Adam Ciesielski - Szach i krew - recenzja
Sztuka w aktach na portalu Wattpad utrzymana w porywająco niepokojącej konwencji? Owszem - to istnieje! I nosi tajemniczy tytuł „Szach i krew” a przy tym wymyka się wszelkim konwencjom gatunkowym oraz konwenansom. Motywy oniryczne naznaczają opowieść, którą można uznać za fantastyczną. Dramatyczny wydźwięk wyłania się zaś z rzewnej narracji o odrzuceniu, nieprzystawaniu do rzeczywistego świata oraz szkolnym prześladowaniu. To zaledwie 94 (!) strony ubarwione ilustracjami - a mam wrażenie, że przeczytałam sporych rozmiarów tom zwichrowanej, acz wartościowej treści! 😲Zawsze żałuję, że na platformie, na jakiej znajdziesz tę historię jest tyle niezasadnie popularnych powieści o niczym - bo właśnie przez nie giną w natłoku podobne perełki. Jest na to metoda, bowiem to przecież właśnie recenzenci mogą tę tendencję odwrócić!
Jeśli chcesz poznać jedną z najbardziej oryginalnych fabuł, z którymi miałam ostatnimi czasy przyjemność się zapoznać, zapraszam Cię tutaj: https://www.wattpad.com/story/396680739-szach-i-krew 🔥!
Możesz przeczytać ją całkowicie za darmo, a poza tym pomóc obiecującemu Autorowi zyskać na popularności. Co więcej... zdradzę Ci również, że Adam Ciesielski ukończył już 5 części opowieści, jaką postaram się dzisiaj wzbudzić Twoją ciekawość. Oto moja tradycyjnie szalona wariacja na jej temat.
Tu pionki ożywają na szachownicy życia i przybierają nader realistyczne postaci… Co jest jawą, a co snem? Której z widzianych wersji siebie uwierzyć, by nie zatracić do reszty poczucia rzeczywistości? A może to ta obecna nie jest warta tego, aby w niej pozostać? Kraina Poza... Co, jeżeli okaże się, że przynależysz do niej silniej niż do tej, w której przyszło Ci żyć? Zresztą - czy to na pewno życie?
Niekiedy porażką odejść, klęską zostać jest, gdy przed oczami znów pokaz złych obrazów przed snem. Pora się obudzić?
“Dziś miała zagrać. (...) Dla niej to było coś więcej niż gra. To był porządek. Czarne i białe. Ruch albo śmierć. (...) ona - jedyna inna wśród ludzi - musiała udowodnić, że pasuje. Choćby tylko na tej jednej planszy.”
Bestia. Inna. Niebezpieczna. Lepiej trzymać się od niej z daleka. Nie pasuje tutaj. Co ona w ogóle tu robi? Trochę z wilka, więcej z człowieka - czy naprawdę powinna przebywać wśród ludzi? Brzydka. Zła. Okrutna. Podła. Na pewno zagraża reszcie... Śmiech, strach, ucieczki, krzywe spojrzenia, przekleństwa, buntowanie innych oraz drwiny - nic, czego nie doświadczyłabyś już wcześniej. Postanowiłaś jednak, że tego dnia nareszcie udowodnisz każdemu z tej niczym nieróżniącej się od siebie czeredy, iż Twoja wartość jest o wiele większa niż mogliby przypuszczać. Owszem, masz prawo tutaj być. Nie zamierzasz rzucić się na nikogo z pazurami, choć te samoistnie chciałyby się wysunąć, gdy tylko spoglądasz na ich twarze... Choć to u nich byłoby zasadniej niż u Ciebie stwierdzić: pyski. Zwinnie wyskakujesz z łóżka i przeczesujesz włosy, które opadają falą na futrzaste ramię. To jest Twój czas - ta chwila, gdy pokażesz, że też masz talent, pasję i nadzieję. Że nie należy trzymać Cię w izolatce niczym dzikie zwierzę. Że jest dziedzina, w której jesteś najlepsza. Przemilczysz fakt, że stałaś się niepokonana w szachowej grze dlatego, że to ta plansza bogata w czerń i biel przez wiele lat była Ci jedynym towarzyszem - kiedy już zabrakło dziadka, cierpliwie uczącego Cię, jak mieć ostatnie słowo podczas rozgrywki. Rozmawiałaś z wyciosanymi z drewna figurami, gdy do Ciebie milczano. Wpatrywałaś się w pola wówczas, kiedy każdy spoglądał w sufit, byle odwrócić oczy od Katie. Katie mniejszej, małej, potem większej. Katie wyklętej, obcej, innej, odległej - tylko dlatego, że ma cechy człowieka i wilka. Katie - mówisz głośno do lustra - już niedługo wygranej. Dziś przyjdzie trener i oceni nareszcie nie Ciebie, a to, jak grasz - w uczciwym pojedynku, jeden na jednego. Tego pięknego dnia nie będzie się liczyć, kim sądzą, że jesteś - a to, jaka jesteś. Jak święcisz triumf. Nawet, jeśli na czubku języka tak gorzki i okupiony cierpieniem będzie mieć smak. Warto?
“Szachy nie oceniały jej po wyglądzie. Nie przerywały jej w pół zdania. Nie odwracały wzroku z lękiem lub obrzydzeniem. Tu wszystko zależało od logiki. Od precyzji. A tej jej nie brakowało.”
Nie denerwujesz się, kiedy witasz się z trenerem. Nie drżysz z nerwów, zasiadając przy doskonale znanej sobie planszy. Oto Twoja chwila prawdy. Jeden pionek, drugi, trzeci. Dziesiąty ruch. Pochwały i wyraz twarzy, który wyraża aprobatę. Ta chwila, ten dzień. I kiedy już, już prawie... wszystko spowija czerń, bo oto jakimś niemożliwym cudem przy stoliku szachowym otworzył się portal, którego definitywnie wcześniej tutaj nie było. Pochłonął Cię i wyrzucił w miejscu, w jakim chyba nikt nie chciałby się znaleźć. A może wprost przeciwnie? Przerażający Krzyżojad z głową niczym kwiat, który za chwile pożre cały świat. Śpiewośmierć z toporkiem machającym na wszystkie strony, tylko czekająca, by usłyszeć słodką melodię umierania. Milczący Postępca, jaki zna przeznaczenie - i nie może się doczekać, by się wypełniło. Uciekasz, walczysz o życie, drapiesz, zadajesz rany i zniszczenie. Czyżbyś to taka była naprawdę? Nie, to nie tak. Czerń, czerwień, krew. Kiedy ponownie odzyskujesz przytomność, jesteś w szpitalu - i nikt nie wierzy w to, co Ci się przydarzyło. Znowu sama, samotna, odrzucona, niedostrzegana. Do tego teraz także ta, której nie powinno się ufać. Cóż to za brednie - zwłoki, Kraina Poza i dziwaczne, nieistniejące przecież stwory. Nie ma dowodów - zatem brak i wiary. Otulasz się jeszcze ciaśniej z pietyzmem wręcz tkanym przez lata kokonem pustki. Potem jednak wszechświat dochodzi chyba do wniosku, że najwyższa pora, abyś zrozumiała prawdę i wypełniła przeznaczenie. To jedno ogłoszenie. Zaproszenie na spotkanie, na które postanawiasz się stawić. Niepewna siebie grupa kilku osób w zbliżonym do Twojego wieku. Zaczynają mówić, jedno po drugim. Opowiadają tak podobne do znanej Ci historie. Wyłaniające się niczym z mgły portale i bestie zadające rany wystarczająco już zranionym przez życie. Może to Twój dzień. Wreszcie należysz. Są osoby, które nie traktują Cię jak niewidzialnej czy trędowatej. Masz drużynę - i to z nią zmierzasz zbadać niebezpieczny świat... albo odkryć swój. Zawsze kiedyś przychodzi pora, by się obudzić.
“Aż w końcu przestała patrzeć ludziom prosto w oczy. Potem... był ktoś. (...) nadzieja. Ludzkie oczy. Ciepły głos. Ktoś, kto nie patrzył na nią jak na potwora czy bestię. Spacery. Ciche rozmowy. Wspólna kawa. Cisza, której nie musiała się bać. A potem... nieodebrane wiadomości. Zniknięcie. (...) Nie płakała. Nie wtedy. Ale wieczorem rozłożyła szachownicę. I przesunęła królową. W pustkę.”
Adam Ciesielski stworzył historię, która jest mi niesamowicie bliska - i to nie tylko z uwagi na fakt, że całkowicie łamie przyjęte konwencje wszelkich znanych gatunków literackich. Katie jest człowiekiem, który ma futro - ale to nie jest bajka fantasy. Opowieść podana jest w dzielących się na sceny aktach, a jednak ni to dramat, ni komedia. To elegancko podana narracja, jaka nie mieści się w żadnych ramach - i przez to pozostaje unikatowa. Kto wie, może nawet najbardziej niewtórna, z jaką miałam ostatnio do czynienia. Za tą cokolwiek tajemniczą okładką kryje się fabuła o jakże łatwym ocenianiu po pozorach, wykluczeniu ze środowiska oraz odrzucaniu z uwagi na inność. Nieprzystawianiu do szkolnych towarzyszy i samotności, która w pewnym momencie staje się nie do zniesienia... Kiedy za przyjaciół masz szachową planszę; gdy to ona spędza z Tobą każdą chwilę - czy można się dziwić, że to na nią przenosisz swój świat? Jej figury ożywają, nagle tak realne i toczą z Tobą zażarte dyskusje. Czasem porozmawiają o sprawach błahych; bywa, że czegoś nauczą. Są wierne i nie szafują notami za cokolwiek. Są. Po prostu są. I owszem, jesteś dla nich najlepsza - a przecież widzą Cię naprawdę. Kiedy płaczesz po nocach, świadkują - choć robisz to coraz rzadziej, bo już masz z kim trwonić chwile. Oto Twoja nowa rzeczywistość. Powinnaś się tylko bać, że kiedyś się ockniesz - i wszystko będzie jak przedtem. Kiedyś trzeba się obudzić, przestać gonić za gońcem, a może nawet porzucić królową. Jednak jeszcze nie teraz. Ale jeszcze nie teraz. Czy zresztą tak zatracona, w ogóle chcesz... 9/10 - pieśń odrzucenia, która boli. Tak, że chce się więcej! Przeczytaj na platformie Wattpad, nie pożałujesz.
“Ty ciągle próbujesz dopasować się do świata, który Cię nie chce. Ja zrobiłam swój. Bez udawania. Bez żalu. Bez łez po nocach i ranach ukrywanych pod rękawem.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)