Will Dean - W głębinie - recenzja
THRILLER ROKU? Z pewnością jeden z najlepszych, jakie miałam okazję przeczytać. A przy tym najsilniej klaustrofobiczna atmosfera, potęgowana eskalującym napięciem, z którą się zetknęłam. “W głębinie” szczyci się także oryginalnie zaserwowaną konstrukcją tykającego zegara. Uwięzieni w ciasnej komorze ciśnieniowej nurkowie głębinowi mają bowiem świadomość, że niezależnie od tego, co dzieje się w jej środku, nie będą mogli jej opuścić przed dekompresją. Kiedy po tragicznych wydarzeniach, jakich byli świadkami, pozostaje do niej już tylko kilka godzin... okazuje się, że z dużą dozą prawdopodobieństwa nikt nie wynurzy się na powierzchnię żywy. Nie wiadomo również, skąd napływa nieuchwytne zagrożenie. Majstersztyk pod każdym względem! Pomysł niewtórny i sprezentowany czytelnikowi w widowiskowy sposób. Podtrzymuję tezę, na której postawienie poważyłam się w jednej z przeszłych recenzji. Brytyjczycy są niekwestionowanymi mistrzami malowania słowami thrillerów, od jakich nie można się oderwać. Nieznany mi wcześniej Will Dean jest zaś artystą emocji. Choć czytam niezliczoną ilość mrocznych książek, dawno nie czułam się tak... pięknie zagrożona podczas lektury. Nie tylko dlatego, że nie umiem pływać, odczuwam lęk niewielkich przestrzeni zamkniętych a wodne stworzenia, które w większości pozostają niezbadane, napawają mnie przerażeniem. Przede wszystkim z uwagi na klimat oddany narracją tak, że poznawana rzeczywistość odmalowuje się przed oczyma i wciąga głęboko pod wodę - tak że walka o nabranie oddechu konkuruje z chęcią poznania dalszej części fabuły. Ciemność, groza i morskie kipiele chwytają w objęcia fal a później próbują porwać na samo dno. Sto metrów pod powierzchnią toni, gdzie nie dociera światło, budzą się zaś najgorsze z demonów. Te, które czają się w Twojej głowie... Pamiętaj, że gdy zaatakują, nie zjawi się nikt, kto mógłby Ci pomóc. Sześcioro nurków - pięciu mężczyzn i jedna kobieta - stłoczonych na zabójczo niewielkiej przestrzeni. Jej przedwczesne otwarcie to pewna śmierć. Lecz ta może się kryć także w środku...
“Nurkowie mogą widzieć, jak woda wdziera się do pomieszczeń, wypełnia je po sufit. Statek tonie, a oni wraz z nim. Potem pada zasilanie. Robi się całkiem ciemno. Sześcioro nurków wypowiada ostatnie słowa, ostatnie myśli przebiegają im przez głowę. Jeśli toną na większej głębi, komora podda się w jakiejś chwili. (...) wszyscy utoną.”
Lukratywny kontrakt - takich pieniędzy za niespełna miesiąc pracy nie zarobiłabyś nigdzie indziej. Zostawiłaś w domu męża i dwójkę dzieci. Wiesz, że do nich wrócisz i tylko to sprawia, iż nie boisz się po raz kolejny znaleźć w budzącej grozę komorze ciśnieniowej. Przeszedłszy podczas każdego z dyżurów szereg procedur i testów, będziesz ją co kilka dni opuszczać i przedostawać się wraz z wyznaczonym partnerem na morskie dno. Inspekcja podwójnej infrastruktury, monitorowanie bezpieczeństwa, instalacja nowych elementów. To główne z zadań, jakie realizujesz podczas dwudziestoośmiodniowych zleceń. Przemysł naftowy bez nurków głębinowych takich jak Ty nie miałby szans istnieć. Jesteś jedną z niewielu kobiet na całym świecie, które po wielu latach ciężkiej pracy i otrzymaniu odpowiednich certyfikatów, trudnią się tak ekstremalną profesją. Nim wejdziesz na trap Deep Topaz, niezbędnej jednostki wsparcia dla grupy nurków, po raz ostatni spoglądasz na port Aberdeen. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, co mimo szczegółowych przygotowań nigdy nie może być brane za pewnik, ujrzysz go za cztery tygodnie. Musi - innej myśli do siebie nie dopuszczasz, wszak wtedy mogłabyś wpaść w panikę, jakiej woda nienawidzi najbardziej. W komorze ciśnieniowej znajduje się sześć koi. Ustawione na kształt litery U, są tak blisko siebie, że wyciągając dłoń, dotykasz sąsiedniej. Lokum tak małe, że konstatujesz, iż Twoja kuchnia jest znacznie przestronniejsza. Pośrodku składany stół, nad legowiskami wnęka, w jakiej mieści się zdjęcie i kieszonkowa książka. Z boku śluza medyczna, która lekarską jest tylko z nazwy. To nią przedostaje się gorące jedzenie, jakiego musicie spożywać jak najwięcej i reszta niezbędnych rzeczy. Krok dalej śluza mokra, służąca za łazienkową i tę, w której wyposażacie się do pracy. Panująca tu upalna temperatura jest niczym względem niewyobrażalnie wysokiego na tej głębokości morskiej ciśnienia. Powolne zanurzenie. Specjalne mieszaniny oddechowe i osprzęt. Bez nich nie moglibyście działać sto metrów pod powierzchnią. I wszystko to na nic.
“Zaplanuj to, potem poczekaj jeszcze trochę, na koniec wykonaj. (...) pozostawienie braku szacunku bez kary oznacza słabość.”
Zgodnie z grafikiem, dostajesz pierwszą zmianę. Wiele godzin nieprzerwanej pracy, w trakcie której asekurujący Ci partner ma za zadanie być cały czas w najwyższej gotowości. To od niego zależy Twoje życie, jeśli cokolwiek pójdzie nie tak. Wystarczy jeden zaplątany przewód lub rozszczelniony zawór, zły krok, abyś przemieniła się w miazgę. Spokojnie i metodycznie dokręcasz i luzujesz kolejne nakrętki, gdy dzieje się coś nieprzewidzianego. Natychmiast odkładasz narzędzia do perforowanej skrzynki, z której skorzysta nurek z następnego dyżuru i zmierzasz do dzwonu, ale mimo tego masz świadomość możliwości rychłej śmierci. Nie możesz tego dostrzec, używany sprzęt nie pozwala Ci widzieć na dużą odległość na tej głębokości morskiej, a jednak zauważasz, jak coś ogromnego, potwornego i bardzo pierwotnego za Tobą kradnie każdą resztkę światła, jaka pozostała. Zbliża się, płosząc ławice mniejszych stworzeń. Powoduje, że woda faluje prawie jak podczas sztormu, a droga do dzwonu, zważywszy na zahaczoną niefortunnie pępowinę, wydaje się dziesięć razy dłuższa... Tym razem udaje Ci się umknąć przed tym nieokreślonym czymś, co wydawało się być starsze nawet i od całego morza. Czy i tak będzie następnym? Być może dla Ciebie. Gdy wracasz do komory ciśnieniowej z partnerem, trójka czekających tam na swoją kolej nurków stara się przywołać czwartego do życia. Wspomagani instrukcjami medyka przez niewielki ekran, usiłują przywrócić mu krążenie. Był najmłodszy z Waszej szóstki i dopiero zaczynał podwodną przygodę. A teraz nie żyje... Jedno martwe ciało nie jest regułą, stwierdzasz, gdy przenosicie je do szalupy. Teoretycznie ratunkowa, najczęściej nieprzydatna, tym razem ma tylko odseparować od Was zwłoki na tak małej przestrzeni, ekstremalnie rozwojowym środowisku dla bakterii. Drugi zgon wiedzie już jednak do najstraszniejszego wniosku - morderca może kryć się wśród Was. Wzajemne podejrzenia i oskarżenia napędzają spiralę strachu. A nie wolno Wam stracić panowania. Nie macie także możliwości otwarcia włazu przed dekompresją - jeśliby się tego dopuścić, wszyscy zostalibyście przemienieni w bezkształtną masę czerwieni. Czy ktokolwiek opuści komorę ciśnieniową żywy? Morze nie odróżnia zbrodni od wypadku, nienawiści od miłości. Morze... morze po prostu jest. Trwa. I dostrzega wszystko...
“Dla mnie to całkiem realne. To moja prawda. Nie mogę się zmusić do żadnej innej odpowiedzi. (...) Poczucie winy rozbija się na podwersje.”
Nasycony każdą z uzależniających emocji z adrenaliną na czele, nieodkładalny thriller. Horror dla osób, które odczuwają strach przed ciasnotą zamkniętych przestrzeni i krwiożerczością morskich stworzeń starszych niż świat. Złożony z tragedii dramat, przyniesiony przez serię zupełnie nieoczekiwanych zwrotów akcji. Powieścią “W głębinie” Will Dean wyniósł mroczną literaturę na zupełnie inny poziom. Przeczytawszy opis, błędnie sądziłam, iż historia o nurkach może nużyć. Przeciwnie. Od pierwszych stron wciąga odbiorcę w toń morskiej kipieli, jakiej ten, wbrew czyhającemu zagrożeniu, nie chce opuścić. Krótkie i dynamiczne rozdziały oraz celne zdania, które idealnie oddają klimat narracji, tylko potęgują wrażenie klaustrofobii. Przyznaję... kilkukrotnie odkładałam lekturę z powodu duszności, jaką sprowadziła na mnie wyobraźnia, czego nie doświadczyłam nigdy wcześniej! Jakże wielki Autor musi mieć talent, by tak obrazowo przedstawić książkowy świat? Pomieszanie zmysłów, które sto metrów pod morską powierzchnią dotyka bohaterów, również udanie transferuje na odbiorcę. Podobnie jak zakończenie, które... tylko mnoży teorie odnośnie tego, co tak naprawdę stało się w ciasnej komorze ciśnieniowej. Nie spodziewałam się, iż ta opowieść aż tak mnie zahipnotyzuje. Wciągnie w nurt przerażenia, by ostatecznie nieco zmoczyć oczy, gdy na niewidocznym wcześniej horyzoncie zamajaczą przeszłe porażki i najtrudniejsze z doświadczeń naczelnych postaci. To thriller najwyższych lotów, który będę polecała każdemu miłośnikowi najmroczniejszych wrażeń. 10/10! Bezbłędnie bezwładna bezduszność... Literacko hipnotyzująca pustka. Triumf perfekcyjnie napisanej otchłani. Precyzja zachwycająca ponurością. Must read!
“(...) już zawsze będę odczuwać wielką pustkę, czarą otchłań w piersi. Ona nigdy nie zniknie, ale ja mogę rosnąć wokół niej. I mimo niej, pamiętając wszakże cały czas o tej nieobecności.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)