Rashid Khalidi - Palestyna: wojna stuletnia. Opowieść o kolonializmie i oporze - recenzja
Palestyna to miejsce absolutnie wyjątkowe na mapie świata. Nie bez powodu przez wyznawców wszystkich trzech wielkich religii monoteistycznych – Chrześcijaństwa, Islamu oraz Judaizmu zwana jest Ziemią Świętą, co stanowi zarówno jej błogosławieństwo, jak i niestety przekleństwo. Z racji położenia, na przestrzeni dziejów była nieodmiennie areną zażartej rywalizacji wielkich imperiów. Zamieszkana została już u zarania ludzkości, czego niezwykle wymowny dowód stanowi odnaleziony przez archeologów ludzki szkielet sprzed miliona czterystu tysięcy lat. Światowy „rozgłos” zyskała jednak dopiero wraz z osiedleniem się na niej żydowskiego Narodu Wybranego po czterdziestoletniej wędrówce podjętej z kraju Faraonów. Szacuje się, że nastąpiło to około 1250 r. p.n.e. Stolicą założonej monarchii Judei w 1004 r. p.n.e. stała się Jerozolima zdobyta przez króla Dawida. Jego syn Salomon zbudował w niej Pierwszą Świątynię i wyniósł swoje państwo na szczyt potęgi. Po jego śmierci rozpoczął się jego szybki upadek, czego symbolem stało się zdobycie miasta w 586 r. p.n.e. przez Babilończyków, którzy jednocześnie dokonali wygnania Ży*dów. Tych z kolei podbili Persowie, jacy zezwolili Izraelitom na powrót, ale nie na niezależność. Zgodzili się także na budowę tak zwanej Drugiej Świątyni. Następnym zdobywcą był Aleksander Wielki, po którego śmierci Palestyna znalazła się pod władaniem Ptolemeuszów z Aleksandrii a następnie Seleucydów. Potem nastąpił krótki okres chaotycznej niepodległości, zakończonej najpierw zależnością a potem wcieleniem do Imperium Romanum. Chcąc wybić się na niepodległość, Żydzi wzniecili wielkie powstanie, krwawo stłumione w latach 66–73 r. n.e. i skutkujące całkowitym zniszczeniem Drugiej Świątyni. Kolejne, które wybuchło w 132 r. n.e., po 3 latach heroicznego oporu, skończyło się katastrofą – nazwę zmieniono z Judei na Syrię Palestinę, zakazano wyznawania judaizmu, a większość ocalałych mieszkańców została wypędzona z prowincji. Od tego czasu datują się wielkie diaspory żydowskie funkcjonujące poza swoją ojczyzną. Potem dawna Judea znajdowała się pod panowaniem Bizantyjczyków, których miejsce w 636 r. n.e. zajęli Arabowie, a następnie Krzyżowcy, którzy zdobyli Jerozolimę w 1099 r. n.e. Już w 1187 r. n.e. Jerozolima ponownie stała się łupem Muzułmanów dowodzonych przez słynnego sułtana Saladyna. W latach 1250–1516 Ziemia Święta znajdowała się pod panowaniem egipskich Mamelków, którzy musieli ustąpić miejsca Otomanom. Turcy sprawowali swoje rządy aż do początków XX wieku. W 1917 roku Jerozolima została zdobyta przez Brytyjczyków w ramach zmagań pierwszej wojny światowej. I od tej właśnie daty notuje się jej historię nowożytną trwającą aż do dzisiaj. Okres ten jest nazywany także wojną stuletnią prowadzoną pomiędzy Żydami a Palestyńczykami, jakiej kolejne odsłony można obecnie oglądać na ekranach telewizorów. Jej opisu podjął się Autor recenzowanej książki. Czy z powodzeniem?
„Pod względem społecznym Palestyna wciąż była krajem zdecydowanie wiejskim, miała charakter patriarchalny i hierarchiczny i taka zasadniczo pozostała do 1948 roku.”
Wraz z nadejściem Anglików zaczął się nowy rozdział w dziejach Palestyny. I bynajmniej nie spokojny, wbrew wielu oczekiwaniom. Pierwsza odsłona konfliktu pomiędzy nacjami nastąpiła w latach 1917 – 1939. Zdecydowaną większość mieszkańców Palestyny stanowili wówczas Arabowie (94%), którzy jednak szybko znaleźli się pod naciskiem licznie przybywających Żydów, niesionych ideami ruchu syjonistycznego. Jego nazwa wzięła się hebrajskiej nazwy Judei, a cel sprowadzał się do konieczności odzyskania na rzecz Narodu Wybranego całego obszaru, jaki zajmował w czasach starożytnych. Już w XIX wieku zaczęły się pierwsze ruchy osadnicze, które miały to umożliwić, jednak aż do 1917 roku miały one w zasadzie marginalne znaczenie.
„Między 1909 a 1914 rokiem przybyło do Palestyny około czterdziestu tysięcy żydowskich imigrantów (…), a ruch syjonistyczny założył osiemnaście nowych kolonii (łącznie w 1914 istniały już pięćdziesiąt dwie).”
Wszystko zmieniło się wraz z ogłoszeniem 2 listopada 1917 roku dokumentu wydanego przez brytyjskiego sekretarza stanu do spraw zagranicznych lorda Arthura Jamesa Balfoura. Wyraźnie wskazywała ona, że Anglia „przychylnie zapatruje się na ustanowienie w Palestynie siedziby narodowej dla narodu żydowskiego i dołoży wszelkich starań, aby umożliwić osiągnięcie tego celu.” Deklaracja ta miała przełomowe znaczenie - dzięki niej ruch syjonistyczny zaczerpnął potężną dawkę wiatru w swoje żagle.
„Z perspektywy syjonistów ich przedsięwzięcie zyskało teraz niezbędne poparcie (…) brytyjskiej potęgi militarnej. (…) Z punktu widzenia mieszkańców Palestyny (…) tekst zadziałał jak pistolet przytknięty bezpośrednio do skroni i oznaczał wypowiedzenie wojny rdzennej populacji przez imperium brytyjskie.”
Kolejnym usankcjonowaniem jego praw stała się rezolucja Ligi Narodów, ustanawiająca na terenie Palestyny mandat brytyjski i potwierdzająca tezy sformułowane przez Balfoura. Określono w niej, że tylko naród żydowski ma historyczne powiązania z Palestyną, którą nazwano jego „siedzibą narodową”, co oczywiście spotkało się z potępieniem ze strony miejscowych Arabów.
„Ruch syjonistyczny (…) został otwarcie uznany za oficjalne przedstawicielstwo żydowskiej populacji w tym kraju. (…) Rzecz jasna, bezimiennej populacji arabskiej nie wyznaczono żadnej oficjalnej reprezentacji.”
Co więcej, nakazywała ona władzom mandatowym ułatwienie imigracji żydowskiej i popieranie „zwartego osadnictwa żydowskiego na tej ziemi”.
„(...) klauzula położyła fundament pod istotny wzrost populacji żydowskiej i przejmowanie strategicznie położonych ziem (...)”
W efekcie szybko nastąpiła radykalna zmiana sytuacji demograficznej – społeczność żydowska osiągnęła w 1926 roku aż 18 % populacji, jednocześnie wykupując od arabskich właścicieli duże połacie ziemi.
Wkrótce pojawił się nowy „game changer” w postaci objęcia przez nazistów władzy w Niemczech, powodujący masowy napływ uchodźców żydowskich z całej Europy. Stanowili oni na ogół element wykształcony, wykwalifikowany i przede wszystkim zamożny oraz zdeterminowany w osiąganiu swoich zamierzeń.
„W latach trzydziestych żydowska gospodarka w Palestynie po raz pierwszy wyprzedziła sektor arabski, a populacja żydowska stanowiła w 1939 roku już ponad 30 procent ogółu ludności kraju.”
Arabska ludność Palestyny, widząc co się dzieje, w końcu postanowiła chwycić za broń – doszło do wybuchu wielkiego powstania w latach 1937-1938. Detonatorem stało się lipcowe memorandum Komisji Królewskiej proponujące utworzenie państwa żydowskiego, obejmującego 17% terytorium kraju, w wyniku czego konieczne byłoby wysiedlenie 200 000 Arabów. Już w październiku cały kraj był w ogniu. Do stłumienia rozruchów Brytyjczycy użyli kilku dywizji piechoty wspieranych przez artylerię, lotnictwo i czołgi, dopuszczając się wielu okrucieństw i znacząco osłabiając arabski ruch wyzwoleńczy. Jednak dopiero w 1939 roku zapanował względny spokój, który trwał do roku 1948, który diametralnie zmienił sytuację na Bliskim Wschodzie. 29 listopada 1947 roku ONZ uchwaliło rezolucję Nr 181 wzywającą do podziału Palestyny na większe państwo żydowskie i mniejsze arabskie oraz ustanowienia w Jerozolimie oraz Betlejem enklaw pozostających pod międzynarodowym zarządem. Zadanie wprowadzenia tego planu w życie otrzymała Komisja Narodów Zjednoczonych ds. Palestyny, która jednak nie rozpoczęła nawet działalności z uwagi na wszczęte niemal natychmiast walki. Społeczność żydowska w pełni zaakceptowała zgłoszoną propozycję, arabska natomiast – zdecydowanie ją odrzuciła i przystąpiła do zbrojnej rozprawy z przeciwnikami. Na swoje nieszczęście zresztą, gdyż poniosła błyskawiczną klęskę w walce z doskonale zorganizowanymi, dowodzonymi oraz uzbrojonymi Izraelczykami.
„(...) źle uzbrojeni i źle zorganizowani Palestyńczycy oraz arabscy ochotnicy, którzy przybyli, żeby im pomóc, doznawali kolejnych klęsk z rąk syjonistycznych organizacji paramilitarnych.”
15 maja ogłoszono oficjalnie powstanie państwa Izrael, które niemal natychmiast zostało zaatakowane przez prawie wszystkie kraje arabskie, na czele z Egiptem, Syrią. Libanem, Transjordanią, Arabią Saudyjską oraz Irakiem. Pomimo tego wojna zakończyła się w 1949 roku całkowitym zwycięstwem Izraela. Na mocy ustanowionego zawieszenia broni państwo to objęło około 78% terytorium Palestyny – o 21% więcej niż było to określone w rezolucji ONZ. Poza jego kontrolą znalazły się: Zachodni Brzeg ze Wschodnią Jerozolimą (pod kontrolą Jordanii) i Strefa Gazy (pod kontrolą Egiptu). Dla arabskiej ludności była to całkowita katastrofa – Nakba.
„Latem 1949 roku palestyńska wspólnota polityczna była zdruzgotana, a większość jej ludności – wykorzeniona. Jakieś 80 procent arabskiej populacji na terytorium, które (…) stało się państwem Izrael, wygnane z domów, straciło swoją ziemię i własność. Przynajmniej siedemset dwadzieścia tysięcy z 1, 3 miliona Palestyńczyków stało się uchodźcami.”
Kolejną odsłoną konfliktu stała się „wojna sześciodniowa” stoczona ponownie z państwami Arabskimi (Irak, Syria, Egipt, Jordania), popieranymi przez ZSRR w 1967 roku. Nieprawdopodobnie wręcz błyskotliwa kampania w postaci uderzenia wyprzedzającego atak zmobilizowanych już w pełni armii przeciwników, przyniosła Izraelowi wielkie zwycięstwo, w wyniku którego włączył do swojego terytorium Strefę Gazy, Judeę z Jerozolimą, Samarię i Wzgórza Golan. Następna wojna „Jom Kipur” wybuchła w 1973 roku. Jej uczestnikami po stronie Arabskiej były Egipt oraz Syria, jednak uzyskały one bardzo duże wsparcie ze strony ZSRR, Iraku, Jordanii, Maroka, Libii, Arabii Saudyjskiej, Tunezji, Sudanu, Kuwejtu, Algierii oraz Korei Północnej. Tym razem, gdyby nie wielki zakres pomocy ze strony USA, Izrael przestałby istnieć. Samo starcie zakończyło się zawarciem rozejmu ponownie korzystnego dla tego państwa. W 1982 roku wybuchła trwająca 3 lata wojna libańska zakończona umiarkowanym zwycięstwem Izraela. W 1987 roku w Strefie Gazy doszło do powstania ludności palestyńskiej, zwanej „pierwszą intifadą”, które trwało do 1991 roku. Druga (Al – Aksa) miała miejsce w latach 2000–2003. W zasadzie nie przyniosły one żadnego pozytywnego rezultatu dla Palestyńczyków, a Izrael do dziś twardą ręką trzyma podbite terytoria.
Warto wspomnieć, że konflikt izraelsko-palestyński nieodłącznie łączy się z działalnością terrorystyczną takich organizacji jak Organizacja Wyzwolenia Palestyny, Fatah czy Hamas, która nie tylko nie przyniosła ich sprawie sympatii świata, ale spotkała się z powszechnym potępieniem i okazała się całkowicie ślepą uliczką. Obecnie Izrael prowadzi szeroko zakrojoną akcję pacyfikacji Strefy Gazy, najwyraźniej dążąc do całkowitej eliminacji tej palestyńskiej enklawy. Co stanie się z jej ludnością pozostaje wielkim znakiem zapytania, jednak prognostyki niestety nie są optymistyczne.
„(...) wciąż nie tracę nadziei, że moje wnuki, których liczba od momentu, gdy ukazało się pierwsze wydanie tej książki (…) będą świadkami (…) trwałego pokoju i zobaczą koniec tej okrutnej wojny.”
Wszystko to i wiele, wiele więcej znajdziesz w recenzowanej książce - mój opis ogranicza się jedynie do ogólnego zarysowania problemu.
„Palestyna. Wojna stuletnia. Opowieść o kolonializmie i oporze”, którą napisał Rashid Khalidi to bardzo obszerna analiza konfliktu izraelsko–arabskiego, toczącego się od 1948 roku na obszarze tak zwanej Ziemi Świętej. Amerykańsko–palestyński historyk i emerytowany profesor Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku szczegółowo opisuje jego przyczyny, przebieg oraz skutki, czyniąc na tej kanwie szereg ciekawych dygresji i spostrzeżeń. Interesującym zabiegiem jest wplecenie wątków opartych na osobistych przeżyciach Autora oraz członków jego rodziny i przyjaciół, którzy czynnie uczestniczyli w wielu wydarzeniach będących przedmiotem książki. Dzięki temu czytelnik uzyskuje relacje o ich istocie niejako z pierwszej ręki. Praca napisana jest w gawędziarskim stylu, pozbawionym naukowo-historycznego zadęcia. Podzielona jest na sześć przejrzyście rozplanowanych rozdziałów i opatrzona bardzo obszernymi: wstępem, zakończeniem i posłowiem. Zawiera też rozbudowane przypisy. Styl Pisarza charakteryzuje się lekkością i niewątpliwą swadą, przy zachowaniu powagi należnej opisywanym, przejmującym przecież zagadnieniom, tak strasznym w swojej wymowie. Z kart pracy wyziera groza, jaką charakteryzuje się ten stuletni już prawie rozdźwięk, w którym dwa narody wydzierają sobie ziemię o powierzchni nieco ponad 20 000 km², a więc niewiele większym od województwa kujawsko-pomorskiego, rosząc ją hektolitrami wylanej krwi i nasycając bezbrzeżnym cierpieniem.
Jak wszystko na to wskazuje, z tego klinczu nie ma dobrego wyjścia, które nieodmiennie przybiera tragiczny obrót. Pozostaje więc mieć jedynie nadzieję, że kiedyś ziszczą się oczekiwania Autora, zawarte w ostatnim cytacie. Niewątpliwym minusem tej propozycji literackiej jest całkowicie jednostronne ujęcie prezentowanego tematu. Tak naprawdę zawiera ona punkt widzenia jedynie arabskiej strony konfliktu, a sam Autor nie ustrzegł się niestety od niewłaściwych ocen, przeinaczania faktów i znamiennych przemilczeń. Jest ich tak wiele, że nie jestem wstanie wypunktować wszystkich, więc ograniczę się do najważniejszych i najbardziej rzucających się w oczy. Autor wielokrotnie skarży się na wpływy syjonistów w rządach zachodniej Europy, sugerując między wierszami istnienie czegoś w rodzaju spisku żydowskiego i białego człowieka przeciwko Arabom. Lekceważy tym samym fakt, że dla ówczesnych Chrześcijan Palestyna była po prostu ziemią Izraela jako narodu wybranego, który miał pełne prawo do jej części, tym bardziej, że stanowił ponad 30 % jej populacji. Poza tym osadnictwo syjonistyczne opierało się na wykupie ziemi od palestyńskich właścicieli, którzy sprzedawali ją całkowicie dobrowolnie, otrzymując w zamian odpowiednią zapłatę. To sami Arabowie umożliwili więc jego błyskawiczny rozwój. Po drugie – zaproponowany przez ONZ podział Palestyny w 1948 roku na dwa państwa był bardzo umiarkowany. Żydzi wyrazili na niego pełną zgodę, zaś odpowiedzią Arabów były zbrojne napady na ich skupiska, zmierzające do całkowitej fizycznej eksterminacji. Po ogłoszeniu powstania państwa Izrael, stało się ono niezwłocznie przedmiotem agresji niemal wszystkich państw arabskich, których hasłem stało się teza o bezlitosnym „zepchnięciu Żydów do morza”. To w wyniku ich całkowitej militarnej klęski utworzono zasadniczy trzon obecnego terytorium Izraela, które zostało zdobyte z bronią w ręku i w warunkach zdecydowanej przewagi nieprzyjaciela. Co stałoby się z jego mieszkańcami w razie zwycięstwa przeciwników, chyba nie trzeba pisać. O tym wszystkim Autor wspomina tylko półgębkiem i bardzo pobieżnie, serwując czytelnikowi jedynie półprawdę. Po trzecie – wbrew temu co pisze Autor, w 1967 roku państwa arabskie ponownie szykowały się do napaści. Posuwa się on nawet do zaprzeczania, aby takie wydarzenie miało miejsce, co jest już oczywistą nieprawdą. W każdym z nich ogłoszono bowiem pełną mobilizację a wojska posunęły się ku linii granicznej.
Uderzenie wyprzedzające Izraela zastało je w trakcie przegrupowań, co skutkowało błyskotliwym zwycięstwem. Pisarz całkowicie przemilcza przy tym, że w świecie arabskim powszechnie i bez żadnych ogródek głoszone było hasło: „Cel, jaki nam przyświeca – to całkowita zagłada Izraela!”. 31 maja iracki prezydent Abd ar-Rahman Arif powiedział nawet: „Obecność Izraela to pomyłka, która musi być naprawiona... Nasz cel jest jasny – zmieść Izrael z mapy”. O tym wszystkim w książce ani słowa. O kolejnej wojnie w 1973 roku Pisarz również nie wspomina, a przecież była to już trzecia potężna agresja wymierzona przeciwko Izraelowi, prowadzona zresztą pod tymi samymi wezwaniami. O mały włos by się nie powiodła, czego skutkiem byłaby zagłada Żydów. Dodać można, że przegrane trzy wojny napastnicze zawsze mają konsekwencje w postaci utraty terytorium przez agresora i nigdy w dziejach nie było inaczej. Izrael nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Co szczególnie przykre, Autor nie potępia jednoznacznie aktów terroru, jaki stosowały organizacje stawiające sobie cel „wyzwolenia Palestyny”, określając je jako „zbrojne działania zewnętrzne”. Ubolewa jedynie, że w ich wyniku przypięto Palestyńczykom łatkę „terrorystów”. Ani słowa o masakrze izraelskich sportowców podczas letnich igrzysk olimpijskich w Monachium w 1972 r., kiedy to członkowie palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień wzięli za zakładników 11 z nich, mordując ich następnie z zimną krwią. Nie wspomina też o porwaniu włoskiego statku wycieczkowego „Achille Lauro" przez „bojowników” Frontu Wyzwolenia Palestyny w 1985 roku, groźbach jego wysadzenia w powietrze i zastrzeleniu żydowskiego pasażera poruszającego się na wózku. O innych tego rodzaju czynach, w postaci porwań samolotów, wysadzaniu się przy użyciu materiałów wybuchowych w zatłoczonych autobusach, restauracjach i kawiarniach, zamachach przy użyciu samochodów rozjeżdżających przypadkowych przechodniów, również czytelnik się nie dowie. Autor nie wspomina także o fanatyzmie religijnym wielu Arabów, którym Allah każe zabijać niewiernych w ramach prowadzonej świętej wojny - „Dżihadu”. Wręcz zaprzecza istnieniu takiego zjawiska, by w pewnym momencie wtrącić, iż: „W ten sposób zabite zostały dwie nauczycielki (…), a także Dżihad, jedenastoletnia siostrzenica Kasima.” Imię raczej niezbyt wskazuje na pokojowe zamiary. W świetle opisów Autora ludność Arabska występuje wyłącznie w roli pokrzywdzonych, niewinnych ofiar izraelskiego terroru, co nie odpowiada prawdzie historycznej. Nie zmienia to faktu, że ciekawie było poznać odmienny, skoncentrowany na jedną stronę punkt widzenia owej problematyki wojennej, której postrzeganie zawsze zależy od przedstawiającego. Z minusem – 7/10.
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)