Krzysztof Jóźwik - Śmiertelny żart - recenzja

by - 19:24:00

„(…) właśnie zabiłem człowieka. Kolegę ze studiów. Kogoś, kto przed laty był moim przyjacielem. Kogoś, o kim kiedyś tak właśnie myślałem.”

Nie wierzy się kłamcom – nawet jeśli mówią prawdę. Tak brzmi odnajdujące swoje odzwierciedlenie w „Śmiertelnym żarcie” przesłanie płynące z bajki Ezopa, opowiadającej historię pasterza, który kilkukrotnie wzywał na pomoc mieszkańców wioski, alarmując, że wilk atakuje jego owce. Było to fałszem – chłopiec zwyczajnie próbował zwrócić na sobą uwagę czy niefortunnie figlować. Kiedy zwierzę faktycznie napadło jego stado – nikt nie pospieszył mu z pomocą. Cóż. Można by dodać również : „Nosił wilk razy kilka… ponieśli i wilka”, bowiem za każdy zły uczynek w końcu przyjdzie zasłużona kara, o czym nader boleśnie przekonał się główny bohater najnowszej powieści Krzysztofa Jóźwika. Kryminał ten doskonale obrazuje jeszcze inną tezę: choć pieniądze dają wiele, nie wszystko można za nie kupić.

„Opowiem Wam, jak to się zaczęło. Dokładnie osiem lat temu.”

Zakończenie studiów – cóż za piękny moment w życiu! Koniec sesji, projektów i nabywania umiejętności, które już niebawem przydadzą się podczas wkraczania na ścieżkę kariery zawodowej. Praca magisterska zwieńczona satysfakcjonującą oceną; coś, co koniecznie trzeba „oblać” – najlepiej podczas imprezy, która zapadnie w pamięć na wiele kolejnych lat. Wasza bez dwóch zdań w niej zostanie… Nie mogłoby być inaczej, zważywszy na fakt, że jeden z jej uczestników skończy martwy. Nie pójdzie do pracy. Nie założy rodziny. Na zawsze będzie uśmiechniętym dwudziestokilkulatkiem; zawieszony w czasie i przestrzeni wspomnień. Jak w ogóle mogło się to zdarzyć?

„Na naszych oczach właśnie umarł przyjaciel i nikt nie był w stanie mu pomóc.”

Domki położone malowniczo nad wodą. Rozluźniający alkohol, aż prosząca się o tańce muzyka oraz klimatyczne wieczorową porą ognisko, które omiata teren ciepłym światłem, ogrzewa i tworzy niesamowity klimat. Nareszcie wolni! Zanim rozjedziecie się po świecie, odnajdując w nim własne miejsce, czas na zasłużone świętowanie. Przez kilka lat studiów zdążyłeś zżyć się z tą grupą ludzi, codziennie walcząc u ich boku o kolejne zaliczenia, wymieniając się notatkami i szalejąc bez pamięci w weekendy. Perła w koronie: ostatnia wielka impreza w ich towarzystwie. Muzyko graj, lej się alkoholu, a jutro… jutro jeszcze przez chwilę niech nie istnieje. Nagle Twój przyjaciel bierze łyk piwa i zaczyna się krztusić, nie mogąc złapać powietrza. Pada na ziemię i przestaje się ruszać. Co, u diabła, się stało?! Stoicie jak sparaliżowani. Po chwili dopadasz do Seweryna, sprawdzając, czy jeszcze tli się w nim życie. Minutę później w tle słyszysz obłąkańczy śmiech Marty, a Twój kolega… zaczyna się podnosić z idiotycznym uśmiechem i cieszy z tego, że udało im się Was wszystkich nabrać. Bardzo zabawne, doprawdy. Jakże dorosłe! Pan magister… Klepiesz idiotę w bark, a całe towarzystwo się uspokaja. Aneta przynosi jedzenie i powracacie do kontynuowania beztroskiej zabawy. Wówczas czujesz jednak coś w rodzaju déjà vu: Seweryn z przerażeniem chwyta się za gardło, próbując łapczywie nabrać haust tlenu. Rzęzi, dyszy, w końcu przewraca się niedaleko ogniska. Wolnego, nie z Tobą te numery. Czy ten kretyn naprawdę sądził, że dasz się po raz drugi oszukać w niemalże identyczny sposób? Reszta paczki ponownie zamiera, bowiem… tym razem Wasz przyjaciel magicznie nie powstaje z martwych. Blednie. Nie wyczuwasz u niego pulsu. Oddechu. Nikt z Was nie udzielił mu pomocy, sądząc, że to kolejny jakże genialny żart. Czy jesteście winni za jego śmierć? Co teraz? Przecież dopiero co planowaliście swoje dalsze życie. Bez chwili refleksji, w panice, postanawiacie pozbyć się ciała kolegi i udawać, że to wszystko nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło. Płonne nadzieje… Trupa można nader dobrze ukryć w szafie – jednak ten, wciąż niepokorny, choć nieco bardziej przerażający, zawsze w końcu z niej wychynie…

„Rozdział, który miał na zawsze pozostać w takim kształcie, jakim go zapamiętałem.”

Od tamtych tragicznych wydarzeń mija osiem lat. Dziś ich odległe echo postanowiło się o siebie upomnieć, wciągając Cię w sam środek zagrażającego życiu wielu osób śledztwa. Tego, które dawniej zostało naprędce zamiecione pod dywan. Być może w końcu nadszedł najlepszy czas, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę się wówczas stało i… jak bardzo usłaną zbrodniami krwawą ścieżkę usypała tamta jedna niefortunna decyzja. Czy to prawda, że każdy problem da się rozwiązać, jeśli ma się odpowiednio duży, czarny worek?

„Nagle znalazłem się w samym środku niewyjaśnionych wydarzeń rodem z filmu kryminalnego i (…) rozleciałem się na kawałki.”

Na początku lektury „Śmiertelnego żartu” doszłam do niezbyt sympatycznego wniosku, że… jego Autor ma czytelników za osoby, oględnie mówiąc, średnio rozgarnięte. Wyobraźmy sobie sytuację, że podczas wypadu jedno z naszych przyjaciół umiera, a my… pozbywamy się jego zwłok. Kilka dni później jego rodzice zgłaszają zniknięcie, zaś trup niefortunnie wypływa z jeziora. Naturalną koleją rzeczy byłoby śledztwo i sekcja zwłok – bo kilka młodych osób, plączących się w zeznaniach, nie brzmi zbyt wiarygodnie. Tymczasem w powieści nic takiego się nie dzieje! Umarł to umarł, trudno że w młodym wieku, na ch…choinkę drążyć temat. Rodzice organizują mu pochówek, nara, koniec tematu. Kłamaliśmy, że odłączył się od nas, wybierając się na internetową randkę. Pijany. Nie, nie sprawdzono bilingu telefonicznego, nie namierzono taksówki. Po cóż się kłopotać? Wszakże z martwych nie powstanie. Literalnie miałam ochotę odłożyć książkę, mówiąc jej pas. Z czym do ludu? W związku z faktem, iż w takiej tematyce się specjalizuję, irracjonalność wydarzeń uderzyła mnie podwójnie. Wiedząc jednak, że książki Autora zbierają same wysokie noty, czytałam dalej i przyznam, że (jak prawie zawsze) ogromnie cieszę ze swojej upartości, bowiem te niemądre sceny szybko zyskały swoje, skądinąd wiarygodne, wyjaśnienie. Uffffff, bardzo oryginalne wybrnięcie, odetchnęłam pełną piersią – tak jak już biedny Seweryn niestety nie może. (Pozdrawiam fanów mojego czarnego humoru; ma się dobrze.) Akcję zdominowało ciekawie prowadzone śledztwo, gdzieś tam (jupi!) pojawiły się kolejne zwłoki i zbrodnie sprzed lat. To lubimy, wciągamy się jeszcze bardziej, zaczynamy nawet entuzjastycznie podskakiwać podczas co niebezpieczniejszych akcji i popiskiwać wesoło podczas sceny pościgu. Klaszczemy z uwagi na niesamowitą dynamikę! W stand-upie „Śmiertelnego żartu” przeszkadzały mi jednak dwie rzeczy. Po pierwsze: mam wrażenie, że kreacja bohaterów jest nieco wątła – za płytka. Wiemy o nich zbyt mało, aby odczuwać względem nich jakiekolwiek emocje (a nie wszyscy z Was, jak wiem, śmieją się podczas morderczych scen, such a shame). Może to być jednak zarówno wadą, jak i zaletą, bowiem czytelnik zostaje tak naprawdę wrzucony w sam środek kręcącego się szybko wiru wydarzeń; na nudę miejsca brak. Po drugie – co plusem zdecydowanie nie jest – niezależnie od emocji, nerwów, stuporu i czego tam jeszcze, nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że jakakolwiek grupa przyjaciół, która zżyła się ze sobą przez ostatnie kilka lat, beznamiętnie pozbędzie się zwłok osoby ze swojego grona, kiedy ta ulegnie wypadkowi. No nie. To się po prostu nie godzi. Próbowałam wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji, podstawiając różne osoby – nijak to się nie klei. Byłoby inaczej, gdybym zwizualizowała sobie swoich wrogów, ale to… to już temat na osobną książkę. 😉 W tym kontekście zachowanie bohaterów jest nawet dla zdrowo zwichrowanej mnie absolutnie niewytłumaczalne. Te fabularne przywary nie zmieniają jednak faktu, że moje pierwsze spotkanie ze zdecydowanie czarnym piórem Krzysztofa Jóźwika okazało się porywające i udane. Jestem ciekawa czy kolejna propozycja Autora dostarczy mi równie dobrej rozrywki – bo zdecydowanie po nią sięgnę, mając nadzieję, że odnajdę w niej tym razem więcej thrillera niż kryminału. „Śmiertelny żart” jako zdecydowany przedstawiciel drugiego gatunku, otrzymuje ode mnie notę 7/10.

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)