Szymon Mandrak - Wrócił? - recenzja

by - 17:14:00


Masz wspomnienie, które ukrywasz głęboko w swoim wnętrzu. Jest tylko Twoje, zwłaszcza gdy zapada noc. Skrada się wtedy podstępnie wprost do umysłu, ogarniając go ciemnością i przerażeniem. Wówczas z ust wydobywa się skowyt, a skóra rosi zimnym potem. Nie możesz go strząsnąć, utopić w mrokach niepamięci. Nie pragniesz go wywoływać, a jednak towarzyszy Ci nieodmiennie od dwunastego roku życia. Ale czy może być inaczej? Żaden człowiek w takim wieku nie powinien widzieć i przeżywać tego, co Ty. A jednak los zdecydował, że nałoży na Ciebie ciężar, który niesiesz do dzisiaj. Przed Tobą po raz kolejny rozpościera się widok tego strasznego wakacyjnego dnia 2002 roku. Wszystko zaczęło się niewinnie i nic nie wskazywało, że dojdzie do takiej tragedii. Jak to często bywało wcześniej, graliście w piłkę nożną na szkolnym boisku. Cała paczka starych przyjaciół – Ty, Eryk, Robert zwany „Snajperem”, jego młodszy brat Mikołaj i paru innych. Nie byłeś utalentowanym sportowcem, więc jak zwykle stałeś na bramce. W pewnym momencie kopnąłeś piłkę tak mocno, że wylądowała aż w parku, który leżał za niewielką rzeczką. W takich sytuacjach zasada była jedna – winowajca musi po nią pójść. Ponieważ wcześniej skręciłeś kostkę, podjął się tego Mikołaj, który darzył Cię szczególną sympatią. Szybko pokonał ogrodzenie i zniknął z widoku. Chwilę później bardzo blisko uderzył piorun, jakby zwiastując przyszłe wydarzenia. W oddali spostrzegliście słup dymu – zaczął się palić jakiś budynek. Przy wtórze strażackich syren rzuciliście się w jego kierunku. W tak spokojnej wsi jak beskidzka Solna, takie wydarzenie to nie lada gratka. Gdy wróciliście na boisko, zastaliście tylko samotnie stojący rower Mikołaja. Zaniepokojeni poszliście szukać jego właściciela w parku. Poruszałeś się na przedzie. Gdy dotarłeś do mostka, zacząłeś głośno wołać przyjaciela, ale odpowiadała Ci głucha cisza.  Wkrótce Snajper dostrzegł piłkę leżącą w pobliskich krzakach. Żołądek skurczył Ci się z niepokoju - wiedziałeś już, że musiało się stać coś złego. Ale nie przypuszczałeś, że to, co wkrótce zobaczysz, będzie aż tak przerażające. Gdy weszliście do parku, znaleźliście bluzę i but, a chwilę potem rozbryzgi krwi na kamieniach. Wtedy coś rzuciło Ci się w oczy. 

„Odwrócił głowę od chłopaków i kiedy spojrzał w stronę mostka, coś przykuło jego uwagę. Z początku zobaczył jakąś jasną plamę, chyba materiał (…). Ruszył w tamtym kierunku, czując, że nogi uginają się pod nim, jakby były zrobione z plasteliny. (…) Lodowaty dreszcz przerażenia przenikał jego ciało raz po raz, powodując coraz to silniejsze drżenie rąk.” 

Z drewnianej kładki zwisało przywiązane do niej skórzanym pasem strasznie okaleczone ciało chłopca. Padłeś na kolana, wydając z siebie skowyt przerażenia. Otumaniony, rejestrowałeś wszystko, co działo się wokół, ale zupełnie nic nie czułeś. 

„Po chwili nakrył głowę rakami i rozryczał na dobre, wiedząc, że właśnie coś się skończyło. Dzieciństwo i beztroska, złudna świadomość, że świat to bezpieczne i przyjazne miejsce, pełne wspaniałych przygód i mnóstwa radości – to wszystko posypało się niczym domek z kart. (…) Ogarnął go mrok, który czai się poza kolorową, radosną bańką, zwaną szczęśliwym dzieciństwem.” 

Dwadzieścia jeden lat później powracasz z Krakowa do rodzinnej miejscowości. Obok Ciebie w samochodzie siedzi Twój syn – Franek. Jakiś czas temu wziąłeś rozwód ze swoją żoną Justyną, przy czym związek rozpadł się z Twojej wyłącznej winy, co przyznajesz z wielkim ubolewaniem. Częściowo odnowiłeś już dom, w jakim kiedyś mieszkałeś. Pozostały do odświeżenia jednie: korytarz i Twój dawny pokój. Zamierzasz dokonać tego z chłopcem, gdyż uważasz, że przyda mu się takie doświadczenie. Masz z nim tu spędzić całe dwa tygodnie wakacji i chcesz, żeby zapamiętał ten czas do końca życia. Planujecie się świetnie bawić i zadzierzgnąć silną więź, która obecnie jest, mimo wszystko, dość wątła. Przecież zdecydowaną większość czasu spędza z matką. A ośmioletni młodzieniec potrzebuje ojca, którego jej nowy partnerPatryk - nie jest w stanie zastąpić. Cały czas masz nadzieję, że kiedyś znowu będziecie tworzyć rodzinę, gdy udowodnisz, że jesteś dobrym, odpowiedzialnym rodzicem i można na Tobie polegać. Ciężko pracujesz jako taksówkarz, starając się zapewnić swojemu dziecku utrzymanie na odpowiednim poziomie. 

„Mężczyzna nadal kochał Justynę i choć wiedział, że wszystko spieprzył i stracił ją na zawsze, wciąż chciał wierzyć, że ich drogi jeszcze się zejdą. Poza tym Franek potrzebował ojca – prawdziwego ojca, a nie tego dupka, jakim według Wiktora był Patryk – nowy facet jego byłej żony.”  

Po przyjeździe pierwsze dwa dni spędzacie przy pracy, objadając się zapiekankami, pizzami oraz innymi zakazanymi w domu Franka smakołykami. Odwiedzacie też Eryka - Twojego towarzysza z dziecięcych lat i jednego ze świadków śmierci Mikołaja. Po tym wszystkim bardzo się do siebie zbliżyliście i zostaliście najlepszymi przyjaciółmi. Życie Was rozdzieliło, a teraz odnaleźliście się ponownie po tak wielu latach. Wszystko więc znakomicie się układa i masz nadzieję, że tak pozostanie. Wyjazd z synem okazuje się bardzo owocny; łapiecie wyjątkowy kontakt. Dobra passa szybko jednak się kończy. Wszystko zaczęło się od niewinnej obietnicy, że pójdziecie pograć w piłkę na szkolne boisko. Gdy Franek zaczyna domagać się jej spełnienia, przypominasz sobie, że powiedziałeś starszemu już sąsiadowi, że pomożesz poprzycinać rosnące w jego ogrodzie tuje. Pan Karol jest miłym człowiekiem i nie chcesz go zawieść. Dzieciak jednak nawet nie chce słyszeć, aby odłożyć zabawę do jutra. Dąsa się i przestaje odzywać. Wpadasz więc na pomysł, że pójdzie z piłką sam a Ty za godzinę do niego dołączysz. Wydaje Ci się to rozsądne, w końcu co może pójść nie tak? To niedaleko – zaledwie 10 minut drogi, a Solna to spokojne i całkowicie bezpieczne miasteczko, pełne przyjaznych mieszkańców.  

„Przecież ośmiolatek to już nie malutkie dziecko, prawda? Wiktor był też świadomy, że jego syn, mimo młodego wieku, jest rozsądny i inteligentny i raczej nie wpakuje się w żadne kłopoty. Jeśli obieca, że pójdzie prosto na boisko, to raczej pewne jest, że tak zrobi.” 

Po skończeniu pracy, gospodarz zaprasza Cię jeszcze na jedno piwo. Idziesz, gdyż głupio Ci odmówić, potem jednak czym prędzej zmierzasz w kierunku boiska. Gdy do niego docierasz, nigdzie nie widzisz swojego syna. Zaczepiasz grupkę młodzieży grającą w koszykówkę, ale wyrostki twierdzą, że żadnego chłopca tu nie było. Wracasz więc co tchu do domu, mając nadzieję, że Franek w tym czasie tam dotarł. Jednak i tu go nie ma. Co gorsza, także pan Karol go nie widział. Powoli, ale nieuchronnie zaczynasz wpadać w panikę. 

„Wiktor (…) pośpiesznie ruszył w kierunku głównej drogi, czując, jak poziom strachu wewnątrz niego z każdą chwilą narasta.” 

Ponownie wracasz na boisko, potem odwiedzasz sklep oraz pizzerię, wypytujesz także napotkanych ludzi. Wszystko bez skutku. W końcu postanawiasz zadzwonić na policję. Szybko zjawia się dwoje funkcjonariuszy, angażujących psa tropiącego, jednak ten gubi ślady przy sklepie. Wniosek jest jeden – chłopiec wsiadł do jakiegoś samochodu. Jasne jest tym samym, że musiał zostać porwany. Wkrótce przyjeżdża Twoja była żona wraz z nadętym Patrykiem. Jego bezczelność sięga tak daleko, że zaczyna sugerować, iż to Ty stoisz za porwaniem syna, rzekomo starając się o odseparowanie go od matki. Na razie nie masz siły się z nim rozprawić po męsku – pozostawiasz to na później. Serce podchodzi Ci do gardła, gdy we własnym umyśle zadajesz sobie ze zgrozą pytania, których nigdy nie chciałbyś usłyszeć – czy to możliwe, że On wrócił? Czy zwyrodnialec, który zamordował tak bestialsko 21 lat temu Twojego przyjaciela Mikołaja, tym razem zabrał się za Franka? Wszak nigdy go nie złapano...  

„Czasem wystarczy moment, by nasze mroczne „ja” obudziło się z głębokiego snu i przejęło kontrolę. Granica między byciem zbrodniarzem, a nie-zbrodniarzem wcale nie musi być tak duża, jak zwykło się nam wydawać.” 

„Wrócił?” Szymona Mandraka to całkiem interesujący thriller, pełen zaskakujących zwrotów akcji. Jego narracja prowadzona jest naprzemiennie i dwutorowo. Jej część dotyczy wydarzeń z 2002 roku, kiedy to w beskidzkiej wsi Solne doszło do przerażającego zabójstwa dwunastoletniego chłopca, przy czym zwyrodnialca, który się tego dopuścił nigdy nie wykryto. Druga rozgrywa się w 2023 roku i opisuje sytuacje związane z zaginięciem Franka – ośmioletniego syna Wiktora, jakiego przyjaciel padł ofiarą morderstwa przed dwudziestu jeden laty. Zrozpaczony ojciec zadaje sobie oczywiste pytanie, czy jego sprawca ponownie uderzył, a wydarzenia jakich był świadkiem nie zostaną powtórzone w nowych okolicznościach. Akcja powieści rozwija się dynamicznie - zaskakuje czytającego przebiegiem zwłaszcza pod koniec, kiedy wydarzenia nabierają gwałtownego przyśpieszenia, zmieniając się wręcz jak w kalejdoskopie. Trzeba przyznać, że finał przypomina trzęsienie ziemi o niespodziewanych skutkach i tragicznym wydźwięku. Jednym z najważniejszych wątków książki Mandraka jest trauma, jaką przeżywa główny bohater, co rzutuje na całe jego późniejsze życie i dokonywane wybory. Dawne morderstwo właściwie „rozlewa” się na wszystkich, którzy znaleźli się w jego „polu rażenia” - nie wyłączając mieszkańców wioski. Sama zbrodnia, co Autor wyraźnie uwypukla, przynosi zagładę nie tylko bezpośredniej ofierze, ale także wszystkim najbliższym, całkowicie niszcząc szczęśliwą niegdyś rodzinę na wzór „Zagłady domu Usherów” Edgara Allana Poe. Pisarz nie stroni także od zadawania pytań, co czyni człowieka zbrodniarzem czy po prostu złym według przyjętych norm oraz jakie są mechanizmy psychiczne, które do tego wiodą. Analizuje też, jak ogromny wpływ na ludzki los mają z pozoru mało istotne decyzje, odciskające się dramatami i niezatartym piętnem na całym życiu. Do minusów zaliczam pewną dezynwolturę w kreowaniu wydarzeń - prawdopodobieństwo wystąpienia niektórych jest z punktu widzenia zasad logiki i rachunku prawdopodobieństwa mało możliwe. Przykład? Decyzja ojca o wysłaniu ośmioletniego syna w samotny marsz na boisko szkolne. Żaden rozsądny rodzic na coś takiego nie wyraziłby zgody a tym bardziej nie uczyniłby tego ktoś, kogo obciążają wspomnienia morderstwa przyjaciela dokonanego w tej samej miejscowości przez zabójcę, którego nigdy nie ujęto. Oprócz tego nagromadzenie dość horrendalnych incydentów, zwłaszcza wieńczących książkę, budzi wrażenie przesadnej karkołomności akcji – mam wątpliwości co do realności takiego właśnie jej osadzenia w rzeczywistości. Dialogi bywały nieco zbyt sztywne - skupiłabym się także na oszlifowaniu całej warstwy językowej, by uczynić ją płynniejszą. To jednak całkiem dobry, wciągający thriller, napisany przez młodego Autora. Czekam na kolejny. 6/10. 

“Dopiero teraz zrozumiał okrutną prawdę, że wszystko, co nas otacza, stanowi jedynie przemijającą marność.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)