Anna Wolf - Więzy miłości - recenzja

by - 19:27:00

Myślę, że właśnie tego potrzebowałam na literackie zakończenie roku, które zbliża się dużymi krokami i domyka jeden z najbardziej ognistych okresów w całym moim życiu. Mam ostatnimi czasy niezwykłe szczęście do trafiania na rozrywkowe narracje, które przenoszą mnie w inny świat i bawią do imentu. Poprawiają humor w tak dużym stopniu, że aż Mąż co chwila dopytuje, czy wszystko w porządku, bo podejrzanie często się śmieję. To nie jest dla mnie naturalny stan rzeczy. 😉 Anna Wolf drugim tomem cyklu “Rodzina Marshall” przeniosła mnie do rzeczywistości wielkich fortun i rodowego dziedzictwa, jaka początkowo przywodziła mi na myśl kapitalny serial “Sukcesja” w powieściowej wersji. Tymczasem fabuła szybko skręciła w stronę komedii romantycznej z wyjątkową warstwą... relacji rodzinnych. Choć główni bohaterowie tej części serii to Poppy, Olivier i Asher, moje serce skradli zakochani w siostrze bracia kobiety (mężczyźni starej daty i niestety ginących wartości, bokser oraz dwaj wojskowi) a także rodzice dziedziców - mama z kapitalnym poczuciem humoru oraz ojciec gentleman, jakiego wielkie pieniądze nijak nie wyprały z człowieczeństwa. To niestandardowa kreacja narracji w “kobiecych” powieściach. Obecnie najczęściej zauważam inny trend, który wcale mi się nie podoba. Tata musi znęcać się nad swoją żoną co najmniej psychicznie a synów od małego zmuszać do uczestniczenia w biznesowych spotkaniach. Najlepiej także obarczać nadludzką ilością zajęć pozalekcyjnych i nakłaniać do przemocy. Matka następców nie ma nic do powiedzenia, w milczeniu znosi też wszelkie zdrady ślubnego. Sami dziedzice standardowo przejawiają wszystkie najgorsze cechy, jakie tylko można sobie wyobrazić. Cieszę się, że ta definitywnie zła moda z darków NIE transferuje na twórczość Wolf, która pozostaje uśmiechającą lekturą, z jaką nader miło spędza się czas. I co prawda Asher, u którego Poppy obecnie pracuje jako asystentka, po tym, jak jego ojciec ustąpił synowi, zmienia kobiety częściej niż bokserki, ale w tym tkwi całe clue... A może w tym, iż Olivier wespół z matką, mają pewien plan? 

“Pewnego dnia dostaniesz to, na co zasługujesz. (...) Kobieta, która pokaże Ci, gdzie Twoje miejsce. Pewnego dnia stracisz dla niej głowę i się nie zorientujesz (...).” 

Jako asystentka szefa wielkiej korporacji Marshall, rodowego dziedzictwa o wielkiej wartości, widziałaś już niemalże wszystko. Cóż, przynajmniej, odkąd nie dowodzi nią już uwielbiany przez Ciebie z wzajemnością właściciel, który przekazał firmę synowi. Z pewnością myślał, że dzięki wielkiej odpowiedzialności, jego syn nareszcie nieco się ustatkuje, ale jak pokazuje każdy kolejny tydzień Twojej pracy dla tego lowelasa, sążniście się mylił. Czasem pod koniec miesiąca ciężko Ci zliczyć, ile kobiet przewinęło się przez jego gabinet - jednokrotnie, bo Ash definitywnie gustuje w kobietach na pojedyncze spotkania. Dobrze, że trzymasz w biurku słuchawki, dzięki jakim możesz się w licznych, odpowiednich momentach odciąć od dobiegających zza ścian dźwięków. Czasem z przekąsem się zastanawiasz, czy gdzieś ma wykreślaną listę, na jakiej, niczym dawni skazańcy, odhacza kolejne “zaliczone numery”. Cóż. Nie Twoja sprawa, chociaż z nostalgią wspominasz czasy, w jakich asystowałaś we wszystkim, w ramach równej i udanej współpracy, ojcowi Ashera. Jeśli miałabyś być przed sobą (nie)szczera, zapewne stwierdziłabyś, że lepszy niestały w uczuciach bawidamek, który napawa Cię tylko wstrętem niż jego brat, który był drugim kandydatem na szefa tej filii firmy. Olivier nie potrafi odezwać się nieironicznie, jest złośliwy, nigdy się nie poddaje, a toczone przekomarzankami dyskusje wygrywa z równą zaciętością co strateg wojny. Co gorsza lub lepsza, jesteś jego ulubioną ofiarą - pewnie z uwagi na podobny temperament i fakt, iż nie jesteś kobietą, jaka dałaby sobą pomiatać. Kiedy tylko odwiedza ten oddział imperium, wdaje się z Tobą w potyczki, w trakcie których masz chęć go zamordować. Albo nasłać nań jednego z Twoich braci, mimo lat wciąż broniących Twojego honoru i gotowych skoczyć za Tobą w ogień. Lub... pocałować. Chwila, co?! 

“Mama porwała moją kobietę i nie zdążyłem nic powiedzieć. W sumie to nawet nie chciałem, bo zaczęła mi pasować rola rodzicielki w tym przedsięwzięciu. Zresztą sprzeciwianie się pani Marshall stanowiło spore ryzyko, mimo że to moja mama.” 

Ukrywasz przed sobą, że Olivier bardzo Ci się podoba - i to mimo impertynenckiego zachowania, jakiego najwyraźniej nie potrafi poskromić. Właściwie nie ma innych wad poza tą - chyba, że nie zdążyłaś ich po prostu dostrzec z uwagi na właściwie rzadki kontakt. Bez dwóch zdań jest jednak lepszy od Twojego szefa a własnego brata, który, Twoim zdaniem, niechybnie zachoruje na rzeżączkę lub inną kiłę, jeśli jeszcze jakimś cudem na nią nie cierpi. 😉 Och, że też Ci przyszło pracować dla męskiej dz... Tęsknisz za nią jednak, kiedy ratować dobre imię oddziału korporacji przybywa Olivier, w dodatku wraz ze skrzydłowymi w postaci cudownych rodziców. Z prostego powodu. Ash Cię zniesmaczał, natomiast... Ten przystojny, inteligentny i niebezpieczny mężczyzna imieniem na literę O powoduje u Ciebie cały sztafaż emocji. Jest też coś straszniejszego, czego definitywnie nie mogłaś przewidzieć. Choć na skutek pewnych wydarzeń, zgodziłaś się wejść z nim w niebezpieczny, udawany układ, ten szaleniec wyniósł go na inny poziom i wdał się we własną grę, o jakiej zasadach nie miałaś pojęcia. Jako istotne piony wprowadził do niej dzielnych obrońców cnoty, czyli trójkę Twoich braci. Cała na elegancko na planszę wkroczyła także jego matka, dodając na szalę dodatkowe punkty. Och nie, tak nie będziesz się bawić. Jeszcze im wszystkim pokażesz, że tę komedię pomyłek da się odwrócić w coś kompletnie odmiennego. Chyba, że... Olivier dokumentnie Cię rozbroi, a warto dodać, że niełatwo uczynić to siostrze dwóch wojskowych i zawodowego boksera, która “klejnoty rodowe” traktuje w sposób niekoniecznie delikatny. Oto runda o Twoje serce, mogącą ustatkować jednego z synów, nową panią Marshall, honor, rodową fortunę i to, by... nie dać się zabić. Tego nie było w planach! 

Byłaś jedynie fantazją, teraz jesteś rzeczywistością.” 

Przeczytawszy okładkowy opis “Więzów miłości” Anny Wolf, spodziewałam się przeciętnego romansu biurowego, który określę mianem: może być. Pisarko, dziękuję Ci, że Twoja opowieść tak przyjemnie zaskoczyła mnie pod każdym względem! Ta książka to bowiem komedia romantyczna, w jakiej proporcje między scenami komicznymi a uczuciowymi są doskonale wyważone. Żarty sytuacyjne, wśród których między głównymi postaciami rozwija się relacja, oceniam jako świetne. Podane ze smakiem, nieprzytłaczające czytelnika bylejakością ani nadmierną częstotliwością. Najbardziej jestem jednak zauroczona tym, jak bardzo wartościową kreację bohaterów seruje Autorka w drugim tomie Rodziny Marshall. Kiedyś uważane za normalne, dziś jest niestety czymś wyjątkowym, co należy chwalić, może dając do myślenia. Przepiękne, ciepłe podanie relacji małżeńskich i rodzicielskich, choć także braterskich. Mąż szanujący żonę, matka, która jest dla dzieci prawdziwą mamą, rodzeństwo, jakie mimo dostrzegania wad czy charakterologicznych nieścisłości, zrobi dla siebie wszystko, nawet, jeśli to sprzeczne z nimi samymi. Brakuje tego tak w życiu realnym, jak i w literaturze... “Więzy...” to faktycznie serialowa “Sukcesja”, jednak w zupełnie innym kształcie. Ludzkim, mimo tego, że w tle majaczy niepoliczalna fortuna i rodowe dziedzictwo, dla którego część osób poważy się na wszystko. O pozytywnym wydźwięku, choć przecież ten mógłby być zupełnie inny. Z sensacyjnym zaskoczeniem na koniec, jakiego wcale się nie spodziewałam. Nie widzę żadnych zastrzeżeń poza zapisaniem słowa блядь w fonetycznej formie. Jako miłośnik rosyjskiego, optuję za oryginalnym zapisem z tłumaczeniem. Dziękuję natomiast za wprowadzenie chwilę przed finałem wątku pachnącego bratvą, który, mam nadzieję, zostanie rozwinięty! Z tego powodu, choć nie tylko, nie mogę się już doczekać kolejnej części serii. 8/10 

(...) zabawa dopiero się zacznie. Chcieli ze mną wojny? To ją dostaną.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)