Richard Taylor - Jak człowiek staje się mordercą - recenzja
„W naszej pracy bardziej interesuje nas pytanie dlaczego niż kto. Skupiamy się na sprawcy, który został już zatrzymany. Próbujemy dowiedzieć się, w jakim był stanie psychicznym przed popełnieniem przestępstwa. Dlaczego i w jaki sposób doszło do morderstwa?”
Niepodważalnie prawdziwe zdanie brzmi: umysł zabójcy jest fascynujący. Zgodzą się ze mną nie tylko miłośnicy zła, mroku oraz kryminałów i thrillerów, gwarantujących mocne wrażenia, ale również wszyscy, którzy są ciekawi świata. Chyba każdy choć raz zadał sobie pytanie: dlaczego on zabił? Z jakiego powodu ona chwyciła po nóż? Co nim kierowało, że wymordował całą grupę osób? Jak to możliwe? Co powoduje człowiekiem, który decyduje się na pozbawienie życia innego? W pewien pokrętny sposób, chęć uzyskania odpowiedzi na te pytania pociąga. Kusi. Mami. Chcemy wiedzieć… choć nie możemy zrozumieć.
„Czy mamy tu do czynienia z człowiekiem niespełna rozumu, czy po prostu złym? A może z kimś sytuującym się pomiędzy tymi dwiema skrajnościami?”
Zawód psychiatry sądowego wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. To ta osoba będzie musiała wziąć pełną winę za konsekwencje swojego osądu. Praca obarczona ogromnym ryzykiem – wszakże, jeśli jedna z podjętych decyzji okaże się zła, zginąć mogą niewinne osoby… Psychiatra sądowy jest osobą wszechstronną, korzystającą z całej wiedzy praktycznej, powziętej na studiach, nauki oraz dobrodziejstw techniki, której zadaniem jest próba określenia stanu osoby, popełniającej czyn zabroniony oraz wskazania dalszej, najbardziej odpowiedniej dla takiej jednostki drogi. Jak to wygląda? W swojej książce Richard Taylor obrazuje to na przykładzie wielu przypadków, z którymi miał do czynienia. Załóżmy, że znajdujemy się w Anglii – tak jak Autor, który umiejętnie przeprowadza nas przez mroczne hole szpitali psychiatrycznych i tamtejszych więzień. Policja właśnie ujęła mężczyznę w średnim wieku, w którego mieszkaniu znajdowały się zwłoki trzech kobiet w stanie daleko posuniętego rozkładu. Do zatrzymania właściciela lokum doszło po skardze sąsiadów, którzy zgłosili, że zza drzwi wydobywa się fetor. Aresztowany milczy – i nie przyznaje się do morderstw, choć wszystkie dowody wskazują właśnie na niego. A może wręcz przeciwnie… chełpi się nimi i pragnie sławy. W obu przypadkach mężczyznę czeka proces. Kara. Dalsze życie. Jakie? No właśnie. Aby wszystko odbyło się sprawiedliwie, trzeba odpowiedzieć sobie na szereg pytań. Co zrobić z kimś, kto dopuścił się pozbawienia życia kilku ludzi? Czy jego miejsce jest w szpitalu psychiatrycznym, czy jednak w więzieniu? Czy jest dla niego jakakolwiek wizja normalnej przyszłości? Czy resocjalizacja jest możliwa? Czy powinno się podawać mu leki, trzymać w odosobnieniu – a może wręcz przeciwnie? To tu pojawia się właśnie ogromne, choć bardzo minowe, pole dla psychiatry sądowego, rozstrzygającego o życiu jednej, spaczonej jednostki, które jednak może mieć również jednak wpływ na innych. Jak bardzo trzeba być odważnym i pewnym swoich umiejętności, by wziąć w ręce życie innych osób? Coś, co bez wątpienia należy podziwiać…
„Jesteśmy trochę jak synoptyk, którego we wrześniu prosi się o sporządzenie prognozy pogody na pierwszego lipca przyszłego roku.”
Jak pokazują historie opowiedziane przez Taylora, praca psychiatry sądowego jest rolą na całą dobę. To nie zajęcie, w którym tkwisz pomiędzy 8 a 16, bo nawet, jeśli o tej godzinie opuścisz biuro czy szpital, i tak przez cały czas będziesz pod służbowym telefonem, zastanawiając się, czy któryś z ocenionych przez Ciebie pacjentów, nie zrobi czegoś złego… Wciąż będziesz się zastanawiać, czy na pewno rozstrzygnąłeś dobrze, czy też bardziej właściwa była inna decyzja. To w żadnym aspekcie nie jest zwyczajna praca… a powołanie.
„A teraz było za późno, by temu zaradzić. Nie da się cofnąć czasu.”
Propozycja „Jak człowiek staje się mordercą” urzekła mnie tytułem (wszakże interesuje mnie wszystko, co związane jest ze zabójcami), okładką okraszoną ćmą (te niepokorne, uparte, nocne owady do mnie pasują) i… treścią. Choć w żadnym razie nie jest to lektura na jedno posiedzenie (czytanie takich lektur „ciurkiem” byłoby kompletnie bezsensowne i niepotrzebnie przytłaczające, toteż przeplatałam kolejne rozdziały lżejszą opowieścią), pomimo trudnej tematyki (no chyba że tak jak ja masz plakat uśmiechniętego Dextera nad łóżkiem i jest ona dla Ciebie przyjemna), Autor snuje opowieść o swojej pracy, życiu i wszystkich przypadkach psychopatów, z którymi miał do czynienia, z niesamowitą swadą – wręcz lekkością, która powoduje, że od książki trudno jest się oderwać. Prywatne anegdotki dodają świeżości trudnym, momentami bardzo mrocznym i wstrząsającym historiom, dzięki czemu kolejne strony przewracają się same. W trakcie czytania miałam czasem takie wrażenie, że znajduję się w bardzo mrocznym, ciemnym zaułku podczas okraszonej wichurą burzy i… nagle wychodzi niewielki promyk uśmiechającego słońca. Przedstawiając najstraszniejsze opowieści, Taylor umiejętnie przykuwa uwagę czytelnika, prezentując tylko konieczne fakty, których wydźwięk jest jednak złagodzony małymi wtrętami z własnego życia. Dzięki temu nie ma tu mowy o zmęczeniu tekstem, który jest ciekawy i intrygujący. „Jak człowiek staje się mordercą” w żadnym razie nie jest jednak książką dla rozrywki – a raczej taką, która próbuje odpowiedzieć na pewne pytania, ostrzec i dostarczyć informacji. Jak dla mnie to przede wszystkim pasjonująca, mroczna historia opowiedziana z wręcz gawędziarską swadą, której… chętnie posłuchałabym podczas nocnego ogniska. 😉 7/10 Absolutny must read dla wszystkich pasjonatów psychopatów, zabójców i innych zwichrowanych bohaterów tak thrillerów, jak i prawdziwego życia.
„A poznając, co się dzieje w umyśle mordercy, zyskujesz również wgląd w
umysł Twojego bliźniego, a także, przede wszystkim, lepsze zrozumienie samego
siebie.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)