Ligia Sobór - Lost - recenzja
Młodzieżową powieść “Lost” rozpoczyna jeden z najlepszych prologów, jakie miałam przyjemność poznać w bieżącym roku. Urzekł mnie fragment:
“Gdybym wiedziała, że przyjdziesz, nie bałabym się. Rozłożyłabym się wygodnie w fotelu i czekała. Głośne tykanie zegara nie wywoływałoby we mnie nerwowej nuty. Czułabym spokój i podekscytowanie. Wiedziałabym, że zaraz zacznie się coś ważnego - najważniejszego w moim życiu. Gdybym wiedziała, że przyjdziesz, dokładniej próbowałabym zapamiętać siebie. Wsłuchać się w swój głos i skupić się na każdym najmniejszym szczególe. Próbowałabym zachować siebie w pamięci, by kiedyś móc do tego wrócić. Przecież Twoje nadejście miało zmienić mnie już na zawsze. (...) Nawet wiedząc, jak wszystko się skończy, weszłabym do tej rzeki kolejny raz.”
Powyższy tekst jest skrojony na moją miarę - gorzki, lecz przy tym wciąż uśmiechający rzewnie przez mgiełkę wspomnień, zasnuwającą oczy w kącikach. Przede wszystkim jednak pozostaje na wskroś prawdziwy. Wszak, przeżywając najbardziej istotny moment własnego życia, nigdy nie wie się, że to właśnie ta najsilniej ważka chwila. Coś, co zdeterminuje Cię na wieczność, zakrzywi ścieżkę losu i poprowadzi ku tej, a nie innej drodze. W jednym z dawnych tekstów prywatnych pisałam: zrozumiesz, gdy stracisz. Dziś dodałabym do tego jeszcze inną konstatację - Twoja przeszłość najczęściej ma znaczenie tylko dla Ciebie. Jej bohaterowie, kluczowe postaci może nawet nie pamiętają wszystkiego, co naznaczyło Cię na zawsze. Cenisz cienie minionych dni, ścigasz się z zapomnieniem. Wciąż tkwisz w kiedyś. Właśnie z tego powodu tak ważna jest uważność dla teraz. Udowadnia to zresztą składająca się z emocji powieść Ligii Sobór. “Lost”... stracić, utracić, zgubić lub się zagubić. Coś, kogoś. Siebie - czasem tylko po to, by już nigdy nie pozwolić się komukolwiek odnaleźć... Aż na myśl przychodzi Kartky i wers z jego utworu: “Jestem jak potargana książka, pełna wspomnień i najgorszych chwil.”
“Była jedyną osobą, którą naprawdę kochałem (...). I odkąd jej nie ma, mam wrażenie, że emocje też odeszły. Że ja już nie potrafię tak czuć. (...) nie chcę pamiętać, jakim człowiekiem się stałem. (...) Pytałaś, czego chcę (...). Chciałbym, żebyś po prostu była.”
Kim jest, zastanawiasz się podczas przypadkowego spotkania, spoglądając w otchłań nęcących zielenią tajemnic tęczówek. Wybudzasz się z letargu, kiedy pyta, czy się zgubiłaś i nie uzyskawszy odpowiedzi, głębokim głosem każe Ci wracać do domu... póki jeszcze pamiętasz do niego drogę. Otrząsasz się z tego wspomnienia, doszedłszy do wniosku, że może jednak wypiłaś za dużo i coś Ci się przywidziało albo Twój mózg właśnie przytoczył Ci reminiscencję jednego z niespokojnych snów. Wracasz do poszukiwania przyjaciółki, o którą zdecydowanie musisz obecnie dbać bardziej niż zazwyczaj. Choć na co dzień jest wystarczająco szalona, po niedawnym burzliwym zerwaniu z niewiernym chłopakiem stała się jeszcze mocniej nieprzewidywalna. Zostawiłaś ją tylko na chwilę, zmierzając do toalety i... właśnie zauważasz, że zdążyła już sobie znaleźć nowe towarzystwo. Jak się okazuje, postanowiła dość szybko się pocieszyć, choć może tylko przeznaczenie utorowało sobie do niej drogę pokrętną ścieżką. Nieważne. Teraz zastanawiasz się raczej, jak wyciągnąć ją z cieszącego się złą sławą klubu Moon. Raz - jutrzejszy kac w szkole jest ostatnim, czego potrzebujesz. Dwa, choć jesteś już dorosła, powrót do domu, w którym mieszkasz z ojcem, pod wpływem i w środku nocy jest średnim rozwiązaniem. I wreszcie... wciąż nie możesz się otrząsnąć po zderzeniu z mrocznym nieznajomym. Czy gdybyś wiedziała, że Harry - bo tak właśnie ma na imię - dosłownie zatrzęsie Twoim światem w posadach, a potem roztrzaska go na najdrobniejsze, nieskładalne kawałeczki... wciąż poszłabyś tą samą drogą, na jaką tego wieczoru niechybnie wkroczyłaś? Albo inaczej: czy byłabyś tą samą sobą, którą jesteś dzisiaj, gdybyś na nią nie wstąpiła? Ulubione: co by było, gdyby... choć przecież od dawna jesteś tak zagubiona, że może w istocie nic nie ma już większego znaczenia, bo niewiele zmienia...
“Miał rację: ze wszystkich Harrych z nieskończonych światów równoległych wybrałabym właśnie tego.”
Kiedyś bardziej niż na podarki i choinkę w Boże Narodzenie czekałaś na specjalne wieczory pod gwiazdami. Kładłaś się na trawie obok mamy i razem z nią spoglądałaś w rozświetlone niebo. Teraz to już tylko wspomnienia, choć oddałabyś wiele za jeszcze jedną taką noc. Smutne rozważania przerywa fakt, że do rodzinnego domu po długiej, związanej ze studiami nieobecności, wrócił Twój brat. On bez dwóch zdań rozumie uczucie pustki, które nie chce odejść, niezależnie od tego, jak wiele czasu minęło od chwili, gdy zostałaś sama z tatą. Notabene, coraz częściej nieobecnym, jako że w końcu zdecydował się na wejście w nowy związek. Choć kibicujesz temu, by znowu był szczęśliwy, jakaś część Ciebie czuje się nie w porządku z tym, że inna kobieta zajmuje jego myśli. A przecież trzeba iść do przodu, powtarzasz sobie codziennie, gdy zastanawiasz się nad tym, jak powiedzieć ojcu, że wcale nie marzysz o studiach. Masz inne plany, lecz niespodziewanie i one przestają mieć znaczenie. Odwozisz przyjaciółkę na imprezę, która odbywa się w szemranej okolicy. Z obawą odprowadzasz ją do niszczejącej kamienicy, okolonej mrokiem i uliczkami, w jakie lepiej nie zapuszczać się samodzielnie. Później wychodzisz zapalić i nagle tuż obok Ciebie wyrasta chłopak, na którego niedawno wpadłaś w barze. A więc go sobie nie wymyśliłaś! Radzi Ci, zupełnie nieproszony, byś nigdy więcej tu nie wracała. Mówi, że to nie miejsce dla takich jak Ty, co doszczętnie wyprowadza Cię z równowagi, bo niby co, do diaska, miało to znaczyć. Nie będzie Ci rozkazywał. Potem rozpływa się w powietrzu, bezszelestnie niczym kot, zostawiając Cię z milionem niezadanych pytań. Wróci jednak, znacznie szybciej niż mogłabyś przypuszczać. Pewnego dnia Twój telefon rozdzwoni się nerwowo a potem jeszcze raz i kolejny. Wyjdziesz z tym tajemniczym, wydającym się wiedzieć o Tobie za dużo, młodym mężczyzną w roziskrzoną milionem gwiezdnych punktów ciemność. Nie wrócisz. A przecież mówił, byś wracała do domu wówczas, gdy znałaś jeszcze do niego drogę... Wystarczyło go posłuchać. Choć czy wtedy nie straciłabyś nieznanego kawałka siebie?
“Byłam sumą wszystkich złych decyzji, sumą błędów, niczym więcej. (...) Jestem wszystkim tym, co jest we mnie zepsute.”
Przewróciwszy ostatnią stronę “Lost”, poczułam ukłucie żalu, że to już koniec tej nieprzewidywalnej emocjonalnie opowieści. Jak zresztą można zwieńczyć tę historię aż tak gorzko, że zastanawiałam się, czy cudem kiedyś nie popełniłam jej pod osłoną nocy i jakimś przypadkiem o niej nie zapomniałam? To się nie godzi, zatem od (co zaskakujące) zaledwie 25-letniej Ligii Sobór bez dwóch zdań oczekuję ciągu dalszego - uznajmy to za uczyniony publicznie apel. Po przeczytaniu pięknego prologu, przez krótką chwilę miałam problem z tym, by wczuć się w poznawaną gawędę. Zakończywszy cudowny okres gimnazjum, w szkole średniej walczyłam z demonami o przeżycie, w związku z czym trudno mi odnaleźć się w licealnych narracjach, w jakich największym problemem jest fakt, iż odbywająca się co kilka dni impreza poszła nie pomyśli albo chłopak za długo przytulał się do koleżanki. Mimo nieco za dużej ilości zbędnych opisów tego rodzaju, Pisarka na szczęście szybko udowodniła, że jej klasyfikowana jako literatura młodzieżowa książka nie jest płytką opowiastką w stylu niezasłużenie popularnych serii dla nastolatków. To kartki pełne żałoby, bólu i walki o to, co - wbrew wszystkiemu i wszystkim - okazuje się ważne. O tym, że tęsknić tez trzeba się nauczyć i dlaczego warto. Składowych osobowości i charakterów, na jakie składają się zupełnie nieprzewidywalne czynniki. Czasem spotkane w najgorszych chwilach. Często zaskakujące. Niemalże zawsze niezapominalne. Jak bowiem można by zagubić w pamięci coś, co było najistotniejsze? Choć zdarza się, że to sam umysł nakłada osłonę mgły na drastyczne fragmenty wspomnień. Kiedyś jednak ten dym się rozwiewa, sprowokowany następną niespodziewalnością. “Lost”. Zagubiony. Lecz czy zgubiony na zawsze? Zniknięty? Odpowiedź każdy ma swoją, natomiast propozycja Ligii Sobór o tym samym tytule pozostaje bardzo dobrą propozycją literacką. Wcale nie powierzchowną, przeciwnie - pod powierzchnią kryjącą nadspodziewanie wiele. Solidne 8/10.
“Może szczerość nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem? Może czasem lepiej jest usłyszeć kłamstwo?”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)