Mariette Lindstein - Dzieci sekty - recenzja

by - 17:19:00

„Piętnaście lat czy piętnaście minut, co to za różnica? Jedyne, co się liczy, to odpowiedni moment.”

Minęło całe piętnaście lat, odkąd opuściłaś na dobre mury sekty. Dziś mieszkasz w spokojnym miasteczku, prowadzisz schronisko dla uciekinierów i wiedziesz normalne, rodzinne życie, o którym zawsze pragnęłaś. Przepracowałaś dawne traumy i odsunęłaś od siebie każde wspomnienie o tym, co działo się za murami Via Terra. Wyszłaś za Beniamina, najbardziej spolegliwego i dobrodusznego mężczyznę, jakiego tylko można było znaleźć – choć w tym przypadku można raczej stwierdzić, że to on znalazł Ciebie, jeszcze za czasów Waszego członkostwa w sekcie. Wspólnie wychowujecie piętnastoletnią córkę, która… być może wcale nie jest jednak dzieckiem Twojego męża. Oboje nie chcecie jednak otwierać puszki Pandory, którą mogłoby się okazać wykonanie testu DNA – istnieje bowiem wielkie prawdopodobieństwo, że Wasza Julia tak naprawdę nie jest Wasza – a w połowie makiawelicznego lidera Via Terra, który przed laty dopuścił się na Tobie gwałtu. Uważacie, że błędy rodziców i tragiczny los, który stał się ich udziałem, nie powinny nijak rzutować na nastolatkę. Żyjecie więc sobie całkiem sielankowo w błogiej nieświadomości, dopóki nad Szwecją nie pojawia się groźny orkan, który wywróci do góry nogami nie tylko budynki, ale i całą Waszą skrzętnie budowaną egzystencję. 

„Niektórzy utknęli w bagnie kłamstw, z którego nie mogli się wyrwać.”

Dowodzący dawniej sektą Via Terra Franz Oswald o diabelskim charakterze i jeszcze bardziej szatańskiej osobowości typowego lidera, porywającego tłumy, na wiele lat usunął się w cień. Nie wiadomo, czym obecnie zajmuje się grupa jego popleczników – wszystko to do czasu klęski żywiołowej, kiedy wietrzy on swoją szansę i nagle staje się jedną z popularniejszych osób na świecie, przewodząc organizacjom pomocowym poszkodowanym i szerząc nowy program naprawy rzeczywistości w tak zatrważających jak obecne okolicznościach. Franz uważa się za jednego z ocalałych, którzy są odpowiedzialni za to, by przewodzić grupie wybrańców – którą zresztą w cichości przez ostatnie lata pieczołowicie tworzył. Na terenie Via Terra powstała szkoła – choć w rzeczywistości przypominająca rosyjski gułag, dla postronnych jawiąca się jako placówka kształcąca jedynie wybitne jednostki. To właśnie do niej uczęszczali również jego dwaj synowie, których chciał za wszelką cenę ukształtować na swoje podobieństwo i wykorzystać w kolejnym ze swoich chorych planów. Misji, która jest nierozerwalnie powiązana z Tobą… 

„Jeżeli weźmie się dwie historie albo więcej i zmiesza się je ze sobą, otrzyma się za jednym zamachem całkowitą prawdę i totalne kłamstwo. To zbija z tropu i jest niesamowicie efektywne.”

Kiedy Franz tak mądrze peroruje dziś o naprawie świata i znowu porywa tłumy, nikt nie pamięta już o grzechach, których dopuścił się w przeszłości. Jest przywódcą. Wzorem. Idolem. Co gorsza, również i dla Twojej córki Julii, która swoją ekspresyjną i wielobarwną osobowość lubi wyrażać również poprzez durzenie się w zdecydowanie niebezpiecznych mężczyznach. Nastolatka nie ma jednak najmniejszej świadomości tego, że wciąż przystojny pomimo upływu półtorej dekady Franz mógłby być jej ojcem… i że ten w dalszym ciągu jest owładnięty nieprzemijalną obsesją na Twoim punkcie. Niebezpiecznym uczuciem, dla którego jest w stanie zrobić absolutnie wszystko – nie tylko wykorzystać Twoją zbuntowaną, choć dalej niewinną córkę, ale i szkoloną twardą ręką grupę młodzieży. Już wkrótce okaże się, że szalejący orkan mógł być najmniejszym z Twoich zmartwień i najlżejszym z niebezpieczeństw…

Czy dzieci mogą lub nawet powinny ponieść odpowiedzialność za grzechy swoich rodziców? Jak szybko zaciera się granica pomiędzy szaleństwem a miłością? I kiedy (albo czy w ogóle) należy powiedzieć sobie: dość?

„Jestem częścią efektu kuli śnieżnej, jak lawina albo tsunami, czegoś, czego nie miałem szansy powstrzymać.”

Choć jestem zdecydowaną zwolenniczką jednotomowych powieści, napisana przez szwedzką pisarkę Mariette Lindstein seria opowiadająca losy sekty Via Terra i jej członków, zdecydowanie mnie wciągnęła. „Dzieci sekty” to trzecia część, która zdecydowanie nie ustępuje poziomem dynamiki fabuły poprzednim tomom i wciąga w wir wydarzeń bez reszty. Skandynawscy autorzy mają to do siebie, że lubią okraszać swoje historie opieszałością i zbyt dużą ilością opisów, czego na szczęście w tym przypadku nie ma. Jedyną wadą tego tomu jest (po raz kolejny) dość irracjonalne i zgoła naiwne postępowanie głównej bohaterki Sofii, która nie wyciąga absolutnie żadnych nauczek z przeszłych doświadczeń. Uwierzenie w magiczną przemianę własnego oprawcy? Dlaczego by nie. Doskonałym kontrastem jest jednak postać jej córki Julii – typowej, zbuntowanej nastolatki, której impertynenckie i buńczuczne zachowanie oraz barwną osobowość odebrałam w sposób bardzo bliski; myślę, że mając naście lat byłam do niej niezwykle podobna. Za niezwykle pociągającą uznałam jej znajomość z diabolizowanym Franzem, której finał okazał się zresztą nader zaskakujący. Co otrzyma się, zestawiając ogień z ogniem? No właśnie… 😉 

„Chciała to zrobić, mimo że było to niedozwolone – a może właśnie dlatego.”

Zakończenie przypadło mi do gustu. Uważam, że takie właśnie powinno być. Mam jednak nadzieję, że kolejny tom przyniesie w końcu jakąś mądrość u Sofii, a także nada więcej charakteru jej zupełnie miałkiemu mężowi Beniaminowi, który z dużą dozą prawdopodobieństwa nie jest nawet świadom tego, że żyje i może podejmować jakiekolwiek samodzielne decyzje. Fabularnie to była zdecydowanie dobra część trzecia. 8/10

„Wątpliwości potrafią czasem sprawiać większy ból niż kary fizyczne. Wyniszczają człowieka.”

You May Also Like

1 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)