Katarzyna Molenda - Kwiaty nocy - recenzja

by - 18:35:00

12/10 Wyszukaj, dodaj do koszyka, kup i… zrób hałas!

Przedstawiam Ci historię o „Kwiatach nocy” – książce klasyfikowanej jako młodzieżówka z elementami fantasy, będącej w istocie… najlepszą komedią, jaką przeczytałam w życiu. Wyróżnienie niepozbawione wartości, zważywszy na fakt, że mam na swoim koncie tysiące pochłoniętych powieści. Podczas lektury popłakałam się ze śmiechu kilkadziesiąt razy, co zdarzyło mi się… nigdy. I to nie tylko dlatego, że nazwałam swoją towarzyszkę finezyjnym imieniem Annabelle, choć ta reaguje na prostsze Kitku – choć kociarze zakochają się w powieści Kasi jeszcze bardziej. To napisana pięknym językiem powieść z pogranicza magii i realizmu, jawy i snu, w której urzeczywistniają się marzenia, a ciepło i wartościowość wychodzą w sukurs niespotykanemu poczuciu humoru. Mogłabym zacytować rapsy Kękę: „zrobiłeś to, chłopak!”, choć byłoby to niewystarczające; należałoby dodać: „kosmicznie dobrze!”. Dlaczego jednak przyznałam „Kwiatom nocy” nieużywaną od dawna ocenę? Sprawdź - ale możesz już dodać je do wirtualnego koszyka. Nie pożałujesz.

„Aha, więc idziesz do naszych sąsiadów, których nie znasz, po naszego kota, który nie istnieje, tylko dlatego, że nasi sąsiedzi nie wiedzą, że nasz kot nie istnieje.” 😂

Jak poznajemy nowych sąsiadów, którzy dopiero co wprowadzili się do domu obok? Przepis jest unikalny, choć prosty. Najpierw – z powodu stalkerskich zapędów, znudzenia, samotności, a może po prostu lekkiego zwichrowania – podglądamy ich z okna własnego pokoju przez lornetkę. Ojciec, matka, dwójka małych berbeci… nic ciekawego. Marzenia o zawarciu przyjaźni z jakimś rówieśnikiem pryskają niczym piękna, wielobarwna, choć nietrwała mydlana bańka. Po chwili wracają jednak do Ciebie ze zdwojoną siłą, gdy w polu widzenia pojawiają się nastolatkowie w Twoim wieku – pięknowłosa dziewczyna i jej przystojny brat. W Twojej głowie kiełkuje niepozbawiony polotu plan: postanawiasz udać się do nich w poszukiwaniu kota, który niedawno uciekł z Twojego podwórka. Na pewno zechcą z Tobą porozmawiać, a może przy okazji odrobiny szczęścia pomogą Ci odnaleźć zgubę. Istnieje tylko jeden problem: w Waszym domu nigdy nie było żadnego kota. Pal sześć! Trzeba jakoś poznać nowych znajomych, prawda? 😉 Wszystkie chwyty dozwolone, to nie karate. Drobna niesnaska, w końcu czterołapny drapieżnik mógł zbiec na dobre. W realizację misji wplątujesz, niejako dla dodania sobie kurażu, cztery lata starszego brata, będącego równocześnie jedynym Twoim przyjacielem. Z tym, że w szkole nie jesteś lubiana zdążyłaś się już dawno pogodzić – choć dalej boli tak samo. Może dzięki nowym sąsiadom w końcu zyskasz kogoś bliskiego? Prawdziwych kolegów, którzy zaakceptują Cię taką, jaka jesteś? Spróbować zawsze warto. Obrana przez Ciebie metoda ich bliższego poznania okazuje się skuteczna. Nawet za bardzo… Kiedy kilka dni później na Twoim progu zjawia się Lili i cała w skowronkach przekazuje Wam odnalezioną kotkę (której przecież u Was nigdy nie było), zachowanie pokerowej twarzy kosztuje Cię bardzo dużo. Jeszcze więcej wówczas gdy okazuje się ona… spodziewać kociątek, których liczba zdecydowanie przewyższa jedynkę – ocenę zazwyczaj otrzymywaną przez Ciebie ze znienawidzonej fizyki. Cóż… niezbadane są wyroki boskie, losu czy przeznaczenia. Przecież nie wystawicie przyszłej kociej mamy za próg, prawda? No i jakby to wyglądało w oczach potencjalnych nowych przyjaciół? Właśnie. Z niektórymi stanami rzeczy należy się po prostu pogodzić.

„Wiola, powiedz: rododendron. No dalej: rododendron! – prosił gorąco półroczne niemowlę, przyjemnie gaworzące do pluszowego bałwanka. Tak, czteroletni Rafałek był zdecydowanie zbyt ambitny (…).” 😂

Wakacje chylą się ku końcowi, ale powrót do szkoły nie wydaje Ci się już taki straszny – podobnie jak mogąca nosić dumnie imię Lucyfer nauczycielka fizyki. Okazuje się bowiem, że w licealnych znojach towarzyszyć będą Ci Lili oraz Adam – nowi sąsiedzi, z którymi zdążyłaś przez ostatnie słoneczne dni złapać wspólny język. Cóż, przynajmniej z Lilianą, jako że jej brat często bywa posępny, milczący i niezbyt przystępny. Postanawiasz jednak nie przejmować się tym za bardzo, jako że ta piękna dwójka nie odstępuje Cię na krok, co skutecznie ucina wszelkie nieprzyjazne zakusy klasowej „elity” w postaci zestawu mało rozgarniętych mięśniaków oraz trzech barbiellowskich „piękności”, które nie odkryły jeszcze, że czasem mniej znaczy więcej, fluid nie powinien być w odcieniu dzikiej pomarańczy, a inteligencja niestety nie zawsze idzie w parze z rzekomą urodą. Czyżby w końcu spełniło się Twoje największe marzenie o posiadaniu przyjaciół? A jeśli to tylko sen… niech trwa, trwa jak najdłużej – jest taki piękny…

(Po otwarciu drzwi frontowych i ujrzeniu dwumetrowego pluszaka.)

„-To ten zwierz, co do którego mieliśmy zastanowić się czy go kupimy?

- Na to wygląda. Najwyraźniej znudziło mu się oczekiwanie na naszą decyzję.” 😂

Jak w każdej innej, tak i w Twojej historii bywają złe wróżki. Najpierw dwóch osiedlowych miłośników najtańszych wysokoprocentowych trunków ostrzega Cię, że widziało w środku nocy na dachu domu sąsiadów dziwną, obleczoną w czerń postać. Potem Lili i Adam zaczynają się zachowywać podejrzanie. Ich mama miewa zaś tajemnicze, niepokojąco realistyczne sny, które… znajdują swoje dokładne odzwierciedlenie w rysunkach autystycznego synka. Zdarzają się sytuacje, których nikt nie potrafi racjonalnie wyjaśnić. Nad wszystkim tym krąży ktoś śmiertelnie niebezpieczny i dojmująca wizja straty. Choć… czy cokolwiek jest dane na zawsze, a nieśmiertelność w istocie jest taka nęcąca? Może wszystko powinno być w pewien sposób naznaczone tragedią.

„(…) nazywał nas kwiatami nocy, które mogą rozkwitnąć dopiero wtedy, gdy inni mocno śpią.”

Powieść Kasi Molendy jest… po prostu niesamowita. Jako że zawsze szczerze piszę o swoich książkowych odczuciach i zwracam uwagę na każdą kwestię, próbowałam znaleźć w niej choć jeden minus –po to, by odkryć, że ten nie istnieje. Za piękną okładką kryje się historia mnoga w barwnie przedstawione motywy: szkolne wykluczenie, miłość do literatury, walka z Alzheimerem, oniryzm, i pewna, umiejętnie wpleciona, doza magii. Wartościowość i unikatowość każdego z bohaterów otula i szybko sprawia, że czujemy się z nimi zżyci – zawzięcie im kibicując, śmiejąc się, wzruszając i czasem niepokojąc. A skoro już przy śmiechu jesteśmy: komizm niektórych sytuacji (który podwójnie lub nawet potrójnie rozśmieszy kociarzy! 😉) doprowadził mnie do bólu brzucha, łez, mało eleganckiego poplucia się i opętańczych „podśmiewajek”, po których przez dłuższy czas nie mogłam się uspokoić. Nigdy (!) nie bawiłam się lepiej podczas lektury. W tej tajemniczości i wszechobecnym ciepełku (jednak nieprzesadnym, bo naznaczonym determinizmem, smutkiem i zwyczajnym realizmem – ufffff, chwalę jako fanka śniegu i lodu, najlepiej nocą!) odnalazłam też cząstkę siebie – obserwując relację głównej bohaterki z własnym bratem. Szczycę się podobną, zatem miło mi się o niej czytało. Zbędnie wszechobecnych bluzgów, morza alkoholu i bezwartościowości trzeba szukać gdzie indziej. „Kwiaty nocy” są feeryczne w ujmujący, porywający, poruszający, czarowny sposób. To absolutne must have w każdej biblioteczce, niezależnie od wieku. Historia, którą można przeczytać dziecku do snu, uśmiechnąć zbuntowanego nastolatka i rozbawić dorosłego. Coś, co przeczytać warto – i co warto zapamiętać. Dla tej niezwykłej powieści jedyna adekwatna ocena – 12/10. Myślałam nad jedenastką, ale taką już w tym roku wystawiłam, a powtarzać ją niepodobna.

PS Jeśli dotychczas nigdy w nocy nie nawiedziły Cię złe duchy, niniejszym obiecuję, że przekonasz się o ich istnieniu, jeżeli ta książka się u Ciebie nie znajdzie. I nie, nie będą to „Aniołki Charliego” – maniak mrocznych książek potrafi w gorsze klątwy.

PS2 Wcale nie publicznie, bo przecież zapewne przestałeś już czytać recenzję i (słusznie!) udałeś się zamówić tę książkę, grożę Autorce śmiertelnymi fochami, jeśli nie otrzymam w tym roku propozycji stworzenia historii o historii dla jej kolejnej książki. O poziomie niebezpieczeństwa tychże przekonał się już niejednokrotnie mój Ślubny. Nie poleca. 😉

„Przecież nie tęsknisz za ludźmi, o istnieniu których nie masz pojęcia. Nie rozpamiętujesz historii, która w Twoim mniemaniu nigdy się nie wydarzyła. Nie żałujesz straty czegoś, czego nigdy nie posiadałeś.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)