• Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca

Opowiadam historie o historiach. Recenzuję literaturę - bo życie jest sztuką.

Opowiedz na głos swój amerykański sen. Opraw go w detale z marzeń, okraś szczyptą inteligentnego humoru i otocz życzeniem z sennych bajań. Opisz, wykorzystując cały literacki talent. Korzystaj tylko z celnych słów, ozdobniki są zbędne, by ktoś tak biegle władający zdaniami przykrywał posiadany kunszt. A potem, przez całe dekady, obserwuj pilnie, lecz coraz mniej trwożnie, jak mistyk przemienia się w cynika, Twój amerykański sen w koszmar - a amerykański koszmar w amerykańskiego kaca. Nie wykrzywiaj twarzy, gdy dostrzeżesz wszystkie te amerykanizmy i amerykańskości, marne - choć dawniej jawiły Ci się wielkie i wzniosłe. To te małe rozczarowania, gnuśności, zawody i żale stworzyły Twoją twórczość. Ciebie. Odrzutka i outsidera. Poetę brudu i alkoholu. Prozaika kreślącego na znalezionych, porwanych kartkach raporty z samego dna. Zbuntowanego przeciw społeczeństwu i innym pisarzom. Tego, który stał się ikoną Beat Generation, awangardowego ruchu literacko-kulturowego, propagującego indywidualizm o anarchistycznych nutach. To Ty frustracje potrafiłeś przekuć w coś, co przetrwa dłużej niż Ty sam - nurt, określany mianem brudnego realizmu bez upiększeń oraz literackiego marginesu. Treści o kurtyzanach, życiowych nieudacznikach z nieogolonymi twarzami wciąż zanurzonymi w alkoholu, fetorze niewietrzonych mieszkań, spoconych ciał, przegranych zawodowo robotnikach i najtańszych nalewkach. Charles Bukowski - ten, który obnaża ohydę i porażkę jako to, co w człowieku jest stanem naturalnym. Próżno to nazwać fatalizmem, wszak spostrzegawczy wezmą tę tezę za światły realizm. Ty także dysponowałeś niezwykłym darem obserwacji, dzięki jakiej Twoje zapiski okazywały się wstrząsająco trafne - choć często okraszone dozą sarkastycznego humoru, rozbrajającego banał codzienności podanej w krzywym zwierciadle. Czasem prawdy o świecie głosiło Twoje alter ego - hazardzista, cyniczny pisarz i pijak w jednym. Maska? A może najlepszy z autoportretów? Jaką prawdę odsłania zbiór wyjątkowych opowiadań “Dzwon nie bije nikomu”? 

16:15:00 No comments

THRILLER ROKU? Z pewnością jeden z najlepszych, jakie miałam okazję przeczytać. A przy tym najsilniej klaustrofobiczna atmosfera, potęgowana eskalującym napięciem, z którą się zetknęłam. “W głębinie” szczyci się także oryginalnie zaserwowaną konstrukcją tykającego zegara. Uwięzieni w ciasnej komorze ciśnieniowej nurkowie głębinowi mają bowiem świadomość, że niezależnie od tego, co dzieje się w jej środku, nie będą mogli jej opuścić przed dekompresją. Kiedy po tragicznych wydarzeniach, jakich byli świadkami, pozostaje do niej już tylko kilka godzin... okazuje się, że z dużą dozą prawdopodobieństwa nikt nie wynurzy się na powierzchnię żywy. Nie wiadomo również, skąd napływa nieuchwytne zagrożenie. Majstersztyk pod każdym względem! Pomysł niewtórny i sprezentowany czytelnikowi w widowiskowy sposób. Podtrzymuję tezę, na której postawienie poważyłam się w jednej z przeszłych recenzji. Brytyjczycy są niekwestionowanymi mistrzami malowania słowami thrillerów, od jakich nie można się oderwać. Nieznany mi wcześniej Will Dean jest zaś artystą emocji. Choć czytam niezliczoną ilość mrocznych książek, dawno nie czułam się tak... pięknie zagrożona podczas lektury. Nie tylko dlatego, że nie umiem pływać, odczuwam lęk niewielkich przestrzeni zamkniętych a wodne stworzenia, które w większości pozostają niezbadane, napawają mnie przerażeniem. Przede wszystkim z uwagi na klimat oddany narracją tak, że poznawana rzeczywistość odmalowuje się przed oczyma i wciąga głęboko pod wodę - tak że walka o nabranie oddechu konkuruje z chęcią poznania dalszej części fabuły. Ciemność, groza i morskie kipiele chwytają w objęcia fal a później próbują porwać na samo dno. Sto metrów pod powierzchnią toni, gdzie nie dociera światło, budzą się zaś najgorsze z demonów. Te, które czają się w Twojej głowie... Pamiętaj, że gdy zaatakują, nie zjawi się nikt, kto mógłby Ci pomóc. Sześcioro nurków - pięciu mężczyzn i jedna kobieta - stłoczonych na zabójczo niewielkiej przestrzeni. Jej przedwczesne otwarcie to pewna śmierć. Lecz ta może się kryć także w środku... 

17:12:00 No comments

To uczucie, kiedy wsiąkniesz w jeden z literackich światów tak bardzo, że zanim zdążysz się zorientować, okazuje się, że to już VII tom opowieści - bezcenne! A właściwie tym droższe, iż dzięki wieloczęściowej przygodzie masz przyjemność obserwować, jak Autor rozwija narrację, zwichrowaną rzeczywistość bohaterów z pogranicza baśni i koszmarów oraz własny warsztat pisarski. To bez wątpienia jedno z najbardziej ważkich doświadczeń, które towarzyszą recenzentom.  

Mam też dla Ciebie doskonałą wiadomość. Choć Adam Ciesielski rozpoczął twórczą przygodę na platformie Wattpad, każdą z powieści w cyklu “Szach i krew” możesz już znaleźć w Empiku - zarówno w formie e-booka, jak i audiobooka. 7. czeka na Ciebie pod linkiem: https://www.empik.com/szach-i-krew-vii-ciesielski-adam,p1687087889,ebooki-i-mp3-p 🔥 

Zanim jednak zajrzysz na stronę internetową, przekonaj się, jakie przygody spotkają Cię tym razem za dwoistą okładką. Jeśli się weźmie pod uwagę to, iż główna bohaterka wciąż nie może pozbyć się na dobre mrocznego alter ego, myślę, iż pomysł na ten projekt graficzny zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Świetnie oddaje charakter historii Ciesielskiego, ale w mojej optyce ma także bardziej uniwersalne przesłanie. Całkiem wiernie obrazuje również ludzką naturę. Tę, w jakiej na jednym z ramion człowieka przysiada białoskrzydły anioł, podszeptując prawe wybory. Na drugie zaś, często nieproszony, zakrada się odziany w czerń i cienie jegomość, który nieustannie kusi i namawia do złego. Zdarza się, że zdradliwe byty wdają się w bijatykę. Czasem najistotniejszą - o duszę i tę jedną, jedyną rzecz, jaka przesądzi o jej dalszym losie. Rozważania czysto teoretyczne i takież dywagacje spod ciemnej gwiazdy - moja już od dawna ma właściciela. 😉 Aczkolwiek w fabularne pojedynki szachowe nadal wdaję się z równie wielką przyjemnością... Czy “Szach i krew VII” będzie oznaczało sławetne “szach i mat”? 

01:43:00 No comments

Pora na drugi i najpewniej ostatni tegoroczny test jakości Grincha, który zdecydował się sprawdzić poziom wybranych świątecznych powieści. 😉 

Nastał dzień, na który tak długo czekałaś. Choć przygotowywałaś się do niego od dawna, masz tremę. W końcu otwarcie pierwszej cukierni w miasteczku to nie lada wyzwanie i zarazem wielkie wydarzenie. Na szczęście poznałaś już wszystkich mieszkańców i wiesz, że są bardzo życzliwi, więc na pewno nie sprawią Ci przykrości. Nie było to trudne, gdyż jest ich zaledwie sześćdziesięciu - a każdy z nich jest dumny ze swojego zakątka na Ziemi o dźwięcznej nazwie Niedźwiedzia Łapa. Powstał zaledwie wiek temu, choć pierwsi osadnicy, jacy do niego przybyli, zostali zaatakowani przez wielkiego, wściekłego niedźwiedzia, który próbował ich przegonić. Odważnie zdecydowali się jednak wrócić i wybudować domy. Kolejne pokolenia żyją tu w pełnej harmonii, chociaż do teraz pomiędzy osiadłymi krąży legenda o olbrzymim misiu, jaki mieszka w pobliskiej kniei i tylko czeka na okazję, by powtórzyć dawny wyczyn. Tak, czy inaczej, całkiem niedawno i Ty stałaś się mieszkanką tej uroczej osady. Przywiały Cię do niej wiatry dość burzliwej życiowej drogi. Nikt nie wie o jej szczegółach, a Ty nie zamierzasz ujawniać pilnie strzeżonego sekretu. Przynajmniej na razie - może kiedyś przyjdzie na to pora. Na pewien czas, dopóki nie staniesz na własne nogi i nie będzie Cię stać na wynajęcie lub kupno własnego mieszkania, zatrzymałaś się u Zdzisi. To mama trzech pełnoletnich córek: Zosi, Basi i Kasi, a także dobra dusza miasteczka. Uwielbia udzielać porad, i choć często ingeruje w cudze losy, to jednak czyni to z takim wdziękiem, że nikt nie ma o to pretensji. Z wyjątkiem Oliwiera, samotnika w średnim wieku, którego zresztą nie lubi i uważa za aroganta oraz prostaka. Twoje zdanie o tym człowieku jest zupełnie inne, lecz spostrzeżenia zatrzymujesz dla siebie, aby nie narazić się gospodyni. 

18:36:00 No comments

Wprawdzie nie słyszałeś głosu córki od paru miesięcy, jednak, gdy tylko się odezwała, od razu rozpoznałeś, że jest przerażona. Zadzwoniła w najgorszym momencie, gdyż właśnie byłeś u swojej przełożonej. Nie powinieneś odbierać, ale to zrobiłeś, wiedziony dziwnym przeczuciem. Dobiegł Cię jej roztrzęsiony szept - proszący o pomoc i twierdzący, że obok leży martwy z jej winy mężczyzna. Wyznanie zakończyło się intensywnym szlochem, więc poprosiłeś tylko, aby wysłała pinezkę z lokalizacją, dzięki której będziesz mógł ją odnaleźć, po czym się rozłączyłeś. Jesteś doświadczonym policjantem, zatem wiesz, że każda rozmowa czy aktywność w komunikatorze zawsze pozostawia ślad. Dzięki tego rodzaju wydawałoby się nieuchwytnym poszlakom ująłeś wielu przestępców, dlatego jesteś ostrożny. Tembr głosu Basi sprawił, że czujesz się zaniepokojony jak nigdy. Nikomu niczego nie tłumacząc, bez słowa wychodzisz z komendy. Odwracasz twarz, aby partnerzy nie dostrzegli kłębiących się w Tobie uczuć. Wsiadasz do samochodu i gorączkowo wpatrujesz w ekran telefonu. Wreszcie rozlega się upragniony dźwięk - córka przesłała lokalizację. Konstatujesz, że wskazany punkt znajduje się na zupełnym odludziu, godzinę drogi od Warszawy. Nie ma tam żadnych zabudowań, tylko drzewa i łąki. Uruchamiasz silnik i ruszasz z piskiem opon. Całą siłą woli powstrzymujesz się, aby nie pędzić na złamanie karku. Powierzchnia drogi jest śliska, co zmusza Cię do prowadzenia z wielką rozwagą i bez nadmiernej prędkości. Gorączkowo myślisz o całej sytuacji. Z Basią nie utrzymujesz zbyt serdecznych stosunków - dawno już się od siebie oddaliliście. Skoro szuka u Ciebie pomocy, musiało zdarzyć się coś strasznego... 

16:26:00 No comments

TO ISTNIEJE! 🔥 Tak oto na koniec iście ognistego roku zmaterializował się Święty Graal. Przed Tobą najlepsza, najbardziej niewtórna i bawiąca do łez postać detektywa w polskiej literaturze! Zapomnij o gnuśnych śledczych z tragiczną przeszłością i byłą żoną na koncie. Puść w niepamięć niechlujnych alkoholików, którzy nieestetycznie nadużywają wszelkich nielegalnych substancji, lecz wciąż mają umysł ostry niczym brzytwa. W kapitalnej opowieści (która ma sporą szansę zyskać tytuł DEBIUTU ROKU w moim prywatnym rankingu) Jacek Chlewicki zdecydował się na krok ryzykowny - i sprezentował czytelnikom coś, czego jeszcze nie było. Kreację ex-policjanta... toczonego nerwicą natręctw ze skrajnym pedantyzmem oraz byciem skończonym narcyzem na czele. Nie potrafisz sobie tego wyobrazić? Ja również początkowo byłam do tego pomysłu sceptycznie nastawiona (gdzie tam na miejsce zbrodni w lakierkach od Armaniego, szytym na miarę garniturze i z kremem do rąk)... zanim ustaliłam, że to MAKSYMALNIE PRZEWROTNA koncepcja dla inteligentnych czytelników. Przekomiczna, tym bardziej że kiedyś miałam nieszczęście znać podobnego jegomościa. Wyobraź sobie bowiem pierwszą randkę. Wystrojona niczym stróż w Boże Ciało, wpatruję się w GADZINĘ i zrażona chwilowym milczeniem chcę sięgnąć po filiżankę z resztką kawy. Trunku drogiego, jako że restauracja wyższej klasy. Zanim jednak zdążę ją unieść, na skraju naczynia siada mucha. Spoglądam na towarzysza, na którego twarzy maluje się przerażenie. Skrajne. Slow motion... Otwiera usta, ręka zawisa mi w powietrzu. Co słyszę? Cytuję. Niezapomniane!!! “Pani Julio, chyba nie zamierza pani tego pić? Czy pani wie, ile mucha przenosi zarazków?!”��Jeśli nawet nie wiedziałam, po otrzymanym wykładzie zapamiętam to do końca życia... Podobnie jak fakt, że z idiotami się nie dyskutuje. Kawy nie dopiłam. Z owym psychopatą przestawałam z kolei, powodowana stanem niewytłumaczalnym, stanowczo zbyt długo. Toteż owszem, “Rostoły” zabrały mnie w literacką podróż po wspomnieniach. I ubawiły do imentu, mimo że to historia z dreszczykiem. Mucha, nomen omen, nie siada! 

01:15:00 No comments

Uciekaj, ukryj się lub walcz - kiedy w grę wchodzi przetrwanie, masz do wyboru trzy opcje. Postawienie na jedną z nich odsłoni jednak cechy Twojego charakteru. Tylko czy naprawdę będziesz się nad tym zastanawiać, gdy niszczejący świat, jaki tli się płomieniami w nieoczekiwanych miejscach, pełen jest krwiożerczych zombie, które tylko czekają na Twój błąd? Chwilę zawahania, dzięki jakiej będą miały okazję dorwać się do Twojego apetycznego, jeszcze w pełni żywego ciała. Żywe trupy opanowały Talbay a wiele wskazuje na to, że nie są jedynym zagrożeniem. Strzec musisz się bowiem także ocalałych, może nawet bardziej niż tych żądnych organów, bladozielonych nieszczęśników. Połączeni w fanatyczne grupy, zrobią wszystko, aby zbawić swoją prywatną rzeczywistość... Brzmi jak młodzieżowy horror w postaci skrzyżowania “Szkoły przy cmentarzu”, serii “Gęsia skórka” oraz popularnego serialu “The Walking Dead”? Śmiem się z owymi skojarzeniami zgodzić, ale... nie do końca. Po pierwsze, w złożonej z niewtórnie dynamicznej akcji powieści Patrycji Balcerzak brakuje elementu, dla jakiego warto było oglądać wspomniany telewizyjny tasiemiec: uśmiechającego się zawadiacko Negana i jego nieodłącznej, przepięknej towarzyszki - Lucille. 😉 Po wtóre, nadmienione narracje zdecydowanie nie dorównują zwichrowanej opowieści, o której spisanie pokusiła się debiutująca Autorka. Choć jako dziecko mieszkałam w jaskini z pięknym mamutem, w związku z czym nie powinnam raczej nie móc się oderwać od młodzieżowej opowieści z uwagi na zaawansowany wiek, jakiś fantastyczny czynnik z dreszczykiem sprawił, że tak właśnie było. “Trupi oddech” to historia, jakiej punktem wyjścia faktycznie są zombie i nęcące niepoznaniem afrykańskie wierzenia vodoun z regionu Zatoki Gwinejskiej. W istocie jednak to dająca do myślenia, literacka przygodza o sile, która uwidacznia się tylko w grupie, niebezpieczeństwach płynących z fanatycznej wiary i jednostkach, które poważą się na absolutnie wszystko, byleby tylko przeżyć. Ponoć przetrwa najsilniejszy, ale... czy na pewno? Cóż. Pożryj lub zostań pożarty. 😉 

01:33:00 No comments
Nowsze posty
Strasze posty

O autorce

O autorce
Żona, kociara, maniaczka thrillerów, wielki ogarniacz życia. Recenzuję literaturę - bo życie jest sztuką. Opowiadam historie o historiach. Mail: kierownikoperacyjny.sp@gmail.com 💥

Kategorie

  • książki

Jestem tutaj

Statystyka odwiedzin

Stali czytelnicy

Archiwum

  • ▼  2025 (288)
    • ▼  gru (12)
      • Charles Bukowski - Dzwon nie bije nikomu - recenzja
      • Will Dean - W głębinie - recenzja
      • Adam Ciesielski - Szach i krew VII - recenzja
      • Katarzyna T Nowak - Świąteczne cuda - recenzja
      • MM Perr - Godziny gniewu - recenzja
      • Jacek Chlewicki - Rostoły - recenzja
      • Patrycja Balcerzak - Trupi oddech - recenzja
      • Natasza Socha - Zanim odlecą anioły - recenzja
      • Magdalena Cień - Toksyczna chemia - recenzja
      • Sarah Jones - Kiedy się pojawiłeś - recenzja
      • Mick Herron - Joe Country - recenzja
      • Jolanta Holzer & Samuel Milewski - Takie samo świa...
    • ►  lis (19)
    • ►  paź (30)
    • ►  wrz (25)
    • ►  sie (16)
    • ►  lip (22)
    • ►  cze (19)
    • ►  maj (38)
    • ►  kwi (24)
    • ►  mar (36)
    • ►  lut (24)
    • ►  sty (23)
  • ►  2024 (292)
    • ►  gru (18)
    • ►  lis (30)
    • ►  paź (30)
    • ►  wrz (27)
    • ►  sie (28)
    • ►  lip (25)
    • ►  cze (20)
    • ►  maj (21)
    • ►  kwi (22)
    • ►  mar (24)
    • ►  lut (29)
    • ►  sty (18)
  • ►  2023 (143)
    • ►  gru (17)
    • ►  lis (20)
    • ►  paź (15)
    • ►  wrz (14)
    • ►  sie (14)
    • ►  lip (15)
    • ►  cze (8)
    • ►  maj (10)
    • ►  kwi (9)
    • ►  mar (9)
    • ►  lut (7)
    • ►  sty (5)
  • ►  2022 (31)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (2)
    • ►  wrz (2)
    • ►  sie (5)
    • ►  lip (2)
    • ►  cze (2)
    • ►  maj (2)
    • ►  kwi (3)
    • ►  mar (3)
    • ►  lut (4)
    • ►  sty (3)
  • ►  2021 (60)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (5)
    • ►  sie (5)
    • ►  lip (13)
    • ►  cze (9)
    • ►  maj (6)
    • ►  kwi (9)
    • ►  mar (4)
    • ►  lut (1)
  • ►  2020 (55)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (6)
    • ►  paź (5)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (3)
    • ►  lip (5)
    • ►  cze (6)
    • ►  maj (6)
    • ►  kwi (8)
    • ►  mar (6)
    • ►  lut (2)
    • ►  sty (4)
  • ►  2019 (40)
    • ►  gru (4)
    • ►  lis (4)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (4)
    • ►  lip (5)
    • ►  cze (1)
    • ►  maj (5)
    • ►  kwi (2)
    • ►  lut (7)
    • ►  sty (1)
  • ►  2018 (96)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (4)
    • ►  wrz (5)
    • ►  sie (8)
    • ►  cze (8)
    • ►  maj (12)
    • ►  kwi (11)
    • ►  mar (13)
    • ►  lut (14)
    • ►  sty (17)
  • ►  2017 (197)
    • ►  gru (6)
    • ►  lis (11)
    • ►  paź (9)
    • ►  wrz (16)
    • ►  sie (24)
    • ►  lip (20)
    • ►  cze (17)
    • ►  maj (19)
    • ►  kwi (16)
    • ►  mar (18)
    • ►  lut (8)
    • ►  sty (33)
  • ►  2016 (81)
    • ►  gru (15)
    • ►  lis (23)
    • ►  paź (17)
    • ►  wrz (11)
    • ►  sie (11)
    • ►  cze (2)
    • ►  lut (2)
  • ►  2015 (8)
    • ►  lis (1)
    • ►  cze (1)
    • ►  maj (1)
    • ►  mar (1)
    • ►  lut (2)
    • ►  sty (2)
  • ►  2014 (18)
    • ►  gru (1)
    • ►  lis (1)
    • ►  paź (1)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (1)
    • ►  kwi (4)
    • ►  mar (4)
    • ►  lut (1)
    • ►  sty (2)
  • ►  2013 (18)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (4)
    • ►  wrz (1)
    • ►  sie (2)
    • ►  lip (1)
    • ►  cze (3)
    • ►  lut (3)
    • ►  sty (2)
  • ►  2012 (14)
    • ►  gru (1)
    • ►  paź (5)
    • ►  cze (2)
    • ►  kwi (1)
    • ►  mar (3)
    • ►  lut (2)
  • ►  2011 (12)
    • ►  gru (2)
    • ►  lis (2)
    • ►  paź (2)
    • ►  wrz (3)
    • ►  sie (1)
    • ►  lip (1)
    • ►  mar (1)

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates