Siri Pettersen - Srebrne gardło - recenzja
„Dla niego to były przypadki – dla niej wspomnienia. Nie potrzebowała wyliczania, żeby pamiętać.”
Świat fantasy jest drugim obok mrocznego thrillerowego, do którego
przenoszę się najchętniej za sprawą książek. Dotychczas nie miałam jednak
okazji literacko teleportować się do takiego wykreowanego przez pisarkę norweskiego
pochodzenia. Zmienił to dopiero napisany przez Siri Pettersen cykl „Vardari” (w
dosłownym tłumaczeniu: Wieczni), przedstawiany jako nordyckie misterium - pełne
krwi, pożądania i tajemnic. Dokładnie w dniu premiery chciałabym opowiedzieć Ci
historię o historii zawartej w tomie drugim, noszącym tajemniczą nazwę „Srebrne
gardło”. Czy fantastce z dalekiej, zimnej i śnieżnej krainy udało się mnie
porwać w stworzoną przez siebie, zaczarowaną rzeczywistość?
„Ale oni nie wychowali się wśród czytających z krwi i nie byli okłamywani przez całe życie.”
W języku łacińskim misterium oznacza tajemnicę. Tym słowem można by określić wszystko, co Cię otacza i rzeczywistość, w której przyszło Ci żyć. Pojęłaś jej sens stosunkowo szybko… choć pomogło Ci w tym zapewne naznaczenie przez samego diabła; istotę, której magiczna krew zapewniała do tej pory bezkresne życie bynajmniej nie mitycznym bytom nazywanym Vardari, czyli Wiecznym. Odkąd, w dużej mierze za Twoją sprawą, zabrakło norweskiego Lucyfera, ich egzystencja jest zagrożona, a oni sami – jeśli jeszcze nie zaczęli wymierać, czego pewna być nie możesz – skupili się na jednej tylko misji: zemście. Pozbawieniu serca Ciebie, niepokornej „wykrwawiaczki” i wilczej łowczyni, która pozbawiła ich długowieczności. Czy przejmujesz się nieustającym zagrożeniem, czyhającym w niemalże każdym kącie ośnieżonej krainy? Niekoniecznie. Wszakże masz obecnie dużo więcej, może mniej śmiertelnych, ale podobnie niebezpiecznych problemów. Wskutek nawiedzających krainę zwichrowań, a może tylko poczynań co niektórych, coraz większą liczbę otaczających Cię osób dotyka wilkowatość. Rzekoma choroba, wcale nie będąca tak naprawdę schorzeniem i - wbrew nazwie – niezwiązana z dumnymi wilkami, atakuje ze wszystkich stron. Skażoną nią osobę można zaś tylko – dla dobra ogółu – zgładzić. Właśnie to jest Twoim nadrzędnym zadaniem. Mordujesz w opatentowany sposób, mając przy sobie niewielką, choć stanowiącą jedynie mniej dzielną od Ciebie samej straż przyboczną, armię… aby zapewnić bezpieczeństwo reszcie. Wkrótce jednak mądrym miastowym głowom Twoich działań zaczyna być zbyt mało. Okazuje się, że realizowana przez Ciebie misja jest ograniczona czasowo. Czcze wymówki – doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że chcą się Ciebie pozbyć, zatem muszą znaleźć ku temu jakikolwiek powód. Twoja determinacja wzrasta z każdym dniem, choć… być może czynione wybory mają jeszcze drugie, nieznane postronnym, dno; przeznaczenie, którego jest świadom tylko dzielnie towarzyszący Ci, oswojony wilk. Nadinteligentne zwierzę, wyczuwające zagrożenie jeszcze szybciej niż Ty i doskonale wychwytujące bicie serca Wiecznych, którego echo daje się posłyszeć coraz bliżej... Futrzasty Skarr będzie Ci jedyną opoką, kiedy (a nie: jeśli) Vardari w końcu przyjdą po dzielną Juvę – odebrać to, co zostało im skradzione. Czy jego mądre, żółte ślepia zdołają przechylić szalę zwycięstwa na Twoją korzyść?
„A więc mówimy o tych wszechwładnych i nieśmiertelnych?”
Młoda dziewczyna, której powinno przypaść w udziale zupełnie inne życie – a zbyt szybko dogoniło ją pokrętne przeznaczenie. Ciało poznaczone bliznami przez tego jedynego, któremu kiedyś zaufała. Ślady pazurów sięgające o wiele głębiej niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Dostrzec można przecież jedynie te fizycznie zadane rany… Zdrada, och tak, zdrada jest równie silnym motorem napędowym akcji co zemsta. To właśnie przeniewierstwo sprawia, że Twoja misja jest dla Ciebie jeszcze ważniejsza niż była dawniej. To ona popycha Cię do skutecznego działania i… przeżycia – choć również, wbrew całej Twojej pozornej okalającej ostre kanty charakteru zawadiackości i ostrości, ocalenia tak wielu mieszkańców Naklavy, ilu będziesz w stanie uchronić. Co jednak stanie się, kiedy Twoja, wynikająca z wiarołomstwa, determinacja zderzy się z chęcią odwetu nieprzejednanych Vardari? Kiedy żar zetrze się w starciu z ogniem, rozpuścić mogą się nawet największe norweskie śniegi, grzebiąc pod zwałami cały świat… Może to i dobrze?
„Cienka warstwa wysłużonej skóry przeciwko czystemu szaleństwu.”5
Dobre fantasy w moim mniemaniu cechuje się doskonałą dynamiką, żywą kreacją bohaterów oraz oryginalną kreacją magicznego świata. Każdy z tych trzech elementów znajduje swoje odzwierciedlenie w mroźnym „Srebrnym gardle”, zatem można uznać, że mój pierwszy raz z tym gatunkiem w nordyckim wydaniu okazał się nie tylko bezbolesny, ale i bardzo udany. 😉 Wprost przepadam za śnieżnym, przyzywającym moją mroczną duszę w niewyjaśnialny sposób norweskim klimatem, przez co książka Siri Pettersen okazała się szczególnie trafiać w mój gust. Zatrważający Nieśmiertelni, tajemnicza choroba i akcja, która ani przez chwilę nie była stagnacyjna, są właściwie gwarantem świetnej rozrywki – zaraz obok nietuzinkowych bohaterów i nęcąco zimnego klimatu, towarzyszącego czytelnikowi przez całą lekturę. Mam nadzieję, że już wkrótce nakładem wydawnictwa Rebis ukażą się kolejne tomy tego cyklu – czegoś tak bardzo innego i świeżego w literaturze, że zdecydowanie warto się nad tym pochylić. 8/10
PS Polecam zacząć przygodę z serią Vardari od tomu pierwszego, czyli „Żelaznego wilka”. Dzięki temu niekoniecznie czytana, a właściwie pochłaniana historia, będzie kompletna. Nęcąca. Wciągająca. Ożywczo owiewająca płatkami najbielszego śniegu, naznaczonego tylko tu i ówdzie kryształkami magicznej krwi. Nieśmiertelna…
„Serce wybijało swoją odwieczną przestrogę: tylko czekaj… tylko czekaj…
tylko czekaj…”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)