Weronika Jaczewska - Niegrzeczny prezes - recenzja patronacka

by - 16:19:00

RECENZJA PATRONACKA! 💗 

Romans biurowy musi mieć to mityczne COŚ, aby znaleźć się pod moimi literackimi skrzydłami. I to właśnie, względem moich preferencji, posiada “Niegrzeczny prezes”, urzekający wieloma motywami. Charyzmatyczny on, o którym w świecie medialnym krąży chmara plotek, zakochuje się pierwszy – a przynajmniej rozpoczyna polowanie na kradnącą jego myśli kobietę i nie ustaje w wysiłkach, by ją zdobyć. Nie jawi się przy tym jednak niemęsko; nie płacze w przypadku niepowodzeń, cechuje się ironiczną wręcz spostrzegawczością, a ciętości ripost mógłby mu pozazdrościć niejeden komik. Bogaty, lecz przy tym cudownie niezblazowany Fryderyk Baker to postać złożona, która skradła moje mroczne serce niemalże od razu, kiedy dostałam propozycję zostania patronem medialnym nowego wydania gorącej powieści Weroniki Jaczewskiej. To właśnie takich męskich sylwetek poszukuję w literaturze określanej mianem kobiecej. Elegancko zadziornych, pewnych siebie na pograniczu przesady, zmierzających do ustanowionego celu choćby skały... wróć, pomimo wszelkich przeciwności. Autorka wielu historii o różnych odcieniach miłości doskonale wie, jak wykreować bohatera, który z powodzeniem może stać się kolejnym książkowym mężem - co zmyślny czytelnik bez dwóch zdań zauważy już po kilku przeczytanych rozdziałach. Do tego przewrotne, niespodziewane zakończenie. Czego chcieć więcej od rozrywkowej powieści, idealnej na letnie czy wiosenne popołudnie? 

Opowieść, jaka była grana już wcześniej, ale opatrzona zupełnie odmienną, niezwykle przykuwającą uwagę szatą graficzną, której interpretację przedstawiam na wizualizacjach... Co chciałby szepnąć Ci na ucho “Niegrzeczny prezes”, chociaż wcale nie powinien tego robić? 😉  

“Tak, to prawda, nie lubię trzymać się ustalonych reguł. Wie o tym cała Europa. Ale lubię to. To sprawia, że żyję.” 

W wieku niespełna trzydziestu lat można mieć dwójkę dzieci i męża - zajmować się domem i tkwić w szczęśliwym małżeństwie. Być szaloną singielką i piąć się po szczeblach kariery. Twierdz, że szklany sufit wcale nie istnieje. Co miesiąc zmieniać partnera a co dwa tygodnie wyjeżdżać na inne egzotyczne wakacje. Albo siedzieć w więzieniu za zamordowanie zadawnionego wroga. 😉 Żadna z tych opcji do Ciebie nie pasuje ani nie jest Twoja. Dziś mija rok, odkąd się rozwiodłaś - i było to jedno z tych widowiskowych rozstań, z całą wyobrażalną ilością przerzucanego ze strony na stronę błota. Udało Ci się wywalczyć mieszkanie, które urządzałaś właściwie sama. Wciąż próbujesz się pozbierać, czego bynajmniej po dziesięciu latach związku nie ułatwiają Ci wciąż otrzymywane, okropne SMS-y od szkalującego Cię za jego rozpad, byłego już męża. Tak, z pewnością jesteś winna tego, że odszedł od Ciebie z młodszą stażystką. Jak kuriozalnie w ogóle to brzmi? Wolisz sobie nie wyobrażać, w jaki przedział wiekowy celowałby, gdyby Wasze obrączki przetrwały do czterdziestki. Z kwaśną miną stwierdzasz, że może lepiej się stało, iż teraz wyszło szydło z worka. Tyle tylko, że mogłoby nareszcie przestać kłuć. Dzisiaj boli Cię jeszcze coś innego i bez dwóch zdań jest to skacowana głowa. Wszystko przez to, że Twoja nieznająca słowa umiar przyjaciółka postanowiła wczoraj wyciągnąć Cię ze śniedziejącej skorupy i wyjść do miasta się zabawić. Skończyło się jak zawsze - wybuchową mieszanką alkoholi i żadną nową znajomością z płcią przeciwną. Przynajmniej w Twoim wypadku. Jak nic spóźnisz się dzisiaj do zajmującej się elektroniką firmy, w której zajmujesz całkiem poważane stanowisko. A to właśnie ten dzień, kiedy ma do niej przybyć nowy prezes. Specjalista znany na całym świecie, z niewiadomej przyczyny przenoszący ogrom wiedzy i doświadczenia na rynku urządzeń elektronicznych do Polski – z Anglii, w jakiej spędził niemalże całe życie. Nikt jeszcze go nie poznał, ale już wszyscy pracownicy przed nim drżą. Ponoć jako szef nie bierze jeńców, o czym z dumą informuje Was zarządzająca marką, azjatycka – a więc i pracoholiczna – kadra. Świetnie. Zapowiada się doprawdy wyjątkowy poranek.  

“Nie martw się, mimo wszystko wydaje się fajnym facetem. Zdystansowanym, aroganckim i z wielkim ego, ale takich lubimy najbardziej, nieprawdaż?” 

Taksówkarz na szczęście mknie do wskazanej siedziby firmy niczym rajdowiec, w związku z czym docierasz do niej punktualnie. Pal licho, że jest Ci jeszcze bardziej niedobrze. W pośpiechu zmieniasz wygodne trampki na eleganckie szpilki i biegniesz do kawiarni po kawę. Przydałoby Ci się właściwie całe jej wiadro. Już masz wziąć pierwszy łyk życiodajnego napoju, kiedy wpadasz na czekającego za Tobą w kolejce, nieuważnego mężczyznę. Wyklinasz, na czym świat stoi, bo straciłaś czas, kofeinę i poplamiłaś bluzkę. Jeszcze bardziej wściekła biegniesz do sali konferencyjnej. Trochę Ci głupio, że obrzuciłaś stekiem przekleństw nieznajomego faceta, ale to definitywnie nie jest Twój dzień. Nie szkodzi, nawet nie zdążyłaś dobrze mu się przyjrzeć. Zakodowałaś tylko, że wprost nieziemsko pachniał. Konstatacja nieco dziwna, lecz nie dla kogoś, kto ma fizia na punkcie perfum. Cóż... już za chwilę będziesz miała okazję poznać pana, który padł ofiarą Twojej frustracji – bo oto w drzwiach staje nie kto inny, jak Twój nowy szef i rozpoczyna żartować z sytuacji mającej przed chwilą miejsce w kafejce. Bledniesz. Równocześnie, kiedy tylko odważasz się podnieść na niego wzrok, nie możesz przestać go podziwiać. Czyżby z Olimpu właśnie zszedł do śmiertelników jeden z bożków? Aj... To się nie godzi, żeby prezentować się tak doskonale! Jesteś przekonana, że za moment zostaniesz widowiskowo zwolniona – a gdy to się nie dzieje, dochodzisz do wniosku, iż chętnie, po raz pierwszy w życiu, nagięłabyś wyznawane zasady. Żadnych romansów w pracy. W ogóle ani jednej nowej poważnej relacji, po rozwodzie masz jakichkolwiek serdecznie dość. Ale to chmurne spojrzenie... Śledzące Cię, choć przecież kierujące się tym samym: zbyt prywatnym znajomościom w firmie mówimy stanowcze nie. Tu liczą się górowanie nad konkurencją, sukcesy i pomysłowość w ulepszaniu działalności. Bez uczuć. Jak to jednak najczęściej bywa, rozum swoje, a serce własne. Fryderyk Baker to zaś guma do żucia dla oczu. 😉I nie tylko... A przy tym definitywnie się do Ciebie przykleiła. Co z tego wyniknie? 

“Nie będę uciekać, jeśli Ty przestaniesz mnie gonić.” 

Do “Niegrzecznego prezesa” mam właściwie jedno zastrzeżenie. Szanowna Autorko – jak można było to zrobić?! Przy tych skrojonych na miarę garniturach, samochodzie godnym pozazdroszczenia do czerwoności, udzielaniu natychmiastowych odpowiedzi w stylu uśmiechniętej zadziornie jednym kącikiem ust żyletki, uroczych żyłkach na rękach, ostrych rysach i półdługich, potarganych włosach jeszcze przebolałabym zachmurzone, niebieskie spojrzenie! Choć nie ukrywam, piwne, zielone lub czekoladowe zrobiłoby o wiele lepszą robotę. Dlaczego jednak, no dlaczego bożyszcze Baker jest blondynem?! Przysięgam, cios w samo serduszko. Na szczęście go nie posiadam, toteż stwierdzę tylko, że “Niegrzeczny prezes” jest niepoprawny więcej niż odpowiednio – a spędzenie fabuły w jego towarzystwie było czystą przyjemnością. W kontrze do niego stoi irytująca postać Leny, dokładnie z rodzaju: i chciałabym, i boję się, przez co ten romans biurowy jest idealnie wyważony. Uwielbiam historie przeciwstawne z jednym bohaterem do wzdychania pozytywnego i drugim - stojącym w całkowitej kontrze. Udanie obserwowało mi się tę eskalującą walkę charakterów. Z każą kolejną przewróconą stroną zastanawiałam się, gdzie kończy się ich pomysłowość - i czy dwa ścierające się ze sobą ognie dadzą finalnie spopielający wszystko pożar, czy jednak postanowią zjednoczyć się we wspólnym ognisku. To była przyjemna literacka przygoda - absorbująca historia w sam raz na lżejszy, rozrywkowy wieczór. Wisienką na torcie z niespodzianką okazało się zakończenie. Bez dwóch zdań nie spodziewałam się tak uśmiechającego zwrotu akcji. Mawiają, że wszystko dobrze, co dobrze się kończy - ja zaś napiszę inaczej. Oczywiście najwspanialsze wszystko, co kończy się najtragiczniej – a dobre coś, co wciąż potrafi zaskoczyć. 😉 Jeśli szukasz klasycznego romansu biurowego z mnóstwem pazura, tenże mój patronat właśnie zaczyna Cię drapać. Szykuj plecki! 😉  

“W życiu nie zawsze wszystko toczy się tak, jak sobie to zaplanujemy. Ale to właśnie takie niespodziewane wydarzenia sprawiają, że na koniec jest co wspominać.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)