Weronika Jaczewska - Rzym na chwilę - recenzja
Gdybym mogła na trzy miesiące przenieść się w dowolne miejsce na Ziemi, wybrałabym jedno z najpiękniejszych miast, jakie istnieją, czyli Petersburg. Drugą, równie kuszącą opcją jest dla mnie Norylsk, choć nie jestem pewna, czy z uwagi na arktyczne temperatury przetrwałabym w tej nęcąco mrocznej i depresyjnej krainie więcej niż dobę. Znając własną upartość, owszem. Moje całkowite pogodowe przeciwieństwo w postaci Męża... z pewnością wolałoby się skusić na pobyt w lokalizacji, jaką dla głównej bohaterki powieści “Rzym na chwilę” wyznaczyła Weronika Jaczewska. Nie przeczę, ją też chciałabym kiedyś odwiedzić osobiście, nie tylko literacko - zobaczyć Koloseum, Panteon, Fontannę di Trevi czy Forum Romanum. Pooddychać przez chwilę starożytnością, nawet, jeśli sporo musiałaby w tym dopomóc wyobraźnia. Gwarne włoskie uliczki, pełne ferworu kawiarnie i otwarte do późna w nocy, przepełnione ludźmi bary to z kolei zupełnie nie moja bajka. Wolałabym zgubić się w wąskich przesmykach i nie podążać utartymi ścieżkami, a odkryć to niesamowite miasto na własną rękę. Śladami nikogo znaleźć coś, co nietuzinkowe. Podziwiać skrawki architektury i krajobraz z nieoczywistych miejsc. Kto wie, co kiedyś się wydarzy, skoro należy spodziewać się niespodziewanego? 😉 Tego samego zdania jest książkowa Victoria - cóż, kilka dni po tym, kiedy postanawia przystać na propozycję nie do odrzucenia, zgodnie z którą trzy najbliższe miesiące spędzi w opłaconym apartamencie w samym centrum Rzymu. Nie musi niczym się martwić, ma jedynie pozwolić sobie odetchnąć. Przewietrzyć głowę i spróbować na nowo żyć po zawodzie miłosnym, jaki spotkał ją prawie rok temu. Zwiedzać, bawić się, odpoczywać i zapomnieć o warszawskiej rzeczywistości, w jakiej wciąż jest ktoś, o kim nie chce się pamiętać. Brzmi cudownie, prawda? Cóż... istnieje pewien haczyk. Kobieta musi również napisać w tym kwartale przynajmniej połowę książki. Wcześniej zaś pozbyć się literackiej blokady, która męczy ją, odkąd odszedł wieloletni narzeczony... Czy to może się udać?
“Musiałam dać sobie radę. Choćby było to ostatnie, co zrobię w swoim życiu. Nie dam wytrzeć swoim sercem podłogi.”
Ta powieść, jakiej poświęcony jej czas nie pozwala Ci jej usunąć, nigdy nie zyska szczęśliwego zakończenia. Nie możesz go jej dać - wszak pisałaś ją na bazie własnego, jak sądziłaś, cudownego życia, w którym happy ending nigdy się nie pojawi. Pierwowzorem głównego bohatera był ktoś, z kim miałaś dzielić świat do końca dni. Maks, Twój pierwszy, poznany jeszcze w liceum chłopak, późniejszy narzeczony i przyszły mąż. Niedoszły mąż. Dziesięć zupełnie zmarnowanych lat... Od roku próbujesz się pozbierać po tym, jak oświadczył Ci, że masz się spakować i opuścić jego podmiejski dom. Ma inną. Miłości do Ciebie już nie. Choć próbowałaś ze wszystkich sił, od tamtej pory nie dodałaś do pliku z książką ani jednego słowa. Nie możesz tego uczynić, bo to złamałoby, poza sercem, również Twoją autorską konwencję. Specjalizujesz się w kreowaniu romantycznych historii obyczajowych, których zakończenia zawsze uśmiechają. Są lekkie, radosne, często gorące i nieco bajkowe. To ten typ literatury, który czyta się, gdy chce się pomarzyć i zrelaksować. Jak sama twierdzisz, przeznaczona dla kobiet, ma być odskocznią od codzienności. Co gorsza, wiele miesięcy temu pobrałaś zaliczkę na kolejną narrację, jakiej termin oddania dawno już minął... Twoja agentka dwoi się i troi, aby wydawca nie kazał Ci jej zwrócić i nie zakończył Waszej do tej pory bardzo lukratywnej współpracy, której wynikiem było powstanie kilku bestsellerów. Przebrała się jednak miarka, otrzymujesz ostatnią deskę ratunku. Bez zbędnej zwłoki lecisz do Rzymu, w którym spędzisz dokładnie trzy miesiące. Jak - pozostaje Twoją decyzją. Masz tylko jedną powinność: po tym czasie masz mieć gotową przynajmniej połowę nowej książki, a najlepiej całość. Dawniej, gdy tkwiłaś jeszcze w prywatnej ułudzie, było to w pełni możliwe. Teraz... myśli ciągle uciekają Ci do nieszczęść, więc nie jesteś pewna, czy uda Ci się pokonać blokadę pisarską. Mimo tego próbujesz - masz wszak nikłą iskrę nadziei na to, że może w nieznanym miejscu będzie Ci lżej. Nie zaszkodzi sprawdzić, co się wydarzy w Romanum, choć stawiasz jedno założenie: żadnych uczuć więcej. Taaak...
“Czy widzi pani możliwość zmiany zakończenia swojej książki? To obecne zostawia przestrzeń dla wyobraźni czytelnika...”
Wynajęte dla Ciebie mieszkanie jest piękne - a przy tym roztacza się z niego cudowny widok. Rozpakowujesz się i zastanawiasz nad planem zajęć na kolejne dni. Postanawiasz zacząć od porządnego odpoczynku, po którym na pewno będzie Ci się lepiej myśleć, tylko że... z lokum nad Tobą wydobywa się od kilku godzin kakofonia dźwięków. Masz tego serdecznie dosyć, zatem w bojowym nastroju zmierzasz piętro wyżej. Jak się okazuje, odbywa się tam szalona impreza, której pomysłodawcą jest właściciel apartamentu - jaki ignoruje Twoje przyjście i energicznie uderza w bębny. Domenico Ferrara, członek zespołu muzycznego i dziedzic wielkiej fortuny rodowej, ale tego dowiesz się nieco później, odzywa się do Ciebie raczej kpiąco i za nic ma coraz bardziej naglące prośby o zaprzestanie zakłócania spokoju. Nie pomaga w tym również interwencja policji, choć młodszy od Ciebie o cztery lata mężczyzna wkrótce przemyśli własne zachowanie... I nie tylko. Po pierwszym, prawdziwie włoskim śniadaniu, na jakie zabiera Cię w ramach przeprosin za kiepskie powitanie, dochodzisz do wniosku, iż faktycznie tego Włocha nie da się nie lubić. Uważnie słucha wszystkiego, co mówisz. Patrzy na Ciebie z niekłamaną fascynacją. Jest wyczulony na Twoje potrzeby oraz oczekiwania. Tak, faktycznie mogłabyś się z nim zaprzyjaźnić. Gdybyś na powrót pozwoliła sobie cokolwiek czuć i... napisała choć słowo planowanej powieści. Rzym zaś staje się miejscem wytchnienia, w którym z każdym kolejnym dniem zakochujesz się coraz bardziej. Wszystko idzie ku lepszemu do chwili, w jakiej telefonuje do Ciebie były narzeczony i przekazuje druzgoczącą wiadomość. Powodowana minutową niepoczytalnością, wpadasz na pomysł bardzo chytrego planu, którego realizacja będzie wymagała pomocy Domenica. Jak się okazuje, cudowny mężczyzna, jakiś cudem do tej pory uchowany przed żeńską częścią gawiedzi, nie ma nic przeciwko temu. Przeciwnie - sam potrzebuje podobnej przysługi na potrzeby swojej wymagającej familii. Od tej pory jesteście parą - udawaną, ale zawsze. Udawany chłopak i udawana dziewczyna... Aby odegrać ów teatr realistycznie, należy jednak dobrze się przygotować. 😉
“Choć stałam się rozgoryczona i cyniczna, jakiś malutki płomień jeszcze musiał się we mnie tlić. A przynajmniej na to wskazywałby mój gust czytelniczy.”
Poznawszy kilka książek Autorki, jestem zdania, iż Weronika Jaczewska ma talent do kreowania uśmiechających powieści obyczajowych. Przeważające w nich nuty romansu są nasączone dużą dozą dobrego humoru, słownych przekomarzanek między bohaterami i pełnych emocji chwil, także tych przeznaczonych dla dorosłych czytelników. Podobnie jak i poprzednie propozycje literackie, “Rzym na chwilę” to opowieść, jaka czyta się właściwie sama, wypełniając wieczór akcją i pozytywną energią. Wykreowani przez Pisarkę bohaterowie są zaś sylwetkami złożonymi z wielu odcieni, z jakimi łatwo się utożsamić lub - drogie panie, nowy książkowy mąż! 😉 - do których można rozanielenie wzdychać. Co prawda nie jest to Damon Salvatore, ale Domenico Ferrara brzmi równie dobrze - szczególnie, jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że to atrakcyjny dla oczu Włoch, członek zespołu muzycznego oraz naznaczony wygórowanymi oczekiwaniami rodziców dziedzic wielkiej fortuny o gołębim sercu, w jakim jest wiele miłości, jeśli tylko pozwoli jej się zaistnieć. W narracji nie brakuje żartów sytuacyjnych oraz momentów, w których czytelnicze serce fana romansów bije szybciej. I choć fabuła przebiega właściwie taką samą amplitudą wzlotów i upadków jak zwykle w podobnych propozycjach literackich, to wciąż pozostaje dla odbiorcy dobrą rozrywką. Bezpiecznym wyborem, pozbawionym większych zaskoczeń, z którym miło spędza się czas. Nie dostrzegam żadnych minusów. To zwyczajnie przyjemna książka, kolejna pod szyldem cenionego przeze mnie Wydawnictwa Ale, przy jakiej świetnie się bawiłam. Jeśli szukasz kolejnego fikcyjnego ślubnego do kolekcji lub marzy Ci się spędzić czas z tak zwanym literackim pewniakiem - zajrzyj na chwilę do Rzymu. To będzie podróż niczego sobie! 😉 8/10
“(...) jeśli coś sobie postanowię, jestem w stanie poruszyć niebo i ziemię, żeby to osiągnąć.”

0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)