze mnie w tym roku „Sekta z Wyspy Mgieł”, bardzo szybko doczekała się wydania kontynuacji, właśnie w postaci powieści „Sekta powraca”, co bardzo mnie ucieszyło: wszakże część pierwsza zagwarantowała mi przednią rozgrywkę z bohaterem tak psychopatycznym, że aż momentami włos na głowie postanawiał się zjeżyć. Czy część druga okazała się utrzymać ten bardzo dobry poziom lektury? Okazuje się, że… zdecydowanie tak. Zawsze obawiam się, że część druga mnie rozczaruje – jednak w tym wypadku tak się nie stało. Przewracałam kolejne strony z dużym zaciekawieniem, chcąc się dowiedzieć, co też tym razem pozbawiony skrupułów Franz zgotuje głównej bohaterce. Podana na zimno zemsta na mrocznie zdobionym talerzu smakowała nader wybornie. Pasjonującym zabiegiem okazało się również wplecenie w fabułę rodowej kroniki Oswalda, choć… podczas jej czytania było mi wręcz lodowato. Wstrząśnięta, nie zmieszana – nie mogłam wprost uwierzyć w to, co czytam. Jedynym minusem całej historii okazała się postać pani adwokat, której ptasi móżdżek momentami doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Kompetentna kobieta na tyle zauroczyła się postacią przywódcy sekty, że postanowiła zachowywać się głupiej niż bohaterka przeciętnego erotyka… Rozumiem jednak, iż jej osoba doskonale obrazuje fakt, że liderowi grupy wyznaniowej może dać się omotać każdy: nawet Ty. „Sekta powraca” zmrozi Cię, zaciekawi i porwie – jednak także w dużej mierze ostrzeże. To świetna lektura na szary, jesienny wieczór, w trakcie którego silny wiatr bezlitośnie szarpie złotymi liśćmi, a opadający na nie deszcz próbuje wyprać z nich cały kolor. 7.5/10
„Czy jestem złym człowiekiem? Ale kto tak naprawdę potrafi zdefiniować zło?”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)