Co zrobisz, jak nic nie zrobisz? - tego rodzaju dogłębnie filozoficzna ocena swoich możliwości prześladuje każdego z życiowych pechowców. Ludziom takim bowiem zawsze towarzyszy świadomość, że wobec zapadłych już dawno wyroków wszechmocnego losu wszelkie usiłowania nic nieznaczącego pyłu ludzkiego, zmierzające do zmiany istniejącego stanu rzeczy czy próby zbytniego wierzgania w nadziei, że jednak nastąpi bliżej nieokreślony cud ewoluujący zastaną rzeczywistość, są pozbawione wszelkiego sensu. Jako odwieczny nieszczęśnik, którego status wyznaczyły przed wiekami odpowiednia koniunkcja planet oraz złośliwość siedzącego sobie wygodnie wśród niebieskich obłoków Boga, z trapiącej Go nudy bawiącego się losami człowieczych pacynek, niejednokrotnie poddawałeś się odruchom buntu, które za każdym razem kończyły się spektakularnym kolapsem. Toteż w cichości umysłu powtarzasz sobie nieodmiennie: „Na początku Bóg stworzył świat, a potem było już tylko gorzej.”, co stanowi Twoje swoiste życiowe credo. Nie jest ono może budujące, ale przynajmniej nie próbuje fałszować Twojej przeszłości, teraźniejszości oraz - jak niestety wszystko na to wskazuje - także przyszłości. Ale czy można się dziwić, skoro dziać tak zaczęło się już od samego urodzenia? Rodzice, być może w chwili podświadomego natchnienia geniuszem przewrotności, nadali Ci pompatycznie brzmiące imię „Ter–Rarem”, czyli w języku ojczystym: „Ten szczęśliwy”. Opatrzność jednak błyskawicznie skontrowała ten podstępny pomysł, obdarzając Cię wadą wymowy, wskutek której nie jesteś w stanie wypowiedzieć litery „R”. Dzięki temu wszem i wobec przedstawiałeś się jako „Tey–Lachem” - „To śmieszne”. Czyż to nie przepiękny paradoks, świadczący niezbicie o tym, że Najwyższy dysponuje niewyczerpanymi pokładami sarkazmu?
RECENZJA PATRONACKA! 💗
Romans biurowy musi mieć to mityczne COŚ, aby znaleźć się pod moimi literackimi skrzydłami. I to właśnie, względem moich preferencji, posiada “Niegrzeczny prezes”, urzekający wieloma motywami. Charyzmatyczny on, o którym w świecie medialnym krąży chmara plotek, zakochuje się pierwszy – a przynajmniej rozpoczyna polowanie na kradnącą jego myśli kobietę i nie ustaje w wysiłkach, by ją zdobyć. Nie jawi się przy tym jednak niemęsko; nie płacze w przypadku niepowodzeń, cechuje się ironiczną wręcz spostrzegawczością, a ciętości ripost mógłby mu pozazdrościć niejeden komik. Bogaty, lecz przy tym cudownie niezblazowany Fryderyk Baker to postać złożona, która skradła moje mroczne serce niemalże od razu, kiedy dostałam propozycję zostania patronem medialnym nowego wydania gorącej powieści Weroniki Jaczewskiej. To właśnie takich męskich sylwetek poszukuję w literaturze określanej mianem kobiecej. Elegancko zadziornych, pewnych siebie na pograniczu przesady, zmierzających do ustanowionego celu choćby skały... wróć, pomimo wszelkich przeciwności. Autorka wielu historii o różnych odcieniach miłości doskonale wie, jak wykreować bohatera, który z powodzeniem może stać się kolejnym książkowym mężem - co zmyślny czytelnik bez dwóch zdań zauważy już po kilku przeczytanych rozdziałach. Do tego przewrotne, niespodziewane zakończenie. Czego chcieć więcej od rozrywkowej powieści, idealnej na letnie czy wiosenne popołudnie?
Opowieść, jaka była grana już wcześniej, ale opatrzona zupełnie odmienną, niezwykle przykuwającą uwagę szatą graficzną, której interpretację przedstawiam na wizualizacjach... Co chciałby szepnąć Ci na ucho “Niegrzeczny prezes”, chociaż wcale nie powinien tego robić? 😉
To może oznaczać tragedię dla siedemnastolatki – przeprowadzka do domu zupełnie nieznanej cioci, ulokowanego w małej, sennej miejscowości. I to po niespodziewanej śmierci ojca i dawnej stracie matki. Za towarzystwo masz jedynie starszego brata, któremu niestety nie udało się spłacić długów za Waszą posiadłość. Odtąd jesteście zdani tylko na siebie – i na kobietę, jakiej nawet nie pamiętasz. Teraz musisz zamieszkać pod jej dachem i z pewnością stosować się do zasad. Jeśli będą tak sztywne, jak koścista i wyniosła wydaje się być ona sama... prorokujesz, że marny Twój los. Pomijając zasmucające wydarzenia, które z pewnością nie powinny przypaść w udziale tak młodej osobie, postanawiasz mimo wszystko dać szansę nowej szkole i życiu zupełnie odmiennemu od poprzedniego. Spokojnego, zwyczajnego, nastoletniego. Tego, w jakim... nie było wampirów - odpowiedzialnych za powstanie hermetycznej mieściny Elizabethtown kilka wieków temu. Do tej pory nie miałaś pojęcia, że nieumarłe istoty istnieją naprawdę. Już wkrótce będziesz miała okazję nie tylko się o tym przekonać, ale i zaprzyjaźnić z częścią z nich. Nieświadoma, iż masz do czynienia z kimś zawieszonym pomiędzy życiem a śmiercią. Być może nawet tego, że... właśnie komuś takiemu jesteś przeznaczona. Nie uprzedzajmy jednak faktów, choć ironiczni profeci z pewnością mogliby w tej chwili rzucić mało zabawnym, suchym żartem. Chcesz go poznać? Proszę bardzo. Co może być lepszego od nieprzystępnego, charyzmatycznego, inteligentnego wampira o niemalże dwustuletniej, nieszczęśliwej przeszłości? 😉 Takiż - kiedy dodatkowo okazuje się Twoim nauczycielem historii. Tylko że to wcale nie jest śmieszne... chyba, że chodzi o uniesienie ust w górę przez łzy. Dlaczego?
PS Fanów barwionych brzegów uprasza się o zwrócenie uwagi na ich perfekcyjne dopasowanie do tajemniczej okładki!
Głód wiedzy i snucie snów o coraz większej władzy. Wieczne dążenie do tego, by: szybciej, goręcej, doskonalej. Pęd ku niedoścignionym ideałom, zaprojektowanym gdzieś w odmętach świadomości podczas bezsennych nocy. Zawsze trzeba zmierzać do lepszego i pożądać poszerzania umiejętności. Stojąc w miejscu, tylko się cofasz. Nie będziesz jednak piął się w górę ani szedł do przodu, jeśli nie włożysz we wszystko, co czynisz, chęci, możliwości, silnej woli, samozaparcia i nie poświęcisz temu mnóstwa czasu oraz ciężkiej pracy. Takie są fakty, choć... jak wiele razy kusi, by pójść na skróty? Kto właściwie odpowiedzialny jest za te podszepty, które twierdzą, że przecież można pominąć jakiś etap, oszukać, nieuczciwie zająć czyjeś miejsce? Jest duże prawdopodobieństwo, że znane z młodszych lat wizualizacje nieszczęśnika, niemogącego się zdecydować czy słuchać siedzącego na prawym ramieniu, białego aniołka czy jednak tkwiącego na prawym, czarnego diabełka, odzwierciedlają sporo prawdy. Tylko który tak właściwie sączy do uszu zło? Co nim jest? Aby umieć to stwierdzić, trzeba posiadać odpowiedni zasób informacji oraz nabyć wiele życiowego doświadczenia. Nie tylko – bo to książkowe jest równie cenne. Właśnie dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok nęcącej mrokiem powieści demonologicznej, świętującej ostatnio 36. urodziny. Nowe, pełne ilustracji z ognistych czeluści wydanie propozycji literackiej “Cień władcy sabatu”, za którego powstanie odpowiedzialny jest Wydawca Arkadiusz Siejda, twórca kolekcji literatury okultystycznej Ars Diavoli - Biblioteka Demonologiczna, Księgarnia Ksiąg Zakazanych Ars Diavoli, przypomina czytelnikom ważną narrację i - oprócz cieszenia oczu limitowanym egzemplarzem – pozwala na poznanie świadectwa o mistycyzmie, w którym aż roi się od istotnych przekazów. Dostrzegając je i próbując zrozumieć, odbiorca będzie również mógł lepiej identyfikować postaci zła. Te bowiem, niekoniecznie materialne, uwodzą go całkowicie podprogowo – pozornie niewinne, udanie przemieniają piękne sny w koszmary. Trudno się z nich obudzić.