Maja Kołodziejczyk - Wszystkie Twoje winy - recenzja

by - 19:00:00

„Nikt nie wiedział. Nikt nie musiał wiedzieć. To krążyło w moich żyłach, mąciło myśli, wywoływało bezsenność.”

Wciąż szukasz. Tego, komu możesz zaufać. Tych, przy których potrafisz być sobą. Tej utraconej przed laty, gotowej skoczyć za Tobą w ogień. Młodość to czas gonitwy za nęcąco nieuchwytnym, odkryciami i nowymi doznaniami. Czy w ferworze całego tego szaleństwa nie zagubisz jednak prawdziwego siebie? Zamierzasz to sprawdzić mimo wszystko, czerpiąc z życia całymi garściami. Czy finalnie okaże się, że „Wszystkie Twoje winy” wcale nie są Twoimi przewinami?

 

„(…) potrafił fascynować. Miał w sobie to coś, co przyciągało i intrygowało.”

Ameryka, lata osiemdziesiąte. Czas fascynujący feerią barw, będący Twoją codziennością. Nowo nabyte wolności nie wszędzie jednak wiążą się z całkowitą tolerancją, o którą w pewnych kręgach w dalszym ciągu trzeba walczyć. Poznany na uniwersytecie artystycznym Vincent w końcu jest tylko Twój, choć nie masz jeszcze na tyle odwagi, aby się z tym obnosić. O Waszym związku nie wie jego brat. Nie jest go świadoma Twoja mama. Nawet w Waszej kolorowej, zżytej paczce przyjaciół jest on tajemnicą. Choć Poliszynela – wolisz myśleć, że jest inaczej.  Jest pewien urok w tych wykradzionych pod osłoną nocy pocałunkach, potajemnych uściskach dłoni pod stołem czy spędzaniu wakacji pod jednym dachem: razem, a jednak osobno. Jest trochę magii w wymienianych pokątnie liścikach, ukradkowych spojrzeniach, zrozumiałych jedynie dla Was gestów. Waszych słowach; a przecież tak ważne są dla Ciebie słowa. Ale czy miłość faktycznie powinna pozostać całkowicie skryta pod woalem niedopowiedzeń, zakamuflowana przed wzrokiem wścibskich oczu? A jeśli nawet: jak długo można udawać? I po co właściwie? Jeśli naprawdę kochasz, wszelkim niedogodnościom i przeciwnościom losu powinieneś stawić czoła z uniesioną wysoko głową, czyż nie?

„Nie ma co się przejmować zachowaniem obcych ludzi. Najważniejsze jest to, co myślą najbliżsi.”

Jest też ona. Twoja prawdziwa siostra, z którą rozdzielono Cię wiele lat temu. Dziewczyna znana Ci jako kilkulatka, która stała się na powrót bliska za sprawą listów. Tych, które już od dawna nie trafiają do Twojej skrzynki, pozostawiając ją wręcz namacalnie boleśnie pustą. Przez pewien czas magiczny box – teraz już całkowicie bezwartościowy. Czy kiedykolwiek uda się Wam na powrót odnaleźć? Dwie nieco zagubione duszki w pełnym kontrastów świecie amerykańskiego snu…

„Flirtowanie w taki sposób, żeby nikt nie zauważył, było w pewien sposób ekscytujące.”

Dzięki Vincentowi jesteś śmielszy. Weselszy. Pozwalasz sobie na dumę ze swej osobowości, skrywanej dawniej przed absolutnie każdym, odnajdując się w nowej rzeczywistości; szczęśliwej. Wciąż jednak pozostajesz pełen empatii i miłości do wyrazów, którymi skrzętnie przelewasz na papier swoje uczucia. Być może w dniu, w którym w końcu postawisz ostatnią kropkę w tworzonej wampirzej powieści, zyskasz odwagę, by powiedzieć światu o tym, że gdzieś na jego skrawku odnalazłeś siebie samego – na powrót jedną i skończenie kompletną całość.

„Ludzie robią dziwne rzeczy, gdy są zakochani. Wręcz totalnie porąbane.”

Będące kontynuacją „Wszystkich Twoich śladów”, „Wszystkie Twoje winy” zdecydowanie utrzymały wysoki poziom pierwszej części. Książki Mai Kołodziejczyk są doskonałymi przedstawicielami gatunku new adult/young adult, w których próżno szukać właściwie jakichkolwiek nieścisłości. Brak w mnóstwa niecenzuralnych wyrazów, płytkich bohaterów czy bezsensownych ciągów imprez, którymi niestety w ogromnym stopniu są każone dzisiejsze młodzieżówki. Autorka przenosi czytelnika do zróżnicowanego i barwnego świata Ameryki z końca lat osiemdziesiątych minionego wieku i czyni to nader umiejętnie, doskonale wplatając w tło fabuły ich realia. Kompletności obrazu dopełniają kreacje głównych postaci – nieszablonowe, prawdziwe i wartościowe. Choć życie bohaterów można ocenić raczej mianem bardziej gorzkiego niż słodkiego, są to osoby, z którymi książkomaniak bez większej chwili zastanowienia chciałby się zaprzyjaźnić. Zżycie się z jeszcze zagubionymi w swoim związku Vincentem i Adamem przychodzi właściwie bez większego problemu; naturalnie. Samą historię mogłabym ocenić jako lekką powieść na jeden wieczór, jednak z zaznaczeniem, że zostaje w niej również poruszona wciąż istotna problematyka (choroby czy niechęć do homoseksualizmu). We „Wszystkich Twoich winach” nie znajdziesz jednak nachalnej propagandy tychże, zbędnie moralizatorskiego tonu, ani przekraczania smaczności granic. Nie ma tam nienawidzonych przeze mnie mądrości a’la Coelho. Najnowsza propozycja Kołodziejczyk jest po prostu tak zwanym „comfort bookiem”, który swoim ciepłem otuli każdą osobę wciąż walczącą o zaistnienie swojego prawdziwego ja. Bo tak, to właśnie ono ma znaczenie. 7/10 – czyli zasłużona ocena bardzo dobra.

„Życie nauczyło ją, że najszczęśliwsze momenty bywają bardzo ulotne.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)