Merryn Allingham - Morderstwo w zimowy dzień - recenzja
„Możliwe, że bardzo się mylisz. Może przestaniemy snuć domysły i po prostu znajdziemy tę osobę, mężczyznę lub kobietę? Kogoś, kto ma powody, by posunąć się do morderstwa. Kogoś, kto żyje wśród nas.”
W księgarni można znaleźć książki o piękniejszych lub mniej atrakcyjnych okładkach i lepszej lub gorszej fabule. Da się w niej nabyć ręcznie robione zakładki i kupić podarek dla niemalże każdego. Istnieje również nikłe podobieństwo, że znajdziesz w niej… nieboszczyka. Dokładnie to stało się w ubiegłym roku w prowadzonej przez Ciebie All’s well, którą odziedziczyłaś po zmarłej cioci, będącej dla Ciebie niezwykłym oparciem. Po tamtym zdarzeniu stali klienci stronili od odwiedzania księgarni. Dziś jednak powoli do Ciebie wracają, a Ty wymyślasz coraz to ciekawsze sposoby na to, aby na powrót przywrócić biznesowi dawną świetność. Wątpliwej jakości szczęście do odnajdywania zmarłych chyba się jednak Ciebie ima… tym razem bowiem natrafiasz na trupa podczas pozornie sielskiej wycieczki do sąsiedniego miasteczka, odbytej w towarzystwie błyskotliwego, małoletniego syna sąsiadki oraz pisarza kryminałów Jacka, który staje się Ci coraz bliższy, choć jeszcze nie chcesz tego przyznać. Co gorsza, okazuje się, że dryfujące w mroźnej wodzie okalającej molo zwłoki są Ci doskonale znane – a raczej były, jeszcze za życia.
„Jej myśli wciąż wracały do tych chwil, gdy zawisła pomiędzy życiem a śmiercią. Jeszcze teraz czuła na dłoniach szlam i smak słonego wiatru w ustach, słyszała przenikliwy skrzek mew nad głową i huk kotłującej się pod nią wody.”
Kilka dni temu Twoja przyjaciółka pochowała męża, którego zresztą nigdy nie darzyłaś sympatią. Na stypie jednak niewątpliwą gwiazdą nie był nieboszczyk – a dwudziestoletnia, piękna Polly. Aspirująca do miana modelki, otulona prawdziwym futrem, przybyła na uroczystość w towarzystwie znacznie starszego od siebie mężczyzny, który rzekomo miał jej otworzyć drzwi do świata moli. Zjawienie się tej pary zburzyło równowagę w gronie przyjaźnie nastawionych do siebie osób, mieszkających w niewielkim miasteczku Abbymead w angielskim Sussex – znających się doskonale i wspierających nawzajem. Towarzysz Polly obraził się na nią, kiedy ta zostawiła go naprędce, by porozmawiać z młodszymi znajomymi. Znany wszystkim, nieśmiały barman, wdał się w nią ze sprzeczkę z niewyjaśnionych powodów. I jeszcze rzekomy przyjaciel męża denata, który wodził za Polly gniewnym wzrokiem… A teraz Polly zostaje znaleziona martwa. Po wyłowieniu z wody jej ciało nie wzbudza jednak żadnych podejrzeń. Jej śmierć zostaje uznana przez policję za nieszczęśliwy wypadek lub nieprzemyślane samobójstwo. Ty, prowadząca księgarnię Flora Steele, masz jednak nosa i smykałkę do rozwiązywania zagadek kryminalnych. Postanawiasz za wszelką cenę dowiedzieć się, co tak naprawdę przydarzyło się dwudziestolatce, po raz kolejny umieszczając się w samym oku niebezpiecznego cyklonu.
„Nigdy więcej nie chciał się zapuszczać w tak mroczne rejony. A jednak kolejna zagadka była nęcąca.”
Morderca Polly pojawił się i zniknął niczym duch. Niezauważony przez nikogo już wkrótce zapoluje na Twoje życie. Czyżby to oznaczało, że jesteś na dobrej drodze do ustalenia jego tożsamości? Potajemnie zakochany w dziewczynie chłopak, jego dziewczyna, uważająca Polly za zagrożenie, mający obsesję na punkcie modelki mężczyzna, a może jej obecny towarzysz, który obiecał dziewczynie pomoc w zrobieniu kariery? Nie zapominajmy jeszcze o żonie starszego jegomościa, która miała doskonały powód, aby odebrać pięknej i młodej Polly życie, chroniąc swoje małżeństwo, opinię oraz ukręcając łeb „charytatywnej” działalności męża… Nikt w niewielkiej mieścinie nie pozostaje poza podejrzeniem, a już wkrótce zagrożona jesteś nie tylko Ty sama – a i pomagający prowadzić Ci prywatne dochodzenie Jack. Pozostawione w śniegu ślady bardzo szybko przysypują kolejne płatki. A co jeśli… zaprowadzą Cię one tam, gdzie wcale nie chciałabyś się znaleźć?
„Od początku miała rację. Nie ulegała wytworowi szalonej wyobraźni, lecz instynktownie wyczuała prawdę.”
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Merryn Allingham okazało się bardzo udane – wbrew obawom, bo początkowo obawiałam się, że „Morderstwo w zimowy dzień” to historia napisana w stylu Agathy Christie, którego fanką zdecydowanie nie jestem. Na szczęście zdecydowanie tak nie jest, choć powieść tę określiłabym jako dobry przykład kryminału w angielskim stylu. Nie musisz się jednak obawiać, zdecydowanie nie ma w nim miejsca na nużącą, opieszałą narrację i obszerne opisy. W fabule właściwie w każdym momencie coś się dzieje, przez co miałam wrażenie, że książka niejako czyta się sama. Kreacja głównych bohaterów jest ujmująco ciepła, w związku z czym nie miałam problemu, aby poczuć do nich sympatię, a prowadzone przez nich śledztwo prowadzi czytelnika przez wiele mylnych zaułków, by w końcu zaserwować mu niespodziewane rozwiązanie zagadki. Myślę, że „Morderstwo w zimowy dzień” śmiało można nazwać przedstawicielem cieszącego się ostatnio rosnącym zainteresowaniem gatunku „cosy crime” – przytulnego kryminału, który czyta się dla umysłowej rozrywki z niegasnącą przyjemnością. Nie mam żadnych zastrzeżeń! 8/10
PS Jeśli akcja kolejnej książki Merryn, jak to sugeruje w trakcie narracji
jeden z bohaterów, faktycznie będzie rozgrywać się w Kornwalii, czyli moim
wymarzonym miejscu destynacji, nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam!
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)