Patrick Rothfuss - Wąska droga między pragnieniami - recenzja
„Niech inni zadowolą się zwykłą doskonałością. On był artystą.”
Dawno, dawno temu… a może wcale nie tak dawno, za siedmioma lasami, lecz nie za siedmioma górami, a na jednym szczególnym wzgórzu, urzędował sobie pewien młodzieniec, którego z przyjemnością poznałaby każda fanka romantasy. Ubrany w sznurowane spodnie i rozchełstaną koszulę, spędzał dnie na lekturze, wystawianiu symetrycznej twarzy ku promieniom słonecznym i okazyjnym spełnianiu zachcianek młodocianych przestępców. Od czasu do czasu pomagał mieszkańcom miasteczka Newarre w pracach fizycznych – niekoniecznie jednak z powodu dobrego serduszka, a aby wszystkie okoliczne panie mogły podziwiać jego wdzięki. A było na co popatrzeć, oj było! Oczy ciemniejsze od nocy, choć czasem mieniące się odcieniami błękitu, długie, falowane czarne włosy, opadające na umięśnione ramiona i zawadiacki uśmiech. Taki, który zawstydziłby zapewne niejednego pana, trudniącego się graniem amantów w komediach romantycznych we wszystkim znanym, acz niekoniecznie słusznie kochanym Hollywood. Choć uroda to pozłota jeno, Bast bez wątpienia wyróżniał się wśród ubogich pasterzy, średnio rozgarniętych karczmarzy czy piekarzy. Największą zaletą swoistego arbitra elegentiarum wbrew pozorom (fanki Damona, Rhysa czy Xadena uprzejmie uprasza się o zachowanie przynajmniej względnego spokoju 😉) nie była jednak aparycja, a jego szelmowski fach, w którym stał się absolutnym mistrzem. Oryginalny, lukratywny i kunsztowny… zdecydowanie spowodowałby zazdrość nawet u książkowo-filmowego adwokata diabła.
„Wyniósł przebiegłość do
rangi sztuki i był słusznie dumny ze swojego zręcznego rzemiosła.”
Na samym szczycie mniej lub bardziej zaczarowanego wzgórza (zależy z jaką dozą wyobraźni na to spojrzeć) stoi pień drzewa o spękanej korze naznaczonej magicznym symbolem. Zwyczajny piorun, a może interwencja bajkowej istoty o nieziemskich mocach? Kwestia postrzegania. Faktem jest jednak, że to tam urzęduje piękny Bast, spełniając niecne dziecięce zachcianki. To w tym miejscu każdy malec, który nie przewyższa wzrostem pieńka, może zawrzeć z nim umowę. Czy opłacalną? Dla jednej ze stron z pewnością. Kilkuletnia dziewczynka pragnie kotka, jednak rodzice się na to nie zgadzają? Bast podpowie jej jak rozegrać ich w iście wyrafinowany sposób – tak, aby na końcu oni sami sądzili, że zawsze chcieli, by co dnia w domu rozlegało się mruczenie. Chłopiec chce, by jego ojciec tyran przepadł na zawsze? Bast doskonale wie, co zrobić. Dziecko szukające psikusa dla koleżanki otrzyma taki żart, że wszystkim sponiewierane kapcie pospadają z nóg. Maluch potrzebujący informacji poszerzy swoją wiedzę na tyle, że każdy jego przyjaciel zacznie go podziwiać. Niski nastolatek otrzyma przepis na zemstę idealną. Na zimno. Bast zaś, jak to piękni i przebiegli młodzianie mają w zwyczaju, zostanie z naręczem przysług, (wcale nie) wymuszonych prezentów oraz wiedzą o tajemnicach mieszkańców, która przyda się jako broń w odpowiednim czasie. Praca marzeń? Owszem. Jednak tylko dla człowieka o wyjątkowym talencie. Impertynenckiego handlarza, zmyślnego bajarza i wyrafinowanego oszusta.
Jeśli znasz serial „White collar”, doskonale wiesz, o czym piszę, a Matt Bomer, który niestety nie „gra do mojej bramki”, ma godną konkurencję.
„Upiększanie jest łatwiejsze. Dzięki niemu powodują, że coś wydaje się inne niż jest.”
Można się parać rozdawaniem złych uczynków, tworzeniem zawiłych planów odwetu i czerpać niemałą satysfakcję, jedynie przyglądając się ich realizacji zza kulis. Pobierać zyski z rzeszy dłużników i oddawać się swawolom oraz hulankom. Przywdziewać na twarz maskę obojętności i nigdy nie pokazywać ekscytacji, radości, ani… smutku. Ułuda to jednak, jeżeli pewnego dnia na Twej drodze stanie ktoś w pełni bezinteresowny. Zbyt inteligentne na swój wiek dziecko, może nawet z zadatkiem na kogoś bardziej przebiegłego od Ciebie, z podobnie zawadiackim uśmiechem porywającym tłumy. Ktoś, kto nie będzie żądał. Nie będzie chciał dobić z Tobą targu. Nie oczekuje knowań. Kto poprosi. I może jeszcze przy okazji zapragnie tylko Twojej przyjaźni. Co przyniesie zderzenie budzącego sympatię, zmyślnego nikczemnika z… dobrem w tym unikatowo magicznym świecie?
„Na tym polega kłopot z dawaniem ludziom tego, czego chcą. (…) Nie muszą wracać po więcej.”
Zawadiackiego Basta obdarzyłam chyba tak samo dużą dozą sympatii co Autora. I to już od samego intro! Trzeba mieć mnóstwo dystansu do siebie i swojej twórczości, aby rozpocząć książkę… odradzeniem czytelnikowi jej poznania. Cóż, przynajmniej bez znajomości innych powieści, bowiem „Wąska droga między pragnieniami” stanowi opowieść o jednym z głównych bohaterów bardziej znanych propozycji Rothfussa. Do odważnych świat należy, a przekora to moje drugie imię (niektórzy zapewne napisaliby, iż pierwsze… i mieliby w tym sporo racji; pozdrawiam wszystkich swoich nauczycieli, którzy naiwnie sądzili, że kiedyś pogodzę się z definicją zwrotów: „nie wolno” i „nie powinno się”), w związku z czym po uroczej dedykacji i tak zwanym słowie wstępu Autora postanowiłam jednak powieść przeczytać. „Wąska droga…” jest właściwie nowelką – czy pełnym powabu i gier słownych opowiadaniem, będącym świetnym przedstawicielem gatunku fantasy. W tym miejscu pragnę przeprosić wszystkie panie: wbrew początkowi tej recenzji nie jest to wielbione przez nas romantasy, choć do Basta zdecydowanie można powzdychać. Historia opatrzona jest mnóstwem ilustracji, uczynionych kreską, którą da się podziwiać – pewną, realistyczną, a przy tym nieco… magiczną. Rysunki współgrają z treścią, zapewniając doskonałą rozrywkę na jeden wieczór. Spryt, psikusy, psoty, inteligencja, zawadiackość i celne riposty Basta gwarantują przednią zabawę. Dla co wnikliwszych jego postać stanie się wartą uwagi inspiracją – przedsiębiorczości i sprytu, przy zachowaniu językowej zwinności. Jestem pewna, że ta propozycja spodoba się zarówno młodszym (użyłabym tu kategorii wiekowej 12+), jak i starszym czytelnikom (takim jak ja, choć dementuję plotki: pomimo posiadania kota i uwielbiania wampirzych amantów, nie jestem starą panną!). Nowelka fantasy z morałem to coś, z czym właściwie nigdy do tej pory się nie spotkałam – a szkoda. Bez wątpienia „Wąska droga między pragnieniami” jest pozycją, o której powinno być zdecydowanie głośniej. Co najmniej tak, jak do czarnowłosego, umięśnionego Basta gruchały, niezależnie od wieku, wszystkie mieszkanki Newarre. 8/10
PS Celne poczucie humoru Autora daje o sobie znać wielokrotnie również w treści książki. Twojej uwadze na koniec poleca się obrazujący to poniższy cytat.
PS2 Ostrzeżenie. Nie poleca się próbować tego na własną rękę. A jeśli kusi czasem zbyt bardzo, należy najpierw skonsultować się ze świrologiem lub innym wariackim specjalistą. 😉
„(…) pierwszym pomysłem Basta na zażegnanie podstępu sprytnego małego drania było poderżnięcie mu gardła i zrzucenie go ze wzgórza. Rąbnąłby w twarde kamienne urwisko, a potem wpadł do wody.” Mnie bawi. 😉
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)