SA Cosby - Kolczaste łzy - recenzja

by - 17:59:00

„Ile okazji do podjęcia właściwej decyzji daje ludziom los, zanim uzna, że nie zasługują na więcej?”

Vendetta. Gang motocyklowy. Akcja. Reakcja. Historia skondensowana tak bardzo, jak tylko się da. Krwawe porachunki. Strzelaniny. Intrygi. Zabójstwa. Dwóch dotkniętych stratą, zdeterminowanych ojców, którzy poważą się na wszystko, aby pomścić swoje dzieci. Ciemna strona amerykańskiego snu. Wszystko to za niepozorną okładką „Kolczastych łez”, będących dynamiczną, dosadną, mocną i „męską” opowieścią bez chwili na złapanie oddechu – dokładnie taką, jakie uwielbiam najbardziej. Bez zbędnego pi… gadania: tutaj do głosu dochodzi jedynie zemsta, wymierzona przez oryginalnie wykreowanych, niesamowicie osadzonych w fabule bohaterów. Niektóre panie marzą może o miłosnym sonecie. Ja zaś życzę sobie w książkach bezlitosnych mścicieli, do których czyny przemawiają silniej niż słowa - zupełnie jak u Cosby’ego.

„Nikt nie wie, kiedy ostatni raz jest ostatnim razem. Zawsze dowiadujemy się tego za późno.”

Och, gdybyś tylko dostał od losu jeszcze jedną szansę. Jak wiele byś zmienił. Ile rzeczy byś powiedział. W tylu sytuacjach zachowałbyś się zupełnie inaczej. Jakby dało się choć na chwilę cofnąć czas… Kiedy Twój syn, z którym nie udało Ci się jeszcze naprawić stosunków, zostanie zamordowany, pozostanie Ci tylko jedna rzecz: zemsta. Precyzyjnie wymierzona kara dla winy, krew za krew, życie za życie. Zadość sprawiedliwości. Nie masz nic do stracenia. Mordercy Twojego dziecka niedługo przekonają się, co w praktyce oznacza piekło na ziemi. Jeszcze pożałują nie tylko, że pociągnęli za spust, dziurawiąc chłopaka jak przysłowiowe sito, ale także tego, że w ogóle się narodzili. Już Ty o to zadbasz – wszakże doskonale wiesz jak. Więzienna przeszłość zrobiła swoje. W swojej żałobie nie jesteś przecież jednak sam. Ktoś jeszcze stracił syna. Ktoś jeszcze żałuje swoich przeszłych czynów i każdego z niedopowiedzeń tak samo jak Ty. Ten drugi ojciec. Ojciec „drugiej połowy” Twojego syna, tak samo zagubiony i nieżałujący siły swoich pięści, ani nabojów w magazynku. Co dwójka mścicieli, to nie jeden, prawda? Tylko jak namówić go do współpracy w tej wyglądającej na straceńczą misji? Kiedy brakuje innych pomysłów, pozostaje najbardziej sprawdzony: podstęp.

„Życie każe nam wędrować ku przeznaczeniu dziwnymi drogami.”

Zjednoczenie sił. Buddy Lee o twarzy bielszej niż śnieg – choć z czerwonym nosem. Zatracający się w alkoholu, wciąż tęskniący za żoną, która odeszła wiele lat temu, mieszkający w przyczepie o powierzchni niewystarczającej nawet dla większego psa. Nieakceptujący tego, że pewnego dnia jego syn oświadczył, że… wychodzi za mąż za mężczyznę. Ale to przecież nie miało być tak. Oczyma wyobraźni widziałeś jego przyszłą piękną żonę, gromadkę dzieci i dom z ogródkiem. Wszystko, czego nie posiadasz od dawna... Może nawet od nigdy. Naturalna kolej rzeczy dla pierworodnego męskiego potomka: kobieta i prawdziwa rodzina. Nie zaś drugi mężczyzna i dziecko, za które jak za przedmiot zapłacono surogatce. Wnuczka na zamówienie? Nie potrafisz tego zrozumieć – więc odrzucasz. I żałujesz, kiedy jest o wiele za późno. Pozostaje Ci tylko go pomścić. Czarnoskóry Ike. Ojciec tego drugiego. Tak samo zrozpaczony, ale mający więcej do stracenia: żonę, zajmującą się pielęgnacją ogrodów firmę budowaną przez lata i… wnuczkę, którą bez większych chęci przygarnął pod swój dach po śmierci Waszych synów. Dawniej jednak Ike nie był przykładnym amerykańskim obywatelem, o czym wciąż przypominają mu noszone na dłoniach więzienne dziary. Wołano na niego Furiat, a w jego oczach w dalszym ciągu odbijają się cienie ofiar z minionych lat. W tej jednej, najważniejszej, choć poniewczasie powziętej misji, przyjdzie Wam się zjednoczyć i walczyć ramię w ramię przeciwko o wiele silniejszemu przeciwnikowi. Czy ojciec „czarny”, czy „biały” – po stracie dziecka towarzyszy mu tak samo wielki żal. Identycznie bezdenna pustka. Niepowtrzymana siła, która przekuta w działanie; zemstę, skutkować może tylko jednym… Przeszłości zmienić już się nie da, lecz na przyszłość wpłynąć można zawsze.

„Mogli sobie mówić, że szukają sprawiedliwości, ale to nieprawda. Szukali nienasyconej, nieubłaganej zemsty. (…) nie ma zemsty bez konsekwencji.”

Jakoś tak się złożyło, że nigdy nie miałam okazji przeczytać powieści napisanej przez czarnoskórego autora. „Kolczaste łzy” to więc niejako mój „debiut” – jakże smacznie udany! Co może niekoniecznie (statystycznie) kobiece, całe moje mroczne jestestwo uwielbia historie, w których mnóstwo się dzieje – akcja, reakcja, bum, puff, strzał, trup, kolejny, nóż, bójka, wybuch, zemsta, zabić tego, zrobić tamto, badum tsss – w związku z czym książka Cosby’ego była dla mnie wyborną ucztą. Taką, w trakcie której trwania absolutnie nie miałam ochoty odejść od stołu przed końcem, pomimo tego, że czułam się w pełni nasycona. Stworzone przez Autora postaci Buddy’ego i Ike’a są pełnokrwiste, barwne i realistyczne; dawno nie spotkałam się z aż tak dobrą kreacją dwóch w pełni odmiennych charakterów. Na ogromne uznanie zasługuje dynamika, która nie zwalnia ani na sekundę (!) przez całą powieść. Jest krwiście, szybko, ostro, mocno (spokojnie tam, dalej piszę tylko – czy aż – o książce! 😉), dosadnie i brutalnie. Niewybredny język doskonale współgra z rysami obydwu naznaczonych stratą ojców. Za samą kreację fabularną przyznałabym zapewne 9/10, dodając, że chętnie widziałabym „Kolczaste łzy” w wersji filmowej – wizualizowanej przeze mnie oczyma wyobraźni jako dobrze podane kino akcji. Trochę Johna Wicka, nieco kowbojów z westernu i charakterki z więzienia na dodatek. Dostrzegam w tej opowieści jednak pewien znaczący minus w postaci… „netflixowości” części (na szczęście niezbyt nachalnych) wątków, których nagromadzenie jest zbyt skumulowane jak na wąski krąg osób. Mamy tutaj dwóch synów, którzy wzięli ślub i… zamówili sobie dziecko u surogatki. Można? Teoretycznie tak, choć moja (nawet jeśli niekiedy wątpliwa) moralność wyklucza traktowanie pociech jak rzeczy do nabycia. Dalej są również wątki (oczywiście) złej, nietolerancyjnej Ameryki, pełnego wachlarza wykluczeń i transseksualnej kobiety (rozszyfrowałam: mężczyzny przed korektą płci). Trochę tu tego wszystkiego za wiele. Nie przemawia do mnie też łopatologiczne przesłanie płynące z lektury, ani jej nieskomplikowany dydaktyzm. Istnieją odmienności. Niekiedy brakuje tolerancji – mam przyjaciół w najróżniejszych środowiskach. Nie jestem jednak fanką wszechobecnej „poprawności politycznej”. Niesnaski te nie zmieniają faktu, że „Kolczaste łzy” są jedną z najbardziej dynamicznych powieści, jakie przeczytałam w tym roku. Mam nadzieję, że trafię na więcej podobnych historii, będących wyśmienitą, emocjonującą rozrywką. Sam motyw zemsty okraszony tak dużą dawką akcją wypadł wręcz spektakularnie. 7/10

„Pomyślał, że dla kogoś pełnego poświęcenia wszystko może być bronią. Nawet miłość. Zwłaszcza miłość.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)