Jędrzej Pasierski - Bogowie małego morza - recenzja
Po tsunami, jakie przewaliło się przez ocean Twojego życia, przyszedł czas na wyczekiwaną z utęsknieniem, pełną harmonii flautę nad Śląskim Morzem. Nad jezioro Sławskie trafiłeś prosto z Wrocławia, aby zaznać trochę spokoju po tym jak rozpadło się Twoje małżeństwo. Nie nastąpiło to w gwałtowny sposób – po prostu żona Iza wyjechała do koleżanki w Berlinie i już nie powróciła. Długi czas łudziłeś się, że zmieni decyzję, jednak mijały kolejne miesiące i w końcu straciłeś na to jakąkolwiek nadzieję. Odwiedziłeś ją nawet w miejscu pobytu, jednak nic nie osiągnąłeś. Nie zdradziła przyczyny swojego zachowania. Ostatecznie wynająłeś dotychczasowe lokum i zamieszkałeś wraz z dwunastoletnią córką Hanią w prowadzonym przez ojca w Sławie rodzinnym ośrodku wypoczynkowym „Szepty i Szumy”.
„(...) rodzime „włości”. Przystań kiepsko przędła, trzeba to uczciwie przyznać (…) ojciec (…) prowadził tę przystań w staroświeckim stylu, pobierając psi grosz za nocleg zarówno ludzi, jak i łodzi.”
Sprawy zawodowe udało się poukładać, więc pełnisz obowiązki inspektora wschowskiej policji. Choć masz już czterdzieści lat, nadal jesteś pełnym sił witalnych, przystojnym facetem.
„Był postawnym, choć szczupłym mężczyzną (…). Lekko falujące włosy były ciemne i gęste (…). Skronie (…) pokrywała biała niczym śnieg siwizna.”
Powrót do krainy dzieciństwa nie był łatwy. Swojego czasu uciekłeś z niej gnany strasznymi wspomnieniami, wywoływanymi niewyjaśnionymi wypadkami: zaginięciem siostry – Celiny oraz śmiercią nastolatków należących do kręgu Twojego dzieciństwa. Wydarzenia te pozostawiły na Twojej duszy niezasklepione do końca blizny i masz nadzieję, że nie będziesz musiał do tego już nigdy wracać. Starasz się zapomnieć i nie rozmawiasz o tym nawet z tatą, choć czasami znienacka opadają Cię pytania, jakie być może kiedyś będziesz musiał mu w końcu zadać. Konstatujesz, że nie masz najmniejszego pojęcia, skąd ojciec wziął się nad jeziorem Sławskim, ani jaki był przebieg jego życia. Pewne jest tylko, że i on został dawno temu został porzucony przez żonę. Twoja matka pewnego dnia zniknęła i od tej pory nie ma o niej żadnych wiadomości. Dopóki byłeś chłopcem, ojciec karmił Cię bajkami wymyślanymi na temat swojego losu i pochodzenia, ale z biegiem czasu nauczyłeś się rozróżniać kłamstwa od niewygodnej prawdy, choć do niej samej aż do teraz nie zdołałeś dotrzeć w całej pełni.
„Bajki stanowiły nieodłączną część życia ojca, jakby baśniowy wygląd okolicy i jezioro musiały pociągać za sobą pewną mitomanię, w okolicy nazywaną fantazją. Kim ostatecznie byli jednak mitomani: może nieszczęsnymi, niezrealizowanymi romantykami?”
Jeśli kiedykolwiek miałeś realną nadzieję na zaznanie odpoczynku w miejscu, które wybrałeś na przystań, właśnie rozwiały się one niczym gęsta mgła słonecznego poranka. Ledwo się budzisz, a już zostajesz powiadomiony o znalezieniu trupa. Miejscowy wędkarz dostrzega zwłoki leżące na zacumowanej na środku jeziora stacji hydrologicznej i natychmiast powiadamia o tym policję. Gdy schodzisz na jej chybotliwą platformę od razu w oczy rzuca Ci się całkowicie nagie ciało oraz brak jakiegokolwiek narzędzia zbrodni. Denat ma około sześćdziesięciu lat i wygląda na wysportowanego oraz wyjątkowo zadbanego człowieka. Szybko dostrzegasz coś jeszcze – schorzenie anatomiczne o podłożu genetycznym, popularnie zwane lejkowatą klatką piersiową. Cieszysz się, gdyż tego rodzaju ułomność znacząco ułatwi jego identyfikację. Na razie musisz przeprowadzić wszelkie wstępne czynności. Przesłuchujesz świadka, który twierdzi, że wieczorem w pobliżu słyszał pływającą motorówkę z potężnym silnikiem. Gdy zadajesz mu pytanie o ptaki, twierdzi, że nie było ich na stacji już wieczorem. Jeszcze nie wiesz o czym to świadczy, jednak rozumiesz, że to poważna anomalia – na co dzień przesiadują na niej od rana do nocy. Decydujesz, że konieczne będzie sprowadzenie nurków, aby zbadali dokładnie dno pod stacją oraz sprawdzenie czy moment zbrodni nie został nagrany przez wiecznie krążące nad jeziorem drony należące do jego dzierżawcy – Piotra Wariana. Liczysz, że naprowadzą Cię na jakiś trop, w końcu cały czas wiszą w powietrzu. Masz także nadzieję, że szybko znajdą się ludzie, którzy widzieli coś nietypowego. W końcu wszędzie znajdują się tysiące wścibskich oczu. Polecasz swojej współpracowniczce – policjantce Marysi Pełce - zebranie zeznań wszystkich tych osób, które mogą coś o sprawie wiedzieć.
„Szpiegostwo z powietrza, szpiegostwo z wody oraz ostatecznie szpiegostwo z nabrzeża. Wszystko w tych czasach było kontrolowane.”
Ze względu na zakres władzy, odziedziczonej jeszcze po ojcu, Warian zwany jest przez miejscowych “Księciuniem”. Jako jedyny dysponuje też silną motorówką i cała armią patrolujących nabrzeże bezzałogowych statków powietrznych. Znajdujesz go w Gospodarstwie Wędkarskim i od razu wyczuwasz, że nie jesteś zbyt mile widziany, choć przecież kiedyś byliście nawet przyjaciółmi. Z góry informuje Cię, że już przejrzał nagrania zarejestrowane przez maszyny i nic na nich nie ma, a zresztą ich trasy nie pokrywają się z terenami, na których mogło dojść do zbrodni. Odmawia także ich dostarczenia, co oznacza, że będziesz musiał wystąpić o odpowiedni nakaz do prokuratora. Zaprzecza również jakoby wieczorem pływał motorówką. Żegnasz się z nim cierpko, wspominając złośliwie płomienny romans, jaki kiedyś połączył Cię z jego obecną żoną. Cały czas zastanawiasz się, co może znaczyć brak ptaków na stacji hydrologicznej już od wieczora poprzedzającego odkrycie trupa. Rozum dyktuje Ci tylko jedno wyjaśnienie – zostały spłoszone, co oznacza, że morderca musiał czekać w jej pobliżu na swoją ofiarę, a więc była to zbrodnia zaplanowana z zimną krwią, a nie czyn dokonany w afekcie. Wielką nadzieję pokładasz w czynnościach, które Pełka wykonuje w terenie.
„Zawsze ktoś coś widział, takie już było życie w tych małych miejscowościach, gdzie ludzie się obserwowali. Między innymi dlatego niegdyś stąd wyjechał, ale teraz miał nadzieję, że przyda się to niezdrowe wręcz zainteresowanie drugim człowiekiem, bo sąsiad był tu znacznie mniej anonimowy niż we Wrocławiu.”
Idąc przed siebie, natykasz się na zapuszczony pomost, z którego widok rozciąga się wprost na stację. Nosi wyraźne ślady pośpiesznego czyszczenia. Nabierasz przekonania, że to właśnie stąd morderca obserwował zabitego i wyruszył, aby dokonać zabójstwa. Masz więc pierwszy konkretny ślad. Aby znaleźć następne, musisz najpierw przeprowadzić identyfikację zwłok. Tylko w ten sposób będziesz mógł zrekonstruować ostatnie kroki ofiary i odkryć, dlaczego straciła życie. Prowadząc śledztwo, niedostrzegalnie dla samego siebie, zanurzysz się w świat własnej przeszłości, której demony czekają na ujawnienie i sąd na Twoimi dawnymi uczynkami, o których tak bardzo nie chciałeś pamiętać...
„Leon spoglądał w ciemną toń: czy to tędy sprawca dostał się na stację hydrologiczną? Na chłodno planował morderstwo, podglądając ruch na wodzie? Strugi deszczu, który znów zaczął padać, co minutę podnosiły poziom jeziora. Woda kryła tajemnicę tego, co stało się kilkanaście godzin wcześniej.”
„Bogowie małego morza” Jędrzeja Pasierskiego to ciekawy kryminał, pełen silnie akcentowanych wątków obyczajowych. Opisuje śledztwo prowadzone po odkryciu zwłok nieznanego mężczyzny na platformie stacji hydrologicznej, zakotwiczonej na jeziorze Sławskim. Prowadzi je Leon Szeptycki – inspektor miejscowej policji, który po ruinie osobistego życia powrócił na tereny, na jakich spędził całe dzieciństwo. Sam naznaczony jest piętnem rodzinnych tragedii – opuszczony przed laty przez matkę, musi mierzyć się także z zaginięciem siostry oraz owianą zagadkową aurą śmiercią swoich rówieśników, a w końcu własnym rozwodem i samotną opieką nad nastoletnią córką. Czytelnik towarzyszy mu krok po kroku w odkrywaniu tajemnicy morderstwa, spod której, warstwa po warstwie, ukazują się sekrety związane z przeszłością jego samego i innych mieszkańców Sławna, w tym własnego ojca. Powieść od samego początku utrzymana jest w niepokojącym tonie, silnie oddziałującym na wyobraźnię czytelnika. Nowy cykl Pisarza z otwartym zakończeniem jawi się więc definitywnie ciekawie i zaostrza apetyt na dalszy ciąg opowieści. Atmosfera gęstnieje z każdą przewróconą stroną, nieuchronnie zmierzając do nieprzewidywalnego finału, efektownie odsłaniającego cienie przeszłości, jakie ciążą nad teraźniejszością i przyszłością bohaterów. Ich głębokość sięga lat osiemdziesiątych XX wieku, a zaszłe wówczas wydarzenia stają się zaczynem badanej współcześnie zbrodni. Muszę zaznaczyć, że niestety w narrację wdała się pewna doza chaosu - zwłaszcza związana z brakiem klarownego wyjaśnienia meandrów mrocznej przeszłości Szeptyckiego. Wskutek tego, czytający popada w pewną dezorientację, nie mogąc do końca powiązać w spójną i logiczną całość zlepków przemyśleń związanych z retrospekcjami głównego bohatera i ocenić jednoznacznie, w jakim stopniu wpływają na jego teraźniejsze decyzje i jak bardzo ciążą na jego poczynaniach. Nie do końca przekonuje mnie także wyjaśnienie motywów i przebiegu popełnionych morderstw, który znajdują swoje wytłumaczenie dopiero na ostatnich stronach książki i potraktowane są przez Autora zbyt pobieżnie, zważywszy na ich gatunkowy ciężar. Dodam, że postura sprawcy, charakteryzująca się daleko posuniętą tuszą, również nie wskazuje na prawdopodobieństwo tak sprawnego działania, jakie jest przedstawione w powieści. Chętnie się przekonam, czy w kolejnych tomach serii podobne niesnaski znajdą swoje rozwinięcie lub uzasadnienie. Na uwagę zasługuje z kolei styl Pisarza - bardzo staranny, sprawiający wrażenie obcowania bardziej z literaturą piękną niż z kryminałem. Bogate życie wewnętrzne Szeptyckiego zostało przedstawione z wielką drobiazgowością oraz wszelkimi niuansami, charakterystycznymi dla rozbudowanej ludzkiej jaźni. Bohater prowadzi w zasadzie nieustający dialog z własnym wnętrzem, rozpamiętując meandry przeszłości i rozważając wnikliwie wszelkie własne posunięcia, dzięki czemu czytający ma wrażenie przebywania w jego umyśle. “Bogowie...” to ciekawy eksperyment – w mojej ocenie krzyżówka powieści dygresyjnej z kryminałem, mimo kilku niedociągnięć mająca potencjał na zapoczątkowanie bardzo oryginalnego cyklu w rodzimej literaturze. 6/10
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)