MM Perr - Godziny gniewu - recenzja

by - 16:26:00

Wprawdzie nie słyszałeś głosu córki od paru miesięcy, jednak, gdy tylko się odezwała, od razu rozpoznałeś, że jest przerażona. Zadzwoniła w najgorszym momencie, gdyż właśnie byłeś u swojej przełożonej. Nie powinieneś odbierać, ale to zrobiłeś, wiedziony dziwnym przeczuciem. Dobiegł Cię jej roztrzęsiony szept - proszący o pomoc i twierdzący, że obok leży martwy z jej winy mężczyzna. Wyznanie zakończyło się intensywnym szlochem, więc poprosiłeś tylko, aby wysłała pinezkę z lokalizacją, dzięki której będziesz mógł ją odnaleźć, po czym się rozłączyłeś. Jesteś doświadczonym policjantem, zatem wiesz, że każda rozmowa czy aktywność w komunikatorze zawsze pozostawia ślad. Dzięki tego rodzaju wydawałoby się nieuchwytnym poszlakom ująłeś wielu przestępców, dlatego jesteś ostrożny. Tembr głosu Basi sprawił, że czujesz się zaniepokojony jak nigdy. Nikomu niczego nie tłumacząc, bez słowa wychodzisz z komendy. Odwracasz twarz, aby partnerzy nie dostrzegli kłębiących się w Tobie uczuć. Wsiadasz do samochodu i gorączkowo wpatrujesz w ekran telefonu. Wreszcie rozlega się upragniony dźwięk - córka przesłała lokalizację. Konstatujesz, że wskazany punkt znajduje się na zupełnym odludziu, godzinę drogi od Warszawy. Nie ma tam żadnych zabudowań, tylko drzewa i łąki. Uruchamiasz silnik i ruszasz z piskiem opon. Całą siłą woli powstrzymujesz się, aby nie pędzić na złamanie karku. Powierzchnia drogi jest śliska, co zmusza Cię do prowadzenia z wielką rozwagą i bez nadmiernej prędkości. Gorączkowo myślisz o całej sytuacji. Z Basią nie utrzymujesz zbyt serdecznych stosunków - dawno już się od siebie oddaliliście. Skoro szuka u Ciebie pomocy, musiało zdarzyć się coś strasznego... 

„Basia rzadko zwracała się do niego o pomoc, nawet wtedy, kiedy była jeszcze mała i kochana. Nigdy nie była córeczką tatusia jako dziecko. Tym bardziej nie stało się to później, kiedy zaczęła dojrzewać. A teraz, kiedy była młodą, ale zdecydowanie dorosłą kobietą, nie widział już szansy na zbudowanie takiej więzi, jaką czasami widywał u innych.” 

Z goryczą zastanawiasz się, w jakim momencie straciłeś szansę, aby być dla pierworodnej córki punktem odniesienia. Prawda jest taka, że nigdy nie poświęcałeś swojej czwórce dzieci zbyt wiele czasu. Dopóki żyła Twoja żona, to ona się nimi zajmowała, podczas gdy ty robiłeś policyjną karierę. Kiedy zginęła w pożarze domu, musiałeś zmienić podejście. Spadło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba i, cóż - nie podołałeś nowym obowiązkom. Wprawdzie spełniałeś je poprawnie, ale nie zdołałeś nawiązać z nieletnimi głębszej więzi. Byłeś niezdarny i przytłoczony sytuacją. Jako najstarsza, Basia znajdowała się w najgorszym położeniu. Sama cudem ocalała - tylko dzięki temu, że wraz z rodzeństwem wyszła do sklepu. Gdy wróciła, dom stał już w płomieniach. Do dzisiaj twierdzi, że słyszała rozdzierające krzyki matki. Doznała wielkiej traumy, której nie potrafiłeś załagodzić. Zrywała się w nocy z wrzaskiem i biegała po pokojach, sprawdzając, czy wszyscy są cali. Leki zapisane przez psychiatrę wprawdzie załagodziły objawy, ale dziewczyna stała się wycofana i milcząca. Z biegiem czasu coraz bardziej się mijaliście, aż w końcu praktycznie straciliście kontakt. Gdy tylko dorosła, znalazła pracę i się wyprowadziła, rzadko wracając do domu. Liczyłeś, że okres buntu wkrótce się skończy i dziewczyna powróci a potem podejmie dalszą naukę. Jednak tak się nie stało. Co gorsza, wpadła w dziwne towarzystwo. Zaczęła wspominać, że uczęszcza na spotkania biblijne, aż oświadczyła, że zamieszkała w czymś w rodzaju religijnej komuny. Twierdziła, że modlitwa i przynależność do grupy dają jej poczucie spokoju oraz stabilności a przy tym pozwalają na znalezienie miejsca w świecie. Próbowałeś na nią wpłynąć i wydostać ją z łap hochsztaplerów, za jakich uważałeś jej nową klikę - bez skutku. Skapitulowałeś, gdy zauważyłeś, że przynależność do wspólnoty wyraźnie jej służy. Spoważniała i stała się bardziej wyważona. Nawet jej wygląd zmienił się na bardziej rozsądny - porzuciła wreszcie buntownicze, modowe szaleństwa w postaci krzykliwych ubrań i włosów farbowanych kolorami tęczy. Zaufałeś nadziei, że obrana przez nią droga skłoni ją do  zachowań, jakich oczekiwałeś. Ostatni raz widziałeś ją parę miesięcy temu, gdy przyszła z wizytą do pozostałych domowników. Kiedy wróciłeś z pracy, właśnie wychodziła, więc padło jedynie suche „cześć” i tyle ją widziałeś. Później wielokrotnie do niej dzwoniłeś, ale nie odbierała. A teraz odezwała się tylko po to, aby oświadczyć, że zabiła człowieka i potrzebuje pomocy...  

„Basi (…) wiara i wspólnota religijna dawały siłę. (…) Przeobrażała się w młodą, piękną kobietę, która mówiła, że wie, dokąd zmierza. Cieszyło go to. Dawało nadzieję, że może udało mu się nie spartolić jej życia. Że jakimś cudem sama znalazła drogę i wszystko będzie dobrze. Chciał w to wierzyć, bo dzięki temu on sam czuł się lepiej. Spokojniej. Mniej winny.” 

Z jednej strony wyraźnie dostrzegasz, że najlepszym wyjściem byłoby wezwanie policji, zabranie jej do szpitala i znalezienie dobrego adwokata. Z drugiej, wiesz, że nigdy by Ci nie wybaczyła, gdybyś postąpił w ten właśnie sposób, bez uprzedniej próby porozumienia w cztery oczy. Rozumiesz, że nie możesz w tej sprawie występować jednocześnie jako policjant i tata. Musisz coś wybrać - dlatego stawiasz na tę drugą rolę. Gdy wysiadasz z auta, jest już zupełnie ciemno. Rozglądasz się wkoło, dostrzegając wszędzie niewyraźne zarysy drzew. Ruszasz przed siebie wołasz cicho imię córki. Po chwili widzisz jej sylwetkę. Gdy się do Ciebie zbliża, mocno ją przytulasz. Jest cała roztrzęsiona, łka i nieskładnie coś opowiada. Do Twoich nozdrzy dociera znajomy, nieprzyjemny zapach zwietrzałej krwi. Podnosisz dłonie i widzisz, że są nią całe ubrudzone. Szybko sprawdzasz, czy dziewczyna jest ranna i z ulgą konstatujesz, że nic jej fizycznie nie dolega. Nagle łapie Cię za rękę i ciągnie w głąb lasu. Docieracie na niewielką polanę, na której stoi olbrzymi namiot, zbudowany na kształt mongolskiej jurty. Na drewniany szkielet naciągnięta jest gruba tkanina, spod której bije jaskrawe światło. Gdy wchodzicie do środka natykacie się na ciało młodego mężczyzny, leżącego twarzą do dołu. Z jego pleców wystaje wbity po rękojeść wielki nóż.  Odruchowo sprawdzasz tętno, choć wiesz, że masz do czynienia z trupem. Twoją uwagę zwracają wyraźnie wschodnie rysy twarzy denata. Gdy pytasz, co się stało, Basia twierdzi, że to ona jest sprawcą jego zgonu, ale nie potrafi wytłumaczyć, co ją do tego popchnęło. Wspomina tylko, że razem spędzili noc, w czasie której on przeżywał inicjację religijną a ona się modliła. Podaje także jego dane - to Duran Razvani, co wyraźnie wskazuje na irańskie pochodzenie. Dostrzegasz, że córka jest pod wpływem środków odurzających. Ma rozszerzone źrenice i wielkie wypieki na twarzy. Prosi, abyś pomógł jej wszytko zatuszować, tak aby nikt się nie dowiedział, co zrobiła. Proponuje nawet spalenie namiotu wraz z ciałem. Gdy odmawiasz, krzyczy, iż wiedziała, że nie będziesz chciał pomóc jej z miłości, bo jej nie czujesz. Próbujesz opanować histerię, w którą wpadła - bez skutku. Twoje wysiłki przerywa dobiegający z zewnątrz, męski głos. Zaraz potem płachta namiotu się unosi i dostrzegasz jegomościa z włosami długimi do ramion i brodą do połowy klatki piersiowej. Ma około 40 lat i ubrany jest w długi płaszcz przypominający ten, którego używają zakonnicy. Natychmiast orientujesz się, że to guru sekty. Za nim wchodzą jej inni członkowie i otaczają Cię wianuszkiem. Sięgasz po broń, a wtedy jeden z nich wydobywa nóż i przykłada go do ciała Basi. Na żądanie kładziesz pistolet na ziemi i patrzysz z rozpaczą, jak córka wychodzi z pomieszczenia wraz z towarzyszami. Zostałeś z przywódcą zgromadzenia sam na sam i wiesz, że od rozmowy, jaką z nim przeprowadzisz, zależy nie tylko życie Twojej córki, ale także Twoje... 

„Godziny gniewu” M.M. Perr to oryginalny thriller z zapętloną warstwą sensacyjną a także siódma część serii, jakiej głównym bohaterem jest komisarz policji, Robert Lew. Tym razem funkcjonariusz musi zmierzyć się z morderstwem, którego dokonała jego własna córka. Co gorsza, kobieta nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć popełnionego przestępstwa. Wierność policyjnym ideałom czy ocalenie własnego dziecka? Toczony dylematami moralnymi, zdruzgotany ojciec przystaje na współpracę z guru wspólnoty i staje się pionkiembezwolnym narzędziem w międzynarodowej rozgrywce handlarzy nielegalnych substancji, których tropy wiodą do dalekiego i egzotycznego Iranu. Miałam już okazję poznać kilka książek Autorki, które przypadły mi do gustu, zatem nie jestem zaskoczona, że najnowsza zaserwowana jest dynamicznym językiem - choć tym razem momentami jest on nieco zbyt suchy i sztywny. Moje uznanie budzi natomiast wykreowana przez Pisarkę intryga - złożona, zaskakująca, z przebiegiem, którego nie powstydziłyby się filmy akcji. Zakończenie z pewnością usatysfakcjonuje wszelkich wielbicieli suspensów oraz mocnych wrażeń o sensacyjnym kolorycie. Postać głównego bohatera zarysowana jest z dużą dozą realizmu. Robert Lew po raz kolejny prezentuje czytelnikom również bogate życie wewnętrzne. Nie brak także przejmujących wspomnień o tragicznej śmierci jego żony w pożarze domu. Mężczyzna, na którego niespodziewanie spadł cały ciężar wychowywania czwórki dzieci, po latach konstatuje, iż nie podołał ojcowskim obowiązkom. Wypełniające go gniew i gorycz sprawiły, że stał się obojętny na potrzeby pociech, co mogło poskutkować tylko utratą bliskiej więzi. Podkomisarz zdaje sobie sprawę z win, przez co coraz bardziej osuwa się w nieczułość i wciąż nie może poradzić z dręczącymi go demonami przeszłości. Paradoksalnie, szansę na ponowne nawiązanie serdecznych stosunków z córką daje mu popełniony przez nią, najstraszliwszy czyn, co Lew decyduje się wykorzystać. Tak oto wpada w sam środek wielkiej intrygi... Książkę Perr wydawnictwo ProzaMi po raz kolejny ozdobiło pięknie mroczną okładką, oddającą przenośnie treść powieści, co nader mi się podoba. Narracja pozostaje zaś żywiołową i wciągającą fabułą na jeden wieczór w towarzystwie ciemnej świecy o woni kadzidła... Czekam na kolejną część! Z plusem: 7/10. 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)